Za chwilę będę musiał oddać głos...
Za chwilę będę musiał oddać głos. Mój głos w obronie życia Sokratesa lub przeciwko życiu tego człowieka. Co o nim wiem?
Sokrates jest już starszym człowiekiem, około siedemdziesięcioletnim. Od młodości mieszkał w naszym mieście. Wieść niesie, że mając siedemnaście lat zakochał się w pewnej młodej dziewczynie, córce bogatego arystokraty. Ta jednak odmówiła mu ręki. Miało to się stać powodem jego późniejszej awersji wobec bogaczy. Sam zresztą jest biednym nicponiem, który się za pracę nie weźmie! Zamiast tego włóczy się po ulicach z wyrostkami i podburza ich przeciw autorytetom. Nie można mu odmówić męstwa i odwagi, ponieważ dzielnie stawał w naszej piechocie w niegdysiejszych bitwach. Co z tego, skoro teraz zhańbił państwo brakiem wiary w bogów? Nie może być dobrym obywatelem osoba niewierząca, na Dzeusa!
Tak naprawdę to niewiele o nim wiem. Zawsze widząc go na ulicy uciekałem w inną stronę, żeby przypadkiem go nie spotkać. Jeszcze mógłby zadawać mi swoje głupie pytania, przez które tylu innych straciło szacunek wśród młodych. Ale przecież ja, Filip, nie mogę sobie pozwolić na drwinę z mojej osoby!
Właściwie to Sokrates ma momentami rację. Czasem też działają mi na nerwy niektóre nadęte bufony z arystokracji. Muszę przyznać, że nieraz po cichu śmiałem się z naiwności, z jaką inne wpływowe osoby odpowiadały Sokratesowi. Sam swoje zajęcie ośmieszania arystokracji nazywa „akuszerstwem”. Podobnie jak położna pomaga człowiekowi w odnalezieniu właściwej prawdy o sobie. Cóż za śmieszna nazwa – „akuszerstwo”! Niezbyt świadczy to o jego wyczuciu liryki. Nasi poeci znaleźliby dla tej nazwy dużo lepsze określenie.
Ale co ja widzę, powoli i ja daję się uwodzić pustym słowom Sokratesa! Może i ma trochę racji, ale przecież nie musi tak bezpośrednio mówić o głupocie innych. Istnieją bardziej cywilizowane metody, bardziej subtelne. Czy nie wie, że poprzez swoje zachowanie gorszy młodzież, która do niego lgnie jak koń do owsa? Taka jest prawda, że tym młodym to już się w głowach poprzewracało! Zamiast pobierać nauki u mądrych nauczycieli, którzy uczyliby ich krasomówstwa, poezji, jak sobie poradzić w życiu, wolą się włóczyć z Sokratesem. Nigdy wprawdzie nie widziałem, żeby ich do tego w jakiś sposób zachęcał czy przymuszał, ale mimo wszystko poprzez swoje zachowanie daje zły przykład. Bardzo dobrze opowiedział to Arystofanes w komedii „Chmury”. Ludzie mówią, że nawet oparł ją na wydarzeniach autentycznych. Pokazane jest w niej między innymi, jak ten oszołom, Sokrates, wisi w koszu przymocowanym do sufitu i wraz z obdartymi i wygłodniałymi uczniami usiłuje odkryć tajemnicę wszechrzeczy. Reszty sztuki już nie oglądnąłem, ponieważ wzywały mnie obowiązki państwowe, ale przyjaciele opowiadali, że pysznie się bawili i spędzili przyjemnie czas.
Zupełnie nie rozumiem, czemu ten Sokrates nie zastanowi się nad sobą, przecież już jest stary, potrzebuje odpoczynku, zasłużonej renty od państwa. A on, zamiast zająć się sobą i żoną Ksantypą, zresztą wredną babą, to woli podburzać młodzież przeciw autorytetom. Próbuję go jakoś zrozumieć, ale zupełnie nie potrafię. Sam mówi, że jakoby wyrocznia Apollina w Delfach miała powiedzieć, że jest najmądrzejszym człowiekiem na ziemi. Sokrates miałby po to zadawać pytania możnym i mądrym, by wykazać samemu sobie, że wyrocznia się myliła, a faktycznie to oni są mądrzejsi od niego. Jednak szczerze wątpię w słowa wyroczni delfickiej. Już nieraz zawodziła Ateny, dlatego czemu byśmy mieli wierzyć w każde jej słowo?
A teraz, w wyniku oskarżenia Meletosa, Sokrates stoi przed sądem. Oskarżony został o brak czci dla państwowych bogów, wprowadzanie nowych bóstw oraz psucie młodzieży. Bardzo poważne zarzuty, nie pozbawione podstaw. Wprawdzie Sokrates wykazał się świetną mową w swojej obronie, argumentował w sposób jasny i przejrzysty, ale raczej większość zgromadzenia jest na niego tak zła, że zagłosuje za karą śmierci.
A ja? Trudno powiedzieć. Zagłosowałbym przeciw wykonaniu wyroku, gdyby Sokrates wykazał chociaż cień skruchy… Ale tak… Co pomyślą o mnie moi przyjaciele, których wielokrotnie złapał na nieścisłościach i drobnych oszustwach? Nie mam wyboru…
***
- Oto mój głos – mówię dobitnie.
Sokrates, syn Sofroniskosa, obywatel ateński, został oskarżony o brak czci dla państwowych bogów, wprowadzanie nowych bóstw i psucie młodzieży. Nie potrafi swoim zachowaniem wzbudzić chociaż cienia sympatii, jest arogancki wobec władzy, udając naiwnego głupca. Nie potrafi się ukorzyć przed majestatem naszego polis, często drwiąc z demokracji i sprzyjając ustrojowi spartańskiemu. Skupił wokół siebie grupę młodzieży, którą uczy swojej pozbawionej wszelkiej logiki metody rozmawiania z osobami, które są wykształcone, światłe, obdarzone przez życie doświadczeniem.
W kwestii braku czci dla bogów zgromadzenie wypowiedziało się już wystarczająco, zatem nie mam nic do dodania.
Sokrates nie może przyjąć, że są na świecie autorytety, do których niewątpliwie należy spora część szanownego zgromadzenia, a które należy czcić i obdarzać szacunkiem. Niestety, obywatele, Sokrates sobie z nas drwi! Nie byłoby to jeszcze straszne, gdyby był w tym osamotniony. Ale on reprezentuje, na Atenę, grupę łachudrów i głodomorów, którzy mogą w przyszłości stanowić realne zagrożenie dla ustroju demokratycznego w państwie. Mogą obalić prawowite rządy i wprowadzić, o zgrozo, monarchię! A tego nie przeżyje już nikt z prawowitych demokratów.
Dlatego lepiej, obywatele, by jeden człowiek zginął za naród, niż gdyby później mieli wszyscy umrzeć z ręki tyranii!
Sokrates zatem jest winien postawionych mu zarzutów. Kara śmierci!
opr. aś/aś