Relikty historii

Ludzi nie bulwersuje fakt, a i często nawet nie mają świadomości, że mieszkają przy ulicy lub mijają codziennie pomnik poświęcony zdrajcy czy zbrodniarzowi

Socjalistyczna propaganda miała pół wieku na wtłaczanie do świadomości Polaków „bohaterskich” życiorysów osobistości, dzięki którym kraj nasz stał się państwem „sprawiedliwości” społecznej. Budowniczowie Polski Ludowej masowo stawali się patronami ulic i skwerów.

Ten stan poprawności historycznej trwał aż do 1989 r., kiedy to rozpoczęto dekomunizację kraju. Jej celem była likwidacja przeszłości komunistycznej m.in. poprzez zmiany nazw ulic i placów. Ich patronami mianowano rzeczywistych bohaterów narodowych. Niestety, nie wszystkie samorządy zdecydowały się na oczyszczenie miast i gmin z wszelkich symboli Polski Ludowej.

Szacun dla komunizmu?

Przed kilku laty Instytut Pamięci Narodowej rozpoczął działania, którym przyświecała idea ostatecznego pożegnania pomnikowych osobistości rodem z PRL. IPN postanowił problem wskazać palcem, wysyłając do władz samorządowych informacje o antypolskim rodowodzie patronów ulic, placów, skwerów, pomników, tablic i miejsc pamięci. Korespondencja trafiła również na biurka włodarzy miast i gmin naszego regionu. W pismach podkreślano, że pozostawienie tego stanu rzeczy jest formą okazywania czci i szacunku ideologii komunistycznej, jej reprezentantom oraz znakom i symbolom tamtego systemu, będąc tym samym utrwaleniem propagandy politycznej z okresu prowadzonej w czasach PRL indoktrynacji społeczeństwa. To wszystko - zdaniem IPN - stanowi „o lekceważeniu pamięci ofiar totalitaryzmów oraz braku szacunku dla dorobku walki Polaków o wolność obywatela i niezawisłość państwa w XX w”.

Na naszym podwórku

Jedno z wystąpień trafiło wówczas do Kocka. Wskazano w nim na ulice: 22 Lipca, Janka Krasickiego - agitatora komunistycznego z okresu wojny, aktywnego współpracownika władzy radzieckiej w okresie, gdy Polacy z Kresów poddawani byli masowym deportacjom, oraz Hanki Sawickiej - działaczki młodzieżowych organizacji komunistycznych. Na wystąpienie odpowiedział ówczesny przewodniczący rady miejskiej, pisząc m.in., że: „nazwy wymienionych ulic stanowią problem patriotycznego i moralnego niepokoju (...). Ustalono, że radni przeprowadzą konsultacje z mieszkańcami. Wyniki konsultacji społecznych będą wskazaniem do dalszych działań”. Wymiana korespondencji miała miejsce w 2008 r. Tymczasem dopiero w kwietniu ubiegłego roku radni podjęli decyzję o wprowadzeniu zmian. I tak 22 Lipca stała się 3 Maja, ulicę J. Krasickiego przemianowano na Jana Pawła II, a H. Sawickiej na Radzyńską.

Pismo z IPN otrzymał również w 2008 r. burmistrz Ryk. Ówczesny prezes instytutu Janusz Kurtyka poinformował, że „na terenie gminy Ryki wciąż znajdują się nazwy ulic, będące w swej istocie formą gloryfikacji stalinizmu oraz działalności wymierzonej w niepodległość Polski. Są to: ul. Janka Krasickiego, ul. Hanki Sawickiej i ul. Karola Świerczewskiego. Zdaję sobie sprawę z faktu, iż nazwy te nadane zostały przed 1989 rokiem, kiedy zarówno biografie działaczy komunistycznych, jak początki nowego systemu władzy, jego charakter oraz rzeczywiste oblicze były przedmiotem szczególnie intensywnej kampanii propagandowej i manipulacji historycznych. Skutkiem tego do dziś znacznej części społeczeństwa brakuje świadomości na temat rzeczywistej roli poszczególnych osób i wydarzeń w dziejach Polski”.

 źródło: echokatolickie.pl

Sprawdziłem, ulice pod tymi nazwami nadal w Rykach funkcjonują. Próbowałem dowiedzieć się, dlaczego władze miejscowości nie zareagowały na prośbę IPN. Niestety, na moje pytanie nikt nie odpowiedział.

Warto podkreślić, że - poza wspomnianymi nazwami - jest w Rykach jeszcze pomnik poświęcony tzw. utrwalaczom władzy ludowej poległym w walce z podziemiem niepodległościowym. Znajduje się on w sąsiedztwie popiersia marszałka Piłsudskiego i pomnika AK i WiN.

IPN napisał też do władz Mińska Mazowieckiego. Tym razem wskazano m.in. na ulice: Armii Ludowej, gen. Zygmunta Berlinga oraz gen. Stanisława Popławskiego. Ich nazw do dzisiaj nie zmieniono. Dlaczego? - Uprawnienie w sprawach nazw ulic posiada Rada Miasta. Jednocześnie informuje się, że Przewodniczący Rady Miasta Mińsk Mazowiecki nie otrzymał na piśmie inicjatywy uchwałodawczej w tej sprawie - wyjaśnia Małgorzata Szybka z mińskiego magistratu.

Istotnie, nazwy ulic władna jest zmienić rada miasta, ale prawo do przygotowania projektu uchwały przysługuje m.in. burmistrzowi miasta. Sytuację możemy podsumować w ten sposób: włodarz nie może zmienić nazw, bo to zadanie rady, a ta sprawą się nie zajęła, bo nie ma inicjatywy ustawodawczej, którą mógłby podjąć burmistrz...

Jest tego więcej

Miejsce poświęcone pamięci czerwonoarmistów odnalazłem również w Kodniu, gdzie stoi pomnik dedykowany żołnierzom tej „bratniej” armii. W przeszłości toczyły się publiczne dyskusje zarówno na temat samego obelisku, jak i zwieńczającej go czerwonej gwiazdy. Ponad roku temu symbol czerwonoarmistów powrócił na miejsce po tym, jak trzy lata temu nieznani sprawcy zerwali gwiazdę i wrzucili do zalewu. Znaleźli ją wędkarze, a odrestaurowali miejscowi strażacy. Na moje pytanie, czy władze Kodnia zamierzają zachować obelisk, usłyszałem: „informujemy, iż sprawa pomnika była tematem sesji Rady Gminy co najmniej rok temu. Radni nie podjęli decyzji o wyburzeniu pomnika, natomiast czerwonej gwiazdy nie ma już od dawna”.

Ślady minionego sytemu odnajdziemy także w Łukowie. Kilka tygodni temu głośno było tu na temat demontażu tablicy poświęconej ORMO, która przez wiele lat znajdowała się na jednej ze ścian Urzędu Stanu Cywilnego. Tę rzeczywiście zdjęto, ale pozostała inna - na budynku, w którym mieści się łukowski magistrat. Jest ona poświęcona „Bojownikom o wolność i demokrację ludową...”. Zwiedzając Łuków, również w parku miejskim natkniemy się na pomnik wspominający m.in. żołnierzy Armii Radzieckiej. Nazwę Armii Ludowej wciąż nosi też jedna z miejskich ulic.

Nieliczne już wprawdzie, ale jednak, ślady minionego systemu odnajdziemy także i w Siedlcach. Do dziś mamy tam ulicę Armii Czerwonej. Biegnie ona tuż obok cmentarza, na którym spoczywają żołnierze radzieccy polegli w trakcie walk toczonych o wyzwolenie Siedlec w 1944 r. Zapewne fakt bliskości tej nekropolii uzasadnia pozostawienie dawnej nazwy.

W miejsce epilogu

Wspomniane miejsca i nazwy są jedynie przykładowymi i w żadnym razie nie mają na celu godzić w jakąkolwiek wspólnotę samorządową. Zaręczam, że, wędrując po naszym regionie, natkniemy się na wiele innych reliktów PRL. Może więc należy dać sobie już spokój i odpuścić „ludowym bohaterom”? Zdania są i pewnie pozostaną podzielone. Po prostu im więcej czasu upływa od upadku komuny, tym bardziej zapominamy o prawdziwym obliczu minionego systemu.

W służbie polskiej rewolucji

Grzegorz Makus, włodawski historyk

Minęły dwie dekady, od kiedy w Polsce przywrócono demokrację. Dlaczego więc nie udało nam się jeszcze w pełni rozliczyć z symbolami poprzedniego systemu?

Nie ulega wątpliwości, że wpływ na to miało wiele czynników. Począwszy od wieloletniej indoktrynacji komunistycznej, poprzez zaniechanie lustracji i dekomunizacji po 1989 r., aż po wytężoną pracę wielu środowisk, które od lat relatywizują problem, próbując wmówić społeczeństwu, iż pomimo ogromu niegodziwości komunizm był czymś lepszym aniżeli tylko bliźniaczym hitleryzmowi zbrodniczym totalitaryzmem. Ponadto dla wielu Polaków PRL to czas młodości, nostalgicznych wspomnień łagodzonych opowieściami o „najweselszym baraku w obozie”, podsycanych filmowym dowcipem Barei czy wciąż powtarzanymi zakłamanymi serialami o „Czterech pancernych” czy Klossie. Spowodowało to, że ludzi nie bulwersuje fakt, a i często nawet nie mają świadomości, że mieszkają przy ulicy lub mijają codziennie pomnik poświęcony zdrajcy czy zbrodniarzowi. Innym, nie mniej ważnym problemem są koszty związane ze zmianą nazw ulic, a co za tym idzie - mentalności władz lokalnych, które zwykle patrzą na problem jedynie w płytki, populistyczny sposób. Wielu ludzi woli mieszkać przy ulicy np. Świerczewskiego, byleby nie wymieniać dokumentów. Pochodną jest właśnie zachowanie władz, które nie chcą robić ludziom kłopotu, nie tracąc tym samym wyborczych głosów.

Czy mógłby Pan zdefiniować wzorzec bohatera czy symbolu - tak bez „naleciałości” ideologicznych, według którego można byłoby kwalifikować „kandydatów” na pomniki czy patronów placów i ulic?

Moim zdaniem pierwszą i podstawową cechą takiego bohatera musiałby być jego patriotyzm oraz i służba niepodległemu państwu - czy to w wymiarze ogólnonarodowym, czy w ramach społeczności lokalnych. Jest to o tyle istotne, że zapewne w wielu miejscowościach znaleźlibyśmy jakiegoś miejscowego patrona, który zrobił wiele dla swojego środowiska, ale działał z ramienia partii komunistycznej (lub innej „partii zdrajców” na przestrzeni wieków). A wspomniana przynależność powinna skutkować wykluczeniem takiej osoby z honorowania jej czymkolwiek.

Mamy bohaterów narodowych, którzy nie są naznaczeni ideologicznie, jak choćby gen. Tadeusz Kościuszko. Czy, Pana zdaniem, da się znaleźć takiego „uniwersalnego”, a więc nie politycznego bohatera z okresu PRL? Mam tu na myśli taką osobę, która, mimo że wypromowana w okresie PRL, nadal może być nazywana bohaterem narodowym.

Jak już wcześniej wspomniałem, jakiekolwiek uwikłanie człowieka w system komunistyczny uważam za okoliczności dyskwalifikujące, skazujące taką osobę w najlepszym wypadku na łaskę zapomnienia. Wyjątkami powinni być jedynie ludzie, którzy w jakiś szczególny sposób zerwali z systemem i przez swoją postawę przyczynili się do odzyskania przez Polskę niepodległości, jak np. płk Kukliński. W naszej historii jest tak wielu zapomnianych, a godnych najwyższego szacunku i upamiętnienia bohaterów, że poszukiwania takowych w szeregach komunistów możemy sobie darować.

Niektórzy twierdzą, że już czas zaprzestać zmian w nazewnictwie ulic, a pomniki niegdyś postawione powinny stać nadal. Gdybyśmy zgodzili się na te postulaty, czy wyobraża Pan sobie choćby taką, oczywiście czysto hipotetyczną, sytuację, iż w jednej miejscowości ul. J. Piłsudskiego przecina nam się z ul. K. Świerczewskiego?

Ci, którzy tak twierdzą, albo nie mają pojęcia o historii i okrucieństwach, jakie zgotowali ludzkości komuniści, albo są po prostu mentalnie powiązani z tamtym systemem. Podstawowym obowiązkiem władz niepodległej RP powinno być zwrócenie należnego szacunku walczącym o wolną Polskę. Usuwanie z cokołów i ulic oprawców i zdrajców, a przywracanie na nie bohaterów, których za komuny tysiącami wymordowano, a następnie wymazano z kart historii, to przecież wyraz takiego szacunku. To nie polityka, ale rzecz z obszaru fundamentów wspólnotowych, której istotą jest przywrócenie elementarnego porządku rzeczy w obszarze symboliki historycznej, wyrażającego się oddzielaniem w przestrzeni publicznej postaw godnych szacunku i dobrej pamięci od postaw nikczemnych, zasługujących na potępienie i zapomnienie. Miejmy nadzieję, że coraz szerzej popierana akcja Stowarzyszenia KoLiber - „Goń z pomnika bolszewika” przyniesie w tej kwestii znaczące zmiany i zaowocuje wyczekiwanym od lat tryumfem prawdy.

Dziękuję za rozmowę.

NOT. AS

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama