Fragmenty książki pod redakcją Józefa Augustyna SJ i ks. Stanisława Cyrana
ISBN: 83-7318-591-7
wyd.: WAM 2005
Pomoc spowiednika penitentom z problemem homoseksualnym jest ważną częścią szerszej pomocy dla tych osób. I tu pojawia się zasadnicza trudność. W 1973 r. bowiem usunięto homoseksualizm z oficjalnej listy zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Wykształcono pokolenie terapeutów, którzy przyjęli postawę afirmatywną wobec homoseksualizmu. W swojej praktyce terapeutycznej ukierunkowują oni osoby borykające się z problemem homoseksualizmu tak, by te zaakceptowały swoją orientację homoseksualną i jeśli tylko chcą, budowały związki z partnerami tej samej płci. Społeczeństwo — jak twierdzi się — powinno wolny wybór tych osób uszanować, a nawet zapewnić im opiekę prawną.
Nieliczni terapeuci w Ameryce, Holandii i Niemczech podjęli wyzwanie pomocy osobom homoseksualnym, wbrew panującemu modelowi terapii. Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy w USA oświadcza, że takim osobom można pomóc, by uzyskały wewnętrzną wolność i zdolność uporządkowania swojego życia, zgodnie z przekonaniami religijnymi. Spowiednicy, którzy spotykają penitentów z problemem homoseksualnym mają poważną trudność, do jakiego terapeuty skierować penitenta. Chodzi o to, aby mogła zawiązać się zgodna współpraca pomiędzy penitentem, terapeutą i spowiednikiem. Takie kompleksowe współdziałanie zapewnia bardziej skuteczną pomoc.
Osoby wierzące, które chcą żyć w zgodzie z religijnymi przekonaniami, gdy doświadczają problemów homoseksualnych, zwracają się do swoich duszpasterzy, prosząc o pomoc. Czasem długo „kluczą” wokół konfesjonału, zanim przystąpią do spowiedzi. Wyznają swoją tajemnicę w poczuciu wstydu, zażenowania. Niespokojnie oczekują na reakcję i słowa spowiednika. Są bardzo wyczuleni na przekaz niewerbalny. Lękają się odrzucenia. Spowiednik jest zwyczajnym człowiekiem i ma prawo do swoich uczuć. Jeśli odczuwa on do osób wyznających problemy homoseksualne dystans, niechęć, odrazę, to powinien te uczucia przepracować, tak, one aby nie obniżały jakości jego posługi. Niekiedy spowiednik odczuwa lęk, że ich nie zrozumie, a zatem im nie pomoże. Czasem obawia się, by nie stać się obiektem erotycznego zainteresowania tych osób. Na jakość posługi spowiednika wpływa jego osobista kultura i duchowość, szacunek do penitenta, współczujące rozumienie, mądrość i bezgraniczna cierpliwość. W odniesieniu do osób, które wyznają problemy homoseksualne należy pamiętać, że nie wybierają one dobrowolnie swych uczuć i pragnień erotycznych do przedstawicieli własnej płci. Oni ich doświadczają i uczciwie je wyznają. Dla wielu osób jest to powód do złości na siebie, upokorzenia we własnych oczach, poczucia mniejszej wartości, odmienności, a nawet nienawiści do siebie. Są to wtórne reakcje na pierwotne doznania pragnień erotycznych do osób tej samej płci. Spowiednik nie powinien zaprzeczać odczuciom i potrzebom penitenta. W przeciwnym wypadku wspierałby mechanizm represji uczuć i potrzeb. Realizm psychologiczny penitenta trzeba spokojnie przyjąć.
Jeśli penitent poczuje się przyjęty, wówczas osłabnie w nim negatywne nastawienie do samego siebie. Potrzebuje on szacunku do siebie, by mógł podjąć walkę o siebie. Przecież w życiu walczymy o to, co ważne i wartościowe! Do walki potrzebujemy wewnętrznej siły. Wsparcie spowiednika oznacza, że staje on po stronie penitenta. Wyraża się ono w tym, że podkreśli on godność penitenta, osoby stworzonej na „obraz Boga”. Akcentuje przy tym płeć penitenta, mówiąc wprost: „jesteś mężczyzną” lub „jesteś kobietą”. Spowiednik może przypomnieć penitentowi, że skłonność homoseksualna nie jest grzechem; nie prowadzi ona w sposób nieunikniony do seksualnych działań. Jest miejsce w duszy człowieka na kontrolę siebie i wybór. Dlatego za swoje czyny jesteśmy odpowiedzialni. Odpowiedzialni jesteśmy także za swoje „przeżywanie”, stąd warto edukować penitenta, by on sam nauczył się nie potęgować swojego przeżywania, a zwłaszcza, by nie posiłkował się pornografią. Niekiedy penitent nieświadomie przesuwa odpowiedzialność na innych. Wrażliwy spowiednik powinien jasno określać granice odpowiedzialności. Bywa, że spowiednikowi bardziej zależy na uporządkowanym życiu penitenta, niż jemu samemu. W takiej sytuacji odpowiedzialność musi powrócić do adresata. Penitent w sposób aktywny powinien podjąć pracę nad sobą. Przełomem w tej pracy jest zrozumienie przez niego prawdziwych potrzeb emocjonalnych, ukrytych w potrzebach homoseksualnych. Gdy odkryje je, wtedy może nauczyć się zaspakajać swoje potrzeby, bez ich seksualizacji. W tym procesie pomocnym narzędziem jest psychoterapia, lub inny rodzaj pomocy psychologicznej. Obecnie ukazało się w Polsce wiele cennych publikacji na temat homoseksualizmu, godnych polecenia penitentom.
Ważnym etapem na drodze uzdrowienia jest przebaczenie. Na tym etapie pomoc spowiednika jest nieodzowna. Wiele czynników warunkuje wzrost psychiczny i duchowy penitenta. Zawsze jest to proces stopniowy i rozciągnięty w czasie. Wytrwałość i cierpliwość spowiednika jest dla penitenta cennym darem. Spowiednik „rygorysta” nie wytrzyma długo z takim penitentem, zaś od spowiednika „liberalnego”, czy „prohomoseksualnego” odejdzie sam penitent. Do konfesjonału przystępują także osoby z problemem homoseksualnym w bardziej złożonej sytuacji wewnętrznej i życiowej. Niektórzy z nich żyją w powtarzającym się cyklu: czyny homoseksualne, żal, spowiedź, pokuta itd. Niosą w sobie głód więzi, boją się samotności, są wciąż pobudzeni, żyją złudzeniami, spiętrzają emocje, wchodzą w uzależnienia. Przez wiele lat powtarzają swój cykl cierpienia. Czasem osiągają dno i wyznają wprost: „mam dosyć tego homoseksualnego raju!”. To moment ich przebudzenia. Niestety, nie u wszystkich osób homoseksualnych on następuje i to z różnych powodów. Zmiany obyczajowe opóźniają najczęściej proces przebudzenia się tych osób. Bóg nie rezygnuje z człowieka, nawet jeśli on zrezygnował z siebie. Bóg jest źródłem nadziei dla zrozpaczonych, przebaczeniem dla grzesznych, mocą dla słabych, odwagą dla bojaźliwych, Ojcem i Matką dla poranionych. Kto opuszcza człowieka opuszcza Boga. Spowiednik pozostaje przy człowieku do końca.
opr. aw/aw