Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (50/2007)
W okresie handlowego Adwentu, trwającego od początku listopada, media przejawiają schizofreniczne podejście do tematu zakupów. Na jednej stronie pisma bądź w jednym materiale filmowym półki i ludzie — nareszcie uszczęśliwieni — uginają się pod ciężarem prezentów. Za chwilę straszy się nas promocyjnymi oszustwami i koniecznością leczenia się z zakupoholizmu. Tu poczytamy o amerykańskim dokumentaliście Spurlocku, który zrealizował „Zakupokałipsę" — film o ludzkości zmierzającej do zagłady z powodu konsumpcjonizmu i obsesji na tle zakupów, a tam mikołajopodobne krasnale dźwigają wielkie worki. Między dwiema reklamami informacja, że człowiek zmarł w kolejce, oczekującej wiele godzin na otwarcie nowego supermarketu i promocyjną sprzedaż telewizorów. Za chwilę kolejna reklama na tle kolędy mającej zagłuszyć myślenie klienta, żeby szybko i bezrefleksyjnie wydal dużo pieniędzy.
Z drugiej strony, jest to czas, gdy mniej towarów reklamuje się nagim ciałem kobiecym, bo tę funkcję przejmują akcesoria gwiazdkowe. Kilka dni temu Międzynarodowa Unia Przełożonych Generalnych Zakonów Żeńskich podpisała z Caritas umowę o współpracy w zwalczaniu współczesnych form niewolnictwa, zwłaszcza handlu kobietami. Czy jedną z form handlu kobietami nie jest wykorzystywanie ciała kobiecego do reklamy wszelkich możliwych towarów?
Słysząc w radiu publicznym—a więc utrzymującym się z abonamentu — reklamę, w której dzieci na widok stosu zakupów wykrzykują z zachwytem: „Dzięki ci, ojcze", ma się ochotę protestować wobec czytelnej aluzji do tekstu religijnego. Jednak prowokowanie publicznego oburzenia jest celowym zabiegiem, służącym nagłośnieniu reklamy — po prostu reklamą reklamy. Najdotkliwszą formą protestu wobec przekraczania pod takim czy innym względem granic dobrego smaku jest po prostu niekupowanie reklamowanego w ten sposób produktu.
Próbuje się nas przekonać, że szczęście polega na kupieniu wszystkiego, na co ma się ochotę. My, chrześcijanie, uczymy się wciąż na nowo pokładać nadzieję w czymś innym.
Kilka dni temu w krakowskim „Oknie Życia" zostawiono noworodka z kartką: „Kacperku, przepraszam. Kocham Cię. Mama". Jaki dramat kryje się za tą decyzją matki? Dlaczego zabrakło jej nadziei?
opr. mg/mg