Poziom realnego antysemityzmu jest u nas znikomy w porównaniu z tym, co dzieje się we Francji, w Belgii czy Niemczech
Poziom realnego antysemityzmu jest u nas znikomy w porównaniu z tym, co dzieje się we Francji, w Belgii czy Niemczech
Atmosfera podczas katolicko-żydowskiej międzynarodowej konferencji odbywającej się w tym tygodniu w Warszawie była dla wielu zaskoczeniem. A już z pewnością dla zagranicznych gości. Życie wspólnot żydowskich w Polsce odradza się bowiem w ostatnich latach bardzo dynamicznie, również w wymiarze religijnym. Wbrew antypolskim mitom. Podkreślali to przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Żydowskiego ds. Kontaktów Międzyreligijnych, opowiadając, jak na prośbę o podwiezienie do stołecznej synagogi usłyszeli pytanie: „Do której?”. Naczelny Rabin RP Michael Schudrich w obecności zagranicznych gości życzył wszystkim Żydom, żeby wszędzie mogli się czuć tak dobrze, jak w Polsce. Nie przeszkadza mu powszechny wśród Polaków katolicyzm, a stosunek polskich księży i biskupów do Żydów określa jako wzorcowy dla świata. Podobnie życzliwie o Polakach i o Kościele w Polsce wypowiada się Anna Azari, ambasador Izraela w Polsce.
Polska w ostatnich latach stała się popularnym celem stałej lub czasowej migracji żydowskiej. Według nieoficjalnych informacji już prawie co dziesiąty Izraelczyk ma w domu polski paszport lub planuje taki uzyskać. Wiąże się to z ułatwieniami, jakie w odzyskiwaniu polskiego obywatelstwa od czasów prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego mają wszyscy Żydzi, którzy z różnych powodów w latach 1939-89 musieli opuścić naszą ojczyznę, oraz ich potomkowie. Zachętą do osiedlania się w Polsce są także szerokie możliwości inwestowania i tanie nieruchomości. Ale chyba najważniejszym powodem jest poczucie bezpieczeństwa. Poziom realnego antysemityzmu jest u nas znikomy w porównaniu z tym, co dzieje się we Francji, w Belgii czy Niemczech.
Poza Niemcami, gdzie antysemickie akcje wszczynają także neonaziści, wzrost zagrożenia dla Żydów w Europie Zachodniej powodują zwykle radykalizujący się i rosnący w siłę muzułmanie. W Niemczech w ubiegłym roku nacjonaliści realizowali – nawiązującą do najgorszych tradycji tego kraju – inicjatywę wysyłania Żydom symbolicznych biletów do Izraela w jedną stronę, co opisywaliśmy w „Idziemy”. We Francji po atakach terrorystycznych wymierzonych bezpośrednio we wspólnoty żydowskie tamtejsi rabini, szczególnie w rejonie Marsylii, odradzają miejscowym Żydom wychodzenie na ulice z jakimikolwiek oznakami przynależności religijnej i narodowej. W północnej Francji rodzice boją się posyłać swoje dzieci do żydowskich szkół wyznaniowych.
W samym tylko ostatnim półroczu wyemigrowało z Francji ponad 10 tys. Żydów. Trudno im się dziwić. Francuskie MSW zna coraz częstsze przypadki, kiedy to wyznający islam funkcjonariusze tamtejszej policji odmawiają udziału w ochronie synagog i żydowskich szkół. Zdarza się, że nie chcą się włączać w akcje przeciwko islamistom i otwarcie manifestują jedność z nimi. We francuskiej armii zdarzają się przypadki dezercji żołnierzy i zaciąganie się w szeregi ISIS. Analityk francuskiego wywiadu dr Eric Denécé mówi już o konieczności użycia armii w celu odbicia z rąk islamistów niektórych terenów pozostających faktycznie poza kontrolą francuskiego państwa.
Polska na tym tle jawi się jako oaza spokoju. Wielu Żydów w Izraelu przyznaje, że w razie wzrostu napięcia między nimi a Palestyńczykami albo w przypadku innego zagrożenia chciałoby schronić siebie i swoich bliskich właśnie w Polsce. Życie w Izraelu, choć patriotycznie i religijnie umotywowane, toczy się bowiem jak na beczce prochu. Polska musi być na nich otwarta, podobnie jak na repatriantów i uchodźców ze Wschodu. Naszym problemem nie są wbrew pozorom religijni Żydzi, tylko ludzie, którzy niezależnie od swego pochodzenia walczą zarówno z tożsamością katolicką, jak i żydowską. Taki kierunek myślenia wskazuje nam również papież Franciszek.
Nasze katolicko-żydowskie, czy polsko-żydowskie, relacje nie zawsze były przykładne. Jak to między braćmi bywa. Słowem, „Sami swoi” na żywo. Ale na tle całej Europy i tak były przez wieki najlepsze. Najwięcej złego, aby nas podzielić i skłócić, zrobili jednak w XX w. obcy – nasi wspólni wrogowie. Ten dramat nie może się więcej powtórzyć. Warto o tym pamiętać również teraz, kiedy ważą się losy przyjmowania do Polski ludzi kulturowo i religijnie nam obcych. Żeby prócz wielu innych problemów nie zafundowali nam jeszcze antysemityzmu. Doświadczenie Zachodu pokazuje, że otwartość na jakoś „swoich” Żydów z masową imigracją islamską nijak pogodzić się nie da.
"Idziemy" nr 15/2016
opr. ac/ac