Ideą przyświecającą powstaniu Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Studzianka stała się chęć ocalenia od zapomnienia lokalnych tradycji i upamiętnienia ludzi - współtwórców historii miejscowości
Ideą przyświecającą powstaniu Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Studzianka stała się chęć ocalenia od zapomnienia lokalnych tradycji i upamiętnienia ludzi - współtwórców historii miejscowości.
Jakie były początki przedsięwzięcia? Łukasz Radosław Węda, prezes stowarzyszenia, wspomina, że w latach 2001-2002 w miejscowości działał uczniowski ludowy klub sportowy. - Jego aktywność szybko jednak zamarła - wyjaśnia. Powstałą niszę na polu lokalnych inicjatyw miało wypełnić powołanie koła bialskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, którego zadaniem stałaby się troska o miejscowy cmentarz tatarski. - Z czasem zależność od oddziału utrudniała działania - przyznaje prezes SRMS. - W lipcu 2007 r. przedstawiciele mieszkańców Studzianki stawili się na spotkanie z wójtem gminy Łomazy. Początkowo ludzie byli nieufni. Twierdzili, że na „takiej wsi” nic się nie da zrobić, że nikt do nas nie przyjedzie - opowiada. - Wskazałem na powstałe w kraju wioski tematyczne oraz działania innych organizacji, które w małych wsiach czynią „cuda”. Podkreślałem tatarską przeszłość miejscowości. Obiecałem też, że założę stronę internetową i będę pomagał mieszkańcom - tłumaczy.
Ł. Węda cieszy się, że do wsparcia zaangażowania miejscowych udało mu się namówić m.in. wójta, który w 2008 r. ogłosił konkurs na realizację zleconych zadań. - Napisałem wniosek. Wójt wskazał świetlicę jako miejsce naszych przyszłych działań. Zyskałem też kilka młodych osób do pomocy. I tak z dnia na dzień, po latach nieobecności (studia w Siedlcach, praca w Gdańsku), postanowiłem wrócić do swojej miejscowości - zdradza.
W myśl zasady: „kropla drąży skałę” pasjonat historii do wspólnych spotkań zaczął zachęcać dzieci i młodzież. - Opowiadałem o przeszłości Studzianki i znaczeniu cmentarza tatarskiego - wyjaśnia. Zainteresowanie mediów oraz publikowane w internecie zdjęcia stopniowo zjednywały akcji promocyjnej także przedstawicieli starszego pokolenia. Pasjonaci genealogii, zatroskani o przyszłość swojej miejscowości mają co rusz nowe pomysły i chęci do działań.
WA
Echo Katolickie 22/2012
źródło: Echo Katolickie
Miarą sukcesów stowarzyszenia jest codzienna aktywność jego członków. Mimo krótkiego stażu lista osiągnięć wygląda imponująco.
W 2008 r. podczas Gminnych Dożynek Stowarzyszenie Rozwoju Miejscowości Studzianka zwyciężyło w konkursie na najlepiej promującą się miejscowość. Rok później organizowane w Studziance I Dni Kultury Tatarskiej zaowocowały wzmiankami w telewizji publicznej i prasie ogólnokrajowej. W 2009 r. przedstawiciele stowarzyszenia wzięli udział m.in. w Festiwalu Smaków u boku samego Roberta Makłowicza. Laur zwycięstwa za najlepiej promującą się miejscowość odebrali również podczas Dożynek Powiatowych w Kobylanach. Dwa lata temu powstał zaś film o Studziance dla TVP, w realizacji którego stowarzyszenie miało niebagatelny wkład.
Do listy sukcesów prezes SRMS dołącza także pozyskanie funduszy z UE na promocję kuchni tatarskiej, garncarstwo, wizaż czy łucznictwo. We wszystkich działaniach aktywnie uczestniczą dzieci i młodzież. - Widzimy, jak się rozwijają. Mają możliwość występów scenicznych. One to uwielbiają - podkreśla Ł. Węda. - Tańczą, śpiewają, strzelają z łuku, uczą się garncarstwa, wyplatają z papierowej wikliny - wylicza. Lekcją lokalnej historii staje się też każdorazowa wizyta w prywatnym Muzeum Wsi Podlaskiej w Studziance, powstałym przed laty dzięki staraniom rodziny Józefaciuków. A udokumentowaniem poczynań dzieci i młodzieży są skrupulatnie gromadzone przez ich rodziców wycinki z gazet oraz przygotowane z myślą o kolejnych medalach i pucharach półki.
WA
Echo Katolickie 22/2012
Teraźniejszość wypływa z przeszłości, a spojrzenie w przyszłość możliwe jest tylko z poszanowaniem dziedzictwa. Jakie pomysły na ożywienie „małej ojczyzny” mają mieszkańcy Studzianki?
Pytany o statutowe hasła Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Studzianka jego prezes - Łukasz Radosław Węda wskazuje trzy punkty: promocja miejscowości, jej mieszkańców i cmentarza tatarskiego. - Choć tematyka tatarska była tylko punktem wyjścia - zastrzega, czyniąc dygresję, że budowanie teraźniejszości należy poprzedzić ukłonem w stronę przeszłości. - To logiczna kolejność! - tłumaczy.
- Oprowadzanie goszczących u nas wycieczek rozpoczynamy od wizyty na mizarze. Spoczywają tu trzy wieki historii - archiwista wskazuje na potencjał tkwiący w przeszłości miejscowości. - Element tatarski znajduje przełożenie na kuchnię, tradycyjne stroje, łucznictwo, gry i konkursy - klaruje.
W nawiązaniu do wspomnianej tematyki od 2008 r. członkowie SRMS organizują Letnią Zieloną Szkołę Tatarską. - W jej ramach odbył się pierwszy od zakończenia II wojny światowej Zjazd Tatarów w Studziance. Świętowaliśmy też 330 rocznicę osadnictwa tatarskiego na tym terenie - zdradza, podkreślając, iż program święta został ułożony z myślą o poznaniu prawdziwej kultury i historii przodków. A sposobnością ku temu stała się wizyta Tatarów z różnych stron Polski i świata - mówi, chwaląc mieszkańców za ich gościnność. - Nie pozwolili zakwaterować przyjezdnych w hotelach, tylko przyjęli ich pod swój dach. Ci prości, skromni ludzie udowodnili, że potrafią przełamywać stereotypy i otwierać się na inne kultury - akcentuje. Integracji służą również organizowane cyklicznie Dni Kultury Tatarskiej, plener malarski ph. „Z mizarem w tle” oraz Tatarski Turniej Łuczniczy.
Zakres działań jest zależny od zasobów finansowych. - Realizujemy projekty ze środków unijnych oraz zadania zlecone z samorządu - wyjaśnia Ł. Węda. - Jesteśmy partnerem dla gminy Łomazy, powiatu bialskiego, a ostatnio również urzędu marszałkowskiego w Lublinie. Na stale współpracujemy też z kilkoma organizacjami pozarządowymi, portalami informacyjnymi, a także osobami prywatnymi, które nas wspierają. Adresatami zajęć organizowanych przez SRMS są zarówno dzieci, jak i dorośli. - Na spotkania zapraszamy zespoły śpiewacze - zdradza. Chwali przy okazji oddolną inicjatywę. - Powstała grupa Studzianczanie, którą tworzą mieszkańcy. Mają swojego nauczyciela i mecenasa. Dzięki współpracy ze Sławomirem Hordejukiem z Dobrynki otwieramy i udostępniamy wystawy o tematyce tatarskiej, w ramach których promujemy znanych, a zapomnianych przodków - tłumaczy.
Wśród szeregu podejmowanych inicjatyw są pokazy łucznicze i prezentacje dorobku. - Uczestniczymy w festynach oraz kiermaszach. Mieszkanki uatrakcyjniają spotkania tatarskimi potrawami. Wydajemy też kwartalnik pn. „Echo Studzianki” - wymienia z sugestią, że działaniami chwalą się na stronie internetowej www.studzianka.pl. Zaprasza do śledzenia lokalnej aktywności i zastrzega, że SRMS nie zatrudnia pracowników.
- Zależy nam, by ludzie umieli wykorzystać swoje umiejętności, np. ginące zawody, i zechcieli uczyć innych. Aby powstające organizacje pozarządowe czy kluby działały na rzecz mieszkańców. Umiały realizować swoje cele, nie zniechęcały się krytyką ani powszechnym narzekaniem.
Naczelnym hasłem listy życzeń prezesa SRMS jest integracja! - Wspólne działania mogą zmieniać nasze otoczenie na lepsze. Ludzie bezrobotni czy niepełnosprawni także mogą rozwijać swoje zainteresowania i odkrywać pasje pozwalające mile spędzać czas, a przy tym być źródłem utrzymania. Wystarczy chcieć! - podkreśla.
Indagowany w kwestii planów na przyszłość, Łukasz Radosław Węda potwierdza, że nie zamierzają spocząć na laurach. Najbliższe działania obejmują kontynuację remontu świetlicy, realizowanego w porozumieniu z gminą Łomazy i mieszkańcami. W przygotowaniu jest też kolejny numer kwartalnika „Echo Studzianki”. Na koniec lipiec przypadnie zaś finał dofinansowywanego ze środków unijnych projektu dotyczącego łucznictwa, a początek wakacji upłynie pod hasłem czwartego już spotkania z kulturą tatarską i regionalną.
AGNIESZKA WARECKA
Echo Katolickie 22/2012
opr. ab/ab