Polska bez Kościoła?

Trzeba to przypominać. Bez Kościoła nie byłoby dzisiaj Polski.

Trzeba to przypominać. Bez Kościoła nie byłoby dzisiaj Polski.

Obraz „Cud nad Wisłą” zamieszczony na naszej okładce znajduje się w prywatnej kaplicy papieży w Castel Gandolfo. Został namalowany w 1933 r. przez polskiego malarza Jana Henryka Rosena na osobistą prośbę Ojca Świętego Piusa XI (Achillesa Rattiego).

Ksiądz Ratti był świadkiem odradznia się naszej niepodległości i walki o jej utrzymanie. Benedykt XV mianował go delegatem apostolskim na ziemie polskie i litewskie już 25 kwietnia 1918 r. – ponad pół roku przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Kiedy w 1919 r. został mianowany biskupem, zdecydował, że sakrę przyjmie w archikatedrze warszawskiej. Po konsekracji biskupiej, której przewodniczył kard. Aleksander Kakowski, 29 października 1919 r. bp Ratti powiedział: „Konsekrowany jestem na polskiej ziemi, przez Polaka, i uważać się będę odtąd za polskiego biskupa”. Słowu temu pozostał wierny w Warszawie i na Watykanie.

Gdy w sierpniu 1920 r. nawała bolszewicka zbliżała się już do brzegów Wisły, ambasadorzy innych krajów ewakuowali się z Warszawy. Pozostał jedynie Achilles Ratti. Uczestniczył w modlitwach o ocalenie Polski i odwiedzał polskich żołnierzy pod Radzyminem. Wspominając tamte dni, mówił do polskich biskupów: „W tych na zawsze okrytych chwałą dniach przed świętem Wniebowzięcia Matki Bożej w 1920 r. na brzegach waszej cichej Wisły odbył się ten cudowny bój między aniołem życia i aniołem śmieci, w którym najsłodsza Królowa Korony Polskiej z Jasnej Góry raczyła natchnąć czynem męczeńskim księdza Skorupkę i jego młodocianych towarzyszy dla zbawienia Polski i Europy”.

Jako papież Pius XI na głównej ścianie kaplicy papieskiej w Castel Gandolfo umieścił obraz Matki Bożej Częstochowskiej, otrzymany w 1921 r. od biskupów polskich, a na bocznych zlecił wymalowanie właśnie „Cudu nad Wisłą” i „Obrony Jasnej Góry”. Nawiązał do tego św. Jan Paweł II podczas wizyty w diecezji warszawsko-praskiej 13 czerwca 1999 r.: „To jego [Piusa XI] decyzja sprawiła, że Papież Polak zastał tam, w tej kaplicy, dzieje swojego narodu. A w szczególności wydarzenia tak bardzo mi bliskie, bo – jak już powiedziałem w Radzyminie – właśnie wtedy, w 1920 r., gdy bolszewicy szli na Warszawę, się urodziłem”.

Przypominamy te obrazy i fakty w 99. rocznicę Cudu nad Wisłą – dwadzieścia lat po wizycie św. Jana Pawła II w Radzyminie i przed katedrą warszawsko-praską. Kiedy bowiem wokół bitwy warszawskiej panowała zmowa milczenia, o której mówi u nas w wywiadzie dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro, Stolica Apostolska i Kościół były miejscem, gdzie można było znaleźć prawdę o naszej historii. W Polsce zniewolonej przez sowiecką Rosję przypominanie o Cudzie nad Wisłą traktowano jako godzenie w „sojusz polsko-radziecki”. Na Zachodzie też niechętnie wspominano bohaterstwo Polaków, wciąż samotnie zmagających z agresją potężnych totalitarnych sąsiadów i po raz kolejny zaprzedanych Rosjanom. Nie chciano sobie psuć dobrego samopoczucia.

Nawet dzisiaj, kiedy możemy już mówić prawdę o naszym wkładzie w ratowanie zachodniej cywilizacji, mało kto chce nas słuchać, a i my rzadko kiedy mówimy o sobie w języku zrozumiałym dla świata. Naszą prawdziwą historię opowiadamy często tylko sobie samym, utwierdzając się w poczuciu krzywdy i niezrozumienia. A przecież w uprawianiu historii nie może chodzić tylko o rozdrapywanie starych ran, upajanie się dawnymi zwycięstwami i opłakiwanie klęsk. Narody, które osiągnęły wielkość, uprawiają historię dla przyszłości. Jak bardzo odpowiednio opowiedziana historia przekłada się na przyszłość naszej gospodarki, finansów i naszego bezpieczeństwa, niech świadczą choćby obecne relacje polsko-żydowskie. Brak polskiej narracji historycznej może nas wiele kosztować. Uczmy się od mistrzów.

W tym kontekście to, co robiła dla nas i robi Stolica Apostolska i Kościół, przenosząc prawdę o nas w wymiar ogólnoświatowy i uniwersalny, trudno przecenić. Nie chodzi tylko o Piusa XI i Jana Pawła II, którzy w naszym imieniu przemawiali do świata, ale o wielu przedstawicieli Kościoła przez ponad tysiąc lat! Trzeba to przypominać szczególnie rodzimym neomarksistom i ich koalicjantom, którzy w swoje programy dla Polski wpisują zrywanie konkordatu i zamykanie Kościoła w zakrystii. Niech wiedzą, że bez Kościoła nie byłoby dzisiaj Polski. Chociaż nie można wykluczyć, że wiedzą i że o to im właśnie chodzi.

"Idziemy" nr 32/2019

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama