Był sobie PZPN

O sytuacji w polskiej piłce nożnej na jesieni 2008

Był sobie PZPN

Pewnym państwem od niepamiętnych czasów rządzi król z oddaną mu świtą. Żyją sobie jak pączki w maśle, łamiąc prawo bądź balansując na jego krawędzi. A gdy ktoś z kraju, w granicach którego ono się znajduje, co jakiś czas chce zaprowadzić porządek, podnosi się larum, sypią się groźby...

Państwo, którego funkcjonowanie zostało opisane, to nie jakaś republika bananowa, a... Polski Związek Piłki Nożnej. Korupcja, ustawianie meczów przez działaczy, sędziów, piłkarzy (ponad 100 zatrzymanych w prokuraturze), prawo naginane do potrzeb prezesa i jego świty to przecież nie powód, by zmieniać istniejące od lat status quo. No bo przecież nasza piłka nie jest jeszcze na dnie, bo reprezentacja awansuje na europejskie i światowe turnieje, no i przyznano nam w 2012 roku organizację mistrzostw Europy - odpowiadają włodarze PZPN. Zgoda, tyle że mistrzowskie turnieje kończą się zwykle kompromitacją, kluby na ogól rywalizację kończą w Europie wówczas, gdy ta właściwie się jeszcze na poważnie nie zaczyna. Prawo interpretowane jest na własny użytek. Od czasu do czasu znajdują się ministrowie, jak Mirosław Drzewiecki, który mówi wprost: „PZPN złamał prawo, musimy uzdrowić polską piłkę nożną" i wprowadza kuratora Roberta Zawłockiego.

- Przykładem (łamania prawa) może być wykonywanie uchwały antykorupcyjnej, która została podjęta w maju, a zdecydowanej większości punktów do tej pory nie zrealizowano. Ponadto zarząd funkcjonował w niestatutowym składzie, a działania w oparciu o nieważny regulamin z mocy prawa są nieważne. Dokument, który wymienia wszystkie uchybienia w PZPN, liczy 40 stron - mówi Zawłocki, który wchodzi do siedziby związku, by zrobić porządek prawny i oczyścić PZPN z wszelkich nieprawidłowości. Zawiesza zarząd i... nagle podnosi się larum. Związek ustami swojego rzecznika Zbigniewa Koźmińskiego publicznie alarmuje, że to atak na autonomiczny związek, że tak nie można, że zgłosi wszystko do UEFA i FIFA, międzynarodowych federacji piłkarskich. I co się wtedy dzieje? UEFAi FIFA popierają działania dążące do oczyszczenia polskiej piłki? Przyklaskują decyzjom polskiego ministra działającego w majestacie obowiązującego w Polsce prawa? Ależ skąd, jak dobrzy wujkowie rugają demokratycznie wybrane w Polsce władze, żądając wycofania kuratora i odwieszenia władz PZPN, bo inaczej zawieszą polską reprezentację i kluby w swoich strukturach, odbiorą organizację Euro, a za mecze, które miały zostać rozegrane, posypią się walkowery. Mówią zatem wprost: nieważne, czy łamane jest prawo, Listkiewicz i jego świta to nasi ludzie i proszę ich nie dotykać! Efekt? Konieczność mediacji ministra Drzewieckiego z zawieszonym zarządem, gotowość kuratora Zabłockiego do wyjścia z PZPN. - Minister to bardzo mądry człowiek. Jesteśmy w połowie drogi - zmienia ton Koźmiński. A czy później będzie już znany z przeszłości scenariusz?... Zarząd pozoruje walkę z korupcją i inne „uzdrawiające" polską piłkę działania. Reprezentacja i kluby grają... i wszystko jest, czy jak dawniej... No może tylko niektórzy zamienią się stanowiskami, bo ile może rządzić oficjalnie prezes Listkiewicz?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama