O porach roku

Tradycyjny podział na lewicę i prawicę dziś się zużył. Nowe partie określają się poprzez deklaracje ekologiczne i światopoglądowe

Na naszych łamach nie piszemy szczególnie wiele o polityce, ale jeśli pojmujemy tę ostatnią, jako troskę o dobro wspólne, to tematu tego nie wolno pomijać. Zwłaszcza, jeżeli pojawiają się w przestrzeni publicznej, ba, są nagłaśniane takie propozycje dobra wspólnego, które są z gruntu antyludzkie choć przykryte całkiem sympatycznym makijażem.

Jest taki fragment w Ewangelii według św. Łukasza „Jezus mówił do tłumów: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?” (Łk 12, 54-59).

Przypomniały mi się te słowa Jezusa z jednej strony dlatego, że one podkreślają umiejętność i nieustanną konieczność rozeznawania, której coraz bardziej nam brakuje, ponieważ zostaje ona zastąpiona podanym do wierzenia zestawem prawd, opinii i twierdzeń, najczęściej za pośrednictwem „medialnych autorytetów”. Człowiek słucha sobie, czyta bądź ogląda codziennie ten sam środek masowego przekazu i wcale się nie musi martwić rozeznawaniem, bo ma wszystko podane „na tacy”, a tak naprawdę daje się prowadzić panującej w danym medium narracji. Z drugiej strony, słowa Ewangelii o rozpoznawaniu pogody, które zdaniem Jezusa całkiem dobrze nam wychodzi, skojarzyły mi się z nowo powstałym ugrupowaniem politycznym, które za nazwę wzięło sobie jedną z pór roku, a te — jak wiadomo — są ściśle związane z zachowaniem przyrody i właśnie pogodą. I pomyślałem, że może warto przez chwilę zastanowić się, rozeznać, z czym mamy do czynienia, bo wydaje mi się, że chodzi o coś szerszego i chyba jednak bardziej niebezpiecznego, niż tylko nowe wcielenie ruchu polityka z Biłgoraja.

Co to za wiosna?

Na początek może kilka słów o samej nazwie, która wskazuje, że jest to projekt przemyślany. U ludzi w moim wieku i nieco starszych z całą pewnością wywoła skojarzenie z solidarnościowym formatem „zima wasza, wiosna nasza”. Mało tego, frontman nowego ugrupowania pozwolił sobie na stwierdzenie, „zmienimy oblicze tej ziemi” i chyba nie muszę przypominać z czyimi słowami to stwierdzenie się nam kojarzy. A to wszystko oznacza, że mamy tu próbę zawłaszczenia pewnych symboli i to z całą pewnością nie jest przypadkowe, jakkolwiek trudno być papieżem z Polski i Wałęsą z najlepszych lat w jednej osobie, to jednak „podczepienie” się pod pewne symbole może być obliczone na jakieś zyski. Nie muszę chyba tutaj pisać, że podpieranie się słowami św. Jana Pawła II przez osobę, której program i życie są jawnym zaprzeczeniem wszystkiego, czego nauczał nasz święty papież, jest co najmniej zuchwałością, jeśli nie świętokradztwem. Najprawdopodobniej jednak projekt ten nie jest skierowany do ludzi w moim wieku. Bardzo ciekawą hipotezę postawił o. Wincenty Polek, cysters z Wąchocka: „W wystąpieniu Biedronia przeciwstawienie zimy - wiosny występuje jako program polityczny. Nie dawało mi to spokoju. Zastanawiałem się, skąd ja to znam. No i mnie olśniło. Z kultowej ostatnio dla pop-kultury sagi Martina „Gra o tron”. Jest to rzecz bardzo reklamowana nie tylko jako książka, ale i powszechnie oglądana jako serial. W tej sadze jest schodzący ze sceny ród Starków, których zawołaniem jest „Nadchodzi zima” i będąca jutrzenką nadziei, zwiastunem wiosny Daenerys (władczyni smoków). Dla kogoś, kto jest fanem tak pozycjonuje się Biedroń. Może się mylę i dopatruję czegoś, co nie istnieje. Ale jeśli choć trochę mnie intuicja nie myli, to mamy ciężką sprawę. Mamy do czynienia z przekazem podprogowym i silnym memem pop-kulturowym. Wynikałoby z tego, że ta „Wiosna” jest adresowana od 30 lat w dół”. Tyle ojciec Polek, który trafił w sedno, choć być może chodzi o ludzi również nieco starszych, tych którzy dzisiaj właśnie żyją serialami z „Netflixa” czy HBO. W każdym razie treści jakie proponuje nowe ugrupowanie, a także forma w jakiej je podaje, którą można określić jako „fajną” i „luzacką” w przeciwieństwie do pryncypialnych i zużytych do cna polityków ugrupowań istniejących od lat, ma być to wiosną, nowością na naszej scenie politycznej. Jest to oczywiście tylko i wyłącznie medialna mistyfikacja, bo pan Biedroń funkcjonuje w polityce dobrych dziesięć lat, ale ponieważ inne „świeże” nazwiska jak Zandberg czy Nowacka niestety nie rokują, postawiono na pana Biedronia i jego partnera, który okazuje się nie być kwiatkiem do kożucha, kto wie, może nawet on jest w tym tandemie bardziej istotny.

Z czym do ludzi?

Propozycje programowe nowego ugrupowania mógłbym sprowadzić do dwóch określeń: ekologiczne i antykościelne, ale może lepiej wyliczyć po prostu główne założenia, żeby każdy sam mógł sobie wyrobić zdanie, co jest siłą napędową nowej partii. Oto co proponują: zamknięcie wszystkich kopalni węgla do 2035 roku, stworzenie sektora odnawialnych źródeł energii, jako miejsca pracy dla górników i pracowników elektrowni, powołanie rzecznika praw przyrody, likwidacja ferm zwierząt futerkowych i chowu klatkowego, zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach, prawo do przerywania ciąży na żądanie do 12 tygodnia, dostęp do tabletki „dzień po”, likwidacja klauzuli sumienia, reforma edukacji, postawienie na praktyczną naukę w szkołach, wycofanie lekcji religii ze szkół, likwidacja funduszu kościelnego, renegocjacja konkordatu, opodatkowanie „tacy”, pełne finansowanie in vitro, rzetelna edukacja seksualna, 500+ na pierwsze dziecko i dla rodziców samodzielnie wychowujących dzieci, odpartyjnienie spółek skarbu państwa, ustawa o jawności wynagrodzeń w sektorze publicznym, Komisja Sprawiedliwości i Pojednania, projekt zmiany ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, w tym walka z mową nienawiści, nieopodatkowana emerytura minimalna, Trybunał Stanu dla łamiących konstytucję. Można powiedzieć, że dla każdego coś dobrego, ale najwięcej dla zwierzątek, a dla Kościoła „tam są drzwi”. Jak już wspomniałem, zwłaszcza jeśli chodzi o postulaty dotyczące Kościoła, już to raz przerabialiśmy z posłem z Biłgoraja, natomiast tym co warto tutaj podkreślić, jest powiązanie tych propozycji z całą serią postulowanych działań proekologicznych. I tutaj nowe ugrupowanie wpisuje się w pewien nowy podział.

Polityka rozpisana na nowo

Jak już kiedyś zauważyli zarówno Gabriel Maciejewski, jak i cytowany wyżej ojciec Wincenty Polek, coraz wyraźniej widać, że do lamusa odchodzi stary podział porządkujący scenę polityczną na lewicę i prawicę. Ten schemat się właściwie zużył, a nową osią podziału stała się ekologia i zmiany klimatyczne. Po jednej stronie nowej bariery znajdą się ci, którzy chcą chronić ziemię (głównie przed człowiekiem), są za ochroną zwierząt, za green energy, przeciw paleniu węglem, za ograniczeniem emisji CO₂ (w wersji najbardziej radykalnej włącznie z dążeniem do samoeliminacji człowieka, wszak to on jest głównym producentem CO₂), nie jedzą mięsa plus cały tzw. pakiet praw i rozrodczości, czytaj wszystkie wynalazki gender, a po drugiej stronie bariery są wszyscy przeciwnego zdania. Jak pokazuje doświadczenie już dzisiaj, wyboru dokonuje się tylko i wyłącznie w pakiecie, więc jeśli ktoś chce być ekologiczny, musi jednocześnie przyjąć wszystkie „prawa kobiet, człowieka i zdobycze demokracji”, no i z całą pewnością nie mieć nic wspólnego z Kościołem katolickim. Nie trzeba nawet dodawać, że pop-kultura pracowicie dostarcza podbudowy do tego nowego schematu dyskursu politycznego.

I, jak wyżej powiedziałem, partia Biedronia wpisuje się doskonale w ten światowy trend i trzeba sobie jasno powiedzieć, że ten pan wraz z partnerem i całym ugrupowaniem nie są jakimś faworytem do wygrania wyborów. Przynajmniej nie teraz. Natomiast na pewno wprowadzają oni ten nowy format do dyskursu politycznego i publicznego w Polsce, o tym już się mówi. Pozostałe ugrupowania polityczne siłą rzeczy odnoszą się do tych propozycji, de facto utrwalając je, nawet jeśli próbują je wyśmiać czy wyszydzić. Przyznam, że sam nie rozumiem, po co telewizja publiczna zaprasza do politycznej dyskusji przedstawiciela ugrupowania, które powstało przedwczoraj, wczoraj miało kilkanaście procent w sondażach, a dzisiaj ma miejsce w telewizyjnym salonie na równi z innymi ugrupowaniami, które swoją pozycję mają utwierdzoną nie sondażem, ale konkretną ilością zdobytych w ostatnich wyborach głosów. To znaczy wiem, dlaczego to robią, ale ich kalkulacje mogą okazać się błędne, bez względu na to, komu dzisiaj nowe ugrupowanie odebrałoby głosy. Koniec końców staną w jednym szeregu przeciwko wartościom narodowym i katolickim.

Ostatnim elementem, który chciałbym podkreślić jest fakt, że na frontmana nowego ugrupowania wybrano osobę o preferencjach homoseksualnych. Chciałbym się mylić, ale obawiam się, że jest to celowy wybór obliczony na to, że w Polsce osoba taka spotka się z wielką falą hejtu, a to jeszcze bardziej wzmocni jej notowania, a jednocześnie posłuży do wzmacniania stereotypu Polski i Polaków homofobicznych. Wierzę, że tak się nie stanie.

Bez względu więc na to, jak się potoczy ta wiosna, warto pamiętać z czym ona jest związana i w jakie narracje się wpisuje. Skąd pochodzą te prądy i dokąd chcą nas poprowadzić. I najlepszą reakcją z naszej strony może być bynajmniej nie nienawistne, ani złowrogie, ani broń Boże wykluczające, czy też drwiące, ale jednak milczenie, ewentualnie konstatacja: „skąd my to znamy?”

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama