Religia na maturze to ograniczenie czy poszerzenie praw ucznia?

Głos w dyskusji na temat wprowadzenia możliwości zdawania religii na maturze

Jednym z centralnych tematów poruszanych w ostatnich dniach w mediach oraz w dyskusji społecznej w wielu środowiskach jest kwestia włączenia religii do przedmiotów, z których uczniowie mają prawo zdawać egzamin maturalny. Prace nad wprowadzeniem matury z religii trwają od 2006 roku. Decyzję w tym względzie podjęła Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Od kilku lat Ministerstwo Edukacji systematycznie poszerza zakres przedmiotów, które można zdawać na maturze, co spotyka się z powszechną aprobatą zarówno uczniów, jak też ich rodziców i nauczycieli. Im więcej jest bowiem przedmiotów szkolnych, z których uczeń ma prawo zdawać egzamin maturalny, tym bardziej szkoła respektuje zainteresowania i uzdolnienia poszczególnych uczniów, a także ich wysiłek w poznawaniu określonej dziedziny życia.

Okazuje się, że powyższa zasada jest oczywista dla każdego i przez wszystkich akceptowana pod warunkiem, że sprawa nie dotyczy... nauki religii. W tym jednym przypadku niektórzy z najbardziej nawet zagorzałych zwolenników demokracji i praw człowieka sprzeciwiają się poszerzeniu praw i możliwości ucznia w zakresie egzaminu maturalnego. W ten sposób tego typu „demokraci” przyznają, że ich wersja „demokracji” oznacza poszerzanie praw obywatelskich w niektórych jedynie dziedzinach czy dla niektórych jedynie grup uczniów. Tymczasem nie ma żadnego — poza ideologicznymi uprzedzeniami! — powodu, dla którego nie można byłoby przyznać prawa do zdawania matury z religii tym uczniom, którzy z takiej możliwości chcą skorzystać. Jeśli ktoś pragnie studiować w akademii sztuk pięknych, to ma prawo zdawać maturę z historii sztuki, mimo że tego przedmiotu nie ma nawet w programie nauczania szkoły, do której uczęszcza. W imię jakiej zasady należałoby dyskryminować tych uczniów, którzy chcą studiować teologię i dlatego ważna jest dla nich możliwość zdawania matury z religii?

Kto patrzy na sprawę religii na maturze w sposób wolny od ideologicznych uprzedzeń i nie kieruje się jakimś antydemokratycznym światopoglądem, dla tego jest oczywistą rzeczą, że matura z religii to kolejny krok na drodze do normalności i do eliminowania wszelkich form dyskryminacji uczniów i przedmiotów szkolnych. Jest to także kolejny krok w dochodzeniu do standardów europejskich w tym względzie. W Austrii i Niemczech uczniowie mogą zdawać maturę z religii, a uzyskana ocena zostaje umieszczona na świadectwie maturalnym.

Niezwykle ważną kwestią jest jednoznaczne wyjaśnienie raz na zawsze, że ocena z religii na świadectwie maturalnym będzie wyłącznie oceną wiedzy ucznia z zakresu znajomości religii. Nie będzie natomiast nigdy oceną jego postaw. Nic nie stoi na przeszkodzie, by najlepszy wynik na maturze z religii otrzymał na przykład uczeń — agnostyk czy ateista, który zamierza studiować teologię, gdyż chce pracować w mediach jako fachowiec w dziedzinie religii i religioznawstwa. Każda szkoła ocenia nie tylko wiedzę, ale również postawy uczniów. Dokonuje tego jednak według kryteriów ujętych w regulaminie danej szkoły, a nie według kryteriów jakiejś religii. Ta zasada obowiązuje również w szkołach prywatnych, łącznie ze szkołami katolickimi. Postawy są i — zgodnie z regulaminem szkół — powinny być klasyfikowane, jednak ocena w tym względzie zawarta jest w stopniu ze sprawowania, a nie w stopniu z jakiegoś przedmiotu szkolnego.

Powtórzmy zatem zasadę, że w odniesieniu do każdego przedmiotu szkolnego, stopień uzyskany w ramach egzaminu maturalnego weryfikuje wyłącznie wiedzę, a nie postawy ucznia. Zupełnie zatem bezzasadny jest zarzut, że niektórzy katecheci oceniają swoich uczniów nie tylko na podstawie ich wiedzy, ale także zaangażowania w życie ich wspólnoty religijnej. Takie kryteria mogą być uwzględniane w ocenach na dany semestr, ale nie mogą być i nie będą uwzględnianie na maturze! Nie ma nawet teoretycznej możliwości, by nauczyciel sprawdzający pracę maturalną ucznia z religii, mógł uwzględniać w ocenie coś innego, niż wyłącznie wiedzę. Jedynym kryterium maturalnego stopnia z religii będzie przecież zespół odpowiedzi ucznia na otrzymane pytania, a nauczyciel oceniający te odpowiedzi, nie będzie wiedział, o jakiego ucznia chodzi, ani jakie są jego postawy w sferze religijnej. W tym kontekście warto zauważyć, że niektóre media z uporem maniaka i z typowym dla siebie cynizmem usiłują wprowadzić opinię publiczną w błąd. Jednym z najnowszych przykładów jest choćby artykuł Katarzyny Wiśniewskiej („Gazeta Wyborcza”, 12.12.2007), która sugeruje, że stopień na maturze z religii będzie uwzględniał zaangażowanie ucznia w życie Kościoła i w praktyki religijne.

Kilka lat temu posłowie lewicy z podobnym cynizmem próbowali nie dopuścić do tego, by małżonkom przeżywającym kryzys, państwo dawało możliwość separacji i nie skazywało ich na konieczność rozwodu cywilnego. Respektowanie sumienia chrześcijańskich małżonków i poszerzenie możliwości prawnych w tym względzie posłowie ci określali jako... naruszenie zasad demokracji. W świecie ludzi „postępowych” ciągle jeszcze obowiązuje zasada, że „tolerancyjny” jest jedynie ten, kto toleruje wszystko i wszystkich poza... chrześcijanami.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama