Kierownik czy sługa?

Czym jest i czym powinno być kierownictwo duchowe?

Czym jest kierownictwo duchowe?

„Samotnemu biada, gdy upadnie, a nie ma drugiego, który by go podniósł” — czytamy w Księdze Koheleta. Życie nasze jest drogą, a w drodze można pobłądzić lub zasłabnąć. Dlatego potrzebny nam jest przewodnik, który w razie potrzeby skoryguje i doda otuchy, pochyli się razem z nami nad naszymi niepewnościami, zwróci uwagę na zagrożenia, których może nie zauważamy. Kogoś takiego nazywa się przewodnikiem, nauczycielem, ojcem. Bywają takie sytuacje, kiedy raczej nazwiemy go kimś udzielającym pomocy lub doradcą. Każde z tych określeń ma swój własny, niepowtarzalny treściowy koloryt.

Kierownictwo duchowe może dotyczyć także dzieci?

Dzieci i młodzież wymagają pokierowania szczególnego, wręcz podstawowego wprowadzenia w życie. Dlatego w odniesieniu do dzieci i młodzieży mówimy raczej o wychowawcy niż o kierowniku duchowym. Zadaniem rodziców i nauczycieli — bo oni są najważniejszymi wychowawcami — jest pomóc dziecku w jego drodze do pełnej dojrzałości.

Czy rozwój duchowy możliwy jest bez kierownika duchowego?

Spodobała mi się uwaga któregoś z ojców pustyni, który następująco uzasadniał potrzebę kierownictwa duchowego: „Jak idziesz do apteki, to sam nie wybieraj leku, bo w aptece są także trucizny. Niech ci pomoże aptekarz, bo możesz się otruć”. To samo można powiedzieć tym, którzy uważają, że żadnego przewodnika duchowego nie potrzebują.

Ojciec ma takiego przewodnika?

Mam stałego spowiednika, ale św. Augustyn jest dla mnie przewodnikiem chyba jeszcze ważniejszym.

Więc kierownik duchowy nie musi być postacią z krwi i kości?

Św. Augustyn, chociaż żył 1600 lat temu, był naprawdę człowiekiem z krwi i kości, nieraz możemy czegoś ważnego się od niego nauczyć. Ale macie rację: kierownik duchowy to w zasadzie żywy człowiek, któremu mogę przedstawić moją duchową sytuację, który stara się pomóc mi zrozumieć samego siebie i rzucić jakieś światło na czekające mnie wybory i decyzje. Niekiedy jest czymś wskazanym, ażeby kierownikiem duchowym był mój spowiednik. Dotyczy to np. ludzi o wyostrzonej wrażliwości, kiedy lepiej nie ryzykować pójścia do przypadkowego spowiednika. Chodzi o to, żeby taki penitent miał pewność, że spowiednik okaże mu cierpliwość i szacunek, a zarazem nie będzie lekceważył jego grzechu. Stałego spowiednika, który byłby zarazem kierownikiem duchowym, radziłbym ponadto ludziom, którzy mają za sobą jakąś ciężką traumę albo nie mogą sobie poradzić z jakimś nałogiem, albo przechodzą przez szczególnie trudny etap swojego życia. Stały spowiednik wydaje się też niezbędny w wyższych etapach rozwoju duchowego.

Jak szukać takiej osoby?

Znaleźć przewodnika duchowego jest stosunkowo trudno. Kiedy ktoś np. mnie o tę posługę prosi, w pierwszym odruchu odpowiadam: „Ulituj się nade mną, jestem naprawdę obciążony już ponad miarę”. Radziłbym tak: upatrzyć sobie jakiegoś księdza i pójść do niego do spowiedzi (albo poprosić o rozmowę o swoich problemach). Z prośbą o to, żeby został przewodnikiem, radziłbym się nie spieszyć. Może za trzecim czy kolejnym razem... Sam mam wielu podopiecznych, którzy mnie nigdy o to nie poprosili, a przychodzą... To najlepsza droga — wiem z doświadczenia.

Ale przewodnikiem duchowym może być nie tylko ksiądz.

Jakieś kierownictwo duchowe uprawiają nawet małe dzieci, tyle że raczej nieświadomie. „Kiedy zobaczyłem, jak moje dziecko wstydziło się za mnie, kiedy byłem podpity — wyznaje pewien ojciec — zrozumiałem ostatecznie, że nie wolno mi brnąć w ten nałóg”. Jednak to raczej dzieci wymagają kierownictwa, zwłaszcza ze strony rodziców. Niestety, często od tego uciekamy, nawet kiedy nasze dzieci wyraźnie tego od nas oczekują. Zbywamy np. ich pytania o wiarę, mówiąc często: „Wiesz, teraz to dla ciebie za trudne, jak dorośniesz to zrozumiesz” albo „Najlepiej ksiądz ci na to pytanie odpowie”, lub „Zapytaj katechetkę”. Dla dziecka ten komunikat znaczy: „Jesteśmy wprawdzie wierzący, ale tak naprawdę wiarą nie ma się co za bardzo przejmować”. Oczywiście, rodzic nie na każde pytanie musi umieć dziecku odpowiedzieć, ale wtedy trzeba otwarcie to powiedzieć: „Wiesz, muszę pomyśleć nad tym pytaniem, trochę mnie zaskoczyłeś, może jutro spróbuję ci odpowiedzieć”. Niestety, istnieje również kierownictwo duchowe ku złemu. Nieraz tzw. „dobre rady” są złymi radami. Zdarza się nawet, że ludzie, którzy nam dobrze życzą, a nawet rodzice, popychają nas do złego. Jeden Bóg wie, ile matek i ojców rozbiło małżeństwa własnych dzieci.

Jak odróżnić dobre kierownictwo od złego?

Wsłuchując się w Ewangelię. Rodzice i dzieci, nauczyciele i uczniowie, spowiednicy i penitenci powinni wsłuchiwać się ostatecznie w to, czego uczył nas Chrystus, a co od dwóch tysięcy lat jest zgłębiane i głoszone w Kościele.

A kiedy uczeń przewyższy mistrza, jak np. siostra Faustyna, to co wtedy?

Wtedy jest podobnie, jak ze sportowcami. Trener nigdy nie osiągnie wyników sportowca, a jednak on mu naprawdę pomaga w rozwijaniu i utrzymywaniu formy.

Co wolno, a czego nie wolno w kierownictwie duchowym?

Przewodnik duchowy, spowiednik, kierownik, wychowawca ma nie tylko prawo, ale i obowiązek przestrzegać przed złem, nawet jeżeli podopiecznego będzie to dużo kosztowało. Po prostu zła nie wolno czynić nigdy i kierownik duchowy powinien o tym wyraźnie przypominać. Zarazem nie powinien on zastępować swego podopiecznego w decyzjach dotyczących podejmowanego dobra.

Nie wolno tego?

Przypomnę fundamentalną, sformułowaną przez św. Tomasza, regułę moralności chrześcijańskiej: „Dobro należy czynić zawsze, ale zależnie od okoliczności, zła należy unikać zawsze i w każdych okolicznościach”. Kierownik duchowy powinien przede wszystkim pamiętać o tym, że jest sługą Ewangelii i jej światłem powinien się w swojej posłudze kierować, a nie własną mądrością czy roztropnością. On swoją posługę wykonuje w imieniu Jezusa Chrystusa i ma pomóc penitentowi (i w ogóle podopiecznemu) w tym, by ten usłyszał w swoim wnętrzu, co będzie mu mówił Nauczyciel wewnętrzny, któremu na imię Duch Święty. To bardzo ważne, bo kierownik duchowy może ulec pokusie i myśleć, że on taki mądry, mądrzejszy od swojego penitenta i potrafi pokazać mu właściwe drogi. Albo pokusie władzy nad drugim człowiekiem. Na pewno nie jest to wtedy posługa duchowa. Spowiednik musi pamiętać, że penitent to równe mu w godności dziecko Boże, a on ma jedynie służyć jego prawdziwie rozumianej wolności.

Kierownik duchowy nie ma więc żadnej władzy nad penitentem?

Relacje między przewodnikiem duchowym a osobą przez niego prowadzoną są oczywiście relacjami realnymi. Jednak ostatecznym przewodnikiem, kierownikiem duchowym jest Duch Święty. Nigdy nie jest tak, żeby w sprawach duchowych człowiek mógł drugiemu człowiekowi powiedzieć: ja ci tak każę! W tajemniczy sposób, nie naruszając relacji przełożony — podwładny, nauczyciel — uczeń, to Duch Święty jest przewodnikiem nas wszystkich.

To jednak model idealny.

Idealny, ale realnie możliwy do osiągnięcia. Tu leży podstawowa różnica między chrześcijańskim kierownikiem duchowym, a guru religii wschodnich. Ten ostatni podejmuje decyzje ostateczne i nieodwołalne, często kompletnie niezrozumiałe dla podopiecznego, który jednak czuje się w obowiązku wykonywać polecenia swojego guru, niezależnie od poziomu ich absurdalności. Nie tak jest wśród chrześcijan. Naszym jedynym mistrzem i nauczycielem jest Chrystus Pan, my możemy być mistrzami i nauczycielami tylko przez udział w Jego prawdzie i mądrości. Żaden człowiek, choćby nie wiem, jakim autorytetem w Kościele był obdarzony, nie ma upoważnienia, by podejmować za kogoś decyzje dotyczące jego życia duchowego czy podpowiadać coś niezgodnego z odczytywaną przez Kościół Ewangelią. Chrześcijaństwo jest religią wolności, a posłuszeństwo chrześcijańskie różni się fundamentalnie od posłuszeństwa wojskowego. Jesteśmy posłuszni na zasadzie, że zarówno wydający, jak i przyjmujący polecenia wsłuchują się w naukę Chrystusa, w Słowo Boże.

rozmawiali:
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
ks. Andrzej Godyń SDB

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama