Czego nauczał ks. Popiełuszko?

Nieźle wykształcony w Warszawskim Metropolitalnym Seminarium Duchownym zdobył na tyle historyczne i teologiczne rozeznanie, że mógł głosić Ewangelię w sposób wyważony, zgodny z ortodoksją, zrozumiały dla robotników, jak i ludzi bardziej wyrobionych kultur

"Idziemy" nr 42/2009

ks. Jan Sochoń

Czego nauczał ks. Popiełuszko?

Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie należał do ludzi oddanych pracy intelektualnej czy pisarskiej. Niemniej jednak swoją aktywnością duszpasterską i kaznodziejską zaproponował określony sposób rozumienia miejsca i roli Kościoła w świecie.

Nieźle wykształcony w Warszawskim Metropolitalnym Seminarium Duchownym zdobył na tyle historyczne i teologiczne rozeznanie, że mógł głosić Ewangelię w sposób wyważony, zgodny z ortodoksją, zrozumiały dla robotników, jak i ludzi bardziej wyrobionych kulturowo. Nie był wybitnym znawcą społecznej nauki Kościoła, niemniej jednak swoją aktywnością duszpasterską i kaznodziejską zaproponował określony sposób rozumienia miejsca i roli Kościoła w świecie, zwłaszcza w Polsce dobijającej się z trudem do wolności i standardów demokratycznych. Zdobył również solidne doświadczenie społeczne, uczestnicząc w gdańskim zjeździe „Solidarności”, w liturgii odprawianej w zakładach pracy, w uroczystościach wiążących się z odsłanianiem pomników ofiar komunistycznej represji czy będąc przesłuchiwanym i przetrzymywanym. Stykał się też z Lechem Wałęsą i innymi przywódcami opozycji politycznej.

Odpowiedź na wydarzenia

Wszystko to sprawiło, że można uznać go za dobrze zorientowanego w sprawach natury społeczno-politycznej. Najważniejsze jednak pozostaje to, że nigdy nie popadł w potoczność i konwencje pracy duszpasterskiej, w każdej sytuacji wychylony w stronę ludzi potrzebujących, cierpiących, niszczonych przez prokuratorsko-policyjny system komunistyczny. Sam doświadczał bolesnych ciosów z różnych stron. Kiedy więc mówił o Bogu, o miłości Chrystusa, Jego zbawczym bólu, nie głosił tego teoretycznie, lecz z pełni osobistego przeżycia. To sprawiało, że był autentyczny, niewymyślający żadnych sztuczek retorycznych, aby wpłynąć na słuchaczy. Jego słowa rodziły się jako odpowiedź na konkretne trudności i wydarzenia, jakich sam był świadkiem.

Nie przychodziły jednak łatwo. Z pewnym mozołem dopracowywał się własnego kaznodziejskiego wyrazu. Dużo czytał, radził się przyjaciół i intelektualnych autorytetów; chciał, aby jego głos docierał do wszystkich, zwłaszcza do tych, którzy nieufnie odnosili się do Kościoła i przepowiadana ewangelicznego. Pierwsze doświadczenia nie nastrajały go optymistycznie. Niezbyt chętnie garnął się do wygłaszania kazań, po trosze wmawiał sobie, że nie dysponuje na tyle „silną osobowością”, aby zainteresować wiernych. Z biegiem czasu to się zmieniło. Nabrał pewności, odwagi, nawet homiletycznej biegłości. Miał już bowiem do przekazania określone przemyślenia, powstałe w trakcie posługi duszpasterskiej. Bliżej zajął się kwestiami, które na ogół księża wówczas pomijali, mianowicie spojrzeniem Kościoła na sprawy dotyczące miejsca człowieka w społeczności, zagadnieniami solidaryzmu społecznego, sprawiedliwości, wychowania, chrześcijańskiej kultury, godności i wartości pracy.

Powstanie „Solidarności” oraz wprowadzenie stanu wojennego sprawiły, że musiał zmierzyć się z najbardziej bolącymi problemami ówczesnego czasu, reagować na totalitarne zapędy rządzących, którzy za nic mieli wolność i godność człowieka, zajęci utrzymywaniem tak zwanych przyjacielskich więzi ze Związkiem Sowieckim oraz rozbudowywaniem – i tak ogromnej już – rzeszy urzędników Służby Bezpieczeństwa. Odważnie i rozważnie zarazem krytykował ich poczynania, proponując z własnej strony pozytywny program odnowy życia społecznego. Jakie były fundamentalne osie tego planu?

Mieściły się one w polu wyznaczonym przez ważkie pojęcia: wolność – prawda – sprawiedliwość – solidarność – kultura chrześcijańska. Ksiądz Popiełuszko przyjmował za oczywistość, że Polacy są nacją, wiążącą swoje losy z rozumieniem człowieka, jako osoby stworzonej na Boży obraz i podobieństwo, odkupionej przez Chrystusa. Każdą próbę wyrugowania wiary ze wspólnej świadomości uważał za groźną formę zniewolenia i kruszenie tożsamości narodowej. Dlatego tak bardzo podkreślał znaczenie wolności w jednostkowym i ojczyźnianym porządku. Wolność bowiem pozostaje zasadniczą cechą człowieczeństwa, rozpoznawalnym w nim znakiem obrazu Bożego. Prawo do wolności, zwłaszcza wolności sumienia, pozostaje niezbywalne. Kto je ogranicza, występuje poniekąd przeciwko samemu Stwórcy.

Odwaga i odpowiedzialność

A to znaczy, że wolność nie może być nigdy nadużywana, ale ma łączyć się z odwagą i odpowiedzialnością. Nie jest zagrożeniem dla religii, ani dla Kościoła; przeciwnie: przynosi szansę osobowego rozwoju, umożliwia podejmowanie decyzji, opowiadanie się za tym, co dobre. Ponieważ jednak słabość i grzech mają łatwy dostęp do ludzi, należy ich wychowywać do wolności, do właściwego korzystania z jej dobrodziejstw. A to wymaga niekiedy głębokiej refleksji, czytania znaków czasu, oparcia się na historycznym doświadczeniu. Nakłania również do znajomości chrześcijańskiego sytemu wychowania. Księdzu Popiełuszce bardzo zależało na tym, aby polska młodzież dorastała w pełnej wolności, ale wolność ta nie może prowadzić do budowania świata bez Boga. Powinna natomiast wiązać z dziejami Ojczyzny i Ewangelią. W ten sposób pojęta wolność, podkreślał, nieraz już zdała egzamin w dziejach polskiego narodu i to w najbardziej trudnych momentach, zwłaszcza wtedy, kiedy bywało zagrożone jego istnienie i substancja. Stąd też w kazaniach żoliborskich bronił młodzież przed zakusami ideologii komunistycznej, szerzącej ateizm, każący klękać przed bogiem wymyślonym według własnych możliwości. Wskazywał, że tylko połączenie sił Kościoła, rodziny i wychowawców sprawi, że nie dojdzie do wyniszczenia w świadomości młodych Polaków poczucia przynależności do kręgu kultury chrześcijańskiej i – jak to określił – porzucenia „zdrowego patriotyzmu”.

Aby do tego rodzaju sytuacji nigdy nie dochodziło, człowiek wolny powinien kierować się prawdą. Bez niej nie sposób doświadczyć smaku wolności. Człowiek żyjący w prawdzie, nawet choćby został uwięziony, nie utraci wolności. Prawda jest bowiem tym, co wyzwala, prowadzi do wolności. Warto ją zdobywać poprzez poznanie prawdy i dobra rzeczy. Gdy więc dochodzi do zafałszowania prawdy, natychmiast zagrożeniu ulega wolność. Czym jest wszakże prawda? Ksiądz Popiełuszko odpowiadał z prostotą i szczerością: zgodnością słów z czynami, wypowiadaniem wskazującym na realny stan rzeczy. Kto używa pięknych sformułowań, niemających jednak pokrycia w faktach, ten propaguje kłamstwo i fałsz. Tak właśnie postępuje rząd generała Jaruzelskiego, całkowicie podporządkowany władzy w Moskwie. Nie służy narodowi, nie głosi prawdy i sprawiedliwości, nie dba o dobro wspólne, a jedynie o własne partyjne interesy. Posługuje się przy tym przymusem, zastraszeniem, przemocą, ponieważ nie chce zwyciężać sercem lub rozumem, co jest wyraźną oznaką słabości. Próbuje też wszelkimi dostępnymi sposobami narzucać narodowi zideologizowaną wersję historii.

Partyjna propaganda przekreśla chrześcijańską antropologię, odrzuca Bożą obecność jako niezawodną i najwierniejszą, wraz z prawdą faktów, prawdomównością i utożsamieniem prawdy z osobą Jezusa Chrystusa; nie przyjmuje do wiadomości, że od chwili sierpniowego zrywu zmieniają się dusze ludzkie, to znaczy, przekonywał ksiądz Popiełuszko, naród już wie, czego chce, i nikomu nie uda się tej wewnętrznej przemiany cofnąć ani zagłuszyć. Dlatego trzeba odsłaniać prawdę o faktycznym stanie rzeczywistości społecznej. To na przykład, że „Solidarność” zakorzeniona w narodzie, będąca ruchem ponad-związkowym, ma prawo do swobodnego istnienia, że swoje powstanie okupiła łzami i krwią, że jej zadania koncentrują się na trosce o sprawy ojczyzny. I dokonała więcej dobra, niż jakakolwiek dotąd, choćby najsprawniejsza, polityka.

Prawda i męstwo

Ważne jest tylko, aby nie poddawać się lękowi, płynącemu z zagrożenia. On bowiem sprawia, że tracimy duchową orientację, zaczynamy działać wbrew sumieniu, które ujawnia się jako główny miernik prawdy. Kiedy jednak godzimy się na cierpienie lub utratę czegoś w imię wyższych wartości, chociażby w imię prawdy religijnej, wówczas pokonujemy trwogę i grozę. Wzorem pozostaje tutaj święty Maksymilian Maria Kolbe, nieulegający żadnemu zastraszeniu, nazwany przez księdza Popiełuszkę patronem Polski udręczonej, osoba mężna, żyjąca w prawdzie, czyli w zgodzie ze swoim sumieniem.

To dalszy ważny punkt nauczania księdza Popiełuszki. Wskazywał on, że prawda i męstwo idą ze sobą w parze. Nie należy, oczywiście, utożsamiać męstwa z odwagą, gdyż należy ona do porządku uczuć. Można być bardzo lękliwym, a jednocześnie bardzo mężnym, bo męstwo pozwala opanowywać strach. Ale też cnota męstwa hamuje wszelkie nadmiary odwagi. Gdy ktoś z natury jest odważny, męstwo powstrzymuje niekontrolowane odruchy zuchwalstwa. Jest zatem ono stałą, choć dynamiczną, osobistą dyspozycją umożliwiającą, mimo najróżniejszych przeszkód, afirmowanie samego siebie i przede wszystkim pokonywanie strachu, czyli przeciwstawianie się złu i służbę prawdzie. Sprawia, że jesteśmy w stanie otaczać opieką innych, służyć im, zwłaszcza wówczas, kiedy pociąga to za sobą ryzyko cierpienia lub niebezpieczeństwa.

Ksiądz Popiełuszko przypominał w związku z powyższym słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego, że społeczeństwa, którego obywatele nie rządzą się męstwem, stają się zwykłymi niewolnikami. Mówił też, że egzamin z męstwa zdali zarówno robotnicy w sierpniu 1980 roku, jak i uczniowie szkoły w Miętnem, stając w obronie krzyża Chrystusowego. I przestrzegał: naród ginie, gdy brak mu męstwa, gdy zadowala się półprawdami. Nie trzeba więc nosić przy sobie broni, bo męstwo nie trzyma się żelaza, tylko serca, tym bardziej że w czasach współczesnych ludzie, nie wyłączając Polaków, zdają się być bardziej wrażliwi na działanie miłości niż siły.

Stąd też tak społecznie niebagatelnym zagadnieniem jest sprawiedliwość, oznaczająca, według ujęcia księdza Popiełuszki, przyznanie każdemu człowiekowi należnych mu praw. O te prawa należy walczyć z determinacją, kiedy na przykład robotnicy nie otrzymują godziwej zapłaty za wykonaną przez siebie pracę, albo są pozbawiani stanowisk z racji odmiennych od pracodawców przekonań politycznych czy religijnych. Sprawiedliwość to po prostu życie w społeczności, gdzie nie działa cenzura, sądy są niezawisłe, istnieje możliwość swobodnego wypowiadania się, kształtowania osobowości młodzieży w zgodzie z sumieniem i normami moralnymi, nie zaś zgodnie z narzuconymi arbitralnie określonymi zasadami, to wreszcie szeroko pojęty pluralizm, zapewniający poszanowanie osobistych dróg dochodzenia do prawdy.

Ale sprawiedliwość musi działać w blasku miłości, ponieważ bez niej od razu grzęźnie w jałowych sporach, doprowadzając ostatecznie do przemocy i zniewolenia. Zdaniem księdza Jerzego, sprawiedliwość oparta na miłości jest warunkiem spokoju sumienia, pokoju w rodzinach, w państwach, w różnego rodzaju korporacjach gospodarczych. Dlatego dosłownie wszyscy ludzie powinni dążyć do sprawiedliwości, zabiegać o nią i spełniać ją w codziennych działaniach. Muszą też pamiętać, że źródłem sprawiedliwości jest Bóg. Tam, gdzie niszczy się przejawy życia religijnego, niszczy się również „pracę sprawiedliwości”.

W czerwcu 1984 r., w roku swej męczeńskiej śmierci, głośno, choć nie bezpośrednio, przypominał komunistom, iż z zasady sprawiedliwości wynika konieczność zachowywania wartości chrześcijańskich, kierowania się dobra wolą i miłością w stosunku do każdego człowieka, nieograniczanie wolności, także poprzez wygodne dla władzy akty prawne, przyznawanie każdemu należnych mu praw, a więc i prawa do pracy oraz kultu religijnego, możliwość zrzeszania się w związki zawodowe, zgodne z aspiracjami i światopoglądem ich założycieli, bo przecież w tym wszystkim najważniejszy jest człowiek. Żadne ustroje, systemy partyjne, układy międzynarodowe, paragrafy prawa stanowionego nie mogą – bez wyjątku – stanowić „narzędzia” niszczącego życie osobowe jednostek i społeczeństw. Zachęcał nadto, żeby Polacy starali się być twórcami własnej, osobistej sprawiedliwości, unikali bierności moralnej, ponieważ bardzo często bywa ona zarzewiem niesprawiedliwości. A tej trzeba unikać za wszelką cenę, oczekując zawsze miłosiernych miar, płynących od Boga.

Sprawiedliwość i solidarność

Kulminacją prowadzonych przez księdza Popiełuszkę rozważań jest żarliwa refleksja nad fenomenem solidarności. To pojęcie wyraźnie go fascynowało i w pewnym sensie niepokoiło. Łatwo bowiem można było manipulować sensami, jakie niosło. Dlatego starał się ująć jak najbardziej precyzyjnie jego różne odcienie znaczeniowe. Solidarność odsyła w pierwszym rzędzie do doświadczenia jedności międzyosobowej, dzięki której możliwa staje się przemiana świata na lepsze. Mieści w sobie zarodki nadziei, zespolonej ze źródłem wszelkiej nadziei – z Bogiem. Pojawiła się jako idea scalająca w momencie, kiedy Polacy nie mogli już znieść nacisku komunistycznego totalitaryzmu i otrzęśli się z duchowego marazmu. Postanowili wziąć w swoje ręce osobistą i narodową przyszłość.

Wówczas ewidentnie uświadomili sobie, że bez poczucia solidarności nie wytrwają w podjętej próbie odzyskania niepodległości i wprowadzenia demokratycznego stylu bycia. Solidarność właśnie stała się źródłem ich wołania o poszanowanie godności ludzkiej, o dostrzeżenie problemów drugiego człowieka. Zgodnie z przesłaniem Ewangelii ludzie poczęli zyskiwać odwagę niesienia nie tylko własnych ciężarów, ale i ciężarów innych osób, zwłaszcza tych potrzebujących, poranionych, różnorako zniewolonych. Poczuli się w obowiązku likwidowania zła i mechanizmów jego działania, ukazywania przemilczanych prawd o polskiej historii i przekazywania ich młodzieży.

Ksiądz Popiełuszko widział w przeżyciu solidarnych więzi obraz odnawiającego się społeczeństwa, które nie chce już dłużej potulnie realizować zgubnych nakazów władzy i pragnie uratować swoją więź z Chrystusem. Jeżeli nawet nie zyskuje (na razie) pełnej wolności, zachowuje wolność wewnętrzną, godność dziecka Bożego. Stało się to możliwe, ponieważ spontanicznie zrodził się ruch społeczny zwany „Solidarnością”. W ten sposób powstał wielki krąg konkretnych zabezpieczeń, chroniących przed wrogością oficjalnej władzy. „Solidarność” pozwoliła dojrzeć zło, wzmogła siły potrzebne do zdecydowanej reakcji na jego wszelkie przejawy. Porównywał ją ksiądz Popiełuszko do potężnego drzewa, które objęło całą Polskę i chociaż zostało podcięte w swych korzeniach, nadal wypuszcza nowe, sprawia, że ludzie nie czują się już we własnej Ojczyźnie, jak w zorganizowanym więzieniu. Z modlitwą w sercu dążą ku prawdzie, sprawiedliwości i wolności.

Trzeba zatem w gruncie rzeczy mówić o solidarności narodowej, której nie mogą zniszczyć takie czy inne ustawy bądź dekrety i dawać, na swoją miarę, świadectwo o prawdzie „Sierpnia ‘80”. Zasiąść do stołu z autentycznymi przedstawicielami narodu i w szczerym dialogu dopominać się o dobro Ojczyzny, naprawienia dotychczasowych krzywd, powrotu do normalnego życia. Poczucie solidarności znosi nienawiść, propaguje konieczność przebaczania, ale tylko za cenę odzyskania prawdy, będącej pierwszym warunkiem odnowienia wzajemnego zaufania.

Ksiądz Popiełuszko wyrażał w imieniu ruchu solidarnościowego przekonanie, że mimo trudności szanse na odzyskanie wolności i religijnej niezależności są znaczne. Należy tylko w wymiarze jednostkowym wsłuchiwać się w głos sumienia, w wymiarze nieco szerszym, w głos sumienia społecznego, zawodowego, gospodarczego, kulturalnego i politycznego; nie odrzucać krzyża, jaki zjawia się wraz z potężniejącą mocą nacisku komunistycznego, służyć Bogu, czyli szukać dróg do ludzkich serc, mówić o złu jako o chorobie, którą trzeba ujawnić, aby móc ją leczyć. Trzeba też, o ile są ku temu odpowiednie warunki, dobrze pracować, gdyż praca uszlachetnia, przynależąc do sfery ideałów duchowych. Jej owoce stanowią wspólnotową wymianę znaków. Są świadectwem drugiego, anonimowego najczęściej, człowieka. Pozostają wyrazem stosunku człowieka do pozostałych ludzi. Okazuje się więc, że sensowna, pożyteczna praca jest jednym z fundamentów moralności. Ale tego rodzaju sytuacja bywa rzadko realizowana.

Dlatego z widocznym zapałem wskazywał przyczyny słabości „polskiej pracy”. Zaliczał do nich planowe wyłączanie Boga z życia społecznego, w tym gospodarczego, panoszenie się zakłamania, niesprawiedliwości, brak wolności i poszanowania godności ludzkiej, wreszcie brak miłości. Ale nigdy nie jest za późno na zmianę. Wspiera przecież ludzi wierzących Chrystus i Jego Matka, Królowa Polski. Należy tylko przyjmować łaskę, która płynie z wielu Bożych stron.

Ksiądz Popiełuszko przypominał słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego, że społeczeństwa, którego obywatele nie rządzą się męstwem, stają się zwykłymi niewolnikami.

Poczucie solidarności znosi nienawiść, propaguje konieczność przebaczania, ale tylko za cenę odzyskania prawdy.

Człowiek żyjący w prawdzie, nawet choćby został uwięziony, nie utraci wolności. Prawda jest bowiem tym, co wyzwala, prowadzi do wolności.

Sensowna, pożyteczna praca jest jednym z fundamentów moralności. Praca uszlachetnia, przynależąc do sfery ideałów duchowych.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama