Bóg stworzonego przez siebie człowieka umieszcza w raju

Biblia a mity o Raju i Złotym Wieku (fragmenty)

Bóg stworzonego przez siebie człowieka umieszcza w raju

ks. Tomasz Jelonek

Biblia a mity o Raju i Złotym Wieku

Seria: Biblia w świecie mitów

ISBN: 978-83-61533-71-9
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2010

Wybrane fragmenty
Wstęp
BÓG STWORZONEGO PRZEZ SIEBIE CZŁOWIEKA UMIESZCZA W RAJU
UPADEK CZŁOWIEKA — NEGATYWNA ODPOWIEDŹ NA ODWIECZNĄ DOBROĆ BOGA

BÓG STWORZONEGO PRZEZ SIEBIE CZŁOWIEKA UMIESZCZA W RAJU

Oto są dzieje początków po stworzeniu nieba i ziemi. Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła - bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię i rów kopał w ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby - wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą

(Rdz 2, 4-7).

Opis stworzenia pierwszego człowieka przez ulepienie go z prochu ziemi i udzielenie mu tchnienia życia był już przedmiotem naszego rozważania w poprzednim rozdziale, przypominamy go w tym miejscu, aby w dalszym śledzeniu tekstu biblijnego nawiązać do jego kontekstu. Mamy zatem opis wydarzenia, które Autor umieszcza jako pierwsze dzieło Boże po krótko wspomnianym stworzeniu nieba i ziemi, które będą tu określać scenerię, w ramach której dokona się Boże działanie.

Ta sceneria bliżej nie interesuje Autora poza scharakteryzowaniem ziemi jako pustyni, na której nie ma jeszcze żadnego krzewu, ani żadnej trawy. W mitologiach różnych narodów, zwłaszcza zamieszkujących Mezopotamię, uprawa ziemi i uciążliwe kopanie rowów dla dostarczenia wody było zadaniem niższej klasy bogów, a człowiek został utworzony, aby przyszedł im z pomocą i zastąpił ich przy tej ciężkiej i nie odpowiadającej boskiemu charakterowi pracy.

W opowiadaniu biblijnym jest tylko jeden Bóg, który powołuje człowieka do życia. Szczegóły tego dzieła, przedstawionego jako działanie Garncarza, są nam już znane i mieliśmy okazję zachwycić się głębokością myśli religijnej zawartej w tym — zdawałoby się nieco prymitywnym obrazie.

Przejdziemy do dalszego ciągu rozważanego tekstu, w którym już odnajdziemy nową myśl, odpowiadającą rozważanemu obecnie tematowi.

A zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła (Rdz 2,8-9).

Człowiek pojawił się obok Boga w pustynnej scenerii, w której Bóg zatroszczy się nie tylko o jakie takie warunki życia człowieka, ale przygotuje mu warunki komfortowe. Drugi bowiem obraz naszego opisu przedstawia ogród, który Bóg zasadził i umieścił w nim człowieka. Znów mamy nowy obraz Boga, który był garncarzem, a teraz podejmuje zadanie ogrodnika. Ogród, jaki wychodzi z Jego rąk, jest ogrodem wspaniałym.

Ogród dla ludzi starożytnego Wschodu nie był czymś zwyczajnym. W tamtych warunkach na wspaniałe ogrody mogli pozwolić sobie jedynie władcy, mający liczne rzesze niewolników uprawiających ten ogród. Uprawa, ze względu na brak wody, nie była łatwa. Ogród więc był symbolem wielkiego dobrobytu. Tu jest on symbolem dobroci Boga i Jego hojności oraz mówi o wielkim obdarowaniu człowieka.

Zarówno w Mezopotamii, jak i Egipcie istniały właściwe warunki dla rozwoju ogrodnictwa. W Mezopotamii były to urodzajna gleba i ciepły klimat, była też woda w dwu rzekach: Tygrysie i Eufracie, ale jej rozprowadzenie wymagało właśnie dużego i stałego wysiłku. Wspaniałymi ogrodami były ogrody wiszące, założone na czterech tarasach wznoszących się uskokowo do góry i podtrzymywanych przez specjalną konstrukcję. Każdy taras posiadał bitumiczną izolację, na której znajdowała się gruba warstwa ziemi, na której rosły drzewa i krzewy sztucznie nawadniane. Po zbudowaniu odpowiedniej konstrukcji nawadnianie takiego ogrodu nie różniło się wiele od nawadniania każdego innego ogrodu, ale właśnie dlatego były to ogrody władców.

W Egipcie także klimat i żyzność doliny Nilu były warunkami sprzyjającymi uprawie ogrodu, Nil dostarczał wody, ale jej rozgospodarowanie wymagało niemało trudu. Ogrody głównie powstawały wokół pałaców i świątyń. Przykładowymi ogrodami egipskimi są rezydencja królewska w Tell el-Amarna oraz ogród botaniczny Tutmosisa III w Karnaku.

Ogród zasadzony przez Boga jest obrazem treści religijnych i dlatego rozważania o jego geograficznym umiejscowieniu nie mają sensu, tych miejsc, w których jakoby miałby się on znajdować w różnych tradycjach wymienianych jest dużo. Dla danej tradycji na to swoje symboliczne znaczenie, ale nic nie wnosi do ogólnej wiedzy o rozważanym ogrodzie. Nie dużo mówią nam także określenia podane przez Autora tekstu, choć dla ogólnej treści nie można ich lekceważyć. Gan be'eden czyli ogród w Eden nawiązuje do mezopotamskich powiązań nie tyle samego ogrodu, ile opowiadania o nim. Zobaczymy, że w pewnym znaczeniu jego pierwowzór powstał już w mitach sumeryjskich i to mityczne opowiadanie trwało w kulturze mezopotamskiej, która zmieniała wielokrotnie narody, które ją przyjmowały, ale pomimo tych zmian trwała co do swojej treści i wyrazu.

Edin po sumeryjsku oznacza równinę, a w literaturze babilońskiej Eden jest nazwą konkretnej uprzywilejowanej krainy, o którą boje toczą dwa miasta Lagasz i Ummu. Na gruncie natomiast języka hebrajskiego, w którym w piśmie nie używano samogłosek, można było ten wyraz odczytać jako rozkosz i stąd w pojęciu ogrodu z drugiego rozdziału Księgi Rodzaju pojawiło się znaczenie rozkoszy, ogród rozkoszy, częściej nazywany rajem rozkoszy, gdyż Septuaginta i potem Vulgata ogród ten nazwały rajem (łać. paradisus) nawiązując do perskiego określenia pairi-deza, co oznacza miejsce zamknięte, jakim były perskie ogrody królewskie.

W starożytności po wiszących ogrodach Babilonu najsłynniejsze były okazałe o rozległe perskie ogrody rajskie, które zakładano przy rezydencjach królewskich i zarządców satrapii. Trzeba pamiętać, że Persja w okresie istnienia światowego imperium perskiego posiadała cztery stolice królewskie (w Suzie, Ekbatanie, Babilonie i Persepolis) i dwadzieścia satrapii.

O takim ogrodzie pisze historyk grecki Ksenofont z Aten (ok. 430-335 przed Chrystusem) w swym dziele Wyprawa Cyrusa po grecku zwanym Anábasis. Jest to rodzaj pamiętnika w siedmiu księgach opisującego wyprawę Greków z Cyrusem Młodszym przeciw wojskom jego brata, króla perskiego Artakserksesa II, którzy po klęsce i śmierci Cyrusa w bitwie pod Kunaksą (rok 401 przed Chrystusem) z wieloma przygodami przedzierają się z powrotem do Grecji.

Stamtąd [Cyrus] w trzech dziennych marszach przebył trzydzieści parasangów i doszedł do Kelajnaj, miasta frygijskiego, zamieszkałego, wielkiego, bogatego. Cyrus miał tam pałac królewski i wielki park pełen dzikich zwierząt, na które konno polował, ilekroć chciał poddać ćwiczeniom siebie i swoje konie. Środkiem parku płynie rzeka Meander. Źródła jej są pod pałacem królewskim, a płynie także przez miasto Kelajnaj.

Park (ogród) związany jest z pałacem królewskim, woda wypływa ze środka i rozlewa się na zewnątrz. Są to ważne elementy opisu rajskiego ogrodu. Są w nim także zwierzęta. Zwierzyniec był uzupełnieniem ogrodu, był on miejscem łowów dzikich zwierząt, które uprzednio chwytano i wypuszczano na wolność w czasie polowań.

Ogrody rajskie miały układ oparty na regularnym podziale terenu na cztery części wyznaczone przez dwie osie główne, które krzyżowały się pod kątem prostym. Dodatkowymi akcentami osi były drogi i kanały wodne. W pośrodku umieszczane były pałac, pawilon ogrodowy, basen lub fontanna. Jeżeli ze środkowego basenu wypływały kanały wzdłuż czterech półosi, na których niejako rozpięty był cały teren, wtedy sytuacja była podobna do opisanej w opowiadaniu biblijnym, gdzie z ogrodu wypływały cztery rzeki, o czym zaraz będziemy mówili. W perskich ogrodach uprawiano cytryny, wiśnie, pomarańcze, granaty, laury, róże, mirty, piwonie i im podobne rośliny. Były to zatem rośliny o pięknym zapachu i żywych barwach, mógł więc taki ogród oddziaływać na wiele zmysłów człowieka i rodzić w nim poczucie rozkoszy.

Biblijna lokalizacja Edenu mówi o wschodzie, gdyż wschód był krajem rodzącego się słońca i rodzącego się życia. Zachodnia strona to kraina śmierci. Bardzo wyraźnie widać to na przykładzie starożytnego Egiptu. Egipcjanie mieszkali, budowali swoje domy, świątynie i pałace po wschodniej stronie Nilu, a na zachodnim brzegu były nekropolie, Sakkara, Giza, Dolina Królów, Dolina Królowych i inne.

Przejdźmy do dalszego śledzenia tekstu biblijnego.

Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom. Nazwa pierwszej - Piszon; jest to ta, która okrąża cały kraj Chawila, gdzie się znajduje złoto. A złoto owej krainy jest znakomite; tam jest także wonna żywica i kamień czerwony. Nazwa drugiej rzeki - Gichon; okrąża ona cały kraj - Kusz. Nazwa rzeki trzeciej - Chiddekel; płynie ona na wschód od Aszszuru. Rzeka czwarta - to Perat (Rdz 2, 10-14).

Podkreśleniem hojności Boga i wielkości obdarowania jest mowa o czterech rzekach, które dostarczają wody. Człowieka walczącego o wodę, zatroskanego o jej niedobór, o zawrót głowy może przyprawić obraz szczęścia przygotowanego przez Boga. Jest to ogród, który nazywamy rajem i naprawdę jest rajem, a jako taki, obrazem ubogacenia człowieka przez Boga. Woda występuje w takim nadmiarze, że wypływając z Edenu, a więc można sądzić po nawodnieniu ogrodu, tworzy jeszcze cztery potężne rzeki. Bóg Stwórca obsypał człowieka wszelkimi dobrami. Dobroć Boga jest wielka i skierowana jest ku człowiekowi.

