O partiach politycznych i relacjach partia - religia
„Katolicki” znaczy powszechny, uniwersalny, zaś „partia” to stronnictwo, partykularna grupa, etymologicznie „część”. „Partia katolicka” wygląda więc na sprzeczność, chyba że katolicyzm uznałby sam siebie za jedno ze stronnictw w podzielonym społeczeństwie (czego życzą mu zresztą przeciwnicy).
Tak to wygląda od strony znaczenia słów. Spójrzmy teraz od strony zasad. Według prawa kanonicznego przymiotnik „katolicki” przysługuje organizacjom kościelnym: tym, które będąc formalnie powołane przez hierarchię, grupują katolików, by głosić wiarę i wcielać w życie zasady chrześcijańskie. Oczywiście Kościół partii nie powołuje!
Oficjalna nominacja jednej czy wielu partii jako katolickich byłoby zresztą dla Kościoła szkodliwa. Wierni słusznie nie lubią lansowania partii politycznych z ambony. Spory polityczne zagroziłyby jedności Kościoła. Byłby też on obciążany odpowiedzialnością za błędy takich partii, gdy one żywiłyby się jego autorytetem. Z punktu widzenia Kościoła najlepiej by było, gdyby zasady chrześcijańskie przeniknęły do całego życia społecznego, a nie służyły za hasło jednego obozu politycznego.
Warto też przypomnieć, że dwie najbardziej wpływowe dziś partie chrześcijańsko-demokratyczne, niemiecka i włoska, powstały i zyskały poparcie społeczeństwa bez instytucjonalnej więzi z Kościołem. Na chadecję włoską Kościół patrzył z początku nieufnie, dystansując się w ogóle od włoskiego państwa, zdominowanego w XIX wieku przez laicyzm. Niemiecka zaś łączy katolików i luteran. [Skandale korupcyjne u chadeków potwierdzają słuszność zasady nie wspierania żadnych partii autorytetem Kościoła.]
Następnie, partie polityczne zajmują się głównie sprawami praktycznymi. Chrześcijaństwo nie jest propozycją ustrojową, nie ma ekonomii kościelnej. Istotą katolickiej nauki społecznej są wskazania moralne. Pomagać biednym każe ona tak samo w systemie feudalnym, wolnorynkowym, czy zdominowanym przez państwo.
Czy z tego miałoby wynikać, że działalność polityczna jest ze swojej natury neutralna, świecka? Bynajmniej. Do istoty życia chrześcijańskiego należy to, że opierając się na duchowość, na więzi z Bogiem, musi prowadzić do konsekwencji praktycznych. Zważywszy zaś na to, że polityka sięga wszędzie, trudno sobie wyobrazić chrześcijaństwo całkiem apolitycznie. Stale stajemy przed wyborem lepszego lub gorszego w życiu społecznym i nie widać powodu, by katolicy indywidualnie i Kościół mieliby się wstrzymać od głosu.
Jeśli ktoś uważa się za chrześcijanina, powinien i w życiu politycznym reprezentować te wartości. Partie polityczne grupujące chrześcijan nie powinny w swoich programach pomijać zasad wynikłych z wiary. Na ile się im udaje być chrześcijańskimi, zależy jednak oczywiście od ich działań, a nie od szyldu.
Natomiast chrześcijanie popierający partie socjalistyczne i laickie, głoszące hasła sprzeczne z etyką chrześcijańską czy czysty praktycyzm, sprawiają wrażenie, iż swoją wiarę zostawiają w domu.
Tak więc żadna partia polityczna nie może reprezentować chrześcijaństwa oficjalnie — z zarazem chrześcijanie powinni chrystianizować partie i życie polityczne. (1992)
Czy partia może być katolicka? Nowy Świat 1992 nr 280 z 28-29.XI, ss. 5
Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001
opr. mg/ab