Lepiej nie brać się za lekturę Konstytucji, bo skutki mogą być nieprzewidywalne...
Państwo prawa jest wtedy,
gdy największą władzę mają ludzie prawi.
Niepostrzeżenie dla samej siebie skończyłam osiemnaście lat, a przez to stałam się pełnoletnią i pełnoprawną obywatelką mojego państwa — Polski. Podejmując z radością współodpowiedzialność za kraj, w dniu urodzin przeczytałam Konstytucję Rzeczypospolitej Polski. Gdy skończyłam lekturę tego najważniejszego dokumentu, wpadłam w nieopisany podziw dla ludzi dorosłych: polityków, prawników, pracodawców i pracowników, policji i straży miejskiej, a nawet dla emerytów i rencistów. Zaczęłam podziwiać ich za to, że potrafią sprawnie funkcjonować w państwie, którego fundamentem jest dokument tak bardzo skomplikowany i pełen tajemnych słów, jak obecna Konstytucja RP!
W tej sytuacji postanowiłam pomóc obywatelom mego kraju i zabrałam się za napisanie projektu nowej Konstytucji. Nie było to trudne zadanie, gdyż podstawowe zasady, które chronią człowieka i które gwarantują mu rozwój, są oczywiste, proste i nieliczne. Właśnie dlatego już po kilkunastu minutach tekst był gotowy. Oto mój autorski projekt nowej Konstytucji Rzeczypospolitej Polski (w pełnym brzmieniu):
Gdyby powyższe zasady wydały się komuś zbyt skomplikowane, to są one streszczone w ostatniej normie konstytucyjnej, która brzmi: nie krzywdź samego siebie ani innych ludzi.
Z powyższym projektem nowej Konstytucji natychmiast pobiegłam do najbliższego biura poselskiego. Zostałam tam przesłuchana przez kilku kolejnych (coraz wyższych rangą!) ochraniarzy Pana Posła, a później zostałam wypytana o cel mojej wizyty przez trzy kolejne (też coraz wyższe rangą!) sekretarki Pana Posła. Wreszcie znalazłam się przed jego obliczem, przedstawiłam się i wręczyłam obywatelski projekt nowej Konstytucji. Pan Poseł uważnie przeczytał tekst, spojrzał na mnie i zbladł. Sięgnął po słuchawkę telefonu i powiedział: „Wezwijcie policję... Mam tu groźnego przestępcę, który podważa ustrój konstytucyjny naszego państwa”. Zamarłam z przerażenia... Niechybnie zostałabym zaraz aresztowana, gdyby nie to, że w tym właśnie momencie się obudziłam. Okazało się, że siedzę w fotelu we własnym pokoju i że w rękach trzymam Konstytucję. Na wszelki wypadek postanowiłam, że nigdy nie opracuję nowego projektu ustawy zasadniczej.
opr. mg/mg