O wyobrażeniach odnośnie życia wiecznego i nieba
„Żyć, to być z Chrystusem; tam, gdzie jest Chrystus,
tam jest życie i Królestwo” — pisze św. Ambroży.
„Są chrześcijanie, którzy są pewni istnienia Boga (...), ale nie uważają za konieczne, by troszczyć się w jakiś szczególny sposób o kwestię życia wiecznego”. Tak w 1979 r. pisał Karl Rahner, wybitny teolog niemiecki i uważny obserwator świadomości religijnej ludzi XX wieku. Wprawdzie pojawiają się od czasu do czasu jakieś wydarzenia i publikacje, w których stawiane są pytania dotyczące życia wiecznego (zazwyczaj pobudzają one ciekawość, jak na przykład książka „Życie po życiu” Raymonda Moody'ego), ale ogólnie troska o życie wieczne odgrywa w życiu dzisiejszego człowieka rolę drugorzędną, a niekiedy jest przez niego uważana za coś wprost staroświeckiego, a zatem i wstydliwego.
Sytuacja taka jest związana z głębokimi przemianami, jakie dokonały się w ostatnich czasach w obrazie świata, na który składa się przede wszystkim jakaś wizja kosmosu, rola przypisywana prawom natury oraz system wartości, który w znaczącym stopniu kształtuje ludzkie zachowania i ukierunkowuje ich wyobrażenia. Te przemiany wpłynęły na wizję zagadnień dotyczących życia wiecznego, takich jak: koniec świata, chwalebny powrót Chrystusa, Sąd Ostateczny, zmartwychwstanie ciała, niebo, piekło, czyściec. O tym wpływie świadczą prowadzone ostatnio dyskusje dotyczące tych zagadnień.
W ramach wcześniejszego, starożytno-średniowiecznego, obrazu świata było względnie łatwo wyobrazić sobie tak zwane rzeczy ostateczne, gdyż należały one do powszechnie akceptowanego obrazu świata, łącznie z możliwością pokazania, gdzie się one znajdują. Niebo wskazywano jako istniejące gdzieś „w górze”, piekło natomiast sytuowano „pod” ziemią. Kto chce przekonać się o tym, może sięgnąć do książki francuskiego historyka Jacques'a Le Goffa „Historia nieba”, która nie tyle jest historią nieba, co historią wyobrażeń o niebie, jakimi w ciągu wieków żyli ludzie. Dlatego, chociaż jest to publikacja bardzo interesująca, nie może być uznana za wystarczającą pomoc do odkrycia chrześcijańskiej wizji nieba. To samo trzeba powiedzieć o jego książkach na temat czyśćca i piekła.
W ramach współczesnych obrazów świata rzeczy ostateczne wymykają się ludzkiej wyobraźni, gdyż w świecie, w którym żyje dzisiejszy człowiek, nie ma dla nich po prostu miejsca — nie da się ich jakoś wpisać w poznaną strukturę kosmosu, jak jeszcze do niedawna było to możliwe. Nie należy oczywiście ubolewać z tego powodu, że nie ma już „miejsca”, które można by zaproponować ludzkiej wyobraźni jako — na przykład — miejsce nieba. Oznacza to po prostu, że należy podjąć wysiłek zmierzający do tego, by odkryć to, co dotyczy zagadnień życia wiecznego, a co w coraz większym stopniu będzie się opierać na danych objawienia i na wierze Kościoła, wyrzekając się pokładania ufności w łatwej — co też prawie zawsze oznacza zawodnej i zwodniczej — wyobraźni.
Jeśli więc chcemy zbliżyć się do zrozumienia, czym jest i będzie dla nas niebo, musimy uświadomić sobie podstawowe prawdy, które należą do naszego dziedzictwa wiary. Już psalmista, na długo przed Chrystusem, rzucił ważne światło na problem życia wiecznego, w tym także na problem nieba. W psalmie 73 znajdujemy głębokie i piękne stwierdzenia: „Lecz ja zawsze będę z Tobą, Tyś ujął moją prawicę. (...) Kogo prócz Ciebie mam w niebie? Bóg jest opoką mego serca i mym udziałem na wieki”. Jakby nawiązując do tych stwierdzeń, św. Augustyn mówi: „On (Bóg) po tym życiu jest naszym miejscem”. Hans Urs von Balthasar, wielki teolog XX wieku, stwierdza: „To Bóg jest celem ostatecznym swojego stworzenia. On jest niebem dla tego, kto Go osiąga; piekłem dla tego, kto Go traci; sędzią dla tego, kto jest osądzany przez Niego, czyśćcem dla tego, kto jest oczyszczany przez Niego. On jest Tym, dla którego umiera to wszystko, co jest śmiertelne i co jest wskrzeszane dla Niego i w Nim”.
Niebo to uszczęśliwiające spotkanie z Bogiem. Niebo to Bóg, który „zamieszkuje światłość niedostępną”. Wraz ze śmiercią życie ludzkie osiąga kres, ale jest to kres, który prowadzi przed Boga. Życie wieczne jest naszym byciem i życiem z Nim — z Jezusem Chrystusem, który został wskrzeszony spośród umarłych, w chwale sądu i łaski Bożej. Niebo to nie jakieś pocieszające otarcie łez i zasiadanie przy wiecznym stole obfitości, ale oglądanie Boga „twarzą w twarz” i wspólnota przyjaźni z Nim, kontemplacja Jego wiecznej prawdy i wieczne kosztowanie Jego miłości. Każde ludzkie wyobrażenie, które redukuje ten aspekt nieba, czyniąc z niego tylko jedno z wielu przyjemnych zajęć niebieskich, degraduje sam chrześcijański obraz Boga. Nie będzie więc przesadą stwierdzenie, że niebo to wejście Boga, całkowicie odsłoniętego, w naszą ciasną stworzoność, by na stałe uczynić z niej swoje chwalebne mieszkanie.
To prawda, że przez śmierć człowiek traci większość z tego, co należało do jego ziemskiego życia i co było przedmiotem jego codziennych trosk. Aniołowie śmierci opróżniają mieszkania ludzkiego ducha ze wszystkiego, co nieużyteczne dla ludzkich biografii, zostawiając tylko autentyczną istotę ludzkich wolnych czynów. Za człowiekiem idą więc tylko jego czyny, gdyż są z nim związane, wyrastając z samej istoty jego wolnego ducha. Człowiek musi po prostu zaakceptować tę ogromną i milczącą pustkę, jaką odsłoni w nim śmierć, jako swoją autentyczną istotę. Ale nie powinno to budzić przerażenia, ponieważ Bóg czeka, aby przelać w nią swoją Tajemnicę, pełną czystego światła i płomiennej miłości, która daje więcej, niż można stracić przez śmierć.
Nasze niebo jest tą naszą pustką, która zostaje na wieczność wypełniona nieskończonym światłem obecności Bożej pod okiem naszego Zbawiciela. Niebo zatem to Bóg, który łaskawie udziela się człowiekowi, napełniając go pokojem i czyniąc go szczęśliwym we wspólnocie z życiem Jezusa Chrystusa, w blasku Jego miłosierdzia, Jego łaski i Jego potęgi.
Niemiecki myśliciel Ludwig Feuerbach w znanej książce „O istocie chrześcijaństwa”, która wyrządziła także wiele szkody chrześcijaństwu, zapisał ważną refleksję, na którą warto zwrócić uwagę, gdy mówimy o niebie: „Doktryna nieśmiertelności jest epilogiem chrześcijaństwa — testamentem, w którym wyraża się jego ostatnia wola, a zatem w nim ukazuje się to, co w innym przypadku jest zazdrośnie strzeżone. W jaki sposób człowiek przedstawia swoje królestwo niebieskie, to w taki sam sposób przedstawia swojego Boga. Istotne cechy charakterystyczne jego królestwa niebieskiego są istotnymi cechami charakterystycznymi jego Boga. (...) Królestwo niebieskie jest więc kluczem do najbardziej ukrytych tajemnic religii”.
Głęboka racja zawarta jest w tej refleksji. Rzeczywiście, jak człowiek traktuje życie wieczne, tak samo traktuje Boga, swoją wiarę i jej wymagania. Jakie będzie niebo człowieka, taki będzie jego Bóg, jego religijność i jego życie. Oznacza to, że ciągle mamy patrzeć na to tajemnicze mieszkanie, w którym przebywa Bóg i w którym pragnie nam dać swój udział. Oznacza to, że musimy przez kontemplację objawienia i tajemnic wiary wypracowywać coraz wznioślejszą ideę nieba, która z kolei będzie nas zbliżać do Boga.
Nawiązując do cytowanego na początku stwierdzenia Karla Rahnera, możemy powiedzieć, iż z chrześcijańskiego punktu widzenia troszczyć się z zapałem o życie wieczne oznacza troszczyć się wprost o Boga i wiarę w Niego. Chociaż „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”, nie będą zuchwalstwem próby zmierzające do tego, by sięgnąć do nieba. Będą natomiast wyrazem odwagi wiary, która poważnie traktuje zachęty tego typu zawarte w liturgii, na przykład z Wniebowstąpienia Pańskiego, oraz konsekwentnego poszukiwania pełni szczęścia, jakiego pragnienie zapisał Bóg w ludzkim sercu.
opr. mg/mg