Caritas - stempel Pana Boga

Skąd ci, którzy koordynują te wszystkie działania, czerpią na to siły?

Nie ma grupy społecznej, wobec której Caritas byłaby obojętna: dzieci i młodzież, rodzice i osoby samotne, chorzy i niepełnosprawni, bezrobotni i bezdomni, migranci i uchodźcy, ofiary wypadków i katastrof...

Źródłem każdego ludzkiego działania na rzecz pomocy cierpiącemu bliźniemu jest przynaglenie ze strony Boga, które człowiek odczytuje w swym sercu. To nie katalog dyrektyw, a swoisty „dowód tożsamości przynależności do Jezusa z Nazaretu”. Wiedzą o tym ci, którzy korzystali z pomocy Caritas lub zaangażowali się w jej działalność.

Kard. Paul Josef Cordes, przewodniczący Papieskiej Rady „Cor Unum”, składając wizytę w Polsce w 2009 r., zauważył: „W niezwykle zsekularyzowanym świecie charytatywność nadal jest «wizytówką» Kościoła. Nawet osoba, która porzuciła wiarę lub odwróciła się od wiary z winy praktykujących chrześcijan, jest w stanie stworzyć powiązanie między pomaganiem i Kościołem”. Wizytówką, dodajmy, na której Bóg postawił swój stempel.

Troska o każdego

Kursor na monitorze mojego komputera zatrzymuje się na białym prostokącie z czerwonym krzyżem, z którego odchodzi dwanaście lekko falujących, również czerwonych, kresek niczym promieni. W centrum krzyża – siedem liter tworzących słowo-serce – Caritas. To znane na całym świecie logo instytucji charytatywnej prowadzonej przez Kościół. Organizacji, która otacza miłością miłosierną każdego potrzebującego. Nie bez kozery piszę „każdego”. Wymiana dobra między ludźmi – ofiarodawcami, wolontariuszami, instytucjami i tymi, którzy potrzebują pomocy, jest imponująca, a próba skatalogowania działalności Caritas to doprawdy niemałe wyzwanie. Powstałaby z tego opasła księga.

Nie ma bowiem grupy społecznej, wobec której Caritas byłaby obojętna: dzieci i młodzież, rodzice i osoby samotne, chorzy i niepełnosprawni, bezrobotni i bezdomni, migranci i uchodźcy, ofiary wypadków i katastrof... „Katakumby” nędzy, rozpaczy, bezsilności, braku nadziei wyrastają nie gdzieś daleko, ale tuż obok nas. Śledzę w internecie projekty, programy, kampanie i akcje prowadzone przez Caritas: świetlice socjoterapeutyczne i parafialne, domy samotnej matki, jadłodajnie, centra interwencji kryzysowej w rodzinie, stacje opieki i hospicja, wypożyczalnie sprzętu rehabilitacyjnego, przedszkola i szkoły, warsztaty terapii zajęciowej, programy edukacyjne dla dzieci w kraju i za granicą. Znane w całej Polsce: Wakacyjna Akcja Caritas, program „Skrzydła”, jałmużna wielkopostna, świece Wigilijnego Działa Pomocy Dzieciom, Europejski Program Pomocy Żywnościowej PEAD i wiele innych prowadzone są po to, by zmniejszyć rozmiary materialnej i duchowej biedy zataczającej coraz szersze kręgi.

Aktywność Caritas wykracza poza zwykłą filantropię, poza powszechne programy pomocowe nastawione stricte na pomoc materialną. Kościół prezentuje nowe podejście do tej kwestii, opierając się na chrześcijańskich przymiotach i odwołując się do Ewangelii. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć przygotowanie wigilii na Targach Poznańskich dla 1500 ubogich osób przez Caritas Poznańską? Akcja ta nie mieści się w sztywnych ramach pomocy materialnej, bowiem podczas spotkania zaakcentowano duchowy i wspólnotowy wymiar świąt Bożego Narodzenia.

Dajemy szansę

Warto zauważyć, że Caritas diecezjalne prowadzą też swoje własne projekty. Nie sposób wymienić tutaj wszystkich.

