Każda katecheza ma prowadzić do lepszego udziału w liturgii, do głębszego życia z Bogiem
Kiedyś pewien ksiądz uczył czytać jednego ze swoich starych parafian. Gdy mężczyzna już całkiem nieźle opanował tę umiejętność, proboszcz musiał na jakiś czas wyjechać z miasteczka. Po powrocie zaszedł do domu staruszka, ale zastał tylko jego żonę. — Jak Jan sobie radzi? — zapytał. — Jan jest bardzo bystry — pochwaliła się żona. — A jak mu idzie nauka czytania? — Doskonale! — Przypuszczam, że bez trudu i gorliwie czyta teraz Biblię — kontynuował kapłan. — Biblię? Dawno już ją przeczytał i teraz czyta gazety(zob. Poradnik homiletyczny, Warszawa 2007, s. 42).
Wydaje się, że wielu ludzi podobnie jak ten staruszek czytało kiedyś Biblię, niektórzy nawet przeczytali ją w całości. Teraz czytają gazety, oglądają telewizję, szukają wiadomości w Internecie, telefonie komórkowym, w pogoni za wszystkim, co nowe. Dotyczy to nie tylko naszych uczniów, ale też nauczycieli, katechetów, wychowawców. Nie sugeruję tu złej woli. Jest to raczej niezrozumienie istoty Pisma Świętego, tego czym jest Biblia. Dlatego trwa ciągła gonitwa za tym, co nowe, co może zaskoczyć, zainteresować ucznia i samego nauczyciela. Robią to wszystko zapominając czasami o źródle, zapominając o Jezusie Chrystusie, prawdziwym Bogu. Do Niego przecież mamy prowadzić, bez względu na rodzaj nauczanego przedmiotu. Biblią mają zajmować się nie tylko księża, siostry zakonne, katecheci. Ale każdy kto chce mówić o człowieku, literaturze, kulturze, historii. Poznawanie Boga poprzez zgłębianie Pisma Świętego jest troską całego Kościoła przez wszystkie czasy. Dzisiaj mówi się, że mamy dwa tysiące lat chrześcijaństwa i słabą znajomość Słowa Bożego. Protestanci ruszyli w tym kierunku 500 lat wcześniej i lepiej je znają. Na siedem tysięcy języków, jakie istnieją na naszej Ziemi, Biblia została przetłumaczona tylko na 480 języków. Niektóre kraje, np. Białoruś mają przetłumaczony tylko Nowy Testament. Nawet tam, gdzie są tłumaczenia na języki ojczyste, dla wielu ludzi Biblia pozostaje Księgą niezrozumiałą. W samej Europie 50% wierzących twierdzi, że Biblia jest zbyt trudna dla przeciętnego katolika. Jeden z biskupów afrykańskich mówił, że zawsze kiedy odwiedza swoją matkę, ta wyciąga Biblię i czytają ją razem. Troska o Słowo Boże jest w Kościele od samego początku. Jezus mówił: „idźcie i nauczajcie...” (Mt 28,19). Święty Paweł często sobie uświadamiał: „biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1Kor 9,16). Maryja rozważała Słowo Boże i zachowywała je w swoim sercu (por. Łk 2,19). Czyniła to wszystko, do czego wezwany jest każdy ochrzczony, każdy z nas. Tymczasem nieraz słyszy się głosy, żeby może trochę skrócić homilie w kościele, żeby nie były dłuższe niż 15 minut. A przed telewizorem siedzimy dziennie przeciętnie 4 godziny i nikomu nie wydaje się, że to jest za długo. Inne Kościoły mają znacznie dłuższe homilie niż Kościół rzymskokatolicki i nikomu to nie przeszkadza. Dzieci i młodzież obecnie więcej czasu spędzają przy komputerze i telefonie komórkowym niż przy telewizji. Poświęcają na to zdecydowanie więcej czasu niż na odrabianie zadań domowych, czy naukę. Warto by się kiedyś pokusić o zbadanie ile czasu młodzi poświęcają Bogu, modlitwie, Słowu Bożemu. Wydaje się jednak, że poza osobami o pogłębionej duchowości, zaangażowanymi w ruchy kościelne, różne grupy, wyniki te nie byłyby zbyt imponujące. Dlatego Kościół nieustannie się troszczy o poprawienie tej sytuacji. Na zakończenie Wielkiego Jubileuszu 2000 Ojciec Święty Jan Paweł II wzywał poszczególne Kościoły, aby „rozważając to, co Duch Święty powiedział do Ludu Bożego w tym szczególnym roku łaski(...) [oceniły] swoją gorliwość i z nowym zapałem [podjęły] pracę duchową i duszpasterską” (NMI 3). Kościół stawia sobie wiele pytań, podejmuje wiele wysiłków, by zrealizować „zasadę szerokiego dostępu do Pisma Świętego” zapisaną w soborowej Konstytucji o Objawieniu Bożym (KO 22), postulat „częstego czytania” (KO 25). Można powiedzieć Kościół stara się robić wszystko, by Słowo Boże stało się „duszą teologii i posługi słowa” (homilii, katechezy, liturgii) oraz „natchnieniem całego chrześcijańskiego życia” (KO 24). W Kościele polskim rok 2001 był rokiem Biblii. Robi się wiele, nawet bardzo wiele, by wnieść Biblię „pod strzechy polskich rodzin.” Aby żywe Słowo na nowo „rozbiło namiot pośród swego ludu” (Wj 25,8), aby mieszkało wśród nas. Sprawa Słowa Bożego w życiu Kościoła bardzo mocno wróciła w zakończonym niedawno, bo 29 czerwca br. roku św. Pawła. Postać Świętego najczęściej przedstawiana jest z mieczem, przypominającym „słowo Boże, które jest jak miecz obosieczny, zdolny osądzić myśli i pragnienia serca” każe zastanawiać się czy sami nie osądzamy Słowa Bożego szukając jego znaczenia w językach oryginalnych, różnych przekładach, badając na ile jest ono aktualne dzisiaj, jak je należy rozumieć i wypełniać? Ostatnim wielkim dziełem Kościoła w tej sprawie stał się Synod Biskupów w Rzymie(październik 2008) poświęcony Słowu Bożemu. Samo słowo „synod” można przecież tłumaczyć jako wspólna droga, chodzenie razem tą samą drogą. Po wielkim synodzie przygotowywana jest adhortacja, w większości diecezji w Polsce jest dzieło biblijne, powstają grupy zainteresowane zgłębianiem Słowa Bożego, kilkuletnie studia biblijne dla katolików świeckich, strony internetowe poświęcone Biblii. A przede wszystkim potrzeba nam wszystkim ciszy, medytacji, spotkań z żywym Słowem Bożym, trzeba pójścia ze Słowem Bożym z klasy szkolnej do świątyni, do pobliskiej kaplicy, by to słowo kontemplować na kolanach przed samym Bogiem. Znany filozof, Heraklit z Efezu mówił: „niepodobna dwa razy wejść do tej samej rzeki”. Podobnie jest ze Słowem Bożym. Kto czerpie z tego zdroju Słowa Bożego, z Biblii za każdym razem odnajduje w niej coś nowego, niespotykanego. Chodząc po górach często się zdarza, że wracamy do tego samego źródła, a jednak nigdy nie pijemy tej samej wody. Kiedyś słyszałem na górskim szlaku w Pieninach, że „źródło jest po to, żeby się napić.” Trudno sobie wyobrazić życie bez wody, bez dobrej wody źródlanej. W centrum Ruchu Światło-Życie, na Kopiej Górce w Krościenku, przy źródełku jest taki napis: „Proste jest moje zadanie: dawanie, dawanie, dawanie”. I każde źródło to zadanie spełnia.
Każda katecheza ma prowadzić do lepszego udziału w liturgii, do głębszego życia z Bogiem. Na zakończenie XII zgromadzenia zwyczajnego Synodu Biskupów 27 października 2008 Ojciec Święty Benedykt XVI mówił: „Uprzywilejowanym miejscem, w którym rozbrzmiewa Słowo Boże, budujące Kościół jest niewątpliwie liturgia. W liturgii widać jasno, że Biblia jest Księgą ludu i dla ludu; dziedzictwem, testamentem przekazanym czytającym, aby dzisiaj w swoim życiu urzeczywistniali historię zbawienia, o której świadczą pisma. Istnieje zatem żywa relacja przynależności między ludem i Księgą. Biblia pozostaje księgą żywą w ludzie, który ją czyta; lud zaś nie może istnieć bez Księgi, bo w niej znajduje swoją rację bytu, swe powołanie i tożsamość. Tę wzajemną przynależność ludu i Pisma Świętego celebruje się w każdym zgromadzeniu liturgicznym, które z pomocą Ducha Świętego słucha Chrystusa, ponieważ to On przemawia, kiedy w kościele czyta się Pismo i przyjmuje się przymierze, które Bóg odnawia ze swoim ludem. Pismo i liturgia mają ten sam cel, a mianowicie prowadzić Lud do dialogu z Panem. Słowo, które wyszło z ust Bożych i o którym dają świadectwo Pisma, powraca do Niego w postaci modlitewnej odpowiedzi ludu.”
W trakcie Synodu Biskupów w Rzymie wiele mówiło się o Słowie Bożym. Oczywiście nigdy nie można zapominać, że Słowo Boże ma wiele znaczeń. Na początku Bóg stwarzał świat swoim wszechwładnym słowem. Potem Bóg przemawiał do swego ludu przez Mojżesza, przez proroków, przez Pismo Święte Starego Testamentu. Najważniejszym Słowem jest Słowo Wcielone — Jezus Chrystus — Boży Syn. On to ukazywał Boga Ojca i Ducha Świętego. głoszone przez Niego słowo zostało spisane w postaci Ewangelii — Dobrej Nowiny. Ewangelia jest przedłużeniem obecności Syna Bożego na ziemi. Słowo Boże jest elementem dialogu Boga z ludźmi od początku stworzenia aż do dzisiaj i na zawsze. Nie wystarczy sama katecheza biblijna, nie wystarczy posiadanie Pisma Świętego, trzeba je czytać codziennie, zabierać ze sobą w drogę wszędzie, gdziekolwiek udaje się człowiek, aby z niego korzystać, szukając wskazówek i motywacji swoich decyzji, swego postępowania, swego życia. W katechezie powinno się stosować model pedagogiczny Jezusa Chrystusa. Oczywiście pedagogikę Chrystusa trzeba odczytywać w Ewangelii ciągle na nowo, coraz lepiej, coraz dokładniej stosując ją w naszych działaniach (por. Blog Arcybiskupa Stanisława Gądeckiego). W katechezie szkolnej, parafialnej, pracy duszpasterskiej należy korzystać z wielu tłumaczeń Pisma Świętego. Słowo Boże jest nieogarnione, niewyczerpane, a każde tłumaczenie zacieśnia niejako Słowo Boże. Im więcej mamy przekładów tym więcej rozumiemy, lepiej odczytujemy. Słowo ludzkie się starzeje, traci na aktualności, zmienia się język, mentalność czytelników. Słowo Boże jest niezmienne, ciągle to samo. Tylko człowiek musi je odczytywać zawsze na nowo. Wielość przekładów Biblii porównuje się czasami do wielości obrazów, fotografii tego samego człowieka z różnych okresów życia. Ludzie bardziej przygotowani, zaangażowani w poznawanie Biblii, w wielości przekładów pełniej zobaczą Słowo Boże, całe jego bogactwo. Dzisiaj tak bardzo powszechne są małe grupy. To w nich często czyta się i medytuje Słowo Boże. Taką mała grupą jest klasa w szkole, koło biblijne, koło Caritas, czy też inna grupa. To one dają świadectwo wśród rówieśników, to ich świadectwo ma największą szansę dotarcia i siłę przekonywania. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek potrzeba medytacji biblijnej, modlitwy słowami Pisma Świętego, katechezy biblijnej, nabożeństw Słowa Bożego. Ja sam osobiście od początku moich studiów seminaryjnych nie przestaję fascynować się Słowem Bożym i przekazywać ten zapał moim podopiecznym w szkole, w Ruchu Światło-Życie, w Duszpasterstwie Akademickim i Młodzieżowym. Dlatego też nie podawałem tutaj konkretnych metod pracy, ale starałem się pokazać na nowo wartość Słowa Bożego w działaniach katechety i każdego nauczyciela. Do Biblii trzeba podchodzić zawsze z wielką pokorą i miłością, przecież jest dziełem samego Boga. Lekturę Świętej Księgi trzeba zawsze zaczynać modlitwą do Ducha Świętego, to On jest głównym autorem. Duch Święty kierował człowiekiem piszącym te słowa, a teraz kieruje nami, abyśmy potrafili to wszystko dobrze odczytać, zrozumieć, wypełnić.
opr. aw/aw