O tajemnicy Wniebowzięcia Maryi i jej liturgicznych interpretacjach
Jeszcze jako dziecko pojechałem z mamą do Krakowa. Na Wawelu były wystawione rzeźby z odzyskanego po wojnie ołtarza Wita Stwosza. Stałem przed ogromną Matką Boską i nie rozumiałem prawie nic. Wyglądała jakby miała za chwilę osunąć się na ziemię. Po kilku latach zobaczyłem - już w kościele Mariackim - całość. Rozumiałem więcej, ale przecież nie wszystko. "Zaśnięcie Matki Boskiej" - mówiła mama. Zapytałem wtedy: "Dlaczego «zaśnięcie»?".
Dziś otwieram "Księgę chwały męczenników" św. Grzegorza z Tours (sprzed 1000 lat) i czytam: Gdy błogosławiona Maryja zakończyła już bieg swego życia i gdy została powołana z tego świata, zgromadzili się do jej domu wszyscy apostołowie z poszczególnych krain. A gdy usłyszeli, że ona ma zostać zabrana z tego świata, czuwali wraz z nią. I oto Pan Jezus nadszedł ze swymi aniołami, i wziąwszy jej duszę oddał ją aniołowi Michałowi, i odszedł. Rankiem zaś wzięli apostołowie jej ciało, złożyli w grobie, i strzegli je gotowi na przyjście Pana. I oto znowu stanął przed nimi Pan, i wziąwszy święte ciało nakazał ponieść je na chmurze do raju, gdzie teraz, przybrawszy znowu swą duszę i ciesząc się z wybranymi Pana, używa dóbr wiecznych, które nigdy się nie skończą.
Po latach byłem w Efezie. Nad miastem, na wzgórzu pokrytym lasami, bije źródło. Meryem Ana - mówią na nie od wieków okoliczni mieszkańcy - Źródło Maryi. Jest ono ujęte kamiennym obmurowaniem. Obok - kaplica z V wieku poświęcona Maryi. Nieco wyżej - resztki wystających z ziemi murów. Archeologowie datują je na wiek I. Tradycja wskazuje to miejsce jako dom, w którym u boku św. Jana mieszkała Matka Jezusa. Nie bez wzruszenia stanąłem tam. Czy to tu dokonało się owo Zaśnięcie? Z dala od ludzi, w tej uroczej samotni efeskich wzgórz? Zaśnięcie i Wniebowzięcie... Tu czy w Jerozolimie?
Otwieram "Transitus", czyli opowieść o przejściu Maryi z ziemi do nieba. Autor podaje się za Józefa z Arymatei, tekst jest wszelako późniejszy, pochodzi z wieku chyba III. Autor opowiada, jak to do Jerozolimy, gdzie mieszkała Matka Pana, przybyli wszyscy Apostołowie. Nie było jeszcze Tomasza (który i w dniu Jezusowego zmartwychwstania nie zdążył na czas). Gdy nadeszła niedziela, o godzinie trzeciej, tak jak Duch Święty zstąpił w obłoku na apostołów, tak zstąpił Chrystus z mnóstwem aniołów i przyjął duszę Maryi... Wtedy apostołowie, przerażeni tak wielkim światłem, podnieśli się przy śpiewie psalmów i ponieśli jej święte ciało z góry Syjon do Doliny Jozafata... Z wielką czcią złożyli ciało w grobowcu... I natychmiast zabłysła wokół nich światłość z nieba, a gdy padli na ziemię, święte ciało zostało przez aniołów wzięte do nieba. Czytam starożytne księgi i widzę... Tak, widzę "pogrzeb" Maryi w czasie uroczystych obchodów Wniebowzięcia na Górze św. Anny. Podobnie to wygląda w innych sanktuariach, ale ja wyrosłem w cieniu tej właśnie góry. Druhny ubrane na czarno, górnicy w paradnych strojach, pełna powagi i żalu pieśń śpiewana przez tysiące pielgrzymów. Z "Domku Maryi" wynoszą Jej ciało. Mary wsparte są na ramionach dwunastu Apostołów. Rzeźbiarz znał, widać, starą tradycję. Pielgrzymi płaczą, nawet dzieci strudzone zbyt długą powagą przecierają oczęta. Wdrapałem się na drzewo, filmuję, czuję, że i moje oczy wilgotnieją. Wszyscy jesteśmy zanurzeni w głębi tajemnej tradycji, z której tylko nieco przeczuwamy, a rozumiemy jeszcze mniej.
Idąc brzegiem rzeki, sięgnąłem po różaniec (lubię odmawiać go w czasie spaceru). Tajemnica Wniebowzięcia... Myśl zamiast do Jerozolimy lub do Efezu poszybowała w zaświaty. Bo jak nazwać wzniesienie się ponad ciasnotę trójwymiarowej przestrzeni? Przypomniał mi się ów fizyk, którego spotkałem kiedyś w Tatrach. Mówił wtedy: "My, ludzie, jesteśmy trój-, wliczając czas cztero-wymiarowi. A przecież rzeczywistość jest wielowymiarowa. Jestem fizykiem. Dlatego mam swoją wizję Boga, nieba, no i... zmartwychwstania. Gdybyśmy mogli z naszej trójwymiarowej przestrzeni przejść w kolejne wymiary - a jest ich wiele - dostrzeglibyśmy całe bogactwo rzeczywistości. Nie możemy. Na razie - podkreślił. - Jesteśmy uwięzieni, jak te koła, elipsy i trójkąty na płaszczyźnie. Z odrobiną fantazji można sobie wyobrazić, że żyją one jakimś swoim życiem. I co te «istoty» wiedzą o przestrzeni? Czy elipsa wie, że jest ukośnym przekrojem walca? Trójwymiarowej bryły? Czy trójkąt wie, że jest przekrojem ostrosłupa? Czy punkt wie, że jest fragmentem nieskończonej prostej? Nie-skoń-czo-nej! To, co mówię, to już nie matematyka i fizyka. To już moja wiara. Wierzę, że czeka nas wyzwolenie z tego trójwymiarowego istnienia. Wy, teologowie, nazywacie to zmartwychwstaniem. Ja nazywam przejściem do istnienia wielowymiarowego. Myślę, że chodzi nam o to samo...".
Odmawiam różańcowe "zdrowaśki" i myślę o wielowymiarowej przestrzeni. Wniebowzięcie jest właśnie tym! Wyzwoleniem z ciasnoty świata takiego, jaki znamy. Świata zamkniętego w trzech, tylko trzech wymiarach. Nawet z matematyczno-fizykalnego punktu widzenia rzeczywistość jest bogatsza, o wiele bogatsza. A wiara podpowiada jeszcze więcej, niż wiedzą matematycy.
Skończył się na Górze św. Anny symboliczny pogrzeb Matki Boskiej. Jutro poniosą statuę Wniebowziętej ku szczytowi góry. Bo jak inaczej wypowiedzieć symbolicznym językiem wiary wizję nieba? Trzeba pójść ku górze. Świat oglądany ze szczytów przestaje być płaski, obraz staje się bogatszy i piękniejszy, sprawy codziennej przyziemności wydają się mniejsze i nie uwierają tak bardzo. Matka Boska w niesionej pośród tłumu figurze zda się ulatać ku niebu. Tak, przecież to w-Niebo-wzięcie! My też jakbyśmy już lżejsi byli.
Wracam do starożytnej opowieści o przejściu Maryi. Tomasz nie zdążył ze wszystkimi. Ale niespodziewanie został przywiedziony na Górę Oliwną i ujrzał, jak najświętsze ciało dążyło do nieba... Gdy znalazł wszystkich apostołów, rzekł błogosławiony Tomasz: «Gdzie złożyliście Jej ciało?» Oni wskazali palcem grób. On zaś rzekł: «Nie ma tam ciała zwanego najświętszym»... Przystąpili do grobu, podnieśli kamień, ale gdy nie znaleźli ciała, nie wiedzieli, co rzec, bo przekonały ich słowa Tomasza. Opowieść ta, jak i wiele jej podobnych starożytnych opowieści, wyraźnie nawiązuje do ewangelicznych relacji o zmartwychwstaniu. Bo czym w istocie jest tajemnica Wniebowzięcia? Jest zapoczątkowaniem powszechnego zmartwychwstania, wedle tego, co pisze św. Paweł w Liście do Koryntian: "...w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa..." (1 Kor 15,22n). A któż bardziej nad Jego Matkę do Niego należy? Któż jest Mu bliższy od Niej? Nie tylko z racji cielesnego pochodzenia, lecz z racji wzniesienia się na wyżyny ducha już tu, na ziemi? A co znaczy "wznosić się na wyżyny ducha"? Z jednej strony nie dać się przykuć zbytnio do spraw przyziemnych. Nie pozwolić, by ciało i materia wzięły górę nad tym, co w nas duchowe. Innymi słowy: nie dać się zamknąć w ciasnocie trójwymiarowej, materialnej, biologicznej przestrzeni. Z drugiej strony otworzyć swój umysł i całe wnętrze na sprawy ducha. W ten sposób przygotować można swoje własne wniebowzięcie. Można i trzeba. Bo i po nas przyjdzie Pan - tak - jak kiedyś przyszedł po swoją Matkę. Przeprowadzi naszą duszę do nieba, aby koniec końców i ciału dać nowe istnienie, nowe życie w wielowymiarowej przestrzeni - jakby powiedział mój znajomy fizyk. Ale jeśli to ciało jest zbytnio uwikłane w swoją cielesność, jeśli nasz ziemski byt jest zanadto przyziemny - to trudno będzie się od ziemi oderwać, i dobrze, że Pan w swoim wielkim miłosierdziu zechce nas oczyścić. Maryja była czysta i niepokalana - dlatego Jej odejście stało się Wniebowzięciem. Tylko cząstkę tej tajemnicy przeczuwamy. Ale i ta cząstka dodaje nam skrzydeł, bo chcielibyśmy ulecieć wysoko, wysoko... Wszystko jedno skąd - z Jerozolimy czy z Efezu, z Katowic czy z Opola, z wielkiego Rzymu czy z małych Wilamowic. Jakiekolwiek "skąd-dokąd" przestaje cokolwiek znaczyć, gdy przed człowiekiem otwiera się Nieskończoność. Dlatego w uroczystość Wniebowzięcia Maryi jakbyśmy już lżejsi byli.
opr. mg/mg