Ateistyczna histeria

Na profesora Chazana, jako reprezentanta prawie trzech tysięcy pracowników służby zdrowia, którzy w odpowiedzi na apel dr Wandy Półtawskiej podpisali 'Deklarację wiary', sypią się ostatnio gromy, nie tylko z mediów tzw. głównego nurtu

"Idziemy" nr 24/2014

Ks. Henryk Zieliński

Ateistyczna histeria

Totalitaryzm zawsze zaczynał się od szykanowania tych, dla których prawo ustanawiane przez władzę nie było prawem najwyższym

Ateistyczna histeria

Ateiści w Polsce mają kolejny kłopot. Trafnie ujął to prof. Bogdan Chazan w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”: „Niektórym nie mieści się w głowie, że w miarę inteligentny człowiek, lekarz, może mieć na tyle odwagi, być na tyle bezczelnym, żeby publicznie przyznawać się do wiary w Boga”. Na profesora Chazana, jako reprezentanta prawie trzech tysięcy pracowników służby zdrowia, którzy w odpowiedzi na apel dr Wandy Półtawskiej podpisali „Deklarację wiary”, sypią się ostatnio gromy, nie tylko z mediów tzw. głównego nurtu. Urzędujący minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, który dał się już poznać z nieuzasadnionego nasyłania CBA na światowej sławy okulistę prof. Jerzego Szaflika, grozi prof. Chazanowi prokuraturą i zakazem wykonywania zawodu. Wszystko dlatego, że profesor zgodnie ze swoim sumieniem i przysięgą lekarską nie chce przykładać ręki do uśmiercania nienarodzonych dzieci, a ostatnio dołożył do tego „Deklarację wiary”. Ministra nie interesuje, że szpital, którym obecnie kieruje prof. Chazan, przed jego przyjściem wybierało na miejsce porodu tylko około 1400 kobiet rocznie. Dzisiaj zaś wybiera tę placówkę co roku około 4,5 tys. ciężarnych kobiet, co najlepiej świadczy o zaufaniu do fachowości i morale profesora. Zaufaniu chyba nieporównanie wyższym niż to, na które swoimi rządami zasłużył sobie minister Arłukowicz.

Publiczna, dostępna w Internecie „Deklaracja wiary” lekarzy jest solą w oku dla tych, którym marzą się niepodzielne rządy już nie tylko nad ludźmi i ich umysłami, ale nawet nad ich duszami i sumieniami. Lekarze zaś ciągle mają u nas wysoką pozycję społeczną i niemały autorytet. A do tego wśród sygnatariuszy „Deklaracji wiary” jest około pięćdziesięciu znanych profesorów nauk medycznych! Tego nie da się sztubacko obśmiać, jak wiary prostych kobiet w moherowych beretach. Głos lekarzy w sprawach życia i śmierci ma również zupełnie inne znaczenie niż puste deklaracje polityków, czy popisy celebrytów gotowych dla poklasku równie często zmieniać swoje poglądy jak wyglądy.

W obliczu spraw ostatecznych kończy się gra pozorów, a zaczynają dochodzić do głosu pytania o ostateczną prawdę, o sens życia i śmierci. Dlatego kolejnym problemem dla wojujących ateistów musi być również nawrócenie ostatniego dyktatora PRL, gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Okazało się, że wobec zbliżającej się śmierci, nikomu nie da się ukryć za ciemnymi okularami. Ten, który wcześniej prześladował podwładnych za praktyki religijne i siłą wbijał im do głów „światopogląd naukowy”, a do kościoła nie wszedł nawet na pogrzeb własnej matki, teraz ukorzył się przed Bogiem i powrócił do wiary dzieciństwa. Niezależnie od oceny pośmiertnych honorów dla generała, na jego nawrócenie trzeba spojrzeć jako na ostateczny triumf Pana Boga i przyznanie racji ludziom wierzącym. Kto z mącących dzisiaj ludziom w głowach ateistów i antyklerykałów pokroju Palikota, Hartmana czy Millera może przysiąc, że w ostatniej chwili nie poprosi jednak o księdza? Parafrazując prześmiewcze wobec krzyża na Krakowskim Przedmieściu hasło, można powiedzieć: Jest problem, i jest histeria…

Dla tych, którym przeszkadza wiara w Boga, bo sami chcieliby zająć Jego miejsce w ludzkich sercach i sumieniach, problemem musi być również odznaczenie w minioną środę pięciorga duchownych medalem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” za ratowanie Żydów podczas niemieckiej okupacji. O jednym z tych sprawiedliwych, ks. Janie Raczkowskim, pisaliśmy w poprzednim numerze „Idziemy”. Dzięki takim jak on ocalone zostały nie tylko tysiące ludzkich istnień, ale również resztki upodlonego przez totalitaryzm człowieczeństwa. Bohaterami i prawdziwymi ludźmi są ci, którzy w imię sumienia i chrześcijańskiej miłości bliźniego ratowali cudze życie, a nie ci, którzy zgodnie z obowiązującym prawem wydawali innych na śmierć. I nie ci, którzy nad przestrzeganiem tego prawa czuwali.

O tym też trzeba pamiętać, kiedy histeryczna agresja wpływowych mediów i organów państwa skierowana jest przeciwko lekarzom, którzy w służbie życiu i zdrowiu bliźnich chcą się kierować nade wszystko sumieniem i normami chrześcijańskiej wiary. Broniąc ich oraz swojego prawa do publicznego wyznawania swojej wiary i życia według jej zasad, chronimy świat przed nowym totalitaryzmem. Totalitaryzm bowiem zawsze zaczynał się od szykanowania tych, dla których prawo ustanawiane przez władzę nie było prawem najwyższym.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama