Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (12/2008)
Wiele już powiedziano o pożytkach płynących z lektury czasopism i buszowania po Internecie. Jednym z nich jest odkrywanie kolejnych absurdów, nie tylko zresztą rodzimych. Służę przykładami.
Oto w czasie, gdy premier Tusk leciał z wizytą do USA samolotem rejsowym - czym chciał nam, zapewne, udowodnić wolę oszczędzania - na ojczystym niebie pojawiły się samoloty rządowe odbywające loty treningowe. Na ich pokładzie nie było nikogo poza pilotami...
W Gaellivare (północna Szwecja) znajduje się żłobek, który zyskał ostatnio swoistą sławę. Otóż w tym żłobku nie można pojawić się - a dotyczy to zarówno pracowników, jak i dzieci - w ubraniach w groszki albo paski. Takie wzornictwo może bowiem wywoływać migreny u personelu, co potwierdza prof. Dahloef, neurolog z Göteborga.
Jest jeszcze sondaż przeprowadzony dla UKTY, którego wyniki dowodzą, że zdaniem aż jednej czwartej Brytyjczyków Winston Churchill... nie istniał.
Podobnie zresztą, jak Mahatma Gandhi, Kleopatra czy książę Wellington i inne sławne postaci, które postrzegane są jako literackie. Za to większość nie ma wątpliwości co do istnienia Sherlocka Holmesa.
Jeśli sądzicie, czcigodni utracjusze raju, że to przedwczesne żarty prima-aprilisowe, jesteście w błędzie. Nie po raz pierwszy rzeczywistość okazuje się bardziej kabaretowa niż najwymyślniejsze dowcipy. Takie czasy, że nieomal każdego dnia absurd goni absurd. Nie inaczej odebrałem informację - a było to zaraz po ogłoszeniu niepodległości Kosowa - o zamiarze wysłania na Bałkany Waldemara Pawlaka, aby uspokoił Serbów. Oj, jeszcze by Pawlak tak ich uspokoił, że wkrótce do Kosowa trzeba by wysłać również jakiegoś Kargula. Ale czy powstałaby dzięki temu kolejną część „Samych swoich"?
Darujmy sobie jednak dalsze żarty, bo są i takie niedorzeczności, które nie budzą śmiechu. Jak to bowiem możliwe, żeby dzieci pracujących rodziców żyły w nędzy? A to właśnie wytknęła nam niedawno Komisja Europejska, z której raportu wynika, że aż jedna czwarta polskich dzieci ma gorzej od np. dzieci rumuńskich. To powinno burzyć nam spokój, a szczególnie politykom wszystkich opcji, którzy mieli w ostatnich latach wpływ na sprawowanie rządów. Skoro tak wiele naszych dzieci żyje gorzej niż większość ich rówieśników z innych państw UE, to trudno, doprawdy, zachować dobre samopoczucie. Tymczasem politycy sprawiają wrażenie zadowolonych z siebie i prześcigają się w licytacji, czyje rządy spowodowały większe spustoszenia oraz obarczają się nawzajem odpowiedzialnością. Może czas, żeby się wreszcie zawstydzili?
Życząc radosnych świąt, szczerze więc radzę: unikajmy podczas biesiadowania z bliskimi i przyjaciółmi dyskusji o politykach. Naprawdę nie warto, bo można popsuć, sobie i innym, Święta Wielkanocne.
opr. mg/mg