Literacka strona życia i działania sługi Bożego o. Ignacego Posadzego

Okazją do podjęcia opracowań stało się wszczęcie procesu beatyfikacyjnego, który wydobywa z mroków historii wszystko, co dotyczy sługi Bożego

Na temat życia i działalności sługi Bożego o. Ignacego Posadzego ukazało się już stosunkowo dużo różnych opracowań i artykułów. Okazją ku temu było jego relatywnie długie życie, jak również różnorodność zadań, które zostały mu przygotowane przez Opatrzność, poczynając od wyjazdów zagranicznych, a kończąc na organizacji nowych zgromadzeń zakonnych, tak męskiego, jak i żeńskiego. Okazją do podjęcia różnych opracowań stało się wszczęcie jego procesu beatyfikacyjnego, który wydobywa z mroków historii wszystko, co dotyczy danego sługi Bożego. W dalszym ciągu jednak pozostaje nie do końca zbadaną naukowo — o czym monitował już kilka lat temu podczas jednego z sympozjów ks. prof. Jan Walkusz — twórczość literacka sługi Bożego ks. Posadzego, która przecież jest niepoślednia. Artykuł ten również w żaden sposób nie rości sobie pretensji, aby był całościowym opracowaniem tematu. Będzie to zaledwie pobieżny rzut na spuściznę pisarską ojca Ignacego.

Mówiąc o twórczości literackiej ks. Posadzego, nie mam tu na myśli klasycznego rozumienia tego terminu, ale wszystko to, co wyszło spod jego pióra, czy też to, co zostało spisane podczas jego różnych przemówień. Bo faktycznie, gdybyśmy ograniczyli się do wiernej definicji terminu „twórczość literacka”, to w przypadku ks. Ignacego byłby to zaledwie jeden sonet i kilka drobniejszych innych utworów. A tymczasem poza stricte określonymi formami literackimi w twórczości ojca Ignacego rozciąga się ogromna płaszczyzna wypełniona pamiętnikami, wspomnieniami, opisami podróży, reportażami i dziennikami, które przecież należą do tak zwanej literatury faktu. Oprócz tego w życiu ojca Ignacego istnieje potężna płaszczyzna, związana z zadaniami, które realizował ten sługa Boży. Jest to więc przede wszystkim jego działalność związana z formacją i wychowaniem młodych zgromadzeń zakonnych. Tutaj na pierwszy plan wysuwają się konferencje, przemówienia i homilie, które wygłosił, a które charakteryzują się również wielkim kunsztem słownym i troską o piękno języka.

Troska o polskie słowo

W życiu ojca Ignacego jest wiele faktów świadczących o tym, że był bardzo wrażliwy na piękno słowa. Uważał bowiem, że słowo, tak pisane, jak i mówione, jest ważnym elementem w kształtowaniu i zachowaniu tożsamości narodowej. Oprócz tego słowo jest przecież fundamentalnym narzędziem w ewangelizacji i przekazywaniu następnym pokoleniom istotnych wartości i prawdy o samym Bogu. Można więc z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że zainteresowanie ojca Ignacego literaturą było bardzo duże, do tego stopnia, że postawiło go to w gronie pisarzy i patriotów ówczesnego czasu.

Jaka jest geneza tego zjawiska? Otóż paradoksalnie najpierw trzeba odnieść się do faktów z życia ks. Ignacego, które w swym założeniu programowo miały wyplenić z narodu polskiego wszystko to, co stanowiło fundament tożsamości narodowej. Mam tu na myśli zakrojoną na szeroką skalę propagandę wynaradawiającą i germanizacyjną, jaka była prowadzona na ziemiach rodzimych ks. Posadzego przez okupanta na początku XX wieku. Szadłowice koło Inowrocławia — miejscowość pochodzenia ojca Ignacego — znalazły się bowiem w kręgu tejże akcji. Prawdopodobnie właśnie wtedy późniejszy Współzałożyciel Towarzystwa Chrystusowego uświadomił sobie wartość i cenę języka polskiego, i w ogóle kultury ojczystej. Już jako kilkuletnie dziecko wziął bowiem udział w zakrojonym na szeroką skalę proteście przeciwko polityce zaborcy, nie cofając się przed ofiarą i cierpieniem w celu opowiedzenia się po stronie narodowego dziedzictwa. Nie wiemy, na ile akcja ta była w pełni uświadomiona przez małego Ignacego, ale nie ulega wątpliwości, że w 1906 roku, wraz ze swoją starszą siostrą Anną, wziął udział w strajku szkolnym, który objął swoim rozmiarem całą Wielkopolskę i Pomorze.

Swoją troskę o zachowanie tego, co polskie, potwierdził również później podczas nauki w gimnazjum w Inowrocławiu, gdzie w warunkach konspiracyjnych przyszło mu poznawać z wielkim zapałem język, historię i literaturę polską. I jak zauważył to wspomniany już ks. J. Walkusz, „był to świadomy wybór, kształtujący proces systematycznego wchodzenia w orbitę kultury narodowej i generujący zarazem stopniowe dorastanie do współodpowiedzialności za jej kształt i rozwój”.

Z pewnością świadomość piękna języka polskiego zaprowadziła ojca Ignacego na początku jego drogi kapłańskiej do przyjaźni z dwoma literatami przełomu XIX i XX wieku. Byli to ks. Nikodem Cieszyński i ks. Józef Kłos. Znajomość ta w znacznym stopniu wpłynęła na jeszcze większe umiłowanie języka polskiego przez ks. Posadzego. Pierwszy z nich, ks. N. Cieszyński, widząc w ks. Posadzym wielki potencjał pisarski, zachęcał go do podejmowania prób w tym zakresie. Natomiast ks. J. Kłos nie tylko zachęcał, ale jako redaktor „Przewodnika Katolickiego” udostępnił swemu przyjacielowi łamy tegoż czasopisma. I rzeczywiście w „Przewodniku Katolickim” ojciec Posadzy drukował między innymi swoje reportaże z podróży do Ameryki Południowej czy do Ziemi Świętej i Egiptu. Inny zaś redaktor, ks. Jan Prądzyński, umożliwił ks. Ignacemu publikowanie artykułów w „Kurierze Poznańskim”.

Wszystkie te fakty przyczyniły się zapewne do tego, że w 1930 roku ojciec Ignacy został wpisany na listę członków Związku Zawodowego Literatów Polskich. Później w 1932 roku członkostwo to zmieniło się w stałe. Sługa Boży musiał mieć nietuzinkowy język i widziano w nim z pewnością duży talent pisarski, skoro po pierwsze — był członkiem tego Związku jako jeden z nielicznych duchownych, a po drugie — w momencie przyznawania mu legitymacji członka nie spełniał wszystkich wymaganych warunków. Związek wymagał bowiem opublikowania trzech utworów literackich. Ojciec Ignacy co prawda w chwili składania wniosku rekomendował, że w przygotowaniu są cztery jego dzieła, jednak do czasu przyjęcia go na stałe w szeregi Literatów Polskich żadne z nich nie ukazały się drukiem. Książki, a były to tytuły: „Drogą pielgrzymów” i „Przez tajemniczy Wschód”, ukazały się odpowiednio w 1933 i 1939 roku, zatem już po tym, jak został przyjęty w szeregi Literatów Polskich. Na marginesie warto w tym miejscu wspomnieć, że książka „Drogą pielgrzymów”, będąca reportażem z podróży do Ameryki Południowej, doczekała się aż sześciu wznowień, a obecnie jest przygotowywane wydanie w formie audiobooku.

Ks. Ignacy Posadzy, zebrawszy doświadczenie redakcyjne między innymi poprzez drukowanie swoich artykułów we wspomnianych powyżej pismach, sam stał się inicjatorem powstania dwóch czasopism, a później także ich redaktorem: „Głosu Seminarium Zagranicznego” i „Mszy Świętej”. Obydwa te periodyki są wydawane do dziś, z tym, że pierwszy z nich stał się wewnętrznym pismem — jako informator Towarzystwa Chrystusowego.

„Drogą pielgrzymów”   

Omawiając spuściznę ojca Ignacego, warto choć w kilku słowach pochylić się nad krótką analizą niektórych pism, aby w ten sposób spróbować ukazać kunszt pisarski Sługi Bożego.

Trzeba więc zacząć od najbardziej znanej jego książki, jaką jest „Drogą pielgrzymów”, o której już kilkakrotnie była mowa. We wstępie sam Autor zaznacza: „wyrosła ona z serdecznego obcowania z ludem, wczuwania się w jego troski i bóle i jako taka jest zbiorem wrażeń i studiów opartych o mój dzienniczek podróży, który prowadziłem w czasie dwukrotnego swego pobytu w Ameryce Południowej w r. 1929 i 1930-1931”. Podkreśla też, że książka ta „pragnie odmalować życie naszych Pielgrzymów za Oceanem, ich głód religijny i tęsknotę za ukochaną ojczyzną”.

Książka jest bardzo ciekawą i bardzo barwnie napisaną relacją z wizytacji, którą ojciec Ignacy przeprowadził na polecenie kard. Augusta Hlonda w Brazylii, Argentynie, Paragwaju i Urugwaju. To, co uderza podczas lektury tejże książki, to niesamowita zdolność obserwacji i wyciągania wniosków przez samego Autora, osadzona w konkretnych uwarunkowaniach geo-społecznych, w niezwykłych okolicznościach i na tle spotykanych osób. Co więcej, cała przyroda Ameryki jest opisana w sposób barwny, obrazowy i z niezwykłą sugestywnością. Ojciec Posadzy uczynił to w ten sposób, że czytając jego reportaż, słyszy się na przykład melodię spadającej wody wodospadu Iguassu, czuje się doskwierający żar tropików, czy też odczuwa się grozę nocnego lasu. Wszystko jest opisane w sposób bardzo lekki i elastyczny. Tej zwiewności pomagają wtrącone opowiadania, gawędy, scenki humorystyczne czy też dosłowne gwarowe dialogi.

Ojciec Ignacy był wysłany do Ameryki Południowej z konkretną misją. Stąd też w książce znajdujemy również charakterystykę życia Polaków na kontynencie południowoamerykańskim, ich problemy i tęsknoty. Oczywiście, wszystko osadzone w przestrzeni religijno-duchowej, z wyciągnięciem konkretnych wniosków, jak choćby nawet następującego: „Niesłychanie ważne jest zagadnienie duszpasterstwa polskiego wśród naszego wychodźstwa. Tam, gdzie ono jest, krzewi się Królestwo Boże i polski duch. Tam, gdzie go nie ma, szerzy się często niewiara, apatia i śpiączka społeczna i narodowa”.

„Przez tajemniczy Wschód”

Książka ta z kolei jest werbalizacją ponad trzymiesięcznej podróży ojca Posadzego na 33. Kongres Eucharystyczny do Manili i krajów Dalekiego Wschodu w 1937 roku. Sługa Boży swoją podróż kontynuował najpierw statkiem do Manili, by później koleją i innymi środkami transportu skierować się przez Chiny, Japonię, Koreę i Związek Radziecki, wreszcie powrócić do Polski. Szczególne miejsce w niniejszej książce zajmuje, rzecz jasna, relacja z Kongresu. Nie zabrakło i tutaj opisów religijności i różnych zwyczajów odwiedzanych krajów. Nie brak jest także cudownych opisów przyrody, wyrażonych znów barwnym i sugestywnym językiem.

Dużą wartość poznawczą prezentuje ta część książki, która poświęcona jest podróży przez Związek Radziecki, nazywany przez ojca Ignacego „Krajem Zaślepieńców”. Nic więc dziwnego, że późniejsza cenzura wielokrotnie miała duże wątpliwości, co do tej części książki, do tego stopnia, że jedno z wydań jest bez tego opisu, a kończy się opisem przekroczenia granicy ze Związkiem Radzieckim. A tymczasem Sługa Boży, jako bystry obserwator, opisuje tylko to, co widział i czego doświadczył. Jednak z wiadomych powodów ukazanie anormalnych kontrastów i wszechobecnie panującego systemu policyjnego nie było na rękę ówczesnej władzy.

Do wymienionych dwóch książek należy jeszcze dodać liczne artykuły, jak na przykład relację z pielgrzymki do Ziemi Świętej, które nie doczekały się wydań książkowych. Wszystkie one charakteryzują się barwnym językiem, trafnymi spostrzeżeniami, a przede wszystkim bardzo mocnym osadzeniem całości w kontekście wiary i Bożej Opatrzności.

„Dzieła”

Co prawda kazań i przemówień nie zalicza się do dzieł literackich — tak też uznał Związek Literatów Polskich w 1930 roku, przyjmując ojca Posadzego w swoje szeregi, a który planował wydać drukiem „Kazania na niedziele i święta”. Jednak na koniec należy uczynić krótką aluzję również w tym kierunku. Tym bardziej że do tej pory zostały wydane trzy tomy zebranych przemówień, konferencji i kazań. W przygotowaniu jest jeszcze kolejny 4. tom.

O ile w przypadku książek i artykułów adresatem było szerokie grono czytelników, tak w wypadku tego typu twórczości grono odbiorców zawęża się przede wszystkim do wspólnot Towarzystwa Chrystusowego i Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla. Jest to zrozumiałe, bo przecież tak dla jednych, jak i drugich ojciec Ignacy był współzałożycielem lub nawet założycielem, a na pewno odegrał znaczącą rolę, jak nie fundamentalną, w kształtowaniu się duchowości poszczególnych zgromadzeń.

Tomy obejmujące kazania i przemówienia ojca Ignacego zostały nazwane może szumnym tytułem „Dzieła”, choć — jak powyżej napisałem — ich treść nie może pretendować do miana dzieła literackiego. Jednak dla chrystusowców, jak i dla sióstr misjonarek zawierają one ważne elementy ich patrymonium i tożsamości zakonnej. Poza tym „Dzieła” zawierają również korespondencję ks. Posadzego do kard. A. Hlonda, a tom 4. będzie obejmował dodatkowo tak zwane „listy okrężne”, które mają wyjątkowo formacyjny charakter.

Język poszczególnych tomów, których teksty powstawały głównie w latach 50. i 60. ubiegłego stulecia, jest również literacko bardzo piękny. Może nie ma w nich wspaniałych opisów przyrody, ale przebija wielka erudycja ojca Ignacego, i to zarówno w literaturze religijnej, jak i świeckiej. Co więcej, z tych tekstów wyłania się postać Ojca, który zakochany jest w Bogu, rozmiłowany w Kościele, zatroskany, aby nieść rodakom na emigracji „Boga i Polskę”, wrażliwy na piękno otaczającego go świata i zapatrzony z wielką uwagą w dzieła, które Opatrzność zleciła mu do wykonania.

Można więc bez większej przesady powiedzieć, że ojciec Ignacy był Bożym patriotą, który swoją troskę o Boga i Ojczyznę przelewał kompetentnie na papier.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama