Papież nie czyta Wyborczej

Ciepłe przyjęcie ubiegłotygodniowej pielgrzymki Radia Maryja na Watykanie wywołało frustrację w Gazecie Wyborczej

"Idziemy" nr 47/2012

Ks. Henryk Zieliński

Papież nie czyta „Wyborczej”

Ciepłe przyjęcie ubiegłotygodniowej pielgrzymki Radia Maryja na Watykanie wywołało frustrację w „Gazecie Wyborczej”. Tak poważną, że swoją traumę wyraziła publicznie. „Watykan nie pogardził mediami o. Rydzyka” – stwierdza kapitulancko „Wyborcza” 8 listopada już w tytule. Pociesza się wprawdzie, że „trudno byłoby szukać na Watykanie wielbicieli Rydzyka”, ale w poczuciu osamotnienia w dziejowej misji niszczenia toruńskiego zakonnika i jego rozgłośni dodaje: „zarazem brak tam chętnych do konfrontacji z jego zwolennikami…”.

A jeszcze dzień wcześniej mogło się wydawać, że uda się wywołać wewnątrzkościelną wojnę. „Wyborcza” piórem niezawodnej w tych sprawach Katarzyny Wiśniewskiej brała episkopat pod ambicję, pytając: „Czy biskupi skapitulują przed Rydzykiem?”. Bo przecież nie mogła dopuścić myśli, że żadnej wojny między o. Rydzykiem i episkopatem zwyczajnie nie ma, a próba wciągnięcia abp. Michalika w publiczne poskramianie o. Rydzka była szyta zbyt grubymi nićmi, aby mogła się udać.

Przypomnę, że tym razem „Gazeta” oczekiwała od abp. Michalika ustosunkowania się do listu sygnowanego przez prof. Stanisława Lufta. List zaś, o którym w poprzednim numerze „Idziemy” pisał o. Dariusz Kowalczyk, był odpowiedzią na publiczną prośbę o. Rydzyka, aby zasłużony dla Kościoła profesor upomniał swojego syna Krzysztofa z powodu jego szkodzących Telewizji Trwam działań w KRRiTV. Skądinąd znając osobiście od 30 lat prof. Stanisława Lufta, nie wierzę, aby to od niego pochodziła treść wspomnianego listu. Za to rękę i styl jego syna Krzysztofa – byłego rzecznika rządu Jerzego Buzka – czuć w tym politycznym elaboracie na odległość.

Apel o. Rydzyka do prof. Lufta w sprawie jego syna był tak samo niestosowny, jak ubiegłoroczny list szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego do Stolicy Apostolskiej o poskromnienie o. Rydzyka. Ale oczekiwanie od abp. Michalika, że da się wpuścić i to na łamach „Wyborczej” w jej wojenkę ze środowiskiem Radia Maryja było tyleż perfidne, co naiwne. Zresztą list pana Lufta – mniejsza o to, którego – prowokował do oficjalnego odcięcia się episkopatu nie tylko od o. Rydzyka, ale i od tej części Kościoła, która nie jest wystarczająco aktywna w okazywaniu entuzjazmu dla rządów PO. Bo przyklaskiwanie obecnym rządom jest dowodem apolityczności, a protesty przeciwko dyskryminacji katolików w mediach, krytyka in vitro oraz żądanie prawdy i sprawiedliwości w życiu publicznym, są wyrazem upolitycznienia Kościoła.

W sukurs „Wyborczej” w odpolitycznieniu Kościoła przyszły więc całkowicie „apolityczne” autorytety. Totalnie apolityczny jest były premier i działacz Unii Wolności Tadeusz Mazowiecki, który w pouczaniu Kościoła ma spore doświadczenie od czasów Prymasa Tysiąclecia. Ks. Kazimierz Sowa też jest apolityczny krystalicznie. Swojego poparcia dla Platformy nie kryje przecież ani w życiu prywatnym, ani w mediach. Podobnie o. Maciej Zięba OP, do niedawna pierwszy szef Europejskiego Centrum „Solidarności” w Gdańsku zatrudniony przez prezydenta Pawła Adamowicza (PO). Ich troska o „odpolitycznienie” Kościoła powinna więc za pośrednictwem „Wyborczej” dotrzeć nie tylko do Przemyśla, ale i do Watykanu, ściągając gromy na nieprawomyślnych i zamykając przed nimi Spiżową Bramę.

Mimo zaangażowania takich autorytetów stało się jednak inaczej. Specjalnej Mszy Świętej dla pielgrzymki Radia Maryja w bazylice św. Piotra w Rzymie przewodniczył sam Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej kard. Tarcisio Bertone, który dziękował za dobro siane w ludzkich sercach przez Radio Maryja. A Benedykt XVI pozdrawiał serdecznie wielotysięczną Rodzinę Radia Maryja i towarzyszących jej biskupów.

Jak z tego wybrnęła „Wyborcza”? Jak zawsze! Papież i Stolica Apostolska nie zajęły jedynego właściwego stanowiska wobec Radia Maryja i o. Tadeusza Rydzyka, ponieważ… nie czytają „Wyborczej” ani jej satelitów. „Kościelne szczyty – pisze Tomasz Bielecki – nie czerpią wiedzy o polskim Kościele i Polsce z „Tygodnika Powszechnego” czy też – nie daj Boże – z „Wyborczej”, lecz z informacji i opinii polskich biskupów, a jaki jest episkopat (bądź jego poważna część) każdy widzi”. Problem jest więc ten sam, co w PRL: papież za bardzo ufa biskupom, a biskupi papieżowi, zamiast ufać Mazowieckiemu, Ziębie, Sowie, a choćby i Wiśniewskiej, o Michniku z szacunku nie wspominając.

Gdyby Papież czytał „Wyborczą” i „Tygodnik Powszechny”, dowiedziałby się, gdzie powinien szukać wrogów Kościoła. Ale nie czyta. Na szczęście!

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama