Fragmenty książki kard. Giacomo Biffiego - wprowadzenia do chrystologii fundamentalnej i dogmatycznej
Podczas gdy czytałem tę książkę, nieustannie przychodziły mi na myśl dwa teksty: prolog Ewangelii św. Łukasza i początek Pierwszego Listu św. Jana. I im bardziej zagłębiałem się w lekturze, tym bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że właśnie te wspaniałe teksty są najlepszą prezentacją książki.
Autor bardzo umiejętnie odpowiada tym wszystkim, którzy pragną dowiedzieć się czegoś pewnego o Jezusie. Poprzez uważną lekturę tekstów ewangelicznych ofiarowuje nam żywy i jasny obraz Tego, który w swoim człowieczeństwie był Synem Boga. Jest to świadectwo kogoś, kto poprzez długą lekturę tekstów ewangelicznych zdobył żywe doświadczenie człowieczeństwa Jezusa.
Apostoł Jan z wielkim autorytetem ukazuje nam bezpośrednie doświadczenie obecności Jezusa. Był On po prostu człowiekiem, a Jan widział Go, był świadkiem Jego Przemienienia i szedł za Nim aż do śmierci na górze Kalwarii.
Św. Łukasz mówi w prologu, iż sam z wielką troską zbierał wszelkie informacje i świadectwa naocznych świadków dotyczące Człowieka z Nazaretu i spisywał je z miłością ucznia, który nie może i nie chce zagubić żadnego wspomnienia na temat: Kim był Jezus?
Jan odwołuje się do swego własnego doświadczenia, gdy przebywał razem z Mistrzem z Nazaretu i był jednym z Dwunastu, którzy poszli za Nim od samego początku Jego ukazania się pomiędzy ludźmi.
I tak właśnie autor książki, z wielką troską oraz z wielką miłością, wydobywa z Ewangelii każdą, nawet drobną informację, która dotyczy bezpośrednio Jezusa, każde słowo, które wyszło z Jego ust, każdy Jego gest, nie tylko od strony zewnętrznej, lecz również od strony ludzkich uczuć, myśli i Jego woli. Z tych kart wyłania się człowiek niezwykły, wzbudzający żywe zainteresowanie, który domaga się odpowiedzi na pytanie: Kim On jest?
Niniejsza książka kardynała Biffiego wyraża identyczną wolę ukazania współczesnym ludziom ludzkiej i boskiej postaci Chrystusa. Teksty ewangeliczne, do których autor nieustannie nawiązuje, umożliwiły mu przedstawienie dzisiejszemu światu postaci Jezusa w taki sposób, jak w świecie rzymskim przedstawili ją Jego Apostołowie. Poprzez te słowa, mam nadzieję, można zrozumieć wielkość i znaczenie, jakie posiada ta niewielka książeczka. Świadectwo apostolskie faktycznie ukazuje się tu jakby z tym samym autorytetem, ponieważ autor nigdy nie odsuwa się od ksiąg natchnionych.
Muszę wyznać, że sam zostałem poruszony pięknem tej prezentacji człowieczeństwa Jezusa. Wprawdzie często możemy odnaleźć jakiś rys z Jego życia, możemy przeczytać o jakimś trafnie zauważonym elemencie Jego postaci, lecz rzadko poprzez te opisy możemy doświadczyć całościowej wizji Jego osoby.
W tej książce postać Jezusa w sposób szczególny objawia się nam. Brakuje może jednego elementu, który można by dodać do tej prezentacji, a mianowicie: Jego głosu. Jak czytamy: Mówi On na otwartej przestrzeni do wielkiego tłumu ludzi, a wszyscy Go słuchają, Jego słowa przyciągają, ludzie pozostawiają prace, kobiety domy, ażeby Go słuchać. Autor jednak domyślnie nawiązuje do tej mocy podkreślając żywotność i fizyczne zdrowie Jezusa. Kiedy autor zbiera wszystkie elementy rozrzucone po księgach Nowego Testamentu, realizuje w rzeczywistości niesamowitą wizję tożsamości Jezusa.
Jawnie widocznym staje się fakt, że obecność Chrystusa poprzez tę książkę nie jest celem samym w sobie. Właśnie wielkość tej postaci wzbudza w nas nieodpartą chęć poznania: Kim On właściwie jest? I tak po ukazaniu wizji człowieczeństwa, musi następować wejście na drogę poszukiwania tajemnicy Jego Osoby. To właśnie — z niezwykłą jasnością oraz inteligencją — czyni niniejsza książka.
Wydaje mi się, że bez żadnej przesady mogę stwierdzić, iż książka ta należy do największych i najciekawszych, jakie ukazały się na ten temat w ostatnich latach. Jest to z pewnością niezwykłe świadectwo, jakiego udziela dzisiejszy Kościół swemu Boskiemu Założycielowi. W przeciągu każdego wieku Bóg chce odnowić w nas obecność świadectwa apostolskiego. Tekst ten jest świadectwem i wyznaniem wiary, jakiego Kościół udziela współczesnemu pokoleniu.
W pierwszej części książki odnajdujemy zewnętrzny obraz Człowieka z Nazaretu. Autor ukazuje Jego obraz psychologiczny i Jego wyjątkowy charakter. W drugiej części autor pyta: Kim On Jest? I w ten sposób stara się przybliżyć nas do Tajemnicy. Cała pierwsza część przygotowała rozdziały, które następują potem, ukazując niespotykaną i jedyną w swym rodzaju wielkość Chrystusa. Jak twierdził św. Leon Wielki „Każdego dnia Piotr mówił: „Ty jesteś Chrystus Syn Boga Żywego”. I to właśnie wyznanie jest treścią ostatniej części książki. Człowiek usiłuje poznawać tajemnicę Osoby Chrystusa jedynie za pomocą poznania rozumowego i woli, by podporządkować sobie przedmiot poznania; tej woli przeciwstawia się wyznanie wiary św. Piotra i całego Kościoła.
Autor nie mógł ofiarować nam większego daru niż ten, który dał nam w tym uroczystym wyznaniu wiary, oczywiście że niezmiennej, lecz również nieustannie odnawiającej się w obecnym czasie. Jest to doprawdy wielkie wyznanie, które nie dodaje niczego do wielkości samego Chrystusa-Skały, na której bazuje wszelka pewność i nadzieja człowieka, na której opiera się fundament Kościoła. Jest to wyznanie, które pragniemy słyszeć uroczyście powtarzane przez tych, którzy kontynuują misję apostolską, tak jak otrzymali mandat utwierdzania braci w wierze.
Kim w takim razie jest Chrystus? Według słów Apostołów jest „Synem Boga Żywego”, jest Zbawicielem świata, jest Głową, w której odnawia się wszechświat. Jednakże jest On kimś więcej niż wskazywałaby sama funkcja: On jest Jednorodzonym Synem Boga. Jeżeli pociąga nas wielkość Chrystusa w Jego misji Zbawiciela i Głowy, jest to wiara prawie nie do wytłumaczenia dla nas samych, która pozwala równocześnie rozpoznać w Bogu brata, zjednoczonego razem z nami w miłości, która jest miłością samego Boga.
Św. Paweł napisał zadziwiający Hymn w Liście do Kolosan na temat funkcji Chrystusa w planie Bożym, natomiast Ewangelia św. Jana — w sposób mniej podniosły — wykracza poza samą misję Słowa Wcielonego. Jan skupia swój wzrok na samej Tajemnicy Boga i wszystko to, co Chrystus wypełnił, wszystko to, co Chrystus zlecił człowiekowi i całemu wszechświatu, zostaje przewyższone poprzez nauczanie Czwartej Ewangelii na temat Bóstwa Chrystusa. Pod znakiem pokory samo Słowo Boże jest obecne i ofiarowało się ludziom, i w ten sposób Bóg tak bardzo umiłował świat, że dał swego Syna Jednorodzonego.
Druga część książki chce odpowiedzieć na pytanie „Kim jest „Mistrz z Nazaretu”? Lecz to właśnie jest wielkością Człowieka, który przekracza we wszystkim wszelki ludzki sąd. Wszelka odpowiedź, której udziela człowiek, okazuje się niewystarczająca i błędna w rzeczywistości; nie wystarcza inteligencji do zrozumienia tajemnicy obecności człowieka takiego, jakim był Jezus. To sam Chrystus pyta uczniów — którzy dla Niego opuścili wszystko — co myślą o swoim Mistrzu? Według słów Jezusa, odpowiedź domagała się interwencji samego Boga, aby objawić tajemnicę Chrystusa.
Ostatnia część książki nawiązuje do fragmentu Ewangelii Mateusza (Mt 16,12nn) Jezus znajduje się na terytorium Cezarei Filipowej i zadaje pytanie: „Co mówią ludzie: Kim jest Syn Człowieczy?” Niepewnym i różnorodnym odpowiedziom tłumu przeciwstawia się pełna wiary i pewności odpowiedź Piotra. Tłumem nazywamy tych, którzy chociaż mogliby pytać: Kim naprawdę jest Jezus z Nazaretu, mają o Nim ciągle niejasne opinie. Jednakże nie mieli oni wiary, a tylko wiara może objawić uczniom właściwą naturę Chrystusa. Jezus pozostaje więc dla ludzi zagadką nierozwiązywalną. Oni nie odmawiają sobie jednak prawa, by mieć jakąś opinię o Jezusie, jednakże to, co mówią, by wyjaśnić swoje stanowisko, wydaje się jeszcze trudniejsze do przyjęcia od tego, co twierdzą. W opozycji do tych niezgodnych opinii znajduje się wyznanie Piotra.
Książka ta odnawia, a nawet czyni obecne wśród nas to niezwykłe wyznanie wiary. Z tego właśnie powodu nosi znamię wielkości i siły, której nie możemy lekceważyć. Poprzez karty tej książki możemy odczuć, że mówi do nas nie zwykły pisarz, lecz przemawiający przez niego Kościół, który przedstawia światu swoją wiarę.
Książka w ten sposób posiada również moc wyznania, które samo z siebie burzy i odrzuca wszelką opinię chcącą sprowadzić postać Jezusa do wielkości czysto ludzkiej. W człowieku Jezusie Bóg naprawdę stał się obecny.
W tym roku jubileuszowym nikt nie mógłby uczynić nam większego daru.
Don DIVO BARSOFFI
Dom św. Sergiusza, Settignana
25 marzec 2000 r.
Zwiastowanie Pańskie
Jezus jest jedynym w swoim rodzaju zjawiskiem; nikt bardziej niż On nie naznaczył ludzkiej historii.
Kim w takim razie jest chrześcijanin — to znaczy „ten, który jest Chrystusa” — w najgłębszym sensie? Jest nim ten, kto wierzy i rozgłasza, że Jezus jest jedynym prawdziwym Mistrzem, jedynym koniecznym Zbawicielem wszystkich, Głową ludzkości odkupionej i zjednoczonej, Jednorodzonym Synem Ojca, który daje nam siłę i moc, by stać się synami Boga (por. J 1,13). Dla wierzących wzrastanie w zrozumieniu Jego Osoby jest obowiązkiem i zadaniem trudnym, niewyczerpanym i przynoszącym nagrodę.
Ale również dla tych, którzy nie wierzą — albo sądzą, że nie wierzą — jest rzeczą rozumną, by dążyli do dokładniejszego i poważniejszego poznania, by szukali Jezusa z Nazaretu, od którego pojawienia się na ziemi praktycznie cały świat współczesny odmierza liczbę lat.
Ofiarowuję wam te strony, by ułatwić to poszukiwanie: w pierwszej części zastosowałem metodologię raczej historyczną, którą może wspólnie stosować ktoś, kto chce szukać prawdy bez uprzednich założeń, natomiast w drugiej części, którą określam jako teologiczną, zakładam odniesienie do wiary.
Ufam, że wszyscy w końcu dotrzemy do wiary w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, i dzięki tej wierze będziemy mieli życie w Jego imieniu (por. J 20,31)*.
GIACOMO kard. BIFFI
Bolonia, 25 marca 2000 r.
Uroczystość Zwiastowania
Czytamy sławny epizod z Jego życia, według opowiadania ze św. Mateusza: Gdy Jezus dotarł do okolic Cezarei Filipińskiej, zapytał swoich uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza lub za jednego z proroków”. Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”. A Jezus na to: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, Synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16,13-17).
Podsumujmy z tego krótkiego dialogu schemat i treść zawartą w tej pierwszej refleksji.
Jak widzimy, Jezus sam podnosi „problem Chrystusa”. I również interesującym jest zauważyć, jak On podejmuje tutaj podwójny typ poszukiwania.
1) Za kogo uważają mnie ludzie? Jakie są o mnie opinie świata?
2) Za kogo wy mnie uważacie? Wy, którzy jesteście moim Kościołem i wy, którzy oficjalnie wypowiadacie się przez usta Piotra, co mówicie o mnie ludziom?
My także najpierw posłuchamy „ludzi”, a potem Kościoła:
— „ludzie”, to znaczy cała rzeczywistość poza kościelna, którą spotykamy każdego dnia w codziennym życiu, w książkach, gazetach, w potocznych rozmowach i którą zresztą każdy z nas trochę nosi w sobie;
— „Kościół”, to znaczy Kościół apostolski, gdy przemawia do nas poprzez pisma pierwszej wspólnoty chrześcijańskiej; Kościół apostolski, którego wiara jest normą dla dzisiejszego Kościoła i Kościoła wszystkich czasów; Kościół obecny, który każdy z nas posiada wpisany w sposób niezmywalny poprzez chrzest w swoje istnienie.
Są to dwa przeciwstawne sposoby myślenia i nigdy nie możemy zapominać, że granice pomiędzy „światem” a „Kościołem” są nie tylko zewnętrzne, ale również przebiegają w sercu każdego człowieka, a zatem także w naszym.
Porównajmy szybko poznanie pozakościelne i kościelne Chrystusa, mając nadal świadomość, że jedynie pozostając w Kościele — co więcej, pozostając Kościołem — jesteśmy w stanie zaczerpnąć z tajemnicy Jezusa z Nazaretu, to znaczy z Jego autentycznej rzeczywistości. Rzeczywistość ta nie może być do końca zrozumiała przez ciało i krew (to znaczy przez poznanie światowe), lecz jedynie może być objawiona przez Ojca, czyli przyjęta oczami wiary.
Gdy słuchamy, co mówią „ludzie” w odniesieniu do Chrystusa, nie otrzymujemy pewnej opinii, lecz raczej ich wielość. By trochę uprościć nasz wywód, możemy podzielić go na trzy grupy.
1. a) Jezus jest dla wielu mitem, który ubogacił i ozdobił egzystencję, jednakże On sam właściwie nie istniał; jest kimś na kształt Orfeusza w starożytnym świecie greckim lub świętego Mikołaja w nowoczesnym zeświecczonym Zachodzie;
b) jest legendarną postacią, która ponieważ nigdy nie istniała, mogła powoli zostać ubrana w cechy bóstwa;
c) Jezus, jak kto woli, jest ideą boskości, jest to wiara, poryw ducha przyjmowana stopniowo do świadomości pewnej wspólnoty ludzi na podobieństwo natury człowieka.
Podsumowując — Jezus jest wielkością ponadludzką, ale nierzeczywistą.
2. Jezus — mówią inni — to człowiek, człowiek niezwykły, ale jednak po prostu człowiek, który wywoływał nadzwyczajną fascynację, miał najwyższą inteligencję i cudowną osobowość, i przez nie wprowadził historię powszechną na nowe tory — jednym słowem — to geniusz.
a) Są również tacy, którzy mówią: to jest geniusz religijny, który z jasnością oraz intensywnością nie do naśladowania przeniknął najgłębszą istotę rzeczy, odkrył Ojcostwo Boga, kult w duchu i prawdzie, prawo miłości;
b) A jeszcze inni mówią: to geniusz filozoficzny, który odkrył wartość poznania subiektywnego i prymat świata wewnętrznego nad zewnętrznym;
c) Są tacy, którzy głoszą, że to geniusz społeczny, którzy głosił podstawową równość między ludźmi i wychwalał poszukiwanie sprawiedliwości;
d) Są tacy, którzy mówią, to geniusz polityczny, który wprowadził do historii ludzkości zadanie oraz ideał „wyzwolenia” od wszelkiej przemocy i ucisku zewnętrznego.
Podsumowując — Jezus jest wielkością rzeczywistą, jednak nie nadludzką.
3. Jezus — mówi trzecia opinia — jest człowiekiem, który z pewnością istniał, ale o którym nie można wiedzieć niczego pewnego: dokumenty, które znajdują się w naszym posiadaniu, mówią zawsze o Chrystusie, który stał się przedmiotem wiary, miłości i uwielbienia pierwotnej wspólnoty, lecz nie dają podstaw do wyjaśnienia, kim był rzeczywiście sam w sobie Jezus historii.
Podsumowując — Jezus jest zagadką historyczną, która nigdy nie będzie rozwiązana.
1. Należy zauważyć, że opinie krążące o Jezusie między „ludźmi” są na ogół raczej pozytywne i życzliwe: nikt, lub prawie nikt, nie mówi o Nim źle.
2. Próba gruntownej krytyki wszystkich tych opinii i pokazanie ich czy to od strony blasku prawdy, czy wykazanie, że każda ma swoje ograniczenia i ogólną niespójność, jest pracą analityczną długą, ale nie trudną i z drugiej strony warto, by jej dokonał chrześcijanin, który pragnie żyć wiarą dojrzałą pod względem intelektualnym.
Nie proponujemy jednak takiej drogi w obecnym rozważaniu, które chce być prowadzone pomiędzy wierzącymi i przewiduje tylko porównanie między dwiema pozycjami („ludzi” i „Kościoła”), by ujawnić dwa sposoby przybliżania tajemnicy Chrystusa i chce pamiętać o ich całkowitej niezgodności.
Rozważanie to pragnie jedynie wzbudzić niepokój aż do ugaszenia go, jeśli okaże się to możliwe, współistnienie (jak wcześniej powiedzieliśmy) w naszym duchu „świata” i „Kościoła”, opinii „ludzi” i poznania danego nam prze Ojca, aby rosnąć w jasności wiary i harmonii życia.
3. Wszystkie, nawet bardzo różniące się między sobą, opinie „ludzi” utrzymują, że Jezus z Nazaretu jest „przypadkiem, który można klasyfikować”: jeden z proroków.
Czy jest mitem? Historia jest pełna mitów.
Czy jest to idea, która naznaczyła koleje losu ludzkości? Można by ją porównać do gnozy w świecie starożytnym lub do marksizmu w świecie współczesnym.
Czy geniusz religijny? Czy możemy porównać Go z Buddą, z Mojżeszem, z Mahometem?
Czy filozof? Czy Platon i Arystoteles mogliby przyjąć Go do swego towarzystwa?
Czy był to badacz społeczny? Czy mógłby stać z Encyklopedystami z XVIII wieku lub z Marksem?
Czy był agitatorem? Czy tak jak On lub bardziej skuteczni byli Spartakus, Masaniello, Bakunin?
Czy był wyzwolicielem? Czy można by postawić Go razem z Simonem Bolivarem lub Giuseppe Garibaldim?
Czy jest człowiekiem, o którym nie można powiedzieć nic pewnego? Czy jeśli przytoczymy inne przykłady: Homer, Pitagoras lub Sokrates, czy można by było ich z Nim porównać?
Mogłoby się wydawać, że podświadomy wysiłek „ludzki” — choć przejawia się poprzez hipotezy bardzo rozbieżne i wyraża poprzez opinie na ogół życzliwe — redukujący Jezusa do czegoś już rozważanego, znanego, „normalnego” chce umieścić Go w jakimś rodzaju doświadczenia ludzkiego; tak jakby przez zakwalifikowanie do pudełka z etykietą, aby nie był już przypadkiem wyjątkowy i nie budził więcej niepokoju.
Jeśli charakterystyką opinii „ludzi” jest wielość, cechą odpowiedzi kościelnej jest jedność. Nie ma pluralizmu w Kościele w odniesieniu do Jezusa Chrystusa: odpowiedź Piotra jest odpowiedzią wszystkich. Tożsamość przekonania każdego z nas z wiarą Piotra jest „skałą” porównawczą, która ocenia wiarygodność przynależności do Kościoła. Kto zmienia tę wiarę, nie ma miejsca w Kościele. Wspólnota apostolska nie zna w tym punkcie żadnych kompromisów (skłonności do irenizmu — fałszywego pokoju).
Jeśli ktoś przybywa do was i nie przynosi tego nauczania, nie przyjmujcie go i nie pozdrawiajcie (2 J 10).
„Uważajcie na prawdziwe bestie w formie ludzi, których nie tylko nie powinniście przyjmować, ale nawet, jeśli to możliwe, nie spotykać. Jedynie powinniście modlić się za nich, by się nawrócili, co jest trudne” (św. Ignacy Antiocheński, Do Kościoła w Smyrnie IV, 1).
„Są to wściekłe psy, które zabijają w ukryciu; wy powinniście się strzec tych, których trudno uleczyć” (św. Ignacy Antiocheński, Do Efezjan VII, 1).
Podczas gdy „opinie” światowe na temat Jezusa usiłują, jak widzieliśmy, poddać Go klasyfikacji, wiara Kościoła, która wyraża się ustami Piotra, podkreśla Jego całkowitą wyjątkowość: Jezus z Nazaretu jest „Chrystusem, Synem Żyjącego, Synem Boga”. Jezus z Nazaretu jest „Kimś”, jest przypadkiem samym z siebie, nieporównywalnym z niczym.
Lecz w jakim sensie powinniśmy mówić o „wyjątkowości” Jezusa? Dlaczego właśnie Jego nie możemy — przez porównanie — z niczym zaklasyfikować?
Kościół apostolski, który przemawia ustami Piotra, jest dzisiaj żywy i obecny w świecie, przedstawia trzy precyzyjne cechy ogólnego określenia „wyjątkowości”: mesjanizm, zmartwychwstanie, bóstwo.
1. a) „Mesjasz” dla Żydów w czasach Jezusa był postacią, która łączyła w sobie wszystkie nadzieje Izraela: był kimś, kto miał przywrócić królestwo Dawida, odnowić i oczyścić kult Boga, dać poznać bez wieloznaczności wolę Jahwe i Jego plan zbawienia, miał położyć kres historii cierpienia i upokorzenia.
Interesujące jest zauważyć, że idea „mesjasza” niekoniecznie była przyjmowana jako coś wyjątkowego. Żydzi rozpoznawali w swej historii wielu „mesjaszy”: Dawid, królowie, kapłani, prorocy, otrzymywali niekiedy również to określenie, które przypominało poświęcenie (konsekrację) przez namaszczenie.
Również w odniesieniu do przyszłości, Mesjasz, którego oczekiwali Żydzi, niekoniecznie miał być wyjątkową osobistością. Pisma odnalezione w Qumran i Testamenty dwunastu patriarchów informują, że wiele środowisk religijnych oczekiwało na czasy ostateczne i na więcej niż na jednego mesjasza: u boku mesjasza Dawida, obdarzonego (prerogatywami) cechami królewskimi, oczekiwano także na — różnego od niego — mesjasza Aarona obdarzonego godnością kapłańską.
Wydaje się, że obietnica Mojżesza, zawarta w Księdze Powtórzonego Prawa, wzbudza oczekiwanie „proroka” różnego od mesjasza-króla i mesjasza-kapłana.
Pan, twój Bóg, wzbudzi ci proroka spomiędzy braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słucha (Pwt 18,15). Odnajdujemy echo tej zapowiedzi w pytaniu skierowanym do Jana Chrzciciela: Czy ty jesteś prorokiem? (J 1,21)
b) Jezus, który zawsze przyjmował z pewną rezerwą tytuł Mesjasza, w ostatnim tygodniu swej misji wydaje się dowodzić, że wszystkie oczekiwania mesjańskie wypełniają się i wyczerpują właśnie w Nim.
Po namaszczeniu w Betanii organizuje wjazd do Jerozolimy jako król i mesjasz Dawidowy. Dokonuje niezwykłych rzeczy, które mają swoje znaczenie i określają Go jako „proroka” (jak na przykład wyrzucenie sprzedawców z krużganków świątyni oraz przeklęcie drzewa figowego); swym niezwykłym znakiem z chlebem i winem w czasie ostatniej wieczerzy sam siebie określa jako Melchizedeka i pokazuje się jako mesjasz kapłański.
W czasie swojej męki urzeczywistnia mesjanizm cierpiącego Sługi Jahwe, o którym mówił Deutero-Izajasz, aby zakończyć chrystofanie i wniebowstąpienie, które Go ukazują jako „Syna Człowieczego”, mesjasza czasów ostatecznych, który przychodzi w chwale Boga i kładzie pieczęci na ludzkiej historii, o której mówiły proroctwa Daniela.
c) Nie dziwi nas w takim razie, że Kościół apostolski nieustannie przedstawia Jezusa z Nazaretu jako Chrystusa, to znaczy jedynego Mesjasza, jedyne wypełnienie wszelkich aspiracji ludzkości.
Formuła wiary: „Jezus jest Chrystusem” (Ty jesteś Chrystusem — mówi Piotr) jest najobficiej udokumentowana w Dziejach Apostolskich (por. Dz 2,36; 3,20; 5,42; 9,22; 17,3; 18,5; 18,28). Formuła ta znajduje naturalnie najszersze zastosowanie w środowiskach żydowskich, lecz była również szeroko stosowana wobec wszystkich wierzących (również nie-Żydów) i jak określenie „Chrystus” w całej wspólnocie języka greckiego wchodzi po prostu jako człon imienia Jezusa. Właśnie od Antiochii — to jest od wspólnoty nie żydowskiej — zaczyna się używać pochodzącej od tego tytułu nazwy „chrześcijanie”, by określić uczniów Jezusa z Nazaretu (por. Dz 11,26).
d) Kościół wszystkim proponuje dziś na nowo wiarę Piotra: Jezus jest Mesjaszem, to znaczy jest Boską odpowiedzią na wszystkie podstawowe oczekiwania ludzkie. Wszystkie nieskończone pragnienia, które płoną w sercach ludzi, pragnienie prawdy, pewności, wolności, znaczenia, radości znajdują w Jezusie z Nazaretu jedyne ostateczne spełnienie.
Konkluzja egzystencjalna jest oczywista: ten pierwszy aspekt „wyjątkowości” Jezusa — Jezusa Jedynego Oczekiwanego przez człowieka i Jedynego Posłanego przez Ojca — wyklucza wszelki kult osobowości i wszelką pomyłkę. Jeśli Jezus jest Mesjaszem, nie musimy już oczekiwać żadnego innego człowieka, który rozwiąże nasze problemy. Wszelka ludzka „wielkość” w tym świetle wydaje się znikoma. Mesjasz już przyszedł: żaden ideolog, żaden wyzwoliciel, żadna nadzwyczajna osobowość nie jest w stanie przyjść, oczarować i wziąć w posiadanie serca prawdziwie chrześcijańskiego.
Święty Ambroży powiedział: „Kościół ma już swojego wybawiciela”.
Raczej, w świetle Chrystusa i Jego wyjątkowej mesjańskości chrześcijaństwo może sprawiedliwe osądzać i zdrowo oceniać każde nowe pojawianie się na scenie istnienia osobistości czy doktryn.
Wyznając Jezusa jako Syna Boga Żywego deklaracja Piotra wydaje się domyślnie zakładać przekonanie, które dominuje we wszystkich apostolskich wystąpieniach od Zesłania Ducha Świętego: Syn Boga Żywego nie mógł pozostać więźniem śmierci i zniszczenia Zabiliście — mówi Piotr — Dawcę życia. Lecz Bóg Go wskrzesił z martwych, a jesteśmy tego świadkami (Dz 3,14-15).
Drugim elementem „wyjątkowości” Chrystusa jest zatem fakt Jego ponownego życia. Niezbędne jest w odniesieniu do tego punktu rozproszyć wszelką możliwość dwuznaczności.
Orędzie Paschalne: „zmartwychwstał” stanowi rdzeń wiary chrześcijańskiej i mówi, że Jezus z Nazaretu, człowiek, który umarł dwa tysiące lat temu na krzyżu, dzisiaj jest prawdziwie, rzeczywiście i w ciele żywy. Żywy w sobie samym: nie w swoim orędziu, w swoim przykładzie, poprzez wpływ swych idei na historię ludzką, nie w ubogich, w braciach, we wspólnocie i są to również sposoby obecności Chrystusa prawdziwe, cudowne, o decydującym znaczeniu dla życia kościelnego, lecz drugorzędne dla pierwszorzędnej i stanowiącej źródło prawdy o Chrystusie żyjącym w ciele, w swojej osobowej tożsamości.
Jeżeli chodzi o samo wydarzenie, które czyni z Jezusa z Nazaretu przypadek sam dla siebie jedyny, osobę nieporównywalną i nie podlegającą klasyfikacji, czyni także wyjątkowym przypadek tych wszystkich, którzy przyjmują to orędzie.
Dla chrześcijan ważne jest zdanie sobie sprawy, że:
— właśnie to jest powodem najgłębszej i nieusuwalnej różnicy między ludźmi (por. Dz 25,19: Mieli z nim spory o ich wierzenia i o jakiegoś zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje);
— to przeświadczenie umieszcza w sposób konieczny wierzących w stanie „głupoty” w oczach niewierzących (1 Kor 4,10: My głupi z powodu Chrystusa);
— nie ma i nie może być żadnego stanowiska pośredniego między utrzymywaniem, że Jezus jest dzisiaj żywy w ciele a utrzymywaniem, że Jezus jest dzisiaj martwy w ciele, ponieważ nie istnieje żadna możliwość kompromisu w tym punkcie pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi;
— jeśli Chrystus zmartwychwstał, to dla człowieka wszystko się zmieniło: śmierć, ostateczna konieczność, została zwyciężona i nie ma już nad człowiekiem władzy;
— to właśnie czyni Jezusa z Nazaretu prawdziwym „rewolucjonistą”: fakt, że po śmierci nadal prawdziwie istnieje, rzeczywiście i cieleśnie, niewzruszenie żyje.
Piotr ogłasza: Ty jesteś Synem Boga. I tu właśnie mamy trzeci najwyższy i najbardziej zadziwiający element wyjątkowości Jezusa z Nazaretu, to znaczy Jego boska osobowość lub po prostu bóstwo.
W historii było nie do pomyślenia, by mogło dojść do ubóstwienia człowieka „z przyczyn naturalnych”, szczególnie w kulturze hebrajskiej, tak całkowicie bezwzględnie i żarliwie monoteistycznej. Jednakże Kościół apostolski doszedł do tego wstrząsającego przekonania, zmuszony przez światło zmartwychwstania: Ty jesteś moim Panem i moim Bogiem (J 20,28); to wyznanie wiary niewiernego Tomasza, zamieszczone na końcu katechezy Janowej.
Kościół apostolski wyraża w różny sposób tę trudną wiarę, lecz zawsze z wielką jasnością i ze wszystkimi jej różnorodnymi składnikami:
— Paweł: Jezus jest „natury boskiej” (istnieje w „naturze boskiej”) (Flp 2,6) i otrzymał Imię, które jest ponad wszelkie Imię (Flp 2,9);
— Jan: Jezus jest Słowem, które było u Boga i było Bogiem (J 1,1);
— Mateusz: umieszcza Syna między Bogiem Ojcem i Duchem Boga, na tym samym poziomie: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego (Mt 28,19);
— List do Hebrajczyków: Do Syna zaś mówi: Twój tron, o Boże (trwa niewzruszony) na wieki (Hbr 1,8).
W świetle Paschy Kościół apostolski dotarł do tego przekonania o bóstwie Jezusa, ponieważ w końcu zrozumiał, że Jezus w mowach i czynach swego życia ziemskiego w różnorodny sposób, choć ostrożnie, na nowo przypisał sobie cechy boskie:
— stawia się na równi z Prawodawcą z Synaju: Ja natomiast wam mówię... (Mt 5-7);
— przypisuje sobie prawo odpuszczania grzechów (Mt 9,2; Łk 7,36-50);
— utrzymuje, że jest Sędzią ludzi i historii;
— ogłasza, że jest „Panem szabatu” i że jest większy niż świątynia (Mt 12,6.8);
— mówi, że jest jedynym nauczycielem, który nie tylko ma zawsze rację, ale „jest prawdą”;
— stawia się wyżej od aniołów (zob. Mk 13,41);
— mówi, że trzeba Go kochać bardziej niż ojca, matkę, żonę, synów, braci (zob. Mt 10,37; Łk 14,26);
— utrzymuje, że nie jest jednym z synów Bożych, lecz że jest Jedynym Synem (Mt 21,33-34);
— w Jego wypowiedziach Bóg i On są dokładnie na tym samym poziomie: Nikt nie zna Syna, tylko Ojciec; i nikt nie zna Ojca, tylko Syn... (Mt 11,27; Łk 10,22)
Pewność historyczna — ogłaszana poprzez wszystkie nie podlegające dyskusji „logia” (krótkie wypowiedzi) — w których Jezus przedstawia siebie jako Boga, sprawia, że zupełnie nie do przyjęcia jest opierająca się na dobrej wierze, dostosowana, „umiarkowana” koncepcja, jaką o Chrystusie ma wielu „poprawnie myślących”, którzy chcą móc cenić i chwalić Jezusa jako mędrca, sprawiedliwego i wielkiego, bez uznania Go za Pana i Boga. Takiemu „dopasowywaniu” przeczy cała dokumentacja ewangeliczna, jaką posiadamy: człowiek, który mówi to, co On mówi, nie może być uważany ani za mędrca, ani za sprawiedliwego, ani za wielkiego, nie możemy Go szanować ani czcić.
Albo przynajmniej nie jest prawdziwe to wszystko, co mówi o sobie i to, co twierdzi o Nim Kościół apostolski.
Nie można więc dotrzeć do zdobycia jakiegoś ogólnego uzgodnienia na podstawie niesprecyzowanego szacunku dla Chrystusa: albo się Go odrzuca, gardzi Nim, albo się przed Nim klęka.
Jezus to przewidział: Myślicie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię? Nie, mówię wam, lecz rozłam (Łk 12,31). Natomiast na początku „Ewangelii Dziecięctwa”, według Łukasza, odnajdujemy wyrażone przekonanie, że został On postawiony „dla zniszczenia i zmartwychwstania” i pozostaje w świecie jako znak, któremu sprzeciwiać się będą, by zostały ujawnione zamysły serc wielu (Łk 2,34-35).
Jak można było zauważyć istota problemu chrystologicznego znajduje się właśnie tutaj. Czy Jezus jest „jednym z ...”, czy jest tym Jedynym, czy możemy Go jakoś po ludzku zakwalifikować, czy jest wydarzeniem samym dla siebie? Czy Jego pojawienie się w świecie jest ważnym faktem, lecz porównywalnym z innymi przy pomocy dostępnych nam środków oceny, czy jest to wydarzenie jedyne, decydujące i niepowtarzalne? To właśnie jest podstawowe pytanie.
Bycie „chrześcijanami” oznacza zrozumienie, że Jezus jest całkowicie Jedyny i nie istnieją adekwatne ludzkie oceny odpowiednie dla Niego, który jest absolutnie wyjątkowy.
Z tego również wynika egzystencjalne następstwo, że nasze odniesienie do Niego nie toleruje innych określeń jak „wyjątkowość”. Nasze poznanie Go nie może być takie, jakie wystarcza w odniesieniu do innych rzeczy lub innych osób, lecz powinno być światłem udzielonym z wysoka: ciało ani krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.
Rozpoznanie Jego władzy (godności jako Pana) nie jest zakończeniem teoretycznego wnioskowania, lecz jest uległością wobec Ducha Świętego: Nikt nie może powiedzieć: Jezus jest Panem, bez pomocy Ducha Świętego (1 Kor 12,3).
Nasza miłość do Niego nie może dopuszczać wyjątków: Kto kocha ojca i matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien (Mt 10,37).
Nasze poddanie życia Jezusowi nie może być inne, jak tylko całkowite, zupełne, ostatecznie, tak jak żadna służba wojskowa nie może być rozumna, tylko opierająca się na zasadzie: Kto straci swoje życie dla Mnie, znajdzie je (Mt 10,39).
Wstęp
5CZĘŚĆ PIERWSZA
Tożsamość Jezusa z Nazaretu
17Wprowadzenie
191. Wygląd zewnętrzny
272. Psychologia
433. Oryginalność
67CZĘŚĆ DRUGA
Przybliżenie Tajemnicy Chrystusa
95Wprowadzenie
971. Syn Boga Żywego
992. Zbawiciel
1213. Głowa
149opr. mg/mg