Biografia abpa Józefa Gawliny, biskupa polowego Wojska Polskiego i duszpasterza emigracji polskiej po 1945 r.
We wrześniu minęła 35. rocznica śmierci syna ziemi raciborskiej, biskupa polowego Wojska Polskiego, abpa Józefa Feliksa Gawliny. Grób żołnierza i opiekuna duchowego Polaków rozsianych po całym świecie - którym, tak jak jemu, nie pozwolono powrócić do ziemi ojczystej - znajduje się na polskim cmentarzu na Monte Cassino.
Urodził się 18 listopada 1892 r. w Strzybniku koło Raciborza. W czasie nauki w raciborskim gimnazjum ks. Jan Brandys zaproponował zdolnemu uczniowi studia teologiczne, przekonując, że polski lud na Śląsku potrzebuje polskich księży. Filozofię i teologię ukończył Józef Gawlina w seminarium we Wrocławiu. Tuż przed święceniami zabrany został do Armii Pruskiej i wysłany na front palestyński. W 1918 r. dostał się do niewoli. Po powrocie na Śląsk otrzymał święcenia kapłańskie 19 czerwca 1921 r. Pracę duszpasterską rozpoczął w parafii Dębieńsko, potem duszpasterzował w parafii Tychy, a następnie przeniósł się do Katowic, gdzie został sekretarzem generalnym nowo powstałej Kurii Biskupiej w Katowicach. Ksiądz Gawlina prowadził Akcję Katolicką i redagował dwa tygodniki katolickie: „Gościa Niedzielnego” i „Samstagsbote”. W 1926 r. Episkopat Polski założył Katolicką Agencję Prasową, a jej organizację powierzył księdzu Gawlinie. W 1927 r. zaczęły się ukazywać codziennie komunikaty polskie oraz tygodniowe w języku angielskim, francuskim, niemieckim i włoskim. Czytano je w najdalszych zakątkach świata. Za te i inne zasługi od papieża Piusa XI ksiądz Gawlina otrzymał godność prałata.
W 1930 r. ks. Gawlina powrócił na Śląsk, by na krótko objąć parafię św. Barbary w Królewskiej Hucie (Chorzów). 15 lutego 1933 r. został mianowany biskupem polowym Wojska Polskiego. Sakrę biskupią otrzymał z rąk kardynała Prymasa Augusta Hlonda wśród swych parafian w Królewskiej Hucie w dniu swego patrona - 19 marca 1933 r. Aż do zakończenia II wojny światowej był związany z Wojskiem Polskim. Towarzyszył żołnierzom w czasie niepewnego pokoju europejskiego lat trzydziestych, był z nimi, kiedy z koszar szli na front. W kampanii wrześniowej został ciężko ranny, a jego kapelan ksiądz M. Drużbacki od tej samej bomby zginął.
Po zaleczeniu ran, przekroczył granicę i udał się do Rzymu, a następnie do Francji i Anglii, gdzie był równocześnie członkiem Rady Narodowej i prezesem Komisji do Spraw Zagranicznych. Pozostał na Zachodzie, szukając nowych możliwości utwierdzania nadziei i dodawania otuchy.
Po pakcie polsko-rosyjskim w 1941 r. bp Gawlina udał się do Rosji, by objąć opiekę nad żołnierzami polskimi i deportowaną z Polski ludnością. Nawoływał w koszarach: „Ślubujemy ojczyźnie naszej: miłość, wierność i uczciwość, jedność aż do śmierci”. Jego zamiarowi pozostania z wygnańcami polskimi położyła kres rosyjska nota dyplomatyczna, z powodu której musiał Rosję natychmiast opuścić. Udał się do Persji, Mezopotamii i Palestyny, a w 1943 r. - do Stanów Zjednoczonych, gdzie chciał przedstawić prawdziwe zamiary rosyjskiego komunizmu w stosunku do reszty świata.
W marcu 1944 r. bp Gawlina pośpieszył na front włoski, gdzie z 2. Korpusem Polskim pod dowództwem generała dywizji Władysława Andersa stanął na Monte Cassino. Został ranny, polecał Bogu zabitych, widział ogrom bohaterstwa i cierpienia. Wojsko polskie odniosło zwycięstwo 18 maja 1944 r. O godzinie 10.20 na zdobytym klasztorze zaczęła powiewać chorągiew polska. W bitwie o Monte Cassino zginęło ponad tysiąc żołnierzy polskich.
Gen. Anders tak powiedział w jednym z wywiadów: „Zdawałem sobie jednak sprawę, że Korpus i na innym odcinku miałby duże straty. Natomiast wykonanie tego zadania, ze względu na rozgłos, jaki Monte Cassino zyskało wówczas w świecie, mogło mieć duże znaczenie dla sprawy polskiej”. A jednak o polskich żołnierzach zapomniano. Pod Monte Cassino walczyli oprócz Polaków żołnierze pięciu narodów: Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi, Nowozelandczycy i Hindusi. W dziesięć miesięcy po bitwie o Monte Cassino na uroczystość związaną z odbudową Cassino przybyli przedstawiciele aliantów. Polaków nie zaproszono... Jedynymi Polakami byli saperzy w roboczych mundurach, którzy budowali cmentarz naszych poległych żołnierzy. Stali niemi, niektórzy płakali i patrzyli, jak zawieszane są flagi alianckie, flaga sowiecka, ale naszej polskiej biało-czerwonej nie było...
Kilka lat po wojnie bp Józef F. Gawlina powiedział w kazaniu: „Naród Polski podjął nierówną walkę, pokładał nadzieję w pomocy sojuszników, lecz na początku pozostał sam”. Trudno wyliczyć wszystkie bitwy, w których żołnierz, marynarz i lotnik polski krwią swoją okupywali zwycięstwo: kampania wrześniowa, działanie dywizji we Francji, walki norweskie, obrona Wielkiej Brytanii i wiele innych, między nimi Powstanie Warszawskie.
Dzisiaj, gdy głośna jest sprawa przystąpienia Polski do Unii, musimy przypominać, że przecież my na to sobie zasłużyliśmy i niejako zapłaciliśmy przelaną krwią i krzywdami, jakie poniósł nasz naród po wojnie. Bp Gawlina bardzo boleśnie, jako swój osobisty dramat, przeżywał cierpienia Polski i Polaków.
Nie wszyscy mogli wrócić do kraju. Polacy, który przeszli tysiące kilometrów przez mroźną Syberię, naokoło Morza Śródziemnego, przez Syrię, Libię do Włoch, musieli często szukać dla siebie miejsca wśród obcych. Bp Gawlina apelował gdzie mógł o pomoc dla uchodźców - o pracę, o mieszkanie.
Po zakończeniu wojny, w 1945 r., bp Galwina został ordynariuszem Polaków w Niemczech, a w 1949 r. papież Pius XII mianował go opiekunem polskich uchodźców w świecie. W listopadzie 1952 r. został arcybiskupem. Przeprowadzał wizytacje polskich parafii w Anglii, Niemczech, Francji, Belgii, Holandii, Szwajcarii, Turcji, Ameryce i Australii. Ostatnią wizytę odbył w sierpniu 1964 r.
Abp Gawlina otrzymał szereg odznaczeń państwowych i wojskowych, między innymi: Virtuti Militari, Krzyż Monte Cassino, angielski „Commander of British Empire”, włoską komandorię z gwiazdami, wielki krzyż maltański i wiele innych. W wojsku polskim miał stopień generała dywizji.
W niedzielę 20 września 1964 r. Ksiądz Arcybiskup opracowywał przemówienie na temat opieki duszpasterskiej nad emigracją; miał je wygłosić nazajutrz. Odczytał je w Auli Soborowej abp Baraniak - już po śmierci abpa Gawliny, który zmarł nagle w nocy z niedzieli na poniedziałek, 21 września.
Szczątki zmarłego Arcybiskupa spoczęły na Monte Cassino. Takie było życzenie Biskupa Polowego - chciał na zmartwychwstanie i sąd ostateczny oczekiwać wśród żołnierzy.
Kazimierz Głowacki
Racibórz