Czy owego wielkanocnego poranka grób Chrystusa był rzeczywiście pusty?
Ewangeliści zgodnie przekazują, że ciało Jezusa znajdowało się w grobie nie dłużej niż od piątkowego wieczoru do niedzielnego świtu, a więc około 30-35 godzin. Następnie w tajemniczych okolicznościach zniknęło. Czy jednak owego wielkanocnego poranka grób Chrystusa był rzeczywiście pusty?
Biblijne przekazy dotyczące zmartwychwstania w pierwszym rzędzie skupiają się na fakcie odkrycia pustego grobu, a dopiero w dalszej perspektywie opisują spotkania uczniów ze zmartwychwstałym Panem. Na szczególną uwagę zasługuje relacja św. Jana, który jako jedyny spośród ewangelistów był naocznym świadkiem opisywanych wydarzeń Wielkiego Tygodnia. Umiłowany uczeń Jezusa przekazuje interesujące szczegóły dotyczące tego, co ukazało się jego oczom po wejściu do najsłynniejszego grobu świata.
Otóż Piotr i Jan, otrzymawszy od Marii Magdaleny wiadomość o zniknięciu ciała Pana, pobiegli na miejsce, aby to sprawdzić (zob. J 20,1-4). Jan, który dotarł jako pierwszy, zajrzał do środka i zobaczył leżące płótna, a gdy dołączył do niego Piotr, wszedł do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu (J 20,6-7). Znamienne, że ewangelista Jan, zazwyczaj zwięzły i rzeczowy, ze szczegółami opisuje to, co znajdowało się w grobie. Dlaczego było to dla niego tak ważne? Spróbujmy rozważyć tę kwestię w dwóch etapach: zobaczmy najpierw, czym były owe płótna znalezione w grobie, a następnie zastanówmy się, co mogło być w nich tak niezwykłego, że bezpośrednio po ich scharakteryzowaniu Jan wspomina: Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył (J 20,8).
Pierwszy problem, na jaki napotykamy w opisie płócien grobowych Jezusa, polega na właściwym odczytaniu użytych przez ewangelistów greckich terminów. Jan wzmiankuje o dwóch rodzajach tkanin, znalezionych w grobie: o „leżących płótnach” oraz o „zwiniętej chuście”.
Pierwszy termin, tłumaczony jako „płótna”, w greckim oryginale jest liczbą mnogą słowa othónion, i może oznaczać: płótna, bandaże, opaski, płaty prześcieradła lub całuny. Słowo to, będące zdrobnieniem, wskazuje raczej na mniejsze kawałki materiału. Natomiast pozostali ewangeliści używają w tym kontekście innego greckiego terminu (sindṓn), który tłumaczy się jako: lniane płótno, tunika lub prześcieradło. Dodajmy przy tym, że czasowniki użyte przez synoptyków wskazują, że Jezus miał być w to płótno „owinięty”, podczas gdy Jan mówi raczej o „powiązaniu” ciała Jezusa wspomnianymi materiałami. Te drobne różnice można wyjaśnić, zestawiając ze sobą dwa opisy: ciało Jezusa mogło być najpierw owinięte w duże lniane płótno typu prześcieradła, o czym wzmiankują ewangelie synoptyczne, po czym zostać powiązane czymś w rodzaju opasek lub bandaży, jak z kolei sugeruje Ewangelia Janowa. Pasowałoby to do opisu wskrzeszenia Łazarza, który wyszedł z grobu, mając nogi i ręce powiązane opaskami (J 11,44). Niemniej na określenie tych opasek użyte jest inne greckie słowo: nie othónia, ale keiríai, czyli bandaże lub tasiemki. Ostatecznie nie możemy mieć pewności, jak dokładnie wyglądała tkanina, w którą owinięto ciało Jezusa. Możliwe, iż oba terminy – zarówno Janowe othónion, jak i synoptyczne sindṓn – odnoszą się do tego samego materiału, użytego w czasie Pańskiego pogrzebu.
Drugim rodzajem płótna grobowego według Jana jest tzw. „chusta”. Słowo to, które po grecku brzmi soudárion, oznacza dosłownie tkaninę do otarcia potu, a więc coś na wzór naszej płóciennej chusteczki. Jednak w kontekście pogrzebowym termin ten odnosi się do zasłony lub welonu, który zgodnie ze starożytnym żydowskim sposobem grzebania kładziono na twarz zmarłego. Podobne płótno miał na głowie wskrzeszony Łazarz, którego twarz po wyjściu z grobu była zawinięta chustą (J 11,44). Co ciekawe, zwyczaj umieszczania chusty na obliczu zmarłego jest do dzisiaj praktykowany podczas papieskich ceremonii żałobnych, jak to miało miejsce także w czasie pogrzebu św. Jana Pawła II. Ewangelista Jan nie wspomina jednak nic o tej chuście, kiedy opisuje pogrzeb Jezusa, wzmiankując jedynie o obecności „płócien” (othónia): Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania (J 19,40). Chusta pojawia się dopiero przy opisie pustego grobu. To oczywiście nie wyklucza jej użycia także wcześniej, chociaż bezpośrednio się tego nie stwierdza.
