Pomysł na większość 276 posłów w Sejmie to „stare-nowe” otwarcie. Niezmiennie chodzi o PiS i anty-PiS, a nie o jakikolwiek pozytywny program
To miało być zapowiadane nowe otwarcie, to miała być zaskakująca nowość. Wyszło jak zawsze. Borys Budka — przewodniczący Platformy Obywatelskiej po raz 276 przekonywał Polaków, że PiS jest zły a Platforma dobra. Nowością było powiedzenie tego po raz 276, bo to, co przewodniczący PO myśli o obu tych partiach nowością nie jest.
276 — tak nazwał koalicję partii opozycyjnych Borys Budka. Koalicji bardzo specyficznej, o której nie wiedzieli nic koalicjanci. Ale nie bądźmy drobiazgowi, wystarczy, że wierchuszka PO wie a ona myśli i działa za wszystkich.
276 — to liczba posłów potrzebnych tej koalicji w przyszłym Sejmie, by móc przełamać weto hamulcowego, jak przewodniczący Budka był uprzejmy nazwać prezydenta Rzeczypospolitej. Jeśli uda się opozycji zgromadzić tylu, to już bez przeszkód będzie można posprzątać po PiS-ie i poprowadzić Polskę świetlanym szlakiem postępowego, europejskiego rozwoju. Czyżby?
Załóżmy, że Polacy uwierzą w koalicję 276 i wybiorą taki właśnie Sejm. Załóżmy, że zapomną czym wykazał się już Borys Budka jako minister sprawiedliwości. A raczej czym się nie wykazał, bo jego ministrowanie ograniczyło się do piastowania urzędu.
Mniejsza z tym, mamy koalicję rządzącą: od umiarkowanych (bardzo) konserwatystów do skrajnych lewaków. Co zdecyduje tych 276 posłów w kwestii najbardziej rozpalającej dziś Polaków czyli ochronie życia? Jak pogodzić zwolenników całkowitego lub częściowego zakazu z orędownikami aborcji na życzenie? Jak tego dokonać, gdy sama Platforma nie potrafi zająć jednoznacznego stanowiska? A jeśli dodać, że owo rozwiązanie musi uwzględnić ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego, nie będzie łatwo. Wyrok Trybunału obowiązuje bowiem i jest nieodwołalny bez względu na to, jakimi poniżającymi epitetami obrzucą Trybunał politycy Platformy.
Z Trybunałem Borys Budka obiecał poradzić sobie powołując „prawdziwy” Trybunał Konstytucyjny. Ten doktor prawa nie wyjaśnił nam jednak, jak ustanowić „prawdziwy” Trybunał nie łamiąc obowiązującej konstytucji a tej Platforma podobno gotowa jest bronić jak niepodległości. Trudno również przypuścić, by Trybunał w jakimkolwiek innym składzie mógł wydać inny wyrok dopóki obowiązuje obecna konstytucja.
Konstytucję oczywiście można zmienić, ale tutaj, jak powinien dr Budka wiedzieć, potrzebnych będzie nie 276 a 307 posłów. Nawet przy bardzo dobrym wyniku wyborczym koalicjantów trudno przypuszczać, by było to możliwe bez udziału Konfederacji. A teraz konia z rzędem temu, kto ułoży projekt nowej konstytucji lub zmiany obecnej, pod którym podpiszą się, dajmy na to Grzegorz Braun i Janusz Korwin — Mikke z jednej strony a Barbara Nowacka i Adrian Zandberg z drugiej. Z pewnością doktor prawa Borys Budka wie jak to zrobić. Wie ale nie powie.
Nie powiedział też jak chce zrealizować pozostałe punkty programu Koalicji 276. Najciekawszy jest tam punkt o zakończeniu kolesiostwa w spółkach skarbu państwa. Punt o tyle charakterystyczny, że każda opozycja obiecuje to dążąc do władzy a po jej zdobyciu, jest adresatem oskarżeń opozycji dokładnie o to samo. Problem jest właściwie nierozwiązywalny. Ktoś tymi spółkami musi zarządzać a mianuje go i odpowiada za efekty tego zarządzania partia rządząca. Musi więc mieć zaufanie do takiego kandydata i pewność, że będzie realizował jej wizję rozwoju firmy. Jak chce rozwiązać ten problem dr Budka, nie wiadomo.
W sumie możliwości ma dwie. Może wyrzucić pisowskich nominatów i powołać nowych. Spółkami Skarbu Państwa zarządzać będą wtedy nominaci Koalicji 276, czyli zrobi to, o co oskarża PiS. Może też nie dokonywać czystki z zarządach i pozostawić dotychczasowych zarządzających. Wtedy jednak uzna kompetencje pisowskich nominatów i ich niezależność a tym samym gołosłowność dzisiejszych oskarżeń.
Wiem, wiem, jest trzecie rozwiązanie: powołanie niezależnych fachowców. Ale z tymi „niezależnymi fachowcami” to taka sama bajka jak z „rządem technicznym”, składającym się właśnie z „niezależnych” fachowców. Nie muszę dodawać, że każda partia ma swoich „niezależnych fachowców”. Ci „niezależni fachowcy” muszą być przez kogoś nominowani a więc stają się tym samym zależni od nominującego. Wracamy więc do wariantu pierwszego zamiany nominatów PiS-u na nominatów Platformy. Ale tak ładnie to brzmi: Zlikwidujemy kolesiostwo i powołamy niezależnych fachowców. A będzie jak jest o ile nie gorzej.
Jedynym rozwiązaniem byłaby likwidacja spółek Skarbu Państwa. Tu akurat Platforma ma autentycznych fachowców i pewne dokonania. Choć z tymi fachowcami to bym nie przesadzał, bo, choć przez osiem lat robili co mogli, to jednak coś się ostało a za rządów PiS odżyło. No, ale może teraz nie popełnią tych błędów i, cytując klasyka, niczego już nie będzie.
Podobnie można pisać o pozostałych propozycjach Borysa Budki i Rafała Trzaskowskiego. Być może mają oni jednak gotowe rozwiązania. Być może przedstawią je w następnych wystąpieniach. Być może, choć brzmi to jak bajka.
„— A cóż to jest za bajka? Wszystko to być może!
— Prawda, jednakże ja to między bajki włożę.”
Tak pisał biskup Krasicki blisko ćwierć tysiąca lat temu. A ja mam przypuszczenia graniczące z pewnością, że w następnym wystąpieniu Borys Budka opowie nam jak złe są rządy PiS-u i jak wspaniałe będą rządy Platformy. Po raz 277.
opr. mg/mg