Akt pokuty na początku Mszy św. jest krótki, ale ważny: powinien wyrażać autentyczną skruchę, aby móc stanąć przed Bogiem w szczerości serca
Msza Święta winna przybliżać nas do Boga, prowadzić do jak najpełniejszego zjednoczenia z naszym Stwórcą i Zbawicielem. Dlatego na początku powinniśmy postarać się usunąć wszystko, co nas od Niego oddziela.
Szczęść Boże! — uchylam drzwi furty klasztornej w Chludowie koło Poznania i wprowadzam mojego gościa do rozmównicy. Nasz klasztor to również dom rekolekcyjny z pięknym parkiem i otoczeniem, które wręcz zachęca do wyciszenia.
— Chciała pani porozmawiać o swoim życiu — przypominam sobie telefoniczną rozmowę.
— Tak! Przygniata mnie wiele sytuacji i nie radzę sobie z najbliższymi — wyznaje.
— Proszę opowiedzieć mi coś więcej — delikatnie zachęcam. Najczęściej po kilku minutach rozmowy łatwo rozeznać, czy komuś potrzebna jest tylko rozmowa, czy lepsza będzie spowiedź. Nierzadko jednak nie wystarcza dobra wola i kapłańskie doświadczenie. Wtedy sięgam po sprawdzony przez starszych współbraci bardzo pomocny sposób.
— Proszę, pójdźmy wspólnie do kaplicy — wskazuję drogę.
Klękamy przed ołtarzem. W ręce gościa wkładam sporych rozmiarów krucyfiks.
— Proszę, popatrz na ten krzyż i zwróć się w modlitwie do Boga Ojca — proponuję.
— Teraz?! — pada pytanie zabarwione lekką paniką.
— Tak, tu i teraz — wyjaśniam.
— Ale, że jak...? Tak na głos?!
— Dokładnie tak. Powiedz Bogu o swoich problemach.
Chwila ciszy i wahania. W końcu padają słowa. Modlitwa zaczyna płynąć wprost z ludzkiego serca. Szczera, prosta, niemająca nic wspólnego ze wstępną rozmową. Taki akt bezpośredniego powierzenia Bogu własnych ciężarów to ważny i zdecydowany krok. Później wszystko staje się łatwiejsze.
Mszalny akt pokuty ma dużo wspólnego z przywołaną historią. Jest krótki, ale bardzo ważny. W jednej chwili mamy stanąć w Bożej obecności. Kapłan, proponując moment ciszy, wprowadza nas w ten czas. To właśnie teraz nasze serce ma się spotkać z Majestatem Boga. Nie jest łatwo nagle stanąć przed naszym Panem w szczerości serca. Najważniejsze, aby nie zapomnieć o trzech ważnych decyzjach: staję w prawdzie o własnej grzeszności; szczerze żałuję za grzechy; wyrzekam się zła. Św. Jan napomina nas, że „jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1 J 1, 8).
Istnieją cztery formy aktu pokuty proponowane w liturgii. Pierwszą z nich jest dobrze nam znany Confiteor („Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu...”). Mamy tu mocny akcent na odpowiedzialność za siebie nawzajem. Kolejne słowa pomagają w rozpoznaniu grzechu: „bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. To także dobitna katecheza brania odpowiedzialności za swoje postępowanie: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. Tym słowom często towarzyszy bicie się w piersi jako zewnętrzne ukazanie poczucia własnej grzeszności, skruchy i szczerego żalu (por. Łk 18, 13; 23, 48).
Druga forma jest oparta na wersetach biblijnych (Ps 41, 5, Ps 85, 8). Trzecia to tzw. Kyrie elejson. Forma wezwań jest skierowana do Chrystusa, a nie do Boga Ojca. Polski Mszał rzymski obecnie proponuje 11 wersji tej formy. Zezwala na tworzenie własnych wezwań, choć powinny się one opierać na tekstach liturgicznych danego dnia.
Czwartą formą jest mało dziś praktykowany (a szkoda!) Asperges. Polega on na pobłogosławieniu wody i pokropieniu nią wiernych na pamiątkę chrztu. Woda święcona jest symbolem obmywania nas z grzechów przez Chrystusa Zmartwychwstałego. Jego ofiara bowiem wyrywa nas z grzechu, uświęca i pociąga do nowego życia.
Nie ma tu miejsca na wyznanie szczegółowych grzechów. Jak poucza nas Ogólny wstęp do Mszału rzymskiego (nr 51), to czas ogólnego, wspólnego wyznania i żałowania za przywiązanie do grzechów. Kapłan kończy je absolucją: „Niech się zmiłuje nad nami Bóg wszechmogący i odpuściwszy nam grzechy, doprowadzi nas do życia wiecznego”. Dokument przypomina, że nie ma ona „skuteczności sakramentu pokuty”.
Czasem możemy pomyśleć, że tzw. spowiedź powszechna to taka „mała spowiedź”. To nie tak! Mszalny akt pokuty ma moc oczyszczania ze słabości, które nie są trwałym grzesznym oddaleniem od Boga. Nie zdejmuje z nas ciężaru grzechów ciężkich, uczynionych świadomie i dobrowolnie. Do tego konieczna jest spowiedź sakramentalna. Mszalny akt pokuty to ogólne uznanie własnej grzeszności, to chwila, w której jednoznacznie pragniemy oderwać się od zła. Pamiętajmy, że nasz udział w Eucharystii gładzi grzechy powszednie.
Ja sam staram się w czasie aktu pokuty wspominać konkretne sytuacje, w których moja postawa nie była godna. Proszę: „Panie, oddal ode mnie tę słabość!”, „Wybacz mi właśnie to, mój Boże!”. Miłosierdzie Boże jak iskra rozpala wtedy moje serce.
opr. mg/mg