O powinnościach katolika w zlaicyzowanej Europie
Św. Tomasz Moore, patron rządzących i polityków, za jeden z czynników warunkujących konstruktywną działalność polityczną uznawał związek polityki z moralnością. Kiedy człowieka oddziela się od Boga, a politykę od moralności, wówczas grozi niebezpieczeństwo realizacji „bonum privatum” kosztem „bonum publicum”. Jeśli jednak polityk oprze swoją działalność na fundamencie etycznych zasad, wówczas jego działalność będzie skutkowała pomnażaniem dobra wspólnego. Pośród różnych wizji moralności na szczególną uwagę zasługuje personalizm wyrosły na gruncie ewangelicznego przekazu i Magisterium Kościoła. Za naczelną zasadę etyczną Kościół zawsze uznawał i niezmiennie uznaje godność osoby ludzkiej, inaczej wsobną wartość człowieka.
Stąd moralny nakaz afirmacji tej godności wykluczający jakikolwiek kompromis w tym względzie. Zgodnie z dokumentem Kongregacji Nauki i Wiary z roku 2003 politycy deklarujący przynależność do Kościoła katolickiego nie mogą kierować się kompromisem w dziedzinie zasad etycznych. Kompromis w aspekcie moralnym jest świadectwem faryzejskiej postawy, postawy dwulicowej, postawy przypodobania się tym, którzy pozostają względem siebie na antypodach.
Kościół dopuszcza możliwość autonomicznych działań polityków deklarujących przynależność do jego wspólnoty w wielu dziedzinach. Wyklucza jednakże autonomię w sferze moralnej. I dzięki mu za to. Ta klarowna i zdecydowana postawa Kościoła pozwoli na właściwe rozpoznanie, trafną diagnozę różnych partii i orientacji politycznych przyznających się do inspiracji ewangelicznej, jednakże uprawiających politykę w kolizji z Ewangelią i Magisterium Kościoła. Polityków deklarujących przynależność do Kościoła katolickiego obowiązuje powinność afirmacji godności osoby ludzkiej zawartej w zapłodnionej komórce rozrodczej (zygocie, embrionie, ludzkim płodzie), w starczej ociężałości i nieuleczalnej chorobie.
Katolicki polityk nie może akceptować ustaw i traktatów, które nie chronią ludzkiego życia, tak w początkowej jak i końcowej jego fazie, a takim dokumentem jest Karta Praw Podstawowych UE, inkorporowana do traktatu konstytucyjnego. Autentycznie katolicki polityk nie może i nie powinien współtworzyć ustaw legalizujących moralny nieporządek, a takim przykładem jest senacki projekt ustawy o tzw. związkach partnerskich. Jednym słowem katolicki polityk nie może pozwolić sobie na demonstracyjny werbalizm, praktyczny nihilizm i etyczny daltonizm. Deklaracji przynależności do Chrystusowej wspólnoty winna towarzyszyć powinność afirmacji Jego nauki z wyłączeniem jakiegokolwiek kompromisu w myśl zasady: „tak-tak, nie-nie”.
Jesteśmy narażeni jak nigdy wcześniej, na nachalną promocję wyluzowanej filozofii, która relatywizuje wartości absolutne i absolutyzuje wartości względne, i która niesie ze sobą różne koncepcje człowieka i różne systemy wartości, w labiryntach których łatwo o zagubienie.
Stąd też bierność katolika w tym zgiełku, obojętność katolika w obliczu zagrożenia, milczenie katolika w sytuacji drwiny i pozorne ruchy w miejsce aktywnych działań - to obraz syndromu fałszywego świadectwa.
Katolicki polityk winien być świadectwem słusznego gniewu w obliczu deprecjacji wartości, słusznego buntu wyrażonego w aktywnej dezaprobacie w stosunku do tych, którzy prowokują, deprawują, ośmieszają, bluźnią, obrażają i powodują nieprawość.
Pozwólcie Państwo, że zakończę moją refleksję cytatem z Księgi Przysłów, która jest aktualnie przedmiotem mojej lektury, cytatem, w którego słowach zawarte jest podsumowanie moich rozważań: „Odłącz żużel od srebra a wyjdzie złotnikowi naczynie” (Prz 25,4).
Jan Szafraniec, Senator RP
opr. ab/ab