Nowelizacja ustawy o świadczeniach rodzinnych zamiast uciąć wyłudzenia zasiłków staje się gwoździem do trumny dla ogromnej części uczciwych opiekunów, którym odbiera się i tak niewielkie dotąd świadczenia i zasiłki pielęgnacyjne
Nowelizacja ustawy o świadczeniach rodzinnych miała być batem na wyłudzających zasiłki pielęgnacyjne oszustów. Staje się jednak gwoździem do trumny dla ogromnej części uczciwych opiekunów, którym odbiera się i tak dotąd niewielkie świadczenia.
Jej babcia ma 98 lat. Od dawna już nie wstaje z łóżka. Opiekuje się nią od lat. Podobnie jak synem, na którego dostaje co miesiąc 200 zł alimentów. „Nieróbka”, bo tak przedstawia się na forum dla wykluczonych opiekunów, kilka miesięcy temu — po upadku firmy, w której pracowała — straciła zatrudnienie. Gdy stan babci się pogorszył, postanowiła nie podejmować pracy i zarejestrować się jako bezrobotna, by całą dobę być przy niej. Od lipca straciła wynoszący 520 zł zasiłek opiekuńczy. — I tak było biednie — bo wszystkiego razem mam 920 zł, ale po odebraniu zasiłku pielęgnacyjnego będzie biednie aż do bólu. Nie wiem, co zrobię. Czarna rozpacz. Tym bardziej że nasz rząd wziął mnie za „nieróbkę”, która znalazła sobie osobę niepełnosprawną, by na jej opiece zbijać kokosy — opisuje swoją dramatyczną sytuację. Równie tragicznie jest u pani Mirki. Jej rodzice są niewidomi, mają kłopoty kardiologiczne, a dodatkowo jedno z nich jest cukrzykiem insulinowym. — Dochód z ich emerytur przekracza zaproponowane przez rząd kryterium dochodowe, dzięki któremu przysługuje zasiłek. A przecież trzeba opłacić czynsz — 600 zł miesięcznie, media — kolejne 200 zł oraz leki — następne 500 zł. A gdzie paliwo na dowóz do lekarza specjalisty? A gdzie pieniądze na wyżywienie, środki czystości? — pyta zrozpaczona, dodając, że 520 zł dla osoby opiekującej się niepełnosprawnym to tylko dodatek do olbrzymich wydatków. Teraz ten ostatni został pani Mirce zabrany. Podobnie jak wielu osobom opisującym swoje dramatyczne historie na forum wykluczonych opiekunów.
Źródłem problemów pani Mirki i podobnych do niej osób — które przez lata pełne wyrzeczeń, często ledwo wiążąc koniec z końcem, opiekowały się swoimi bliskimi — jest obowiązująca od początku roku Ustawa o świadczeniach rodzinnych. Precyzyjniej rzecz ujmując, to jej nowelizacja, której skutki tysiące opiekunów zaczęło odczuwać dopiero z dniem 1 lipca. Zgodnie z jej zapisami zasiłek pielęgnacyjny obecnie przysługuje tylko rodzicom i najbliższym krewnym niepełnosprawnych dzieci. Pozostali, którzy dotąd ten zasiłek pobierali, mogli to jeszcze robić, ale tylko do 30 czerwca włącznie. Dotyczy to przede wszystkim krewnych, np. dzieci zajmujących się schorowanymi rodzicami czy zdrowego brata zajmującego się swoim chorym rodzeństwem albo wnuczki opiekującej się niedołężną babcią. — W tej grupie był w ostatnich latach przyrost liczby osób korzystających ze świadczeń. Docierały do nas sygnały, że nie zawsze ta opieka była sprawowana. Czasem ktoś korzystał ze świadczenia, mówiąc, że opiekuje się babcią, która tak naprawdę mieszkała w innym mieście, daleko od niego — wyjaśnia minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. Zasiłek pielęgnacyjny zachowali więc tylko rodzice niepełnosprawnych dzieci. To owszem grupa niemała, bo blisko stutysięczna, ale stanowiąca ledwie 7 proc. tych, do których kierowane były dotąd świadczenia (dane Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej za rok 2010 r.). A co z tymi, którzy się opiekowali, a dziś nie dość, że zabrano im prawo do świadczeń pielęgnacyjnych, to jeszcze odmówiono przyznania specjalnego zasiłku pielęgnacyjnego? Ten ostatni w wysokości 520 zł dla osób, które zrezygnowały z pracy zarobkowej, by na stałe opiekować się dorosłym niepełnosprawnym, owszem został utrzymany, z tym że obwarowano go dodatkowo kryterium dochodowym (przysługuje tylko wtedy, gdy dochód na osobę w rodzinie nie przekroczy 623 zł).
Wśród wykluczonych opiekunów zawrzało. Ich oburzenie jednak absolutnie nie dziwi. Co jednak warte podkreślenia, pozostający praktycznie z dnia na dzień bez ponad 500 zł miesięcznej pomocy ludzie zaczęli działać. Już od marca zasypują pismami rzecznika praw obywatelskich, w których prosili o interwencję u ministra pracy i polityki społecznej. Rzecznik — dr hab. Irena Lipowicz — na wystosowane zapytanie do ministra Kosiniaka-Kamysza otrzymała odpowiedź, w której szef resortu pracy i polityki społecznej tłumaczy, że „przyjęte rozwiązania, w szczególności wysokość świadczeń i wprowadzenie kryterium dochodowego przy specjalnym zasiłku opiekuńczym, wynikają z ograniczonych możliwości budżetowych”. Do zarzutu ze strony wykluczonych przez ustawę opiekunów o ochronie praw raz już nabytych odniósł się z kolei w ten sposób: „Konstytucyjna zasada ochrony praw nabytych nie ma charakteru absolutnego i nie wyklucza stanowienia regulacji ograniczających lub znoszących prawa podmiotowe. Zakazane jest wyłącznie arbitralne i nieproporcjonalne ograniczanie praw nabytych, mogą one natomiast być uszczuplane «w szczególnych okolicznościach» nie tylko z uwagi na wartości konstytucyjne, ale i pewne okoliczności gospodarczo-społeczne, m.in. równowagę finansową państwa czy kryzys gospodarczy”. Mylić by się mógł jednak ten, kto sądzi, że taka argumentacja pana ministra zamknęła usta pokrzywdzonym przez nowe przepisy. Walczą, by nie zostać bez środków do życia.
Opiekunowie, którym odebrano należne świadczenia, na swoim forum rzeczowo zbijają argumenty ministra Kosiniaka--Kamysza. W obszernym odwołaniu, adresowanym do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, wykazują oni jasno, że powoływanie się szefa resortu na konieczność oszczędności budżetowych jest wyssane z palca. Wyliczają przy tym, że zabierając prawa nabyte opiekunom osób niepełnosprawnych, uprzywilejowana grupa (tylko rodzice dzieci niepełnosprawnych) otrzymała od rządu dodatkową pomoc w łącznej kwocie miesięcznie o 300 zł większej. Poza tym przypominają, że w planach ta uprzywilejowana grupa opiekunów ma dostać świadczenia pielęgnacyjne równe kwocie minimalnego wynagrodzenia (dziś 1600 zł). — Prosta matematyka mówi, iż rząd, ministerstwo nie sugerowały się oszczędnościami budżetowymi czy kryzysem, łamiąc konstytucyjnie chronione prawa nabyte, ponieważ zabierając wykluczonym opiekunom prawa nabyte, przekazały znowelizowanymi przepisami oraz programami pomocowymi pozyskane w ten sposób „oszczędności” dla uprzywilejowanej grupy opiekunów — nie pozostawiają wątpliwości autorzy odwołania. Sygnatariusze odwołania alarmują też, że uprzywilejowana przez nowelę ustawy grupa 100 tys. opiekunów pozostanie w nowych warunkach całkowicie poza kontrolą, co do ich faktycznej sytuacji materialnej. Zwracają też uwagę na nieracjonalną dystrybucję środków z budżetu państwa i faworyzowanie uprzywilejowanej grupy opiekunów kosztem pozostałych. — Oni mimo pozostawania w zasadniczo gorszej sytuacji materialnej mogą zostać całkowicie pozbawieni środków do życia i zostaną w ten sposób zmuszeni do pozostawienia swoich podopiecznych bez opieki i poszukiwania zatrudnienia i zajęcia się życiem zawodowym, a nie opieką — alarmują.
Czy zatem w kraju, w którym konieczność dbania o rodzinę i jej więzi jest gwarantowana w konstytucji, a prezydent z premierem prześcigają się w programach, które mają nosić znamiona polityki prorodzinnej, dramatyczny apel o nieodbieranie i tak głodowych świadczeń ludziom poświęcającym swoje życie na rzecz niepełnosprawnych pozostanie bez echa?
opr. mg/mg