Fragmenty książki "Fundamenty wiary"
ISBN: 83-7030-493-1
wyd.: 2007 Księgarnia św. Jacka
Możecie teraz dojść do wniosku, że mieć głęboką więź ze swoim dzieckiem, grupą młodzieżową czy uczniami po to, by pomóc im rozwinąć pogłębione przekonania chrześcijańskie i po to, by poznać siebie jest wyzwaniem, do którego potrzeba całego zestawu podręczników i możecie mieć rację. Książka, którą czytacie, jest częścią przygotowanego specjalnie w tym celu programu pastoralnego "Fundamenty wiary", mającego wspierać wasze wysiłki. Program ten pomaga wam i młodym ludziom budować fundamenty wiary, szukać odpowiedzi, dlaczego wierzysz w to, w co wierzysz (zob. załącznik A).
Laura ma zniekształconą wiedzę o Bogu, prawdzie i rzeczywistości, a jej sytuacja wcale nie jest rzadkością pośród młodych ludzi, nawet tych z dobrych chrześcijańskich domów. Niestety wielu rodziców nawet sobie nie uświadamia, w co wierzą ich dzieci. Rodzice Laury dopiero teraz dowiadują się, w co wierzy ich córka i zaczynają się martwić.
Co w takim razie powinni robić rodzice, kiedy niepokoją się tym, w co wierzą ich dzieci? Co powinni robić wychowawcy, kiedy jeden z młodych ludzi zwierza im się, że nie może porozumieć się z rodzicami? Co powinni zrobić księża lub katecheci, kiedy odkrywają, że ich podopieczni borykają się z pytaniami o własną wiarę i tożsamość?
To są problemy, którym muszą stawić czoła także Dawid i Liza, podejmując wysiłek, by pomóc Laurze.
* * *
Liza pochyliła się w stronę Laury. - Mówisz, że twój tata chce, żebyś wierzyła w to samo, co on - powiedziała. - Co masz na myśli?
- Trochę się kłóciliśmy, bo bo myślę, że są zbyt dogmatyczni w niektórych sprawach, rozumiesz? - Laura stopniowo zaczęła mówić coraz pewniej. - Że niby Jezus jest jedyną drogą do Boga, a inne religie nie, i takie tam. Najgorsze, że kiedy zaczynamy o tym rozmawiać, od razu wpadają w gniew i zachowują tak jakbym totalnie odrzuciła Boga i miała zamiar ogolić sobie głowę i stać się mniszką buddyjską, czy coś w tym stylu.
- No, a jaki jest twój kontakt z Bogiem? - Dawid uśmiechnął się życzliwie.
Minęło kilka chwil zanim Laura odpowiedziała, wzruszając ramionami:
- Sama nie wiem to znaczy, może trochę kwestionuję to, w co kiedyś wierzyłam i nie poukładałam sobie jeszcze tego wszystkiego. - Przerwała, przełykając ślinę, a jej oczy wypełniły się łzami - Ale nawet jeśli nie jestem tak blisko Boga jak kiedyś, to mój tata nie powinien mnie tak nienawidzić!"
- Ale czemu mówisz, że cię nienawidzi, Lauro?" - zdziwił się Dawid.
Szybko wytarła łzy. - Powiedział, że żałuje, że w ogóle się urodziłam.
- Powiedział ci coś takiego? - zapytała zaskoczona Liz.
- Nie mi. - Laura potrząsnęła głową. - Mojej mamie. Kilka dni temu powiedziałam jej, że nie jestem w nastroju, żeby słuchać, jak czyta mi Pismo Święte i chyba ją tym dotknęłam. Później, gdy przechodziłam obok sypialni rodziców, usłyszałam jak tata mówił: "Jeśli tak, to żałuję, że w ogóle się urodziła".
- Jesteś pewna? - zapytała Liza. - Może mówił o kimś innym.
- Nie - potrząsnęła stanowczo głową. - Wiem, że rozmawiali o mnie.
Dziewczyna zagryzła dolną wargę i pochyliła głowę, oboje byli poruszeni, widząc jak łzy z jej policzka kapią na stół.
Liza wyciągnęła rękę i dotknęła Laury, podając jej chusteczkę. - Tak mi przykro - powiedziała. - Wiem, że to musi bardzo boleć. - Przysunęła swoje krzesło bliżej Laury i objęła ją. - Tak bardzo mnie boli, że musiałaś słyszeć jak twój ojciec, to powiedział. Tak mi przykro. Tak mi przykro - powtarzała szeptem. - Ale chcę żebyś wiedziała, że bez względu na to, co powiedzą inni, Dawid i ja bardzo się cieszymy, że się urodziłaś. Jesteś cennym dzieckiem Boga i znaczysz dla nas tak wiele. Kochamy cię, Lauro. Kochamy cię i zawsze będziemy kochać, choćbym nie wiem co. Rozumiesz?
Laura podniosła głowę i zobaczyła łzy spływające po twarzy Lizy. Spojrzała na Dawida, który również wydawał się poruszony tą sytuacją. Nagle zaczęła cicho łkać, opierając twarz na barku Lizy. Dawid wyciągnął ręce przez stół i dotknął dłoni Laury i swojej żony. Zaczął się cicho modlić.
- Panie - powiedział - smucimy się razem z Laurą. I wiemy, że Ty też nad nią bolejesz. Ty wiesz, jak to jest czuć się odrzuconym i opuszczonym przez najbliższych. I chociaż Laura nie czuje teraz akceptacji swojego ziemskiego ojca, proszę Cię, pozwól jej poczuć uzdrawiającą miłość jej Ojca niebieskiego. Boże, obejmij ją swoimi rękoma i daj jej poczuć to w tym momencie. Daj jej poczuć, że jej dotykasz, kiedy my ją dotykamy. Daj jej poczuć twoją akceptację - i naszą - i przypomnij jej, że nie jest sama. W imię Jezusa, Amen".
Kiedy Dawid skończył się modlić, wszyscy troje siedzieli objęci jeszcze przez chwilę. Potem Laura uniosła chusteczkę i otarła twarz.
- Jesteście wspaniali - powiedziała. - Nigdy nie miałam takich przyjaciół.
- No więc już masz - uśmiechnął się Dawid.
Dziewczyna wytarła łzy. - Mam tyle pytań - westchnęła.
- Pytaj więc - odrzekła Liza.
- Nawet nie wiem od czego zacząć. Czuję się cała rozbita.
- Wobec tego może zrobimy tak - zaproponowała Liza. - Spotykajmy się rano co drugi dzień przez tych kilka tygodni, kiedy jesteś w domu w czasie ferii świątecznych: wtedy pogadamy i spróbujemy odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania.
- Dzięki - powiedziała Laura, patrząc to na Liz, to na Dawida. - Byłoby wspaniale.
- OK - ucieszyła się Liza. - Umowa stoi.
- Laura znów spojrzała na nich, a w jej oczach widać było nieme pytanie.
- Tak? - zachęcił ją . - Coś jeszcze?
Przytaknęła ruchem głowy. - Właściwie nie wiem - powiedziała. - Tak się tylko zastanawiam
- O co chodzi? - dopytywała się Liza, ciągle obejmując Laurę.
- Hmm a moglibyście porozmawiać z moimi rodzicami? Nie wiem, może tylko z ojcem. Tak myślę, że może Liza poklepała ramię Laury lewą ręką. - Jasne - powiedziała. - Nie ma sprawy. - Objęła nastolatkę obiema rękami i spojrzała nieco nerwowo na męża, zastanawiając się, w co się właśnie wpakowali.
opr. aw/aw