Głos w dyskusji oparty na postulatach Stolicy Apostolskiej i jej dokumentach na ten temat
Skoro rozpoczęta dyskusja nad programem katechizacji trwa i włączają się do niej przedstawiciele szkół katechetycznych, np. ks. prof. Roman Murawski z ATK, kontynuujmy ją dalej. Głos swój chcę oprzeć na postulatach Stolicy Apostolskiej i jej dokumentach na ten temat. W tym świetle winniśmy oceniać dotychczasowe programy i opracowywać nowe. Dla mnie osobiście jest mało ważna aktualna "moda katechetyczna", ustalona przez członków jakiejś szkoły katechetycznej, choćby miała ona szumne nazwy, np. kierunek kerygmatyczny. Kierunek ten poprzestaje na fragmentach Pisma św. w katechezie, a Stolica Apostolska dopomina się o "integralność orędzia ewangelicznego" (Catechesi tradendae n. 18 i 30, Dyrektorium ogólne o katechizacji n. 111 i 112). Dlatego przestrzega przed podziałem "dziedzictwa wiary na to, co katecheta uważa za ważne i nieważne, aby potem jednego nauczać a drugie przemilczać" (CT 3).
Jeśli autorzy Katechizmu religii katolickiej opracowali swoje katechezy przed ukazaniem się Catechesi tradendae, nie ponoszą za to winy, ale jeśli ich opracowania pozostały bez żadnej korekty przez 20 lat po wprowadzeniu w życie tego dokumentu, ktoś ponosi za to odpowiedzialność. Niech więc winny się przyzna... I z takiego faktu należy wyciągnąć wnioski na przyszłość przy opracowywaniu nowych programów katechetycznych.
Zaistniało obecnie poważne niebezpieczeństwo przyjęcia nowego, nie sprawdzonego i jedynego programu, który może forsować swoje "mody katechetyczne", lekceważąc nadal postulaty Stolicy Apostolskiej. Dlatego uważam, że powinno być kilka programów do wyboru. I jeśli wybrany program nie sprawdzi się, winna istnieć możliwość wyboru innego, lepszego.
Trudno się dziwić katechetom, uczącym przez wiele lat z programu, który - według nich - nie nadawał się do realizacji w szkole, że ostro go krytykują. Tę krytykę powtórzyłem na łamach "Katechety" nr 3/1998 dlatego, że katecheci byli zmuszani, pod groźbą cofnięcia misji kanonicznej, do realizacji go w szkołach. Mimo 10 lat istnienia religii w szkole, do tej pory nie opracowano nowego programu katechizacji. Za to chyba także ktoś odpowiada...
Na dodatek, jeśli ktoś inny usiłuje tę lukę wypełnić swoimi opracowaniami, przydaje mu się z góry zaplanowaną opinię "dawnej koncepcji katechezy". Mimo tego jest w opracowaniu program "Bóg jest miłością" na szkoły podstawowe i gimnazjum.
Pragnę zwrócić uwagę katechetów na nowe sformułowania zadań katechezy podane przez Dyrektorium ogólne o katechizacji (n. 85-86). Są to: rozwijanie poznania wiary, wychowanie liturgiczne, formacja moralna, nauczanie modlitwy, wychowanie do życia wspólnotowego, wprowadzenie do misji. Pierwsze zadanie było powszechnie lekceważone w programach katechetycznych, mimo że Catechesi tradendae nawoływało do "nauczania doktryny chrześcijańskiej w sposób systematyczny i całościowy dla wprowadzenia wierzących w pełnię życia chrześcijańskiego" (n. 18). A przecież "pogłębienie w poznaniu wiary oświeca po chrześcijańsku życie ludzkie, umacnia życie wiary oraz uzdalnia do uzasadnienia jej w świecie (DOK n. 85).
I jeszcze jedno. Przy ustalaniu nowych programów nie róbmy fikcyjnych założeń, że uczniowie czytają w domu Pismo św. bez pomocy katechetów, że rodzice zaznajomili ich już z treścią wiary. Dyrektorium rozróżnia uczniów, korzystających z religii w szkole, na wierzących, poszukujących i niewierzących (n. 75) i do każdej z tych grup jednostka katechetyczna ma wnieść swoją treść: nauczyć i wychować.
Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że jeśli ludzie z tej samej szkoły katechetycznej, która opracowywała KRK, opracują nowy program katechetyczny, może on być jeszcze gorszy od poprzedniego. Swoją obawę opieram na głosie w dyskusji w ww. numerze 8/98 "Katechety" (s. 72-74).
opr. ab/ab