Różne standardy praworządności w Unii Europejskiej
Rządy prawa, poszanowanie rozdziału władz — z tym mamy w Polsce duży problem. Przynajmniej tak uważa Komisja Europejska, większość eurodeputowanych i ta część polskiej opozycji, która określa się jako totalna. Daleko nam do standardów obowiązujących w krajach cywilizowanych. Czyżby? Przyjrzyjmy się zatem dwom przypadkom: jednemu w zacofanej Polsce i drugiemu w nowoczesnych Niemczech.
Bodajże w piątek podano wiadomość o przesłuchaniu przez prokuratora Jana T. Grossa, w związku z jego wypowiedzią jakoby w czasie wojny Polacy zabili więcej Żydów niż Niemcy. Nie będę pastwił się nad tą wypowiedzią, świadczącą o kłopotach autora z arytmetyką i obalającą uznaną wiedzę o Holokauście. Wypowiedzi wyraźnie oszczerczej wobec narodu polskiego. Spotkała się ona z szeroką reakcją. Jak podała Prokuratura, wpłynęło 166 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa. Autorami tych zawiadomień były osoby fizyczne i stowarzyszenia. Nie było jakichkolwiek wniosków ze strony władz ani instytucji państwowych. A skoro wpłynęły zawiadomienia, prokurator musiał wszcząć postępowanie i później sam zdecyduje o jego kontynuowaniu lub umorzeniu.
Tymczasem na zachód od Odry, w kraju, który obrońcy demokracji uważają za wzór, państwowa telewizja wyemitowała paskudny bluzg niejakiego Jana Böhmermanna pod adresem prezydenta Turcji. Bluzg obrzydliwy, nawet jak na niemieckie, niezbyt wysublimowane poczucie humoru. Nie wyobrażam sobie, by polska telewizja publiczna mogła wyemitować coś takiego. Nie w tym jednak rzecz.
Nie trzeba było czekać na reakcję Turcji. Prezydent Erdogan zażądał wszczęcia postępowania karnego wobec wulgarnego satyryka i przez kilka dni Niemcy pasjonowały się negocjacjami między koalicjantami oraz ministrami spraw zagranicznych i sprawiedliwości w tej sprawie. W końcu pani kanclerz zakomunikowała, że rząd Republiki Federalnej zgodził się na wszczęcie postępowania prokuratorskiego wobec JB, zaznaczając jednak, że o winie zadecyduje niezależny sąd.
Wiem, wiem, odbyło się to zgodnie z niemieckim prawem. Praworządności stało się więc zadość. Ale czy w Polsce istnieje prawo uzależniające rozpoczęcie jakiegokolwiek postępowania prokuratorskiego od uprzedniej zgody rządu? Nie ma ani takiego prawa, ani, tym bardziej, praktyki.
Pozostawiam tę konstatację rodzimym obrońcom praworządności i demokracji oraz tym członkom władz Unii Europejskiej, którzy niepokoją się sytuacją w Polsce.
opr. ab/ab