Caritas Archidiecezji Gdańskiej w ubiegłym roku zainicjowała projekt „Druga szansa”, skierowany do młodzieży w wieku 18–25 lat, która z różnych przyczyn nie ukończyła szkół i pozostaje bez pracy.– Dajemy młodym szansę zdobycia zawodu i uczymy ich kompetencji społecznych, aby umieli odnaleźć się na rynku pracy – podkreśla Jolanta Kruk. Koordynująca projekt zaznacza, że cykl pracy z młodzieżą trwa 7 miesięcy, podczas których uczestniczy ona w warsztatach motywacyjnych, badaniu predyspozycji zawodowych, szkoleniu komputerowym i odbywa praktyki zawodowe. Młodzi mogą wybrać spośród ścieżek: gastronomicznej, techniczno-mechanicznej i fryzjersko-kosmetycznej. Pierwszą edycję projektu ukończyło 16 osób, z których 8 podjęło pracę, a 6 kontynuuje edukację. – Młodych ludzi kierują do nas kuratorzy, wychowawcy lub pracownicy socjalni. Obecnie trwa druga edycja projektu przygotowana dla 20 osób – mówi Kruk.

Inną niezwykle cenną inicjatywę podjęła Caritas Archidiecezji Katowickiej. – Zakład Aktywności Zawodowej w Mikołowie-Borowej Wsi powstał w 2003 r. Dzisiaj dajemy zatrudnienie i zapewniamy rehabilitację 29 osobom o znacznym i umiarkowanym stopniu niepełnosprawności – opowiada kierownik placówki Justyna Mol. To dobrze prosperujące gospodarstwo rolne, w którym hoduje się zwierzęta i prowadzi ogrodnictwo. – Osoby niepełnosprawne, w systemie rotacyjnym, pod kierunkiem wykwalifikowanej kadry, pracują 3 godz. 51 min dziennie, a po pracy zapewniamy im różne formy rehabilitacji – zaznacza Mol. Warzywa, owoce i produkty pochodzenia zwierzęcego trafiają do pobliskiego DPS-u, placówek Caritas i restauracji.

Z kolei w Krakowie w 2009 r. powstał Rodzinny Dom dla Osób Starszych Caritas Archidiecezji Krakowskiej. Prowadzi go małżeństwo z dwójką dzieci. – W domu przystosowanym do osób starszych może przebywać 8 osób, którym stan zdrowia pozwala na samodzielne funkcjonowanie – opowiada ks. Bogdan Kordula. Dyrektor krakowskiej Caritas podkreśla, że seniorzy mają tam zapewnioną rodzinną atmosferę, której nie można znaleźć w dużych domach pomocy społecznej.– W ten sposób chcemy też przywrócić tradycję wielopokoleniowej rodziny, choć w tym wypadku przysposobionej – zauważa ks. dyrektor. Caritas wybudowała dom z własnych środków uzyskanych z prowadzonych przez siebie akcji.

Przestrzenie miłości miłosiernej

Skąd ci, którzy koordynują te wszystkie działania, czerpią na to siły?

Źródłem każdej ludzkiej aktywności na rzecz pomocy cierpiącemu bliźniemu jest przynaglenie ze strony Boga, które człowiek odczytuje w swym sercu. To nie katalog dyrektyw, a swoisty „dowód tożsamości przynależności do Jezusa z Nazaretu”.

Troska o bliźniego ma proweniencje biblijne, wynika z dynamiki miłości Boga, o czym współczesny świat nierzadko nie pamięta. Chrześcijanin poruszony nędzą i przynaglony głosem miłosierdzia, wpatrzony w Boga, który jest Miłością, praktykuje tę miłość wśród swoich braci wzorem Chrystusa. To On był pierwszym, który przynosił ulgę i pocieszenie chorym i cierpiącym, troszczył się o tych, którzy potrzebowali pomocy. Podobnie czynili apostołowie i Kościół pierwotny. Tę misję podtrzymywał Kościół i w późniejszych wiekach, pielęgnując ją i traktując jako samarytańską służbę wobec cierpiących i potrzebujących braci. Szukam wspólnego mianownika dla działalności Caritas. Podpowiedź podsuwa mi św. Wincenty à Paulo, który chętnie mawiał: „Ostatecznym powodem, dla którego powołał nas Bóg, to kochać naszego Pana Jezusa Chrystusa... Jeżeli oddalimy się choćby trochę od myśli, że biedni są członkami Jezusa Chrystusa, nieuchronnie pomniejszy się w nas uczucie słodkości miłosierdzia. Miłość, faktycznie, rodzi się ze świadomości, że nie jest się nigdy odłączonym, nawet na chwilę, od opieki żywego Jezusa, rozpoznanego, kochanego”.

Caritas więc to czynna wiara zakotwiczona w przestrzeni miłości miłosiernej. Jaką intuicją wykazał się ten patron ubogich, więźniów i dzieł miłosierdzia prowadzonych przez Kościół, który już w XVII w. pierwsze zakładane przez siebie stowarzyszenia we Francji, jeszcze wówczas laickie, nazywał „Caritas”...

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama