Patriotyzm jest w nauczaniu Kościoła obecny od zawsze. Biskupi przypominają, że jako obowiązek moralny wyrasta on z przykazania miłości bliźniego i z czwartego przykazania Dekalogu
Patriotyzm jest w nauczaniu Kościoła obecny od zawsze. Biskupi przypominają, że jako obowiązek moralny wyrasta on z przykazania miłości bliźniego i z czwartego przykazania Dekalogu.
Ważny i długo wyczekiwany dokument Konferencji Episkopatu Polski „Chrześcijański kształt patriotyzmu” ogłoszono na kilka dni przed narodowymi i kościelnymi obchodami 3 maja. Dotyka najbardziej palących problemów współczesnego życia społecznego w Polsce i w Europie. Wskazuje na wartości, na których budowana była i dalej powinna być budowana Rzeczpospolita Polska. Jest odpowiedzią na wołanie wielu środowisk o zaangażowanie Kościoła w złagodzenie międzypartyjnych podziałów wśród Polaków i w odbudowę narodowej wspólnoty. Być może jest nawet trochę spóźniony. Ale przecież jeszcze przed dwunastu laty mieliśmy świętego papieża Polaka, który przypominał podstawowe zasady życia publicznego oraz czym jest polskość i czym europejskość.
Patriotyzm jest w nauczaniu Kościoła obecny od zawsze. Biskupi przypominają, że jako obowiązek moralny wyrasta on z przykazania miłości bliźniego i z czwartego przykazania Dekalogu. Za pozytywne zjawisko uznają odradzanie się patriotyzmu, szczególnie wśród młodzieży. Przypominają jednak, że umiłowanie ojczyzny nie może dotyczyć jedynie jej przeszłości, ale musi się wiązać z ofiarnym i solidarnym budowaniem dobra wspólnego. Z szacunkiem piszą o żołnierzach, powstańcach, działaczach podziemia i antykomunistycznej opozycji i innych. Przypominają jednak, że nie można poprzestać na historycznych rekonstrukcjach. Dzisiaj patriotyzm to również międzypokoleniowa solidarność, odpowiedzialność za los najsłabszych, obywatelska uczciwość oraz gotowość do służby. Jako przykłady patriotyzmu wymieniają rzetelne płacenie podatków, zainteresowanie sprawami publicznymi, udział w demokratycznych wyborach, pielęgnowanie pamięci historycznej, szacunek dla symboli narodowych, dbałość o ojczystą przyrodę i zaangażowanie w społeczności lokalnej.
„Prawdziwy patriota nie zabiega nigdy o dobro własnego narodu kosztem innych” – piszą biskupi. Za niedopuszczalne uznają bałwochwalcze wynoszenie jakiegokolwiek narodu do rangi absolutu czy szukanie religijnego uzasadnienia dla szerzenia narodowych konfliktów i waśni. W ślad za refleksją św. Jana Pawła II zawartą w książce „Pamięć i tożsamość” przypominają, że Polska przez wiele stuleci była domem i ojczyzną dla przedstawicieli różnych wspólnot etnicznych, religijnych i kulturowych. To poniekąd stanowiło o sile i atrakcyjności naszej ojczyzny. Jej wspólne dobro budowali nie tylko etniczni Polacy i katolicy, w swej regionalnej różnorodności, którzy stanowili większość i trzon Rzeczypospolitej. Ale swój wkład w pomyślność i potęgę dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów mieli także Żydzi, Ukraińcy, Litwini, Rusini, Ormianie, Tatarzy, Niemcy, Czesi i wielu innych. Dopiero Niemcy przez zbrodnię Szoah i alianci przez układy jałtańskie uczynili z Polski państwo narodowo i religijnie prawie jednolite. Wcześniej, jak piszą biskupi: „Polakami stawali się ci, którzy Polakami zostać chcieli”, bez względu na pochodzenie przodków.
Odnosząc się do współczesnych podziałów politycznych w Polsce, biskupi za „nieuprawnione i niebezpieczne” uznają nadużywanie i instrumentalizowanie pamięci historycznej w bieżącej rywalizacji politycznej. Tam bowiem, gdzie „argumenty historyczne zastępują racje ekonomiczne, prawne czy społeczne”, czasem nieosiągalny staje się godziwy kompromis polityczny, niezbędny w demokratycznym społeczeństwie. Episkopat apeluje o refleksję nad językiem, „jakim opisujemy naszą ojczyznę, współobywateli i nas samych”, by nie zawierał krzywdzących porównań i uproszczeń, by szanował prawdę i godność każdego człowieka.
Konflikty ostatnich kilkunastu lat w Polsce nie mają przecież merytorycznie głębszych podstaw niż te, które ujawniły się w ostatnich latach podczas wyborów w USA czy we Francji. Ale tam, gdy w grę wchodzi narodowe dobro, wszyscy potrafią się jakoś dogadać. Czy tylko dlatego, że silniejsze państwa nie są w takim stopniu terenem rozgrywania obcych interesów, w jakim jest Polska? A jeśli nawet, to tym bardziej pilna wydaje się u nas potrzeba narodowej zgody. Dokument episkopatu jest do tego ważnym sygnałem i apelem. Jest za długi, aby był czytany z ambon. Ale w sztabach partyjnych, szkołach, rodzinach i w mediach powinien być tematem głębszej refleksji. Zanim będzie za późno.
"Idziemy" nr 19/2017
opr. ac/ac