Drzewko szczęścia zamiast krzyża?

Drzewko, słonik, czerwona bielizna, czterolistna koniczyna - paradoksalnie pokazują, że w coś chcemy wierzyć. Dlaczego jednak nie w to, co naprawdę przynosi szczęście?

Kosztuje kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt złotych. Parę małych bursztynków, przyklejonych do splątanych na kształt drzewka drucików. Gwarantuje szczęście — twierdzą producenci tego gadżetu. Zapakowany w aksamitne pudełeczko, stanowi upominek. Sam w sobie nie wiąże się z jakimś zniewoleniem duchowym, podobnym do tych, o których od kilkunastu miesięcy piszemy na łamach „Mojej Rodziny”. O co więc chodzi?

Okazuje się, że moda na „drzewka szczęścia” rozpowszechniła się na dobre. Coraz częściej stanowią „duchową pomoc” — na takiej samej zasadzie jak porcelanowy słonik z podniesioną trąbą, czerwona bielizna na egzaminie, czterolistna koniczyna czy... „spadająca gwiazda”. Igraszki... Warto jednak zmienić nawyki i wykazać się większą pomysłowością przy wyborze upominków na różne okazje. Na dowód tego, że jest to możliwe — krótkie opowiadanie, oparte na faktach.

— Postanowiłem przerwać ten łańcuch. Na imieniny mojej koleżance z pracy kupiłem porcelanowego uśmiechniętego aniołka — opowiada dwudziestosześcioletni Filip. — Pamiętałem o imieninach Magdy z sekretariatu, ale kompletnie nie wiedziałem, co jej wręczyć. W firmie miał być mały poczęstunek, wspólne „Sto lat”. Nie chciałem wyjść na kompletnego idiotę, więc musiałem coś wymyślić. Ale co? Ta myśl dręczyła mnie od samego rana. Akurat przechodziłem koło sklepu z dewocjonaliami, nieco spiesząc się do pracy. Myślałem, że kupię taką małą książeczkę z ciekawymi sentencjami i jakieś kwiaty. Ale kwiaciarnia była jeszcze zamknięta, a książeczek akurat tego dnia nie było. Spojrzałem nagle na półkę po prawej stronie kasy: siedział — i to dosłownie — aniołek. Porcelanowa figurka, cała w brokacie, z takimi śmiesznymi szmacianymi nóżkami. I cały czas się śmiał...

— Niech Pani mi to ładnie zapakuje — poprosiłem.

Zapakowany w małe papierowe pudełeczko z czerwoną wstążką aniołek został wręczony solenizantce. — Kosztował kilka złotych, ale się opłacało — kontynuuje Filip. — Radości z tego skromnego podarku nie było końca. Nawet koleżanki Magdy z biurka obok co chwilę z uśmiechem, a może i z zazdrością spoglądały na nowego „pracownika” sekretariatu.

Magda też była nową pracownicą. Niedawno urodził się jej drugi syn, Szymek. Do dnia swoich imienin w pracy miała raczej pod górkę. Zły szef, zazdrosne i czasem złośliwe koleżanki, mnóstwo pracy, także tej domowej... — Chyba aniołek pomógł — śmieje się Filip. Od tej pory w życiu Magdy i całej firmy coś się zmieniło. Trudno to wytłumaczyć, ale zrozumiałam, że idzie nowe — wspominała Magda kilka tygodni później.

Historia Magdy i Filipa jest prawdziwa i niektórych może chwytać za serce. Ciekawe, czy gdyby na biurku w sekretariacie zamiast aniołka pojawiło się drzewko szczęścia albo słonik, też byłoby o czym opowiadać. Byłoby z czego się cieszyć? Chyba nie, bo takie gadżety to — mówiąc młodzieżowym slangiem — normalka. A aniołek nie dość, że cieszy oko, to w dodatku przypomina, że każdy z nas ma własnego Anioła Stróża. A z pamięcią o naszym „cichym” pomocniku nie jest najlepiej...

Gorzej, jeśli drzewka szczęścia czy inne starożytne talizmany w domu chrześcijanina zajmują miejsca świętych symboli czy obrazów. Jest taka specjalna domowa roślinka, którą bardzo często otrzymują w prezencie nowi lokatorzy mieszkania. Przekazanie „drzewka” wraz z całą instrukcją obsługi (obejmującą zasady pielęgnacji, wybór miejsca dla rozwoju) odbywa się bardzo często z pominięciem faktu, że prawdziwe szczęście w nowym mieszkaniu będzie stanowiła tylko miłość, która pochodzi od Boga Prawdziwego. Ciekawe, z jakim przyjęciem spotkałoby się podarowanie sporego obrazka z wizerunkiem Matki Bożej czy drewnianego krzyża...

Tych pielęgnować szczególnie nie trzeba — od czasu do czasu wystarczy zetrzeć kurz. Symbole te, mówiąc w pewnym uproszczeniu, same zatroszczą się o nas, w zasadzie o nasze dusze. Wystarczy, że pod strzechy przyjmiemy je z wiarą.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama