Papieska encyklika „Centesimus annus” to nie tylko spojrzenie w przeszłość „kwestii społecznej”, ale przede wszystkim skierowanie uwagi ku przyszłości, aby nie powielać błędów, które stały się przekleństwem XX wieku. Czy historia nauczy nas czegoś, czy też damy się kolejny raz zwieść fałszywym lewicowym ideologiom i mirażom konsumizmu?
W ciągu pierwszych 10 lat swego pontyfikatu Jan Paweł II wydał dwie encykliki społeczne: Laborem exercens oraz Sollicitudo rei socialis. Rok 1991 przyniósł kolejną: Centesimus annus, opublikowaną 1 maja, we wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika. Można zadać pytanie, czy w międzyczasie zaszły jakieś istotne zmiany, które dały asumpt do napisania kolejnego dokumentu omawiającego zagadnienia społeczne? Nietrudno na to pytanie odpowiedzieć, zwłaszcza z perspektywy naszego kraju. Rok 1989 to wielki przełom społeczny, związany z upadkiem reżimów komunistycznych w Polsce i w całym bloku wschodnim.
Pamiętamy datę 4 czerwca 1989 – to wybory w Polsce, które uruchomiły całą lawinę przemian społecznych, a od władzy odsunięta została PZPR. W Czechosłowacji w nocy z 17 na 18 listopada rozpoczęła się aksamitna rewolucja. Protest ponad 50 tysięcy studentów w Pradze został brutalnie stłumiony przez komunistyczną milicję – i była to kropla, która przelała czarę społecznej goryczy. W ciągu kilku dni zarówno w Pradze, jak i w Bratysławie protest obywatelski przerodził się w tak potężny zryw, że władze komunistyczne zmuszone były ustąpić – do dymisji podał się premier Ladislav Adamec, a kilka dni później także prezydent, Gustav Husak. 29 grudnia prezydentem Czechosłowacji został Václav Havel, opozycjonista, wcześniej więziony przez komunistów.
1 grudnia 1989 Watykan odwiedził I sekretarz KPZR, Michaił Gorbaczow. Nie jest znana treść jego rozmowy z Janem Pawłem II, ale jak wskazuje papieski biograf, George Weigel, zapewne radziecki przywódca pragnął przedstawić swoją koncepcję „komunizmu z ludzką twarzą”, podczas gdy dla Papieża tego rodzaju projekt był sprzeczny sam w sobie. Komunizm oparty na fałszywych założeniach socjologicznych – walki klas, błędnej antropologii, redukującej człowieka do wymiaru materialnego i pokrętnej filozofii – dialektyce marksistowskiej – nie mógł się ostać. Siedemdziesiąt dwa lata, jakie upłynęły od rosyjskiej rewolucji październikowej, boleśnie obnażyły wszelkie słabości tego nieludzkiego systemu, który mógł funkcjonować tylko w oparciu o polityczną przemoc i uprzedmiotowienie obywateli państwa.
Jeśli wierzyć wspomnieniom Gorbaczowa, Papież przestawił mu wizję Europy „od Uralu do Atlantyku”, która wraca na swój właściwy kurs historyczny – po ciemnym okresie komunistycznych wypaczeń. W oficjalnym przemówieniu, które nastąpiło po prywatnym spotkaniu, Papież mówił o milenium chrztu Rusi, przywróceniu wolności religijnej, prawach człowieka oraz krwawym stuleciu, które powinno wreszcie się zakończyć, dając początek nowemu spojrzeniu na człowieka i nowej, powszechnej solidarności.
Zmiany, które nastąpiły w bloku wschodnim, objęły wszystkie kraje, łącznie ze Związkiem Radzieckim, doprowadzając do nieodwracalnych przemian społecznych. Niewzruszalny, jak się wydawało, gmach komunizmu, runął w ciągu kilku miesięcy. Siłą, która go powaliła, nie była krwawa rewolucja czy interwencja zbrojna. Była to siła wewnętrznego rozpadu: moralne i społeczne fiasko samego systemu, które stało się oczywiste dla większości obywateli. Komunizm okazał się być kolosem na glinianych nogach.
„Centesimus annus” – w setną rocznicę encykliki „Rerum novarum”
Trzecia społeczna encyklika Jana Pawła II nawiązuje już we wstępie do pierwszej wielkiej encykliki społecznej, wydanej sto lat wcześniej przez papieża Leona XIII, „Rerum novarum”, ale jednocześnie odnosi ją do współczesnych „rzeczy nowych” – do upadku komunizmu i zachęca do spojrzenia w przyszłość, aby budować ją w oparciu o trwałe zasady społecznego nauczania Kościoła, a nie efemeryczne utopie takiej czy innej ideologii.
Pierwszy rozdział Encykliki przypomina sytuację społeczną i wielkie przemiany ekonomiczne, które dały podstawy do napisania „Rerum novarum”. Mowa jest o rozpadzie wcześniejszych struktur społecznych, narodzinach kapitalizmu, wraz z jego ogromną niesprawiedliwością i brakiem poszanowania dla człowieka oraz jego pracy, a także o fałszywych rozwiązaniach tych kwestii, jakie proponował socjalizm.
Papież, a wraz z nim Kościół, jak też środowiska świeckie stanęli wobec społeczeństwa wewnętrznie skłóconego; ten konflikt był tym bardziej bezwzględny i nieludzki, że nie uznawał reguł ani norm. Był to konflikt pomiędzy kapitałem a pracą, albo — jak go nazywa encyklika — „kwestia robotnicza” (Centesimus annus [CA] 5).
Czy tego rodzaju kwestiami Kościół powinien się zajmować? Czy jest do tego uprawniony? Czy mieści się to w ramach jego misji? Jan Paweł II nie ma tu wątpliwości:
Nauczanie i upowszechnianie nauki społecznej wchodzi w zakres misji ewangelizacyjnej Kościoła i stanowi istotną część orędzia chrześcijańskiego, ponieważ ukazuje jego bezpośrednie konsekwencje dla życia społeczeństwa i czyni codzienną pracę i walkę o sprawiedliwość elementem świadectwa o Chrystusie Zbawicielu (CA 5).
Nauczanie społeczne stanowi według Papieża ważną część nowej ewangelizacji – nie ma bowiem „prawdziwego rozwiązania kwestii społecznej poza Ewangelią” (tamże).
Wśród praw, o których mówiła „Rerum novarum”, a które przypomina Jan Paweł II jako zawsze obowiązujące, znajduje się zarówno prawo do własności prywatnej, jak i prawo do zakładania stowarzyszeń czy związków zawodowych, prawo do ograniczenia godzin pracy, do odpoczynku, do właściwego traktowania kobiet i dzieci na rynku pracy, prawo do wolności religijnej oraz prawo do słusznej pracy, o której nie może decydować jedynie dowolna umowa stron:
Jeśli pracownik zmuszony koniecznością albo z obawy przed sytuacją jeszcze gorszą zgadza się na niekorzystne dla siebie warunki, bowiem zostały one narzucone przez właściciela warsztatu czy przedsiębiorstwa i chcąc nie chcąc muszą być przyjęte, jest to oczywistym gwałtem, przeciwko któremu głos podnosi sprawiedliwość”. Dałby Bóg, by tych słów napisanych w czasach rozkwitu tzw. „dzikiego kapitalizmu” nie trzeba było dzisiaj powtarzać z tą samą surowością. Niestety wciąż jeszcze dziś można spotkać takie umowy między pracodawcami i robotnikami, w których nie bierze się pod uwagę najbardziej elementarnych zasad sprawiedliwości (CA 8)
Encyklika „Rerum novarum” nie straciła nic ze swej aktualności w czasach współczesnych, jeśli chodzi o zasady, które ukazywała. Każdy jednak czas ma właściwe sobie wyzwania i „znaki czasu”. Drugi rozdział „Centesimus annus” skupia się właśnie na nich. Wskazuje, w jaki sposób radykalne rozwiązania kwestii społecznej, proponowane przez socjalistów, okazały się „lekarstwem gorszym od samej choroby” (CA 12):
Podstawowy błąd socjalizmu ma charakter antropologiczny. Rozpatruje on bowiem pojedynczego człowieka jako zwykły element i cząstkę organizmu społecznego, tak że dobro jednostki zostaje całkowicie podporządkowane działaniu mechanizmu ekonomiczno-społecznego; z drugiej strony utrzymuje on, że dobro jednostki można urzeczywistnić nie uwzględniając jej samodzielnego wyboru i niezależnie od przyjęcia przez nią w sposób indywidualny i wyłączny odpowiedzialności za dobro czy zło (CA 13)
Socjalizm nieuchronnie więc odczłowiecza samego człowieka i całe społeczeństwo. Życie w państwie kształtowanym według ideologii socjalistycznej czy komunistycznej staje się ostatecznie nieludzkie. Człowiek przestaje być podmiotem życia społecznego, a staje się przedmiotem, realizującym odgórnie nakreślone plany – trybikiem w machinie państwowej (por. CA 15). To nie może być recepta na szczęście, na udane życie. Co gorsza, z perspektywy życiowej znika odniesienie do Boga, do wyższych celów niż tylko doczesne szczęście: „Negacja Boga pozbawia osobę jej fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego ukształtowania porządku społecznego, w którym ignorowana jest godność i odpowiedzialność osoby” (tamże).
Warto także zwrócić uwagę, w jaki sposób socjalistyczna idea walki klas idzie ramię z imperializmem i militaryzmem: „Walka klas w znaczeniu marksistowskim oraz militaryzm mają zatem te same korzenie: ateizm i pogardę dla osoby ludzkiej, które dają pierwszeństwo zasadzie siły przed zasadą słuszności i prawa” (CA 14). Patrząc w kontekście trwającej obecnie wojny na Ukrainie, nietrudno dostrzec, jak rosyjskie władze i elity ukształtowane przez system sowiecki traktują prawo i godność człowieka. Jedyne, co się dla nich liczy, to „prawo pięści” – siła militarna, a odwołania do chrześcijaństwa są jedynie pozorem, sztafażem, który ma przysłonić brutalność „ruskiego miru”.
Papież bardzo mocno przestrzega przed ideologiami, które już doprowadziły do zagłady i ludobójstwa na skalę wcześniej nieznaną w historii i stanowią nadal zagrożenie:
Nienawiść i niesprawiedliwość opanowują całe Narody i popychają je do działania tylko wówczas, gdy są uwierzytelniane i organizowane przez ideologie, które opierają się na nich, zamiast na prawdzie o człowieku (CA 17). Występujące w różnych formach totalitaryzm i autokratyzm nie zostały jeszcze całkowicie przezwyciężone, a nawet istnieje niebezpieczeństwo, że odżyją na nowo. (CA 29)
Historia dwudziestowiecznych wojen i totalitaryzmów niewiele niestety nas nauczyła – pokój, który zapanował po II wojnie światowej, był „raczej nieobecnością wojny, aniżeli autentycznym pokojem” (CA 18). I znów – nie sposób nie przyznać racji Papieżowi, gdy przypomnimy sobie wojnę na Bałkanach, która wybuchła kilka lat po napisaniu encykliki lub patrząc na to, co dzieje się obecnie na Ukrainie.
Kolejnego ostrzeżenia Papieża świat nie odczytał lub nie potraktował poważnie. Chodzi o zwrócenie uwagi na słabość społeczeństw zachodnich, zwanych społeczeństwami konsumpcyjnymi. Zadanie klęski marksizmowi „na terenie czystego materializmu” (CA 19) jest zwycięstwem pozornym. Gdy zapomnimy o wymiarze duchowym, konsumizm może stać się równie wielkim zagrożeniem, jak marksizm (por. CA 36).
Ten model społeczny uwydatnia niepowodzenie marksizmu w swoich zamiarach zbudowania nowego i lepszego społeczeństwa, to równocześnie, na tyle na ile odmawia moralności, prawu, kulturze i religii autonomicznego istnienia i wartości, spotyka się z marksizmem w dążeniu do całkowitego sprowadzenia człowieka do dziedziny ekonomicznej i zaspokojenia potrzeb materialnych. (CA 19)
Trzeci rozdział encykliki, zatytułowany „Rok
Marksizm jest nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, raz po raz przypomina Papież w swej encyklice. Nie chodzi tu tylko o szczegółowe wskazania, ale o zasadniczą niekompatybilność, sprzeczność na poziomie fundamentalnym. Wyzwolenie człowieka, jakie proponuje ideologia marksistowska, jest pozorne. Prawdziwe wyzwolenie i integralny rozwój musi obejmować wszelkie wymiary życia człowieka i nie może zostać sprowadzone jedynie do kwestii socjologicznych czy ekonomicznych.
Rozwoju nie należy pojmować w znaczeniu wyłącznie gospodarczym, ale w sensie integralnie ludzkim. Jego celem nie jest tylko zrównanie poziomu życia wszystkich narodów z poziomem, który dziś osiągnęły kraje najbogatsze, ale tworzenie solidarną pracą życia bardziej godnego, konkretne przyczynianie się do umocnienia godności i rozwoju uzdolnień twórczych każdej poszczególnej osoby, jej zdolności do odpowiedzi na własne powołanie, a więc na zawarte w nim Boże wezwanie. (CA 29)
W czwartym rozdziale encyklika koncentruje się na zagadnieniu równowagi między prawem do własności prywatnej a powszechnym przeznaczeniem dóbr. Jest to kwestia niebagatelna: przeakcentowanie któregokolwiek z tych elementów prowadzi do wypaczonej wizji stosunków społecznych. „Własność prywatna jest konieczna, a zatem godziwa, jednocześnie zaś obciążona ograniczeniami” (CA30) – podkreśla Papież, zwracając jednocześnie uwagę na to, że w dzisiejszych czasach szczególnego znaczenia nabiera „własność wiedzy, technik i umiejętności” (CA 32). I w stosunku do niej także obowiązują ograniczenia, o czym wydają się zapominać zachodnie społeczeństwa, usiłujące w nieskończoność przedłużać ochronę praw autorskich, patentów i technologii – tworząc w ten sposób nowe podziały społeczne i niesłuszne przywileje dla nielicznych. Prowadzi to do marginalizacji coraz większych grup ludności i całych narodów (CA 33), a problemy tzw. „trzeciego świata” zaczynają narastać także w krajach rozwiniętych. Nie negując zalet wolnego rynku, Papież zwraca uwagę na jego ograniczenia, tak że ostatecznie nie może być on jedyną zasadą kształtującą relacje ekonomiczne i społeczne.
Modelem alternatywnym nie jest system socjalistyczny, który w rzeczywistości okazuje się kapitalizmem państwowym, lecz społeczeństwo, w którym istnieją: wolność pracy, przedsiębiorczość i uczestnictwo. Tego rodzaju społeczeństwo nie przeciwstawia się wolnemu rynkowi, ale domaga się, by poprzez odpowiednią kontrolę ze strony sił społecznych i państwa było zagwarantowane zaspokojenie podstawowych potrzeb całego społeczeństwa. (CA 35)
Papież zwraca uwagę na zagrożenia, jakie konsumizm i materializm stwarza zarówno dla ekologii (CA 37), jak i dla całego środowiska ludzkiego, a przede wszystkim – dla rodziny (CA 38-39), podkreślając, że nie chodzi tu tylko o kwestie ekonomiczne, ale o cały system etyczno-kulturowy, w którym brakuje odniesienia do wyższych wartości, który „zapoznaje wymiar etyczny i religijny” (CA 39). Zawsze w mocy pozostaje papieska przestroga:
Wolność gospodarcza jest tylko jednym z elementów ludzkiej wolności. Kiedy staje się niezależna, to znaczy kiedy człowieka traktuje się bardziej jako producenta czy konsumenta dóbr aniżeli jako podmiot, który produkuje i konsumuje po to, aby żyć, wtedy wolność traci konieczne odniesienie do osoby ludzkiej i ostatecznie wyobcowuje ją i przytłacza (CA 39).
Encyklika „Centesimus annus” interpretowana była nieraz jako wyraz definitywnego odrzucenia marksizmu w kontekście przemian społeczno-politycznych roku 1989. Jest to interpretacja słuszna, ale niepełna. Papież bowiem nie tylko wskazuje na zasadnicze błędy ideologii marksistowskiej i zbudowanego na niej systemu socjalistycznego, ale również przestrzega przed wszelkimi redukcjonistycznymi wizjami człowieka i społeczeństwa. Patrząc z perspektywy drugiej dekady XXI wieku dostrzegamy, że sam marksizm nie umarł, ale przeobraził się w neomarksizm, który jak skryta choroba toczy społeczeństwa „rozwiniętego świata”, których organizm jest już tak mocno osłabiony przez praktyczny materializm i konsumizm, że przestały dostrzegać zagrożenia, skupiając się jedynie na wygodzie i zachowaniu poczucia bezpieczeństwa. Tam, gdzie wolności nie towarzyszy umiłowanie prawdy, tam sama wolność staje się zagrożona i „traci swoją treść” (CA 46).
W ostatnim rozdziale encykliki Papież przypomina prawdę, dobitnie wyrażoną u początku jego pontyfikatu, że to człowiek jest drogą Kościoła. Innymi słowy, wszelkie koncepcje teologiczne czy programy społeczne muszą mieć swoje podstawy we właściwym rozumieniu samego człowieka, w poprawnej antropologii. Jest to wyzwanie dla wszystkich: zarówno dla teoretyków, jak i dla praktyków. Gdy zabraknie tego właściwego rozumienia, gdy człowieka zaczynamy pojmować w sposób niepełny, ograniczając perspektywę do wymiaru materialnego, ekonomicznego czy czysto społecznego, ostatecznie zamiast pomagać, przynosimy szkodę. Obrona prawdy o człowieku, jego byciu stworzonym na obraz Boga i jego wiecznym przeznaczeniu (CA 62), ma więc charakter fundamentalny. Centesimus annus to więc nie tylko spojrzenie w przeszłość, ale przede wszystkim „skierowanie uwagi ku przyszłości” – odnowionej według Bożego zamysłu, a nie kształtowanej przez zawodne, ludzkie ideologie.
Pełny tekst encykliki dostępny jest na naszym portalu
oraz w wersji audio.