Tekst biblijny zawiera symboliczne przedstawienie bogatej treści teologicznej, a nie jest informacją historyczną. Dlatego szukanie na podstawie nazw wymienionych rzek umiejscowienia omawianego ogrodu i krainy nazwanej Edenem, nie ma sensu. Natomiast możemy z zastosowanych nazw wyciągnąć inne wnioski. Przede wszystkim liczba rzek na znaczenie symboliczne. Cztery w symbolice semickiej oznaczało całość świata, w którym wyróżniano cztery strony. Dla podkreślenia tej całości autor bierze dwie rzeki, które są nam znane, a to Tygrys, nazwany tu Hiddekel, i Eufrat (Perat), nazwy oczywiście pochodzą z języka hebrajskiego. To wielkie rzeki Mezopotamii, w której należy szukać przodków Izraela, przede wszystkim tych, którzy związani byli z tradycją o Abrahamie. Oprócz nich mamy dwie rzeki, na temat których wśród uczonych toczy się nieprzerwany spór. Nie wnikając w szczegóły, możemy jedynie zaznaczyć, że nazwa Gihon oznacza także źródło w Jerozolimie, a rzeka o tej nazwie według Józefa Flawiusza identyfikowana była z Nilem, tak samo dobrze znanym tym spośród Izraelitów, którzy przebywali w Egipcie i z niego wyszli, rozpoczynając drogę nie tylko do Kanaanu, ale w kierunku tych wszystkich procesów ludnościowych, które doprowadziły do powstania amfiktionii izraelskiej, poprzedzającej ukonstytuowanie się królestwa.

Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał (Rdz 2, 15).

Bóg przygotował ogród dla człowieka, zadbał więc o niego, o jego dobro. Człowiek został umieszczony w ogrodzie, gdzie nie będzie prowadził bezsensownego życia bez konkretnego zadania. Otrzymuje bowiem od Boga zalecenie, aby uprawiał ogród i go doglądał. Powierzona więc jest mu praca, człowiek według planu Bożego jest laborem exercens.

Można zatem powiedzieć, że człowiek stworzony został do pracy, ale nie w charakterze niewolnika, zastępującego bogów przy ich ciężkiej robocie, jak to było w mitologii mezopotamskiej, ale jako kontynuator dzieła Bożego. Praca nie miała mieć charakteru ciężkiego obowiązku, ale powołania. Bóg zasadził ogród i nawodnił, a teraz człowiek na go uprawiać. Ta uprawa nie będzie ciężka, bo drzewa same wyrosły z gleby na rozkaz Boży, a o wodę nie trzeba się starać, jest jej bowiem pod dostatkiem. Praca zatem właściwie redukuje się do doglądania, co jest funkcją kogoś obdarzonego zaufaniem, a nie pędzonego do pracy.

Bóg najpierw obdarzył człowieka życiem i ogrodem, co wskazuje na to, że człowiek dla Boga stanowi wartość sam w sobie, dopiero później mowa jest o zadaniach, jakie Bóg postawi przed człowiekiem. W mitologii mezopotamskiej plan utworzenia człowieka wynika z dążenia do przerzucenia na niego obowiązku pracy. Wykonywanie tej pracy jest celem, a człowiek tylko środkiem do celu. W Biblii mamy zupełnie odmienną sytuację, świadczącą o godności człowieka i podkreślającą niezmienną prawdę Biblii, że Bóg zawsze jest Zbawicielem, który nieustannie dąży do obdarowania człowiekiem dobrem.

Teologiczny obraz człowieka w rozważanym tekście staje się coraz bardziej bogaty, w kolejnych wierszach dojdą do niego nowe elementy. Człowiek jest istotą etyczną, to znaczy podlegającą nie tylko prawom fizyki (wraz z całym światem materialnym) i fizjologii (z bytami ożywionymi), ale także prawom moralnym, jest również istotą społeczną, przeznaczoną do życia w społeczności.

Czytamy następnie w opisie drugiego rozdziału Księgi Rodzaju, że Bóg dał człowiekowi zakaz. Stawia zatem wymagania moralne. Treść zakazu dostosowana jest do obrazu, czyli szaty literackiej opisu, dlatego dotyczy spożywania owocu z drzewa.

Odrywając się od obrazu, stwierdzamy, że człowiek jest istotą wolną i odpowiedzialną, może wybierać w swoim postępowaniu i za nie odpowiada. Świadczy o tym przede wszystkim sankcja związana z zakazem. Autor nie operuje pojęciami wolności i odpowiedzialności, ale obraz przez niego przedstawiony te prawdy wyraża. Jeszcze raz mamy okazję zobaczyć, jak obrazowy język Biblii rozwiązuje sprawę przekazu głębokich treści, które w języku pojęć filozoficznych jeszcze długo musiały czekać na opracowanie odpowiedniej terminologii.

Tylko istota wolna i odpowiedzialna może otrzymać taki zakaz, o jakim czytamy. Dostaje go jedynie człowiek, gdyż jedynie on jest taką istotą, która podlega prawom moralnym i dlatego musi się kierować normami etycznymi. W tym sensie mówimy o człowieku jako istocie etycznej.

Człowiek obsypany darami (obraz raju) i stworzony według myśli Bożej (obraz lepienia) odczuwa jednak pewien brak. Świadczą o tym słowa Boga zamieszczone w opisie: nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam (Rdz 2,18): Brak ten polega na samotności. Człowiek nie powinien być sam. W jego naturze leży potrzeba życia we wspólnocie. Z kim ta wspólnota może zaistnieć, jakie są jej podstawy i jak się realizuje — oto przedmiot dalszego pouczenia.

Po stwierdzeniu społecznej natury człowieka, autor przedstawia jakby poszukiwanie istoty odpowiedniej do wejścia we wspólnotę. To poszukiwanie rozpoczęte przyprowadzeniem przez Boga zwierząt do człowieka, ukazuje nam następną prawdę o człowieku: Człowiek jest wyższy od zwierząt

Bóg stwarza zwierzęta i przyprowadza je do człowieka, a ten nadaje im nazwy. Treść tego obrazu wynika z istotnego znaczenia imienia — nazwy, jakie występuje w mentalności semickiej. Imię bowiem wyraża istotę rzeczy, imię także określa rolę spełnianą przez dany byt. Dlatego Imię Boże to sam Bóg, należy Mu się odpowiednia cześć. Imię człowieka określa jego samego, a zmiana imienia to przemiana człowieka. Jezus zmieniając Szymonowi imię na Kefas, czyni go kimś nowym, Opoką. Nadać imię może więc tylko ten, kto ma władzę nad nazywanym. Jeżeli więc w obrazie, jaki rozpatrujemy, człowiek nadaje zwierzętom nazwy, to nad nimi panuje i je przewyższa.

Jeszcze dziś u Arabów panuje przekonanie o magicznej sile imienia. Arab nie zdradzi imienia swej córki obcemu mężczyźnie, gdyż w ten sposób, znając imię, ten mężczyzna miałby nad córką jakąś władzę. Jeżeli nawet znajomość imienia daje władzę, to cóż dopiero możliwość nadawania nazw. Obraz jest więc czytelny i zawiera nowe pouczenie o istocie człowieka.

Bóg postanowił uczynić człowiekowi odpowiednią pomoc. Gdy jednak mężczyzna dał nazwy wszelkim zwierzętom, okazało się, że ta odpowiednia pomoc się nie znalazła. Zwierzęta mogą pomagać człowiekowi, który nad nimi panuje. Chodzi zatem o szczególną pomoc, a jak już wiemy, chodzi o zagadnienie wspólnoty, której człowiekowi brakowało. Jeżeli zaś chodzi o istotę, z którą człowiek może wejść we wspólnotę i jeżeli, jak się później okaże, będzie nią kobieta, to może nas razić mowa o pomocy. To zbyt podobne do określenia pomoc domowa, które dziś nie jest dobrze widziane. Nie chodzi jednak o taką pomoc. Jeżeli jednak mowa jest o tym, co ma łączyć mężczyznę i kobietę, to wydawałoby się nam, że trzeba było powiedzieć o miłości. Autor opisu jest jednak dobrym pedagogiem i pragnie zawsze dokładnie pouczać. W jego czasach, na pewno tak, jak i w naszych, miłość była terminem wieloznacznym. Dziś nazywa się miłością egoizm, zwłaszcza ten męski, miłością nazywa się chęć zagarnięcia drugiej osoby, chęć użycia jej, pod pozorem miłości kryje się czasem niepohamowany popęd. Żeby nie używać słowa, które może oznaczać wiele postaw, autor woli mówić o pomocy.

Prawdziwa bowiem miłość wyrażać się musi gotowością służenia, czyli postawą niesienia pomocy. Mamy tu więc mowę o tym, co jest fundamentem każdej społeczności, o prawdziwej miłości, która nie szuka swego, ale spieszy z pomocą. Mamy także określone korzenie ładu społecznego. Człowiek jako istota społeczna potrzebuje pomocy, to znaczy życie społeczne opiera się na wzajemnym pomaganiu sobie. To tkwi w tym określeniu, że ma to być odpowiednia pomoc.

Podstawową wspólnotą jest małżeństwo, którego fundament, czyli miłość, określona jako odpowiednia pomoc, został już podany. Opis biblijny przechodzi do omówienia stworzenia kobiety. Jak wiemy, jest to fragment tekstu szczególnie kontrowersyjny i stał się też przedmiotem wielu kpin i żartów. Tymczasem mamy tu znowu głębokie pouczenie teologiczne przedstawione w obrazowej szacie literackiej. Autor przedstawił Boga jako garncarza; jako ogrodnika, a teraz przedstawi Go jako chirurga. Jak poprzednio i tu model służy przekazowi treści.

Wtedy to Jahwe sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie. (Rdz 2,21)

Pozornie wydaje się, że jest to element opisu operacji, przed którą trzeba uśpić pacjenta. Nie wchodzimy w rozważanie, na ile w czasach autora znane były techniki medyczne i zagadnienie narkozy. W przytoczonym zdaniu dopatrujemy się myśli religijnej.

Dla człowieka starożytności głęboki sen był czymś bardzo bliskim śmierci. Jeżeli zagadnienie rozpatrujemy od strony zewnętrznej zjawiskowości, możemy głęboki sen uważać za synonim śmierci. Zatem dla wejścia we wspólnotę, a szczególnie małżeńską, trzeba przejść przez śmierć. W kontekście wyżej powiedzianego o prawdziwej miłości, nie ulega wątpliwości, że jest to obumarcie sobie i swemu egoizmowi.

Mamy tu zatem pouczenie o przygotowaniu do małżeństwa i o właściwych dyspozycjach, jakie są do tego potrzebne. To wszystko zaczyna rysować obraz małżeństwa, którego model podaje nam opis stworzenia.

Dalszy opis podaje, że w czasie snu mężczyzny Bóg wyjął część jego boku. Tłumaczenie mówi o żebrze, ale część boku lepiej odpowiada myśli oryginału. Z tej części ciała Bóg zbudował kobietę. Dlatego mężczyzna może powiedzieć: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała (2,23).

W hebrajskim oryginale następuje teraz znamienna gra słów, gdzie isz znaczy mężczyzna, a iszsza — kobieta. Czytamy zatem, że ta będzie się zwala iszsza, bo z isza jest wzięta. Dla oddania tej gry słów ks. Jakub Wujek stworzył neologizm i nazwał kobietę mężyną. Przetłumaczył zatem: Tę będą zwać mężyną, bo z męża wzięta jest.

Wszystko to służy określeniu ścisłego związku mężczyzny i kobiety. Podkreślenie, że są z tego samego, prowadzi do wniosku, że są tym samym, a więc mówi o równości. Wspólnota małżeńska jest związkiem dwu równych sobie istot.

