Pierwszy Katyń to kaźń dokonana przez obcych. Drugi - ukazuje smutną prawdę o nas samych
Dramat Katynia powtarza się wtedy,
gdy człowiek zabija w sobie dobro, prawdę i piękno.
Siedemdziesiąta rocznica zbrodni, jakiej dopuścili się Rosjanie na elicie narodu Polskiego w Katyniu, wiąże się z dramatem katastrofy lotniczej w Smoleńsku, w której życie straciła część współczesnej elity naszego narodu. Te dwa wydarzenia są wezwaniem nie tylko do żałoby i ciszy w obliczu tych tragicznych wydarzeń, ale także do refleksji nad naszą teraźniejszością i przyszłością.
Warto uświadomić sobie fakt, że różne są przejawy dramatów w relacjach międzyludzkich, których symbolem stał się mord w Katyniu. Pierwsze oblicze Katyńskiego dramatu to wydarzenie historyczne z kwietnia 1940 roku, kiedy to wróg Polski i Polaków zamordował intelektualną i patriotyczną elitę naszego narodu. Jednak Katyń ma także bardziej ukryte, zamaskowane oblicza. Drugi Katyń pojawia się wtedy, gdy już nie obcy wróg, ale Polak dla Polaka staje się krzywdzicielem, prześmiewcą, zdrajcą. Krzywdy, jakich jedni obywatele doświadczają we własnym Narodzie na skutek niesprawiedliwości, korupcji czy prywaty ze strony rodaków, są równie bolesne i groźne dla istnienia narodu i państwa, co jawna przemoc ze strony zewnętrznego wroga. Trzecie oblicze Katynia ma miejsce wtedy, gdy w naszych rodzinach brakuje miłości. Człowiek to ktoś, kto cierpi wtedy, gdy jest krzywdzony przez ludzi obcych lub gdy jest niekochany przez swoich bliskich. Początkiem łamania przysięgi małżeńskiej i cierpienia w rodzinach nie są zdrady czy przemoc, lecz brak słów i znaków miłości na co dzień. Małżonkowie ślubują sobie przecież to, że będą się wzajemnie kochać, a nie że ledwie powstrzymają się od wyrządzania sobie nawzajem krzywdy.
Jest wreszcie czwarte, najbardziej ukryte i w pewnym sensie najbardziej tragiczne oblicze dramatu, jakiego symbolem stał się Katyń. Otóż Katyń powtarza się wszędzie tam, gdzie człowiek zabija w samym sobie to, co w nim Boże i najpiękniejsze. Każdy z nas ma do stracenia znacznie więcej niż tylko zdrowie czy życie doczesne. Największym skarbem każdego człowieka jest jego godność, wolność, czystość, świętość i trwanie na drodze zbawienia. Ochrona tych wartości w sobie to warunek trwania na drodze błogosławieństwa i życia w każdej rzeczywistości, czyli nawet wtedy, gdy moi bliscy mnie nie kochają, gdy rodacy mnie krzywdzą czy gdy najeźdźca próbuje mnie zabić. Przed krzywdą z zewnątrz potrafimy się bronić, ale jakże trudno obronić się przed samym sobą, przed własną słabością, naiwnością, egoizmem czy przewrotnością.
Rezygnacja z dorastania do miłości i odpowiedzialności, szukanie chwilowej przyjemności za każdą cenę, kierowanie się popędami czy emocjami, życie kosztem innych ludzi to początek każdego dramatu, którego końcem mogą być nowe przejawy zbrodni katyńskiej. Jednym z takich przejawów jest okrucieństwo rodziców, którzy zabijają swoje nienarodzone jeszcze dzieci. Jeśli człowiek nie szanuje własnej godności i powołania do świętości, to małżonkowie nie uszanują siebie nawzajem i nie pokochają swoich dzieci, Polak stanie się krzywdzicielem Polaka, a nasz naród stanie się ponownie łatwym łupem i ofiarą wrogów zewnętrznych, którzy w XXI wieku nie przychodzą już z karabinami maszynowymi, ale z wyrafinowaną ideologią czy technologią niszczenia.
Jedyną skuteczną obroną przed nowymi formami kolejnych dramatów między ludźmi, których symbolem stał się dla Polaków - a na skutek tragedii pod Smoleńskiem — także dla Europy i świata mord w Katyniu, jest troska każdego z nas o obronę w sobie i wokół siebie dobra, prawdy i piękna. Los ludzkości zależy od postawy poszczególnych ludzi, a suwerenność Narodu zaczyna się od osobistej wolności jego poszczególnych obywateli. Wszystko zaczyna się od tego, co dzieje się w sercu pojedynczego człowieka. Właśnie dlatego Chrystus nie nawoływał do rewolucji społecznej, lecz poszczególnych ludzi wzywał do nawrócenia i do naśladowania Jego miłości. Jeśli nie wychowamy w sobie i wokół siebie szlachetnych ludzi na miarę ideałów Ewangelii, to każdy system społeczny — łącznie z demokracją — zamieni się w system manipulacji, niesprawiedliwości i krzywdy, a pojawienie się nowych dramatów na miarę Katynia stanie się jedynie kwestią czasu. Relacje międzyludzkie zależą od poszczególnych ludzi, a nie od systemów społecznych. Nie wracajmy już do magicznego myślenia marksistów, którzy twierdzili — a niektórzy z nich może nawet w to wierzyli - że to ustrój zmienia człowieka, a nie że to człowiek decyduje o faktycznym sposobie funkcjonowania danego ustroju.
Dramat z Katynia i Smoleńska może stać się dla każdego z nas początkiem nadziei, pod warunkiem jednak, że przyjmiemy od Boga dar życia z powagą i odpowiedzialnością. Tylko wtedy jesteśmy w stanie tak solidnie i tak stanowczo zadbać o osobisty rozwój, by stać się częścią elity naszego narodu. Historia najnowsza nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, że kryterium przynależności do elity narodu nie jest wykształcenie ani stanowisko, lecz mądrość i uczciwość. Jedynie nowe elity narodu mogą uchronić nas przed nowym Katyniem.
opr. mg/mg