Fragmenty książki o Biblii w kulturze europejskiej
ks. Marek Starowieyski Tradycje biblijne Biblia w kulturze europejskiej |
|
Czytelnik niniejszej książki otrzymał duża porcję różnych informacji na temat funkcjonowania Biblii w kulturze poprzez wieki, a więc kto do niej nawiązywał, jak ją tłumaczył w kulturze europejskiej, itd. Czas teraz, na koniec, na kilka wniosków ogólnych.
Księgi Biblii oraz epizody w niej zawarte komentowano żywym słowem w kazaniach, słowem pisanym w komentarzach, wyrażano je na obrazach i w rzeźbie, przedstawiano je w teatrze, wyrażano je muzyką w motetach, koncertach, oratoriach i operach a także baletach, przestawiano je w filmie, używano zwrotów biblijnych w różnych językach, modlono się jej słowami w modlitwach i w pieśniach kościelnych, modlono się przed obrazami przedstawiającymi postaci lub sceny w niej występujące, itd. To wszystko staraliśmy się w bardzo ogólnym zarysie wyrazić w niniejszej książce.
Zebrane świadectwa próbowaliśmy posegregować dla jasności obrazu wedle ksiąg Pisma świętego, a wewnątrz nich, wedle postaci i epizodów. Czy znaczy to, że osiągnęliśmy jasność? Wątpię, ponieważ utwory odnoszące się do jednego epizodu czy postaci, mimo wyrażonych zastrzeżeń, mogą się zasadniczo od siebie różnić i sposobem, i treścią przedstawiania i swoim duchem.
Spróbujmy teraz, mając przed oczyma całość materiału, jeszcze raz postarać go usystematyzować wedle dwóch podstawowych kryteriów.
Znajdziemy je w Mimesis Ericha Auerbacha i, idąc za uczonym niemieckim, podzielimy świadectwa na te działające w systemie chrześcijańskim i te - w systemie laickim, pozachrześcijańskim, pozareligijnym. Pierwszą grupę Auerbach omawia szeroko, drugiej — jak to zresztą wynika z jego charakteru eseju o Adamie i Ewie - poświęca mniej miejsca.
O literaturze średniowiecznej, choć odnosi się to także do chrześcijańskiej literatury późnoantycznej czyli patrystycznej, a w pewnym stopniu i także i do nowożytnej, pisze:
Każdy fragment wyrastającej z liturgii sztuki dramaturgicznej średniowiecza stanowi część pewnego, i zawsze tego samego związku: część jednego jedynego wielkiego dramatu, którego początkiem jest stworzenie świata i grzech pierworodny, którego punktem kulminacyjnym jest wcielenie Syna Bożego i jego męka i którego jeszcze nie dokonanym, lecz oczekiwanym zakończeniem jest ponowne nadejście Chrystusa i sąd ostateczny. Przestrzeń pomiędzy tymi biegunami akcji wypełniona jest przez prefiguracje, po części zaś przez naśladownictwo Chrystusa. Przed jego pojawieniem się mamy do czynienia z postaciami i wydarzeniami z epoki stanowienia Praw, przekazanymi przez Stary Testament, [w] i nich właśnie objawia się w sposób figuralny przyszłe nadejście Zbawiciela; taki jest sens procesji proroków. Po wcieleniu i męczeństwie Chrystusa mamy natomiast do czynienia ze świętymi, którzy usiłują Go naśladować, a także po prostu ze światem chrześcijańskim - z ową oblubienicą przyobiecaną Chrystusowi, która oczekuje ponownego przyjścia oblubieńca. W tym wielkim dramacie zawarte są w zasadzie wszystkie wydarzenia z dziejów świata, w nim również znajdują dobrze uzasadnioną — moralnie i estetycznie — rację bytu wszystkie wyżyny i niziny ludzkiego postępowania, a także wszystkie wyżyny i niziny jego ekspresji stylistycznej....
Objawienie dane pasterzom, przybycie Trzech Króli, rzeź niewiniątek uzyskują tu kształt realistyczny. Jeszcze bardziej uderzające i dla późniejszego gustu nieprzystojne są te sceny drastyczne, które wiążą się z Pasją: grubiańskie, a niekiedy farsowe rozmowy żołdaków podczas biczowania Chrystusa, przy nakładaniu mu cierniowej korony... Spośród scen związanych ze Zmartwychwstaniem charakter taki mają epizody odwiedzin Trzech Marii u kramarza („unguentarius”), u którego Marie zakupują oleje do namaszczenia ciała Chrystusowego — fragment ten przeradza się w pospolitą scenę z targowiska... W procesji proroków zaś pojawiają się postaci stwarzające okazję do groteskowych inscenizacji (Balaam z oślicą!). Wyliczenie to jest zgoła niekompletne; możnaby tu dodać rozmowy rzemieślników którzy (na przykład podczas budowy wieży Babel) gawędzą o swojej pracy i o kiepskich czasach...
Jednak nieporozumieniem jest mówić o „zeświecczeniu” chrześcijańskiego dramatu pasyjnego, jak się to na ogół uznaje. Albowiem „świat”13 od początku i z założenia współistnieje w ramach owego dramatu i różnice ilościowe nie mają tu zasadniczego znaczenia; rzeczywista laicyzacja dokonała się dopiero wówczas, gdy uległy zniszczeniu same ramy i gdy akcja świecka nabrała charakteru samodzielnego — to znaczy wówczas, gdy działania ludzkie zaczęto przedstawiać w sposób poważny poza planem chrześcijańskiej historii świata, wyznaczonym przez grzech pierworodny, Mękę Pańska i sąd ostateczny. A zatem wówczas, gdy pojawiły się inne możliwości ujmowania i przedstawienia wydarzeń zachodzących w świecie ludzkim poza tą właśnie, która rościła sobie pretensje, aby być jedynie prawdziwą i obowiązującą14.
To zestawienie pozwoli nam podzielić omawiane dzieła odnoszące się do Biblii (z pominięciem, oczywiście, dzieł żydowskich i muzułmańskich), na dwie wielkie grupy:
I. dzieła powstałe w ramach chrześcijaństwa i dla chrześcijańskich wspólnot religijnych — używam bardzo szerokiego określenia, ponieważ może tu chodzić o Kościół Katolicki, protestantów czy prawosławnych; ważnym jest to, że Biblia interpretowana jest w nich wedle zasad chrześcijańskich;
II. dzieła powstałe poza nimi i z nimi nie związane. Ich związek z Biblią jest tylko formalny: Biblia staje się mniej lub bardziej atrakcyjnym tematem i jest interpretowana wedle zupełnie indywidualnych, subiektywnych kryteriów, bez jakichkolwiek ograniczeń, a więc praktycznie — wszystko w nich jest możliwe.
Stwierdzenie to nie jest wartościujące: zarówno w pierwszej jak i w drugiej grupie mamy arcydzieła i knoty, dzieła genialne i grafomańskie. Autorzy działający poza ramami religii tworzą niejednokrotnie piękne utwory i piszą o wydarzeniach biblijnych z głębokim wzruszeniem — a dodając od siebie: dużo się od nich nauczyłem - niemniej jednak utwory te różnią się od siebie w sposób zasadniczy, i dobrze jest o tym, pamiętać wgłębiając się w tę literaturę. Obok nich jednak powstają utwory odznaczające się zupełnym niezrozumieniem Biblii i często bez elementarnego zupełnie dla niej szacunku, wypaczające jej treść, czasami w sposób nie do przyjęcia.
Wydaje mi się, że możnaby jeszcze przyjąć grupę pośrednią, a więc dzieł, powstających na pograniczu: częściowo tylko mieszczących się w auerbachowskim schemacie; chodzi o dzieła laickie, choć związane mniej lub bardziej silnymi więzami z religijnym schematem Stworzenia i Odkupienia.
Najstarszy chrześcijański opis liturgii pochodzący od św. Justyna Męczennika (II w.) mówi o czytaniu świętych ksiąg w czasie liturgii: były to księgi Starego Testamentu oraz pamiętniki apostolskie (Ewangelie, Dzieje Apostolskie). Biblia stała się podstawą liturgii, a więc modlitw, hymnów i innych form pobożności, a tym samym weszła do języka pierwszych chrześcijan tworząc nowy rodzaj języka czy to grecki i łaciński chrześcijański, mocno zabarwiony semityzmami oraz zwrotami biblijnymi. Badania nad językiem chrześcijan w czasach późnego antyku prowadzili uczeni ze szkoły w Nijmegen (np. Ch. Mohrmann).
Ten zwyczaj komentowania Biblii w czasie nabożeństw zaczerpnęli chrześcijanie ze świata żydowskiego, z nabożeństw synagogalnych.
Wiadomości o komentowaniu Pisma św. przynosi nam sama Biblia. Torę objaśniali pisarze biblijni Ezdrasz i Nehemiasz; objaśniali ją następnie uczeni w Piśmie żyjący przy Świątyni, komentowano ją w czasie nabożeństw synagogalnych, a że była napisana w języku hebrajskim, już wtedy nie będącym w użytku powszechny, przekładano ją i parafrazowano w języku aramejskim (tzw. targumy). Wielkie komentarze żydowskie do Pisma św., powstawały w starożytności i w średniowieczu w Babilonie, ale także w Hiszpanii, Langwedocji, n.p. Rasziego czy Majmonidesa. Komentowali ją także wielcy cadykowie; wielu z nich działało na ziemiach polskich jak rabini z Chełma, Bełżca czy z Leżajska — znamy ich piękne i mądre wypowiedzi n.p. z Opowieści Chasydów Martina Bubera.
Objaśniano ją też, jak widzieliśmy, również w czasie nabożeństw chrześcijańskich od czasów pierwszych pokoleń chrześcijan. Tak powstawały najpierw proste a potem wygłaszane z całym kunsztem ówczesnej retoryki homilie i kazania, które często zbierano i tak powstawały komentarze homiletyczne do danej księgi składające się z kilkudziesięciu homilii — tak komentowali Pismo św. n.p. św. Jan Chryzostom (+407) na Wschodzie czy św. Augustyn (+430) na Zachodzie. Homilie tych autorów — i innych - stanowią nie tylko arcydzieła myśli teologicznej ale także arcydzieła literatury greckiej czy łacińskiej, podobnie jak wierszowane homilie św. Efrema (+373) stanowią perły literatury syryjskiej. Niemniej piękne bywały homilie pisarzy średniowiecznych, jak franciszkanina św. Bonawentury czy przede wszystkim cystersa św. Bernarda z Clairvaux, kaznodziejów nowszych dominikanina G.Sawonaroli, biskupów francuskich J.B.Bossueta, F.Fenelona, jezuity ks. P.Skargi, kardynała J.H.Newmana czy niemalże współczesnego arcybiskupa ormiańskiego J.Teodorowicza.
Ponieważ Biblia była czytana objaśniana wiernym w czasie liturgii, stąd też ludzie osłuchiwali się z jej tekstem i zawartymi w niej zwrotami i pojęciami, które przeszły do języka potocznego, takimi jak talent, syn marnotrawny i wiele innych. Nawet arcyantyreligijna Rewolucja Francuska umieściła Deklarację Praw Człowieka na dwóch tablicach tak, jak przedstawiano w Biblii Mojżeszowy Dekalog. Była ona ponadto czytana przez ludzi w mniejszym lub większym stopniu. Wpływ Biblii widzimy więc w całej literaturze katolickiej ale jeszcze mocniejszy — w literaturze protestanckiej, gdzie o wiele więcej niż w świecie katolickim czy prawosławnym czytano Biblię. Ponieważ spotykano się z nią na każdym kroku, nie dziwimy się, że bywała ona parodiowana np. w utworach uczniowskich lub że jej namaszczone zwroty były używane w kontekście bynajmniej nie namaszczonym.
Powstają również różnego rodzaju komentarze do Biblii, postylle, kateny (jak sławna i niesłychanie popularna Catena Aurea św. Tomasza z Akwinu) czy też komentarze ściśle naukowe, które wydaje się aż do dnia dzisiejszego — dodajmy, często tak naukowe, że szary człowiek niewiele z nich rozumie .... Powstaje biblistyka, nauka zajmująca się zgłębianiem Biblii oraz szereg uczelni z wydziałami lub sekcjami egzegezy biblijnej, na czele ze sławnym jezuickim Instytutem Biblijnym w Rzymie czy Ecole Biblique dominikanów w Jerozolimie. Komentowania Biblii nie zostawiono jednak tylko uczonym biblistom, komentowali ją i ciągle komentują wybitni pisarze, a te ich komentarze, często w formie esejów, docierające do szerokich rzesz przyczyniają się do lepszego i szerszego poznania Biblii: tak pisali o Biblii we Francji na przykład P.Claudel czy w Polsce R.Brandstaetter i T.Żychiewicz i wielu innych. Istnieje pośrednia grupa komentarzy — uczonych biblistów, którzy świetnie popularyzują Biblię w książkach i artykułach dostępnych dla szerokiej publiczności, do takich należą, między innymi, C.Martini i G. Ravasi we Włoszech czy ks. E.Dąbrowski i ks. J.Kudasiewicz w Polsce; grupę samą dla siebie stanowi twórczość niedawno zmarłem prof. A.Świderkównej, klasyka i papirologa, która w sposób przystępny potrafiła podać trudne problemy Pisma św. słowem żywym w popularnych wykładach i audycjach radiowych, oraz pisanym w rozchwytywanych książkach.
Wielki wpływ na kulturę, w najszerszym tego słowa znaczeniu, a więc także na język, wywarły przekłady Biblii na języki narodowe: z przekładu Biblii rodzi się literatura syryjska, armeńska czy słowiańska, jednym z nielicznych dokumentów języka gockiego jest przekład Biblii Ulfilasa. Przekład Starego Testamentu na język grecki, dokonany przez Żydów aleksandryjskich w wiekach III-I przed Chr. (następnie jednak przez Żydów odrzucony) tzw. Septuaginta, prawdopodobnie używany przez pisarzy Nowego Testamentu, stał się podstawą dla całej greckiej literatury chrześcijańskiej greckiej, natomiast przekład łaciński tzw. Wulgata, dzieło św. Hieronima (+419), odegrał podobną rolę w świecie chrześcijaństwa łacińskiego i był uznawany za podstawowy tekst Kościoła łacińskiego oraz używany w liturgii potrydenckiej jeszcze w drugiej połowie XX w. Powstające od XIII w. przekłady Biblii na języki narodowe wywierają coraz większy wpływ na literaturę tych krajów, jak np. piękny przekład Biblii na język niemiecki M.Lutra czy na język polski — J.Wujka. W czasach nowszych Biblię przekładali wybitni pisarze C.Miłosz na polski, J.Grosjean czy P. Claudel na francuski: są to jednak przekłady typowo literackie, nie związane z życiem Kościoła pozostające poza Kościołem, co nie znaczy, że Kościół je odrzucił. Stąd też wywarły one o wiele mniejszy wpływ na życie religijne a także na kulturę, choć pozostają ważnymi dziełami literatury i świadczą o obecności Biblii w literaturze XX w.
Biblia jako księga święta w chrześcijaństwie jest nie tylko podstawą wiary i liturgii chrześcijańskiej, ale także jest jednym z podstawowych źródeł natchnienia sztuki europejskiej pierwszych dwóch tysiącleci naszej ery.
Z Biblii zrodziła się poezja chrześcijańska.
Źródłem liryki chrześcijańskiej są Psalmy, stanowiące nie tylko podstawę liturgii, zarówno Brewiarza jak i Mszy św., ale również same w sobie świetne jako dzieła literackie. Próbowano je przystosować do gustów epoki, parafrazowano je więc od późnego antyku (np. Paulin z Noli, Beda Wielebny) aż do czasów nowożytnych (Buchanan). Biblia stała się podstawą hymnów chrześcijańskich: jeden z najstarszych hymnów greckich, nasze mszalne Gloria jest utkany z cytatów biblijnych, podobnie jak nieco późniejszy hymn Te Deum. Różnego rodzaju utwory liturgiczne, pisane prozą lub wierszem (hymny, prefacje, orędzia jak sławne Exsultet) zawierają oczywiście liczne elementy biblijne. Z nich zaś zrodziła się liryka chrześcijańska
Poezja średniowieczna przeniknięta jest Biblią — np. Dies irae, Stabat Mater czy Filomela Pechama. Podobnie przeniknięte biblią są Hymny liturgiczne i nie liturgiczne — 54 tomy zbioru niekompletnego hymnów średniowiecznych: Analecta hymnica Medii Aevi G.M.Drevesa i C.Blume oraz obszerne zbiory sekwencji mszalnych — także opierających się na Biblii, wskazuje ogrom wpływu Biblii na pobożność i na obrzędowość chrześcijańską. Należy tu zwrócić w szczególny sposób uwagę na hymny i pieśni śpiewane w kościołach protestanckich, bardzo mocno oparte na Biblii, często stanowiące przeróbki chrześcijańskie Psalmów czy kantyków biblijnych, do których muzykę układali często wybitni kompozytorzy. Z Psalmów rodzi się pobożnościowa pieśń ludowa, następnie z niej biorą się pospolite nabożeństwa jak litanie, Gorzkie Żale czy Godzinki. Ten ostatni utwór bogato czerpie z alegorycznej interpretacji Starego Testamentu tworząc szczególną poetycko-biblijną atmosferę tej pieśni maryjnej.
Tematy biblijne pojawiają się często w chrześcijańskiej liryce osobistej: czy to starożytnej (np. Grzegorz z Nazjanzu), czy średniowiecznej, czy w końcu w poezji nowożytnej (P.Claudel czy P.Emmanuel we Francji, R.M.Rilke w Niemczech, R.Brandstaetter w Polsce; w tych ostatnich utworach pisanych z pozycji wyraźnie chrześcijańskiej element biblijny stanowi już wyraźnie temat literacki.
W IV w. pojawia się nowy typ poezji biblijnej: epiczne poematy na temat najpierw Ewangelii, a więc jej parafraza w wergiliańskich heksametrach (Juwenkus), następnie powstają poematy na temat innych ksiąg, tak Nowego Testamentu np. Dziejów Apostolskich (Arator, VI w.), szczególnie zaś Księgi Rodzaju (Drakoncjusz, Awitus) a następnie innych ksiąg i to zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie (parafraza Ewangelii św. Jana Nonnosa z Panopolis, V w. napisana w wierszach homeryckich). Te poematy miały także charakter apologetyczny: ich celem było również przekonanie ludzi starożytnych, często pogardzających chrześcijaństwem jako religii nieuków i gardzącej pięknem, do nowej religii: a więc miały ich do niej przekonać - persuadere, poprzez zachwyt poezją zachwycić nią - delectatre ale także i głosić ją - evangelizare (dosłownie głosić Ewangelię). Epicki temat biblijny pojawia się w poezji w językach narodowych (np. w anglosaksońskim poemacie o Apostołach) czy w później, w arcydziele poezji biblijnej Raj utraconym J.Miltona (XVII).
Na podstawie Biblii powstaje dramat chrześcijański: od najstarszego dramatu żydowskiego, pisanego po grecku, Ezechiela Tragika (II w. przed Chr.) i od greckiego dramatu chrześcijańskiego, centonu Chrystus cierpiący (IV w.? ułożonego z wierszy Eurypidesa, jako że Eurypides, najbardziej tragiczny z tragików greckich, wedle mniemania poety, najlepiej oddawał tragiczność wydarzeń paschalnych!), poprzez dramaty Hrostwity z Gunderheim i średniowieczne „gry”, jak Gra o Adamie, poprzez rodzące się z liturgii misteria i dramaty biblijne, często pisane przez wielkich mistrzów słowa jak Racine (Athalie, Esther); w literaturze polskiej Rzecz o chwalebnym zmartwychwstaniu Mikołaja z Wilkowiecka. Temat biblijny przechodzi do dramatu szkolnego, w. literaturze polskiej n.p. dramatu jezuickiego czy pijarskiego przedstawiającego na scenie fragmenty z Pisma św., n.p. historię Józefa czy dzieje córki Jeftego. A że było to w epoce powszechnej znajomości kultury klasycznej, wiązano postać „czystego Józefa” i córki Jeftego z postaciami z dramatów Eurypidesa: czystym Hipolitem i Ifigenią, którą miano złożyć w ofierze w Aulidzie. I tak Biblia splatała się z kulturą antyczną nie tylko tematowo ale i formalnie: używano podobnych metrów epicznych i lirycznych. Dodajmy, że dramat ten ma charakter wybitnie dydaktyczny: w teatrze szkolnym katolickim czy protestanckim i bardzo mocno podkreślony jest element przykładowo-moralny, ale równocześnie, szczególnie w dramacie protestanckim, pojawia się element wyraźnie polemiczny, antykatolicki, często antypapieski, i w tym duchu tłumaczone są epizody czy zwroty biblijne. I znowu od XVII w. dramat ewoluuje od charakteru katolickiego czy protestanckiego do czysto laickiego. Jednym z ostatnich wielkich dramatów europejskich wypływających z religijnej tradycji biblijnej jest Judasz z Kariothu K.H.Rostworowskiego.
Jeżeli temat biblijny pojawia się dość wcześnie w powieści chrześcijańskiej — za takie możemy uważać apokryfy chrześcijańskie powstające od połowy II w., to następnie rozwinie się w biblijnych legendach chrześcijańskich, opierające się często na apokryfach, które przechodzą często nawet do liturgii (n.p. jako czytania brewiarzowe) a także pojawi się w legendach hagiograficznych, często modelowanych na opowiadaniach biblijnych. Natomiast właściwa powieść biblijna rozwinie się w wieku XIX a szczególnie XX w obydwu tradycjach: zarówno religijnej jak i laickiej — ta ostatnia interpretuje Biblię w sposób często zupełnie dowolny.
Dramat chrześcijański przyczynił się do powstania opery o charakterze religijnym wywodzącej się z oratoriów, n.p. G.F.Haendla (Mesjasz, Juda Machabeusz, i liczne inne, wymienione w odpowiednich miejscach książki) czy J.Haydna (Stworzenie świata, Powrót Tobiasza); działali wtedy w Europie liczni twórcy libretto, często wybitni poeci jak P.Metastasio, autor słów do wielu oratoriów. Tekst Mesjasza F.G.Haendla stanowi piękne i głęboko teologiczne zastosowanie Biblii do wielkiego dzieła muzyki. Jednym z ważnych tematów muzycznych jest Męka Chrystusa, jak np. powszechnie znane Pasje J.S.Bacha; opracowywane były także inne wydarzenia zawarte w Nowym Testamencie jak np. Narodzenie (J.S.Bach, Poulenc, i inni). W XIX w. widać wyraźną ewolucję muzyki religijnej, która zachowując formy religijne (n.p. Msze) staje się zupełnie świecką: Msze tracą swój liturgiczny i religijny aspekt a stają się często tylko pięknymi utworami, ale mimo wszystko utworami koncertowymi, mającymi niewiele wspólnego z liturgią, prócz nazw i tekstów. W XIX wieku powstają w Niemczech z jednej strony głęboko religijne, jak wywodzące się z kręgów protestanckich, oratorium Mendelssohna Paulus oraz głęboko laicka, by nie powiedzieć bluźniercza, opera R.Straussa, Salome.
Opera i oratorium nie są jedyną formą wyrażenia Biblii w muzyce. W pierwszym rzędzie mamy szereg muzycznych opracowań Psalmów, i to nie tylko łacińskich, jak psalmy gregoriańskie, ale także liczne opracowania Psalmów w różnych językach narodowych, jak np. polskie Psalmy J.Kochanowskiego w opracowaniu M.Gomółki. Bywają też opracowywane inne księgi, n.p. Lamentacje Jeremiaszowie dla użytku liturgicznego w Ciemnej Jutrzni (Orlando di Lasso, L. da Palestrina i inni). Elementy biblijne znajdujemy w responsoriach, motetach i licznych innych formach liturgicznych tak gregoriańskich jak i polifonicznych.
Jeśli sztuki plastyczne sięgają bardzo często do Biblii, to można w nich wyróżnić wyraźnie dwie grupy: dzieła kultowe, przed którymi ludzie się modlą oraz inne dzieła o tematyce religijnej. Pośrednią grupę stanowią dzieła nie kultowe, ale stanowiące wystrój kościołów, które zawierają często elementy dydaktyczne (nazywane Biblia pauperum), wprowadzające nastrój modlitewny i skupienia, np. witraże, Linia podziału między tymi dwiema grupami jest bardzo płynna i subtelna i wiele zależy od wrażliwości religijnej twórcy i jego przeżycia wiary a równocześnie od wrażliwości religijnej wiernych. Czy artysta niewierzący jest w stanie stworzyć dzieło kultowe? Wątpię, choć nie wykluczam, wydaje się bowiem, że do powstania bowiem takiego dzieła potrzeba czegoś, czego on nie posiada, choć z drugiej strony może zostać odebrane przez wiernych jako pomagające w ich modlitwie; wiele natomiast z wielkich dzieł kultowych powstało jako wyraz wiary ich twórców, czy to będzie dawny Fra Angelico czy nowoczesny G.Rouault. Taki głęboko religijny charakter mają ikony (mówię naturalnie o prawdziwych ikonach, a nie o okropnych podróbkach, które znajdujemy dziś wszędzie: zarówno w sklepach pamiątkarskich jak i w nabożnych sklepikach przykościelnych czy przyklasztornych. I w końcu, czy dane dzieło stanie się kultowym czy nie decydują w jakiś sposób ludzie wierzący, którzy nieomylnie wychwytują to „coś”, co stanowi istotę problemu. I dodajmy — nie wszystkie dzieła kultowe są wielkimi dziełami sztuki. Wspaniała Adoracja Trzech Króli pędzla P.P.Rubensa w katedrze w Antwerpii stanowi dzieło nie tylko religijne ale i kultowe, czego nie można powiedzieć o wielu innych dziełach tego wielkiego malarza. Co więcej, mogą być bowiem dobre artystycznie dzieła, które nie pasują zupełnie do Kościoła, np. zupełnie laicka droga krzyżowa. Ocena dzieła jako kultowego czy pozakultowego także od tradycji, z którą związany jest dany człowiek czy dana grupa ludzi: pamiętamy opis szoku, jakiego doznał Sołowiew oglądając w Dreźnie Madonnę Sykstyńską Rafaela — dzieło nie do przyjęcie dla jego prawosławnej wrażliwości religijnej.
Łatwiej jest pisać o sztuce religijnej w tym znaczeniu, jakie jej nadaje Auerbach, ponieważ istnieje szereg opracowań na ten temat. Dużo trudniejsze pozostaje omówienie sztuki wywodzącej się z ducha laickiego, niereligijnego. Jej tradycja jest stosunkowo krótka, wywodzi się chyba z XVIII w. i brak, jak na razie, głębszych opracowań tym bardziej, że, jak się wydaje, istnieje jeszcze wspomniana już grupa pośrednia: już laicka a jeszcze religijna, jeszcze religijna a już laicka, a zazwyczaj z zasady nie- lub antykościelna. Myślę o poetach wyrosłych z kręgu myśli katolickiej, a równocześnie zrywających z jej kościelnym wymiarem, jak n.p. W.Hugo deklarujący się jako ateista czy nieco inaczej, skądinąd głęboko religijna Maria Konopnicka: przypuszczam, że takich pisarzy można by znaleźć także w kręgu literatury protestanckiej czy prawosławnej. Ponad to, laickość jest określeniem dość płynnym, i trudno jest dać jej precyzyjne określenie, a i religijność, o ile nie jest związana z jakimś Kościołem — jest też trudna do uchwycenia, a więc już same określania są bardzo trudne do zdefiniowania. Mimo to, jak mi się wydaje, należałoby podjąć badania nad tą laicką interpretacją Biblii we wszystkich rodzajach sztuki, i to bez jakichkolwiek uprzedzeń z którejkolwiek by miały płynąć strony. W niniejszym opracowaniu zostało wymienionych wiele dzieł interpretujących Biblię i religijnie, i na sposób laicki; niemniej jednak jakaś ogólna synteza problemu pozostaje do zrobienia.
Sztuka laicka wprawdzie przyjmując religijny charakter Biblii — bo temu trudno przeczyć - odrzuca jednak podstawę religii czyli Boga. Biblia więc może zawierać ciekawe wiadomości o historii, o człowieku, jego zwyczajach i jego psychologii, nawet o jego wierze, która jednak jest pozbawiona podstaw Bożej rzeczywistości. Sama księga jest szacowna ze względu na jej starość i rolę, jaką spełniła, oraz z powodu swego piękna, ale nie jest księgą świętą — bo to pojęcie jest obce tej kulturze; nie jest także posłaniem, listem Boga do indywidualnego człowieka, który na niej opiera swoje postępowanie, więcej — życie, nie ma więc tego osobistego kontaktu Słowo Boże — człowiek. Nie uznając jej świętości obiektywnej autor, jeśli jest człowiekiem tolerancyjnym, będzie się o niej wyrażał z szacunkiem ze względu na szacunek dla drugiego człowieka i dla tego, co jest mu drogie i święte; jeśli jednak nim nie jest, a to niestety zdarza się coraz częściej, będzie się posługiwał Biblią bez skrupułów, używał jej do uciesznych opowiadań, często nawet sprośnych wyłapując „pikantne” fragmenty, porównań, ośmieszał postać Boga. Prawdziwy artysta powinien umieć szanować to, co inni szanują, rozumieć czym jest Biblia dla człowieka wierzącego — chrześcijanina czy Żyda; częstokroć obrzydliwe fragmenty dotyczące Biblii, nawet u renomowanych pisarzy, dyskwalifikują ich i jako ludzi i jako pisarzy, a w każdym razie — jako humanistów.
Biblia bywa czasami traktowana jak kopalnia tematów i nośnych zwrotów. Często tematyka biblijna staje się odskocznią do najbardziej fantastycznych opowiadań: wystarczy zobaczyć, co literatura modernistyczna zrobiła z postaciami Jana Chrzciciela, Herodiady, Salome czy Marii Magdaleny. Ukochaną postacią literatury współczesnej jest Judasz: kilkadziesiąt powieści i innych utworów jemu poświęconych pokazuje, że fantazja oderwana od sensu i ducha Biblii nie zna granic ni kordonów, i przewyższa nawet nonsensy najbardziej fantastycznych apokryfów. Tytuły biblijne cieszą się wielkim powodzeniem, np. Trąby jerychońskie Heimito von Dodderera nie bardzo się tłumaczą, a w każdym razie nie mówią o jakimś podstawowym elemencie tej słabej zresztą noweli. Wiersz Różewicza o walce z aniołem wyraźnie wulgaryzuje to tajemnicze wydarzenie, które było natchnieniem dla dzieł takich malarzy jak E.Delacroix czy Rembrandt. Judasz H.Panasa czy M.Pagnola jest równie płaski jak Judasz apokryfów, w przeciwieństwie do Judasza K.H.Rostworowskiego, który mówi do nas żywym, ludzkim głosem tragedii małego człowieka, którego od sklepiku w Kariocie oderwało spotkanie z Jezusem. Przeglądając szereg utworów tej laickiej interpretacji zastanawiam się — stawiam pytanie a nie formułuję twierdzenie — czy naprawdę laicka interpretacja Biblii odzierająca ją z tajemnicy religijnej wyszła na dobre samej i literaturze i sztuce w ogóle. I czy przypadkiem porzucenie tematyki biblijnej przez sztukę współczesną nie przyczyniło się do spłycenia kultury europejskiej. Z interpretacji religijnej zrodził Mojżesz Michała Anioła, Stabat Mater czy Apokalipsa na tapiseriach z Angers; czy dzieła te zrównoważyć może piękna poezja biblijna niektórych poetów francuskich XIX czy wielka epopeja T.Manna, Józef i jego bracia? Na więcej arcydzieł laickiej interpretacji Biblii w sztuce i literaturze ciągle czekamy.
* * *
Zachętą do podjęcia szeroko zakrojonych studiów interdyscyplinarnych nad recepcją Biblii w kulturze europejskiej chciałbym zakończyć tę książkę. Chciałbym bowiem szczególnie zachęcić kolegów literaturoznawców różnych literatur i różnych epok, komparatystów i historyków literatur, spoglądających na Biblię z punktu widzenia różnych pozycji: katolickich, protestanckich, prawosławnych czy zupełnie laickich, do podjęcia dyskusji na ten temat. Chociaż historia literatury stanowi cenny punkt wyjścia, to badanie interpretacji Biblii należy poszerzyć o studia z dziedziny historii sztuki, historii muzyki. Pożytecznym byłoby prześledzenie również wpływ Biblii na rozwój poszczególnych języków europejskiej. Byłoby w końcu ciekawe prześledzenie jak w czasie układało się zainteresowanie Biblią: kiedy jakie tematy zajmowały różne dziedziny sztuki, kiedy ginęły i pojawiały się nowe, czy tymi samymi tematami zajmowała się równocześnie muzyka, malarstwo i literatura czy też nie było między nimi paralelizmu i jakie były uwarunkowania zajmowania się tymi a nie innymi tematami. Pozwoliłoby to również stwierdzić, czy obecny brak zainteresowania Biblią jawny w wielu dziedzinach, wynika-li tylko z rozszerzającego się laicyzmu czy też temat „Biblia” po prostu się wyczerpał.
Materiał mniej lub więcej dobrze zebrany, z najdziemy w tej książce, a więc przynajmniej w jakimś stopniu może służyć jako punkt wyjścia. Z mojego doświadczenia, kilkunastu lat obcowania z tym materiałem wydaje się bardzo interesujących i zdolny ubogacić wszystkich i badaczy i czytelników. Mówię to z własnego doświadczenia — wiem, jak wiele tej książce zawdzięczam.
Warszawa 1 maja 2009 r.
Ks. Marek Starowieyski, Dewajtis 3, 01-815 Warszawa; E-mail: m.starowieyski@mkw.pl
13 Gra słów: die Welt (świat) oraz die Verweltlichung (zeświecczenie)
14 E.Auerbarch. Mimesis. Rzeczywistość przedstawiona w literaturze Zachodu, przeł. i wstęprm opatrzył Z.Żabicki, Warszawa 1968, t. 1, s. 274-279.
opr. aw/aw