Początek Wielkiego Postu to w tym roku czas wielkiego otrzeźwienia. Wojna na Ukrainie zmieniła całkowicie punkt widzenia świata. Szczególnie istotna jest postawa chrześcijan - gotowość do praktykowania miłosierdzia i stałej modlitwy o pokój
Nie spodziewaliśmy się takiego początku Wielkiego Postu. Ostrzeżenie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wypowiedziane 12 sierpnia 2008 r. w Tbilisi podczas rosyjskiej agresji na Gruzję niektórzy traktowali jako wyraz jego „anty rosyjskich fobii”. Polski prezydent, w otoczeniu prezydentów Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii i Gruzji mówił wówczas, że jeśli demokratyczny świat nie powstrzyma rosyjskiego imperializmu, to kolejną jego ofiarą będzie Ukraina, potem państwa bałtyckie, a w końcu i Polska. Ale świat się tym wcale nie przejął. Nie wiem, czy ktoś chce jeszcze pamiętać, że tylko wskutek rosyjskiej aneksji Krymu nie odbyły się zaplanowane na 2014 r. wspólne rosyjsko-niemieckie manewry, których celem było przećwiczenie współdziałania w „tłumieniu zamieszek w państwie trzecim”. I o jakie to „państwo trzecie” mogło chodzić?
Otrzeźwienie przyszło dopiero teraz, kiedy rosyjskie pociski spadają na ukraińskie przedszkola, domy i szpitale, kiedy niszczone są lotniska, elektrownie, rafinerie i cała infrastruktura. Świat w dużej mierze dzięki Polsce, a nade wszystko dzięki postawie ukraińskiego prezydenta, zaczyna rozumieć, że jeśli dla powstrzymania Rosji nie zaryzykuje swoich biznesów, to na celowniku Kremla znajdzie się nie tylko Kijów, Wilno i Warszawa, ale także Budapeszt, Berlin i Paryż. Stąd zdecydowane, choć trochę spóźnione sankcje nakładane na Moskwę. Stąd również decyzje Unii Europejskiej o doposażeniu Ukraińców w środki obrony. Jeśli bowiem dzisiaj Europa będzie żałować swoich pieniędzy, to niebawem będzie musiała nie żałować swojej krwi!
Okoliczności, w których rozpoczynamy ten Wielki Post, stawiają nas wobec konkretnych wyzwań – nie tylko duchowych. Codziennie kolejne dziesiątki tysięcy uchodźców z Ukrainy – głównie kobiet i dzieci – przekraczają naszą granicę. Zdajemy właśnie praktyczny egzamin z miłości bliźniego i z postawy miłosierdzia. Jak dotąd my, Polacy, zdajemy go celująco. Chociaż w niespełna tydzień od rosyjskiej napaści na Ukrainę przybyło nam stamtąd już ponad ćwierć miliona uchodźców, to dla nikogo nie zabrakło dotąd serca, chleba, dachu nad głową i odzienia. I nie zabraknie. Polska nawet od nikogo nie żąda, aby nas w przyjmowaniu tych uchodźców wspomagał.
Swoje ośrodki dla uciekających z Ukrainy otworzyły diecezje, parafie, zakony, instytucje samorządowe i rządowe. Ale szczególnie wzruszająca jest postawa wielu Polaków, którzy podjeżdżają samochodami pod przejścia graniczne, aby stamtąd zabierać uchodźców do własnych domów. Zagraniczne media nie ukrywają zdziwienia, bo jeszcze niedawno przedstawiały Polskę jako kraj zamknięty na uchodźców. Nie jest to jednak żadna odmiana naszych postaw, tylko wyraz chrześcijańskiej roztropności: odróżniamy agresorów nasłanych na nasze granice od tych, którzy naprawdę chcą się schronić przed wojną w najbliższym im bezpiecznym kraju. Na drugiej szali są tysiące Ukraińców porzucających prace i wyjeżdżających z Polski, aby walczyć o swój kraj. To też budzi wśród nas szacunek.
Okazji do praktykowania miłosierdzia wobec uchodźców, których niebawem może być u nas nawet kilka milionów, z pewnością nie zabraknie. Trwają zbiórki darów i pieniędzy na ten cel w parafiach, można pomagać za pośrednictwem Caritas Polska i innych instytucji (patrz s. 5). Postanowiliśmy przeznaczyć na ten cel również cały dochód ze sprzedaży tego numeru „Idziemy”. To nasza wielkopostna jałmużna: redakcji i Czytelników. Prócz wspólnej jałmużny proponujemy naszym Czytelnikom na Wielki Post dwa specjalne cykle tekstów, które będą pomocne w duchowym przeżyciu tego okresu. Jeden poświęcamy najpiękniejszym polskim kalwariom. Drugi – mistycznemu przeżywaniu obecności Boga, której możemy doświadczać także w codzienności.
Nie zapominajmy o modlitwie i poście w intencji pokoju dla Ukrainy, o co prosi papież Franciszek i polscy biskupi. Modlitwą i postem można zwyciężać nawet najgorsze złe duchy. Jeśli post przyczyni się do większej hojności w miłosierdziu, to tym lepiej. Do samoograniczenia we wszelakiej konsumpcji zachęcajmy również tych, którzy w Boga nie wierzą. Niech pomyślą, że na przykład każdy zaoszczędzony metr sześcienny gazu, to kilka naboi mniej w lufie rosyjskiego żołnierza… Przykład Ojca Świętego, który natychmiast po rosyjskiej napaści na Ukrainę osobiście poszedł do rosyjskiej ambasady, aby błagać o zaniechanie agresji, niech nas mobilizuje, abyśmy nie stracili żadnej możliwości zatrzymania tej wojny.