Wróćmy do zasadniczego pytania: co wyjątkowego Jan zastał w grobie, skoro natychmiast uwierzył w zmartwychwstanie Pana? Nie wydaje się, aby chodziło o sam fakt nieobecności ciała, bo już Maria Magdalena to stwierdziła, podejrzewając kradzież. Być może więc szło o obecność tam tkanin, które wskazywałyby na cudowne opuszczenie grobu przez Jezusa? Pamiętajmy, że Łazarz po wskrzeszeniu wyszedł z pieczary powiązany opaskami i z chustą na głowie, z których trzeba go było uwolnić (zob. J 11,44). Ewentualni złodzieje też raczej nie trudziliby się odplątywaniem tkanin, lecz w pośpiechu wykradliby zawinięte ciało. Ale i to nie stanowi wystarczająco pewnego dowodu. Wydaje się zatem, że umiłowanego ucznia o zmartwychwstaniu Chrystusa ostatecznie przekonało wyjątkowe i niepowtarzalne ułożenie grobowych płócien, szczegółowo opisane przez ewangelistę. Czym się charakteryzowało?
Janowa relacja o rozmieszczeniu zastanych w grobie materiałów jest jeszcze bardziej zawiła niż samo określenie rodzaju tkanin. Ewangelista podaje, że pierwsze z nich – czyli płótna – były „leżące”. Użyte tutaj greckie słowo keímena tłumaczymy jako „rozłożone”, „leżące” lub „rozpostarte”, ale może ono także wskazywać po prostu na fakt „znajdowania się” tam płócien, bez szczególnego określania miejsca ich złożenia. Znaczyłoby to, że płótna znajdowały się właśnie tam, gdzie je wcześniej położono.
Natomiast w odniesieniu do drugiej tkaniny – czyli chusty – Jan stwierdza, że nie znajdowała się razem z resztą płócien, ale oddzielnie zwinięta na jednym miejscu (J 20,7). Jest to najbardziej niejasne wyrażenie w całym opisie. Grecki zwrot allà chorìs entetyligménon eis héna tópon, które dosłownie oznacza „ale osobno zawinięta w jednym miejscu”, wprowadza zasadniczy kontrast między wyglądem i położeniem tej chusty, a resztą płócien grobowych. Musiało w niej być coś innego i wyjątkowego: nie wyglądała na rozłożoną, jak pozostałe tkaniny, lecz dosłownie – jak sugeruje użyty tutaj termin entetyligménon – była „zawinięta”, „okręcona” lub „owita”.
Kolejną zagadkę stanowi jej umiejscowienie: wyrażenie eis héna tópon – dosł. „na jednym miejscu” – nie jest po grecku jednoznaczne i można je oddać na co najmniej dwa sposoby: albo jako zwrot typu „w osobnym miejscu”, „w innym miejscu”, albo też jako określenie „w tym samym jednym miejscu”, „dokładnie na swoim miejscu”, czy „w identycznej pozycji”. Ten drugi sposób przekładu, jaki dopuszcza grecki tekst, rzuca nowe światło na to, co mogli dostrzec w grobie Piotr i Jan. Jeżeli chusta, w przeciwieństwie do reszty płócien, znajdowała się „w swojej identycznej pozycji”, znaczyłoby to, że zachowała ten sam wypukły kształt, jaki miała, kiedy przykrywała jeszcze głowę Zmarłego. Inne tkaniny natomiast były „rozciągnięte”, to znaczy naturalnie płaskie, jako że pod nimi nie było już ciała. Możemy zatem przetłumaczyć nasze problematyczne zdanie (J 20,7) w następujący sposób: Piotr wszedł do wnętrza grobu i ujrzał rozpostarte [spłaszczone] płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, nie rozpostartą [płasko] razem z płótnami, ale przeciwnie: owiniętą w swojej jedynej pozycji [czyli w takiej, jaką miała na początku]. Taki przekład wydaje się o wiele bardziej sugestywny i lepiej tłumaczy reakcję ucznia, który na widok tak niezwykle ułożonych tkanin, uwierzył.
Możemy podjąć dodatkową próbę wyjaśnienia owego zagadkowego wersetu w oparciu o znaczenia wiązane z relikwiami czczonymi dzisiaj jako płótna grobowe Chrystusa. Nie sposób nie odnieść się najpierw do najbardziej znanego Całunu Turyńskiego. W tę tkaninę, noszącą na sobie tajemniczy wizerunek Ukrzyżowanego, miało być owinięte ciało Jezusa, które złożono do grobu. Przyjmując jej autentyczność, z powodzeniem można utożsamić ją z prześcieradłem (sindṓn), o którym piszą ewangelie synoptyczne. Według niektórych badaczy także Janowe płótna (othónia) to odpowiednik aramejskiej formy liczby podwójnej, którą można przetłumaczyć jako „podwójne płótno”, czyli złożone na dwa. To z kolei zgadzałoby się z wyglądem Całunu Turyńskiego owiniętego wokół ciała Jezusa. Chociaż teksty biblijne nie wspominają nic o ewentualnym wizerunku powstałym na takim materiale, warto zauważyć, że św. Mateusz, pisząc o pogrzebie Jezusa, zaznacza, że ciało zostało owinięte w „czyste płótno” (Mt 27,59). Użyty tu przymiotnik grecki kathará tłumaczy się jako „czysty” lub „niepoplamiony”. Nietrudno sobie wyobrazić, że ewangelista, wiedząc o istnieniu niezwykłego wizerunku na Całunie, chciał podkreślić, że w czasie Jezusowego pogrzebu płótno było czyste, a więc nie posiadało jeszcze żadnego wizerunku. Są to jedynie domysły, które jednak pokazują, iż Biblia nie wyklucza możliwości obecności w Grobie Pańskim Całunu Turyńskiego, chociaż też jednoznacznie tego nie potwierdza.
Równie dobrze należałoby zapytać, co stało się z grobową chustą (soudárion), która spoczywała na głowie Jezusa. Spośród kilku rozsianych po świecie relikwii, pretendujących do miana Jezusowego soudárion, na szczególną uwagę zasługują dwie: Chusta z Oviedo w Hiszpanii, zawierająca duże plamy krwi zgodnej z tą z Całunu Turyńskiego, oraz Chusta z Manoppello we Włoszech, posiadająca tajemniczy, niemal fotograficzny wizerunek twarzy Chrystusa, czczony jako Święte Oblicze (Volto Santo). Obie chusty są komplementarne ze sobą oraz z Całunem, to znaczy posiadają takie same szczegóły, proporcje i kształty. Założenie obecności w grobie obu tych chust mogłoby dodatkowo pomóc wyjaśnić zjawisko, które Jan ujrzał, kiedy tam wszedł.
Jeśli przyjmiemy, że zanim jeszcze owinięto ciało Jezusa w Całun Turyński, okręcono wokół Jego głowy Chustę z Oviedo w celu zatrzymania wypływu krwi z jamy ustnej, wówczas łatwiej możemy zrozumieć zjawisko „osobnej chusty”, o którym wspomina ewangelista. Otóż zgromadzona na tkaninie z Oviedo krew, zmieszana z wonnościami, których użyto do pogrzebu (zob. J 19,39-40), mogła skutecznie usztywnić materiał, przez co zachował on kształt głowy nawet po zniknięciu, a raczej przeniknięciu przezeń zmartwychwstałego Ciała Jezusa. Reszta Całunu i ewentualnych opasek naturalnie opadła, podczas gdy tkaniny w części głowy pozostały w swojej unikalnej niezmiennej pozycji.
Przyjmując dodatkowo, że wierzchnią tkaniną grobową, umieszczoną na Całunie Turyńskim w miejscu twarzy Jezusa, była Chusta z Manoppello, możemy wyobrazić sobie wrażenie, jakie widok oblicza żyjącego Pana mógł wywrzeć na pogrążonym w żałobie umiłowanym uczniu. Słynna chusta „owinięta w jedynej pozycji” wyróżniałaby się nie tylko niepowtarzalnym sposobem ułożenia w kształcie głowy, ale także obecnością wizerunku, pozostawionego tam jako niezaprzeczalny dowód zmartwychwstania Chrystusa. Czy właśnie dlatego Jan, gdy tylko to ujrzał, bez cienia wątpliwości uwierzył? Zostawiając na boku liczne badania naukowe dotyczące tkanin z Turynu i z Manoppello, warto podkreślić, że póki co nie istnieją zadowalające dowody czysto ludzkiego pochodzenia obu relikwii. Istotnie, oba wizerunki uznawane są powszechnie za acheiropoíetoi, czyli „nie ręką ludzką uczynione”.
Wracając do perspektywy biblijnej, należy ponownie stwierdzić, że chociaż opisy ewangeliczne nie dowodzą wprost autentyczności wspomnianych relikwii, niemniej jednak jej nie wykluczają. Pewne cechy tych tajemniczych wizerunków zdają się wręcz zaskakująco trafnie tłumaczyć i uzupełniać to, czego sam tekst natchniony bezpośrednio nie wyjaśnia. Jednak o obecności w Grobie Pańskim w ów wielkanocny poranek Chusty z Oviedo, Całunu Turyńskiego czy Chusty z Manoppello prawdopodobnie w sposób ostateczny nigdy się nie dowiemy. Albowiem zmartwychwstanie Chrystusa nie jest rzeczywistością dostrzegalną oczyma ciała, lecz pozostaje tajemnicą naszej wiary. Piotr także był obecny w grobie, ale tylko o Janie napisano, że uwierzył. Może zatem nie chodzi tu o zwykłe ludzkie widzenie, ale o takie, które dokonuje się jedynie w sercu umiłowanego ucznia. Ono dostępne jest przez wiarę także nam. Również dziś zmartwychwstały Pan kieruje do wszystkich swych uczniów paschalne zaproszenie: Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20,29).
Paweł Paszko – kapucyn, doktorant Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, specjalizuje się w teologii biblijnej.
„Głos Ojca Pio” [110/2/2018], www.glosojcapio.pl
opr. ac/ac