Refleksja osobista
W mojej szkole (XVII LO w Poznaniu) część nauczycieli od paru lat stosuje tzw. punktowy system oceniania. W nowym roku szkolnym stał się on pełnoprawnym systemem, zatwierdzonym przez Radę Pedagogiczną i może być stosowany na równi z ocenami. Oczywiście na koniec semestru i roku szkolnego punkty są przeliczane na ocenę, według skali z góry ustalonej w całej szkole. Każdy z nauczycieli opracowuje odpowiedni system dla swojego przedmiotu, choć zawsze korzysta się z doświadczeń nauczycieli innych przedmiotów.
Do wprowadzenia sytemu punktowego przekonało mnie kilka spraw, a szczególnie możliwe do uzyskania efekty wychowawcze zarówno wobec nauczyciela (czyli siebie), jak i ucznia. Z moich obserwacji wynika, że nauczyciele, którzy wprowadzili system punktowy i konsekwentnie go realizują, uzyskują wysoką ocenę swojej pracy dydaktyczno-wychowawczej w szkole i w konkursach na "najlepszego nauczyciela". Zanim wprowadziłam omawiany system, spytałam oczywiście uczniów, czy w ramach takiego przedmiotu jakim jest religia, chcieliby punktowy system oceniania. Większość opowiedziała się za takim właśnie ocenianiem, choć było kilka głosów przeciwnych: "same oceny są lepsze, bo zawsze można uprosić nauczyciela, by się ulitował, a z punktów to jasno wynika i nie ma co dyskutować".
Już pierwszego września każdy nauczyciel musi mieć dokładny plan pracy. Nie wystarczy wizja tego, czego chce się nauczyć w danym roku szkolnym. Opracowany system punktowy ułatwia tę pracę.
Tak więc opracowywanie systemu punktowego niejako wymusza na nauczycielu, a jednocześnie ułatwia sporządzenie rzetelnego, rozsądnego i przemyślanego planu pracy. Łatwiej jest wtedy uzmysłowić sobie, w jaki sposób realizować cele zamierzone w danym roku katechetycznym. Dzięki temu działaniu nauczyciela mają większą skuteczność; sprawdzanie osiągnięć jest wtopione w proces dydaktyczno-wychowawczy, pomaga ukierunkować i wspomóc uczenie się. W moim przekonaniu takie przygotowanie pozwala nauczycielowi przystąpić do zajęć z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
Nie będę opisywała szczegółowo całego sytemu punktowego. Skupię się tylko na jego funkcji wychowawczej.
Ocena wystawiana na koniec semestru czy roku jest wynikiem współpracy ucznia i nauczyciela; dzięki systemowi punktowemu nauczyciel może lepiej kierować aktywnością ucznia.
Trzeba zdać sobie sprawę, że ocena to nie "radosna twórczość" nauczyciela, ale wynik ciężkiej pracy i wielu niepokojów, czy zostało zrobione wszystko, by dotrzeć do ucznia. Ocena wystawiana na koniec semestru czy roku jest wynikiem współpracy ucznia i nauczyciela. Dlatego też, jeżeli po wszelkich staraniach nauczyciela kontaktach z rodzicami, wychowawcą klasy i pedagogiem szkolnym uczeń dalej nie wykazuje chęci współpracy, trzeba ze względów wychowawczych wystawić najniższą ocenę. [ 1 ] W ten sposób uczymy młodego człowieka, że za swoje postępowanie ponosi wszelkie konsekwencje i uczymy go, choć w sposób negatywny, odpowiedzialności. Wprowadzony przeze mnie system punktowy pozwala w sposób jasny i wyraźny uzmysłowić uczniowi, w którym momencie nie wykazał się potrzebną w jego wieku odpowiedzialnością.
Ciągła eliminacja niepożądanych zachowań uczniów pozwala zaktywizować przede wszystkim tak zwanych "zdolnych leni" wpoić im zainteresowanie systematyczną i rzetelną pracą. Jednocześnie uczniowie mniej zdolni, ale pracowici mogą również uzyskać najwyższe oceny, ponieważ zawsze istnieje możliwość wykonania dodatkowych prac i "uciułania" potrzebnej ilości punktów. Natomiast wprost nieograniczone możliwości rozwoju daje wprowadzenie takiego sytemu wobec uczniów zdolnych. Nie giną oni wśród problemów, jakie stwarzają inni uczniowie. Można wspomóc ich rozwój i docenić wysiłek, zważywszy, że w systemie punktowym zawsze uwzględnia się udział i osiągnięcia ucznia w konkursach i olimpiadach przedmiotowych.
Oczywiście nie ma systemów idealnych czy przewidujących wszystkie przypadki. Z tego względu w regulaminie systemu punktowego umieszczone jest zdanie:
"W uzasadnionych wypadkach skala ocen może być obliczana indywidualnie". Pozwala to na pewną eliminację spraw nieprzewidywalnych, jak również korygowanie istniejących niedociągnięć. Podsumowując, nawet jeżeli system punktowy ma pewne wady, to ilość zalet i możliwości oddziaływań wychowawczych stawia mu bardzo wysoką ocenę wśród innych sposobów oceniania.
1 W czasie ferii świątecznych (gdy jest więcej czasu na literaturę) przeczytałam dokładniej artykuł ks. Marcelego Cogla:
"Opinia na temat oceny z nauczania religii w szkole". Najbardziej zbulwersowało mnie zdanie, cytuję:
Uwaga: według przeważającej opinii, (czyjej, podkreślenie moje) z nauczania religii, nie należy stawiać "jedynki" jako oceny kończącej rok szkolny lub semest (ks. Marceli Cogiel, "Katecheta", 11/1999, s. 4). Jest to dla mnie zupełnie nie zrozumiała uwaga, która sugeruje, iż nie należy wystawić najniższej oceny na koniec pewnych etapów procesu nauczania i to tylko w nauczaniu religii. Tymczasem nauczyciel każdego przedmiotu jest zobowiązany do niestawiania "jedynki". Głównym i naczelnym zadaniem nauczyciela jest ukształtować ucznia na bazie pewnej - choćby minimalnej - wiedzy. Po to uczy się parę lat dydaktyki, psychologii, pedagogiki, by umieć dotrzeć do każdego ucznia. Stąd wydźwięk zdania księdza M.Cogla, według mojej opinii, sugeruje, że katecheci i katechetki nie potrafią tego zrobić, a skoro nie potrafią, to niech chociaż nie stawiają "jedynek". Jestem przekonana, że nie taki wydźwięk tego zdania miał na myśli ks. Marceli Cogiel. Chciałam tylko pokazać, do jakich wniosków można dojść, gdy się z "żelazną konsekwencją" analizuje tego typu autorytatywne wypowiedzi.
opr. ab/ab