Ekumenizm, ruch na rzecz jedności chrześcijan, nie jest jakimś tylko „dodatkiem”, uzupełnieniem tradycyjnego działania Kościoła. Przeciwnie, należy on w sposób organiczny do całości jego życia i działania - pisze Jan Paweł II w swej encyklice ekumenicznej „Ut unum sint”
Rok 1994/1995 był szczególnie obfity w niezwykle istotne dokumenty papieskie. W listopadzie 1994 r. opublikowany został List Apostolski Tertio Millennio adveniente, zapowiadający wielki Jubileusz roku 2000. W marcu 1995 r. wydana została jedenasta i najdłuższa encyklika Jana Pawła II Evangelium vitae, poświęcona zagadnieniom związanym z obroną życia i godności człowieka wśród narastającej „kultury śmierci”. Dokładnie dwa miesiące później, 25 maja Papież opublikował natomiast dwunastą encyklikę Ut unum sint, mówiącą o jedności chrześcijan i nieodwołalnym zaangażowaniu Kościoła katolickiego w działalność ekumeniczną.
Kierunek tego zaangażowania wyznaczony został już na Soborze Watykańskim II, poprzez Konstytucję Dogmatyczną o Kościele Lumen gentium (zwłaszcza n. 8 i 14) oraz Dekret o Ekumenizmie Unitatis redintegratio. Już w pierwszym punkcie dekretu czytamy:
Jednym z zasadniczych zamierzeń Drugiego Watykańskiego Świętego Soboru Powszechnego jest wzmożenie wysiłków do przywrócenia jedności wśród wszystkich chrześcijan. Bo przecież Chrystus Pan założył jeden jedyny Kościół, a mimo to wiele jest chrześcijańskich Wspólnot, które wobec ludzi podają się za prawdziwe spadkobierczynie Jezusa Chrystusa. Wszyscy wyznają, że są uczniami Pana, a przecież mają rozbieżne przekonania i różnymi podążają drogami, jak gdyby sam Chrystus był rozdzielony. Ten brak jedności jawnie sprzeciwia się woli Chrystusa, jest zgorszeniem dla świata, a przy tym szkodzi najświętszej sprawie przepowiadania Ewangelii wszelkiemu stworzeniu.
Ze słów tych wynika jasno, że nie istnieje wiele „Kościołów”, alternatywnych wobec siebie, ale jeden Kościół powszechny, założony przez Jezusa, podzielony na wiele wspólnot chrześcijańskich. Rozbieżność przekonań wśród chrześcijan i wzajemna rywalizacja nie są zgodne z wolą Chrystusa, ale powodują zgorszenie i stanowią przeszkodę w ewangelizacji. Kościół katolicki nie może więc w tej sytuacji biernie czekać, aż „bracia odłączeni” powrócą do niego, ale musi podjąć aktywne zaangażowanie i okazać troskę o jedność chrześcijan. Wyrazem tej troski były kolejne spotkania Papieża z przedstawicielami różnych wspólnot, zarówno prawosławnych, jak i protestanckich, powołanie komisji teologicznych, które zajmowały się wyjaśnieniem kwestii spornych, a w końcu także — encyklika, która wyjaśnia, w jaki sposób katolicy powinni w praktyce dążyć do odzyskania jedności chrześcijan, zamierzonej przez Chrystusa. Jak pisze w papieskiej biografii George Weigel, dokument ten zrodził się z własnej inicjatywy Jana Pawła II, zauważając, że był to prawdopodobnie „najodważniejszy papieski dar wobec prawosławia i protestantyzmu od podziałów z 1054 r. i szesnastego wieku”.
Przede wszystkim jednak encyklika była jasnym sygnałem dla wiernych Kościoła katolickiego, wskazującym, że ekumenizm nie jest jakąś przejściową modą ani chwilowym poruszeniem związanym z Soborem, ale nieodwołalnym zaangażowaniem Kościoła. Lata, które upłynęły od Vaticanum II, naznaczone zostały dialogiem wśród teologów i gestami pojednania hierarchów poszczególnych wspólnot wyznaniowych. Ekumenizm nie może jednak na tym poprzestać. Aby móc przywrócić upragnioną jedność, konieczne jest coś więcej: prawdziwe nawrócenie ku Chrystusowi i ekumenizm serca. Nawrócenie to konieczne jest zarówno ze strony braci odłączonych, jak i samych katolików.
Zbliżający się Jubileusz roku 2000 był dla Jana Pawła II ważnym motywem dla rozpalenia większej gorliwości w działalności ekumenicznej zwłaszcza wobec prawosławia. Przez pierwsze tysiąc lat Kościoły Wschodu i Zachodu potrafiły zachować jedność w różnorodności; przeszkodą w tej jedności nie były ani różne formy liturgii, ani nieco odmienny język teologów, ani też kwestie prawno-kanoniczne. Świadectwem tego były sobory powszechne, aż do siódmego włącznie (Sobór nicejski II, 787 r.), uznawane zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. W przekonaniu Papieża obydwa „płuca” chrześcijaństwa — wschodnie i zachodnie są sobie nawzajem potrzebne, a różnice doktrynalne pomiędzy obydwoma Kościołami nie są tak poważne, aby być rzeczywistą przyczyną podziału. Dlatego też można się było spodziewać, że dialog ekumeniczny z prawosławiem przyniesie lepsze i szybsze efekty niż z Kościołami powstałymi w wyniku reformacji. W przypadku tych wspólnot problemy doktrynalne są bowiem na tyle poważne, że wymagają dogłębnego wyjaśnienia. Równie istotnym problemem jest podział na trudną wręcz do ogarnięcia liczbę Kościołów i wspólnot protestanckich oraz nieustannie zmieniające się spektrum teologicznych poglądów w łonie tych wspólnot wyznaniowych.
„Ut unum sint” — o działalności ekumenicznej
Już we Wprowadzeniu do encykliki Jan Paweł II bardzo wyraźnie zaznacza, jak wielkim problemem jest podział wśród chrześcijan i podkreśla, że zaangażowanie Kościoła katolickiego w ekumenizm nie jest czymś marginalnym czy przejściowym, ale niezwykle istotnym i trwałym, nawiązując do świadectwa licznych męczenników, którzy oddali swe życie za wiarę w tego samego Boga:
Nasi bracia i siostry, połączeni przez wielkoduszną ofiarę z własnego życia, złożoną dla Królestwa Bożego, są najbardziej wymownym świadectwem tego, iż można przekroczyć i przezwyciężyć wszelkie elementy podziału (...) Wierzący w Chrystusa, zjednoczeni w naśladowaniu męczenników, nie mogą pozostawać podzieleni. Jeśli naprawdę chcą się skutecznie przeciwstawić dążeniu świata do zniweczenia Tajemnicy Odkupienia, muszą razem wyznawać tę samą prawdę o Krzyżu. (Ut unum sint [US 1] (...) Od czasu Soboru Watykańskiego II Kościół katolicki wszedł nieodwołalnie na drogę ekumenicznych poszukiwań, wsłuchując się w głos Ducha Pańskiego, który uczy go uważnie odczytywać „znaki czasu” (...) Ja sam pragnę popierać wszelkie działania służące temu, aby świadectwo całej wspólnoty katolickiej mogło być postrzegane w swojej nienaruszonej czystości i spójności, zwłaszcza teraz, w obliczu tego wydarzenia, jakim będzie dla Kościoła początek nowego Milenium (US 3).
Świadomość tożsamości katolickiej (por. US 10-11) nie jest bynajmniej sprzeczna z misyjną otwartością. Integryzm nie może oznaczać zamknięcia się w mentalności „oblężonej twierdzy”, ale budując na tej tożsamości musi wychodzić na zewnątrz:
Kościół nie jest rzeczywistością zamkniętą w sobie, ale ciągle otwartą na rozwój misyjny i ekumeniczny, ponieważ jest posłany do świata, aby głosić misterium komunii, które go konstytuuje, świadczyć o nim, aktualizować je i szerzyć: by gromadzić wszystkich i wszystko w Chrystusie (US 5).
W kolejnych punktach encykliki Papież nawiązuje do nauczania soborowego, zwłaszcza dekretu Unitatis redintegratio oraz Konstytucji Lumen gentium, wskazując, że udział wiernych Kościoła katolickiego w działalności ekumenicznej nie jest czymś opcjonalnym, ale koniecznym. Jest „imperatywem chrześcijańskiego sumienia oświeconego wiarą i kierowanego miłością” (US 8). Kościoła powszechnego nie można rozumieć jako zwykłej „sumy osób”, ale jako trwanie w jedności z Trójcą Świętą. „dla Kościoła katolickiego komunia chrześcijan nie jest niczym innym, jak objawieniem się w nich łaski, poprzez którą Bóg czyni ich uczestnikami własnej komunii, to znaczy swojego życia wiecznego” (US 9). Przypominając nauczanie Soboru, mówiącego, że Kościół Chrystusa trwa (subsistit) w Kościele katolickim, Papież cytuje także fragment Lumen gentium, mówiący o tym, że w odłączonych od niego wspólnotach wyznaniowych również działa ten sam Duch Chrystusa, posługując się nimi jako środkami zbawienia (US 10). Tekstów soborowych nie można ignorować czy umniejszać ich znaczenia, są to bowiem „teksty ekumeniczne najwyższej wagi. Poza granicami wspólnoty katolickiej nie rozciąga się próżnia eklezjalna. Liczne elementy wielkiej wartości (eximia), które w Kościele katolickim są integralnie włączone w pełnię środków zbawienia i darów łaski tworzących Kościół, znajdują się także w innych Wspólnotach chrześcijańskich” (US 13).
W tym miejscu Papież kieruje uwagę ku temu, co postrzegał za najistotniejsze wyzwanie ekumeniczne — i co zapewne jest nim nadal. Jest to potrzeba nawrócenia serca — „zarówno osobistego, jak i wspólnotowego”. „Każdy winien zatem nawrócić się bardziej radykalnie na Ewangelię i nie tracąc nigdy z oczu zamysłu Bożego, winien zmienić swój sposób patrzenia” (US 15). Postawy, które są nie do zaakceptowania i które domagają się pokuty, to między innymi „przejawy nieumiejętności przebaczenia, pychy i antyewangelicznego, nieprzejednanego potępienia „innych”, pogardy płynącej z chorobliwej pewności siebie” (tamże). Nawrócenie serca — a co za tym idzie, rdzeń działalności ekumenicznej — ma w pierwszej kolejności miejsce na modlitwie, a w szczególności tam, gdzie bracia, pomimo dzielących ich różnic, modlą się wspólnie (US 21-22).
Wobec ewentualnych wątpliwości, Papież zaznacza wyraźnie, że nie chodzi o „modyfikację depozytu wiary” (US 18), ale o przedstawienie doktryny w taki sposób, „aby mogli ją zrozumieć ci, dla których przeznaczył ją sam Bóg” (US 19). Przemiana myślenia, wyrażenie doktryny w sposób zrozumiały dla odbiorców i nawrócenie serca są konieczne, ponieważ:
Ekumenizm, ruch na rzecz jedności chrześcijan, nie jest jakimś tylko „dodatkiem”, uzupełnieniem tradycyjnego działania Kościoła. Przeciwnie, należy on w sposób organiczny do całości jego życia i działania i w konsekwencji winien tę całość przenikać i z niej wyrastać jak owoc ze zdrowego i kwitnącego drzewa, które osiąga pełnię życia (US 20).
Zachęta do wspólnej modlitwy i przemiany serca przewija się w wielu punktach encykliki. To Chrystus, wokół którego się gromadzimy, jest fundamentem naszej jedności — On „jest jeden, On jest naszą jednością” (US 23). Papież pochwala wspólną modlitwę podczas Tygodni Modlitw o jedność chrześcijan, wzywając jednak, aby nie ograniczała się ona tylko do tej jednej okazji w ciągu roku. Wszelkie ważne okazje i wydarzenia powinny gromadzić wspólnie chrześcijan, niezależnie od religijnego wyznania. Jednocześnie jednak każdy chrześcijanin indywidualnie wezwany jest do troski i modlitwy o jedność chrześcijan (US 27).
Dopiero na fundamencie modlitwy można prowadzić dialog ekumeniczny — z niej bowiem czerpie on swą moc (US 28). Dialog jest nie tylko wymianą myśli, ale też wymianą darów. Wymaga on wzajemności — trzeba zejść z pozycji przeciwników i potraktować się nawzajem jako partnerów, uznając u siebie nawzajem wolę pojednania (US 29). Dialog ten może i powinien dokonywać się na wielu poziomach — „nie jest bynajmniej prerogatywą Stolicy Apostolskiej” (US 31), ale powinien dotyczyć także poziomu krajowego i diecezjalnego. Nie można też przeciwstawiać sobie dialogu i modlitwy, jako że:
Modlitwa i dialog wzajemnie się umacniają. Głębsza i bardziej świadoma modlitwa sprawia, że dialog przynosi obfitsze owoce. Modlitwa stanowi z jednej strony warunek dialogu, równocześnie zaś staje się — w postaci coraz dojrzalszej — jego owocem. (US 33).
Dialog nie ma przemilczać istotnej prawdy i musi „unikać wszelkich form redukcjonizmu albo łatwych „uzgodnień”. Poważne kwestie muszą zostać rozwiązane, gdyby bowiem pozostały nie rozstrzygnięte, ujawniłyby się ponownie w innym momencie” (US 36). Warto natomiast „się zastanowić, czy inne słowa nie wyrażają tu takiej samej treści (...) Należy dziś znaleźć formułę, która ujmując całość rzeczywistości, pozwoli przezwyciężyć jej wizje cząstkowe i odrzucić fałszywe interpretacje” (US 36).
Modlitwa i dialog mają prowadzić do praktycznej współpracy „na różnych płaszczyznach: duszpasterskiej, kulturowej, społecznej, a także w dawaniu świadectwa orędziu ewangelicznemu” (US 40). Taka współpraca między chrześcijanami „zyskuje wymiar wspólnego chrześcijańskiego świadectwa i staje się narzędziem ewangelizacji” (tamże).
Druga część encykliki skupia się na ukazaniu owoców dialogu: tego, co już udało się osiągnąć i co jest powodem do radości. Mowa jest o nawróceniu na braterską miłość (US 42), solidarności w służbie ludzkości (US 43), zbliżeniu w podejściu do Słowa Bożego — ekumenicznych przekładach Biblii (US 44), odnowie liturgii (US 45), wzroście komunii braterskiej i wielu innych pozytywnych zjawiskach. Owoce te szczególnie wyraźnie dostrzegalne są w dialogu z Kościołami Wschodu, któremu encyklika poświęca dużo uwagi. Papież nie waha się nazywać ich „Kościołami siostrzanymi” (US 55-56) i po raz kolejny powtarza szczególnie bliskie mu sformułowanie: „Kościół musi oddychać obydwoma płucami!” (US 54).
Jeśli chodzi o Kościoły poreformacyjne, trudniej opisać ich charakterystykę „ponieważ „Kościoły i Wspólnoty kościelne różnią się znacznie nie tylko od nas, ale i między sobą” (US 66). Uznając wspólne korzenie i fundamenty, nie można pominąć rozbieżności doktrynalnych, dotyczących w szczególności Eucharystii, kapłaństwa i innych sakramentów — muszą one być przedmiotem dialogu i faktycznie dialog taki się dokonuje.
Trzeci rozdział zadaje pytanie: „jaka jest przed nami droga?” i wskazuje, że nie jest to droga łatwa. Aby osiągnąć „zgodność wiary”, konieczne jest wyjaśnienie następujących zagadnień:
1. relacje między Pismem Świętym, najwyższym autorytetem w sprawach wiary a świętą Tradycją — nieodzowną interpretacją słowa Bożego; 2. Eucharystia, sakrament Ciała i Krwi Chrystusa, ofiara uwielbienia składana Ojcu, pamiątka ofiary i rzeczywista obecność Chrystusa, uświęcające wylanie Ducha Świętego; 3. Święcenia — pojmowane jako sakrament — do potrójnej posługi episkopatu, prezbiteratu i diakonatu; 4. Magisterium Kościoła, powierzone Papieżowi i Biskupom w komunii z nim, rozumiane jako sprawowana w imię Chrystusa władza i odpowiedzialność za nauczanie i zachowanie wiary; 5. Maryja Dziewica, Matka Boża i Ikona Kościoła, duchowa Matka, która wstawia się za uczniów Chrystusa i całą ludzkość (US 79).
Oczywistym jest, że nie są to kwestie poboczne, ale fundamentalne. Wysiłek ich wyjaśnienia spoczywa na barkach hierarchów i teologów, którzy muszą „unikać fałszywego irenizmu i lekceważenia norm Kościoła” ale jednocześnie mają „wystrzegać się letniości w działaniu na rzecz zjednoczenia, a bardziej jeszcze — opozycji opartej na uprzedzeniach oraz defetyzmu” (US 79)
Działalność ekumeniczna nie może jednak ograniczać się do grona „profesjonalistów”, ale musi zaangażować wszystkich wiernych katolików.
Duch wzywa ich do poważnego rachunku sumienia. Kościół katolicki powinien podjąć proces, który można by określić jako „dialog nawrócenia” i który kładzie wewnętrzny fundament dialogu ekumenicznego. W dialogu tym, prowadzonym przed obliczem Boga, każdy winien zastanowić się nad własnymi błędami, wyznać swoje winy i oddać samego siebie w ręce Tego, który jest naszym Orędownikiem przed Ojcem — Jezusa Chrystusa (US 82).
Wypada zadać sobie pytanie, czy odczytaliśmy to wezwanie, które pojawia się w encyklice napisanej niemal 30 lat temu, czy podjęliśmy je na poważnie? Jak w praktyce realizujemy „dialog nawrócenia”? Czy w ogóle go realizujemy, czy też wolimy zamknąć się w przeświadczeniu, że należymy do jedynego prawdziwego Kościoła, nic więc nie musimy robić? Jak jednak taką postawę pogodzić z modlitwą Chrystusa, którą zanosił do Ojca w wieczór przed swą męką: „aby wszyscy stanowili jedno [ut unum sint], jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17,21)?
Pełny tekst encykliki dostępny jest na naszym portalu
oraz w wersji audio.