Omawiany obraz staje się często okazją do pokpiwania z kobiet, tymczasem właściwe jego zrozumienie mówi o czymś przeciwnym. Autor podkreśla godność kobiety. Znając stosunki starożytnego Wschodu, musimy stwierdzić, że była to nauka rewolucyjna.

Kobieta bowiem jest wyższa od zwierząt. Wynika to z poprzedniego obrazu, w którym wyraźnie było zaznaczone, że wśród zwierząt nie znalazła się odpowiednia pomoc. Wiemy, że kobietę traktowano czasem gorzej od zwierzęcia, prowadzono także transakcje handlowe, przy których kobieta i zwierzę, na przykład krowa, miały wartość porównywalną. Pismo Święte mówi wyraźnie o wyższości kobiety.

My, Europejczycy dwudziestego pierwszego wieku uważamy ten problem za definitywnie załatwiony. Czy jednak to podkreślenie godności kobiety nie ma i nam wiele do powiedzenia? Czy panowie gentlemani nie traktują osiemnastolatki jak kociaka, a kobieta trzydziestoletnia staje się u ich boku osłem jucznym i zapracowanym wołem? W tych porównaniach jest coś z gorzkiej prawdy, że znów nie tak daleko odeszliśmy od starożytnego Wschodu i nadal trzeba nam się uczyć z Pisma Świętego.

Kobieta według tej nauki jest równa mężczyźnie, a utworzenie jej z boku mężczyzny podkreśla jej godność. Bo jest przecież z tej części ciała mężczyzny, która ze względu na swą godność nadaje się do noszenia orderów. To z tej części została, w tym obrazowym opisie, utworzona kobieta. Z tej części, która jest tak bliska sercu.

Wszystko to uzupełnia model małżeństwa wynikający z Bożego planu. Pismo Święte daje tu istotne pouczenie, a jak było z realizacją, to już zupełnie inna sprawa. Ponieważ zaś mężczyzna i kobieta są z jednego mają stać się jednym ciałem. W Bożym modelu małżeństwo jest nierozerwalne. Ciała bowiem, bez zamachu na istotę, nie można rozdzielić.

O ile opis pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju sięgał wymiarów kosmicznych, o tyle w drugim rozdziale mamy pouczenie o człowieku i małżeństwie. Opis stworzenia jest więc jakby przedstawieniem Bożego prototypu. Jest tu także pokazane zadanie człowieka, ma on odpowiadać temu prototypowi.

Dla historii zbawienia ważne jest poznanie, kim jest człowiek, jego bowiem od samego początku Bóg obdarował i będzie go chciał do Siebie przyciągnąć. Niestety człowiek przekreślił opisany tu plan Boży i będzie go musiał z Bożą pomocą odbudowywać.

W zakończeniu omawianego opisu podkreślony został fakt harmonii panującej w Bożym stworzeniu. Autor pisze: Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali nawzajem wstydu (2,25).

Dzieło Boże jest dobre, w naturze ludzkiej panował porządek, niepotrzebny był zatem wstyd, który ma chronić wartości ludzkie, przede wszystkim płciowe człowieka, przed znieważeniem. Człowiek nie musiał niczego ukrywać, mógł stanąć przed drugim człowiekiem w całej swej nagiej prawdzie, bo wszystko w nim było dobre i harmonijne. Nie wywoływało też nieuporządkowanych reakcji.

Niestety ta naturalna otwartość i wzajemne zaufanie należą tylko do prototypowego modelu, a w historii człowieka zostały tak prędko zagubione. Od wspaniałej wizji Bożego dzieła trzeba bowiem przejść do medytacji nad grzechem. Uwidoczni się tu kontrast odwiecznej miłości Boga, której przejawem jest stworzenie człowieka, i ludzkiej niewdzięczności. Dobroć Boga jednak zwycięży.

dalej >>

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama