Neron wiecznie młody

Chrześcijanie byli i są nadal najbardziej prześladowaną grupą religijną na świecie

O krucjatach i Świętej Inkwizycji mówi się częściej, niż o prześladowaniach chrześcijan. Tymczasem prześladowanie uczniów Chrystusa wcale nie zakończyło się w czasach Nerona, tylko trwa po dziś dzień. Według niezależnych raportów to właśnie chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią świata, a wiek XX należał pod tym względem do rekordowych. Wielu przeciwników Kościoła zapewne powie, że to kompletna bzdura. Jest to jednak - może i dla wielu paradoksalna - ale jednak obiektywna prawda.

Tę prawdę potwierdziła w 1996 roku chociażby Nina Shea, doradca w Komisji ds. Wolności Religii byłego prezydenta USA - Billa Clintona. Tylko w 1996 roku na całym świecie zginęło wskutek prześladowań 156 tysięcy chrześcijan - pisała w swoim raporcie. Nam, w tolerancyjnej Europie wydaje się to wręcz nieprawdopodobne, ale trzeba pamiętać, że to właśnie w obszarze oddziaływania kultury judeochrześcijańskiej o tolerancji dyskutuje się na przykładzie możliwości zawierania małżeństw homoseksualnych, czy też adoptowania przez nie dzieci, podczas gdy w wielu innych krajach za sam fakt posiadania takich skłonności można stracić życie. Znacznie częściej nadal można je stracić jedynie za to, że za swojego życiowego przewodnika wybrało się Jezusa Chrystusa Niewątpliwie krytycy, „zawziętej, nieugiętej, średniowiecznej i ciemnogrodzkiej" postawy Kościoła katolickiego powinni zważyć również i te proporcje. W różnych krajach na wielu kontynentach dyskryminuje się, delikatnie mówiąc, około 200 milionów chrześcijan Oczywiście, nigdy po Ziemi nie stąpało aż tylu Ziemian, co nie zmienia jednak faktu, że prześladowania chrześcijan stały się jednym z niechlubnych rekordów współczesności.

Koncentracyjne wioski pokoju

Nie tylko w Europie trudno uwierzyć w to, że w Sudanie życie katolickiego chłopca kosztowało w końcu ubiegłego stulecia około 15 dolarów. Taka była rynkowa cena chrześcijańskiego niewolnika. Szacuje się, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat sprzedano w ten sposób znacznie ponad 25 tysięcy dzieci Sytuacja tamtejszych chrześcijan zmieniała się radykalnie w 1983 roku, kiedy to Sudan oficjalnie został ogłoszony państwem islamskim. Sudan jest jednym z największych krajów Afryki, zamieszkałym przez blisko 30 milionów ludzi, przy czym większość chrześcijan zamieszkiwała południową część kraju, przeciwko której islamski rząd Sudanu oficjalnie wypowiedział dżihad -świętą wojnę Władze zachęcały do grabieży i morderstw, pozwalając chociażby na zachowanie wszelkich dóbr zdobytych na niemuzułmanach W pierwszej połowie lat 80 ubiegłego wieku według niektórych szacunków mogło w Sudanie zginąć w wyniku ludobójstwa blisko 2 miliony ludzi, a kolejne pół miliona zmarło z głodu Znaczna część z nich to oczywiście chrześcijanie. Takiej eksterminacji dokonywały zarówno oddziały rządowe, jak bojówki paramilitarne otwarcie przez rząd popierane. Nawracano za pomocą terroru na wielką skalę - zabijano, gwałcono, dzieci i kobiety sprzedawano jako niewolników Do metod bardziej subtelnych należało niszczenie pół uprawnych, rabowanie bydła, grabienie i niszczenie całych wsi.

Do konwersji na islam zachęcano także przy pomocy żywności z darów humanitarnych, które dzielono jedynie pomiędzy uczniów Koranu.

Przechodzenie na chrześcijaństwo rozliczane było według prawa Szariatu - karą śmierci. Katoliccy księża na równi z wiernymi padali ofiarami prześladowań, nie wyklucza się też, że w bardziej odległych zakątkach kraju dochodziło nawet do przypadków ukrzyżowania

Sudańskie władze wpadły także na pomysł przekształcenia wiosek chrześcijańskich w tak zwane wioski pokoju, które nie były niczym innym, jak swoistymi obozami koncentracyjnymi

Takie rzeczy działy się w końcu XX wieku, „na szczęście" Sudan w ocenie wielu organizacji był bezapelacyjnym liderem w prześladowaniu wyznawców Jezusa.

Islam wcale nie taki łagodny

Jakkolwiek niewiele państw i które muszących przecież funkcjonować w układzie gospodarczym i politycznym świata decyduje się na oficjalne ogłoszenie dżihadu, to zachowując pozory praworządności, łamie wiele niezbywalnych w społeczeństwach Zachodu praw i wolności obywatelskich. Uznawana za w miarę liberalną (a przynajmniej jej rząd), Arabia Saudyjska również nie jest tu bez winy, bo działa w niej policja religijna - tzw. Mutawa. Policjanci z tego specjalnego wydziału zajmowali się chociażby przeszukiwaniami domów innowierców, aresztowaniami czy konfiskatą Biblii. We współczesnej historii tego kraju zdarzały się także orzeczenia kary śmierci z powodu wiary. Obostrzenia i zakazy dotyczą tu również obcokrajowców - chrześcijanom nie wolno się gromadzić, ani tym bardziej odprawiać prywatnych nabożeństw. Istnieją setki udokumentowanych przypadków aresztowań obcokrajowców z tego tytułu. Przypomnijmy, że kiedy 1300 lat temu islam objął panowanie w Arabii, to wszyscy chrześcijanie zostali z niej wypędzeni. Organizacja Open Doors z siedzibą w USA w 1998 roku zaliczyła Arabię Saudyjską, do jednego z sześciu państw islamskich najbardziej prześladujących chrześcijan. Kolejne to Sudan, Somalia, Maroko, Jemen i Iran.

Iran, w którym oficjalnie panuje islam szyicki jest tu kolejnym przykładem na dwulicową politykę wobec nie-muzułmanów. Rząd oficjalnie gwarantuje wolność wyznania chrześcijanom, będąc jednocześnie ideowym sercem wojującego na Bliskim Wschodzie islamu. W efekcie grupy chrześcijan są nie tylko izolowane, ale i infiltrowane przez reżymowych szpiegów, nie mają dostępu do mediów, a jakakolwiek praca wśród muzułmanów jest zabroniona. Wszystko to odbywa się w atmosferze surowych prześladowań, za jakiekolwiek odstępstwo od jedynie słusznej religii państwowej.

Podobnie sytuacja przedstawia się w Jemenie, który jest jednym z najmniej ewangelizowanych państw świata, a chrześcijanie to niemal wyłącznie cudzoziemcy. Za to w Maroku chrześcijanie mogą działać jedynie wśród uchodźców. Przypadki nawrócenia na wiarę chrześcijańską mogą skończyć się uwięzieniem, a nawet torturami. W Somalii chrześcijan najpierw prześladował reżym marksistowski, a teraz islam. Nie ma tam jakiejkolwiek możliwości jawnego wyznawania wiary chrześcijańskiej.

O skali prześladowań w tych krajach, które znalazły się w czołówce według oceny Open Doors, może w pewnym sensie świadczyć to, że nie znalazł się tam choćby Afganistan, w którym w końcu ubiegłego wieku nie było ani jednego kościoła, a za świadectwo można było stracić życie. Prześladowania były tam mniejsze o tyle, że praktycznie nie było tam chrześcijan.

Do tej listy możemy także dopisać chociażby Algierię, gdzie prozelityzm, a nawet dawanie świadectwa było surowo karane, często nie było można posługiwać się znakiem krzyża, a kapłani mogli odprawiać Mszę św. jedynie dla obcokrajowców. W Algierii katolickich misjonarzy można policzyć na palcach jednej ręki, a wyjeżdżają tam jedynie „na własne ryzyko".

Święta wojna

Wielu muzułmanów zapewnia, że ich religia nie niesie w sobie ani nienawiści, ani przemocy, a wręcz przeciwnie, uczy przecież miłości bliźniego. Nie jest to jednak cała prawda o islamie, zwłaszcza o tym fundamentalnym sprzężonym dodatkowo z aparatem państwowym. Dżihad, czyli święta wojna, nie jest pomysłem chociażby Jasera Arafata, tylko liczącą przeszło tysiąc lat epopeją zmagań świata islamskiego z niewiernymi. Osławione wyprawy krzyżowe, ochrzczone „hańbą chrześcijaństwa", były spóźnioną mniej więcej o trzy wieki odpowiedzią na falę podbojów muzułmańskich. To w XI wieku odżyła idea wojny sprawiedliwej, która miała bronić dyskryminowanych przez muzułmanów chrześcijan, a także sprofanowanych miejsc świętych. Rosnące w siłę tureckie państwo Seldżuków, zagrażało także Kościołowi wschodniemu. W późnym średniowieczu teologowie muzułmańscy rozwinęli idee dżihadu, który nie był jedynie ograniczony do formy obronnej, ale mógł być także agresją celem poszerzenia terytorium islamu kosztem niewiernych. Wtedy właśnie utrwalił się teologiczny podział świata muzułmańskiego na „ziemię islamu' i „ziemię walki o islam", co przez wieki oznaczało jakby permanentny stan wojny z całym światem niemuzułmańskim. Chociaż racje polityczne, handlowe i strategiczne nie zawsze na to pozwalały, to potęga Imperium Osmańskiego, zbudowana na gruzach Konstantynopola, przez kilka wieków była poważnym zagrożeniem dla Europy, a nawet Polski. Imperialna polityka Turków bardzo sprzyjała utrwalaniu ideologii świętej wojny i nagrody dla każdego muzułmanina, który uśmierci niewiernego

Mimo że od tamtych czasów minęło wiele wieków, to wezwanie do zabijania niewiernych dla wielu fundamentalistów nadal pozostaje aktualne Radykalni uczniowie Mahometa, często neofici, w wielu przypadkach nadal jako swojego głównego wroga wskazują chrześcijanina - symbolizującego chociażby wrogi Zachód. Nie można tego nawet porównywać ze śladową niechęcią świata zachodniego do islamu.

Zabić Boga

Oprócz państw muzułmańskich w prześladowaniu chrześcijan przodują państwa z zapałem realizujące ideologię marksistowską, czyli w efekcie wszelkiego rodzaju totalitaryzmy

Najlepiej rozpoznana pod tym względem wydaje się być sytuacja w Chinach, gdzie tysiące wyznawców Chrystusa żyje w religijnych gułagach, a wielu jest torturowanych - poddawanych elektrowstrząsom, czy polewanych wrzątkiem. Mimo to, od lat chrześcijaństwo w Chinach rozwija się bardzo dynamicznie, a przeszło 90 procent chrześcijan nie należy do oficjalnego Kościoła Patriotycznego Chińskie władze w samym tylko Szanghaju w 1996 roku zamknęły około 300 zborów domowych, co mówi wiele o przyjęciu wiary chrześcijańskiej przez Chińczyków. Tegoroczny raport Amnesty International, do ogólnego wizerunku Chin coraz bardziej otwartych na Zachód, nie dodaje bynajmniej szanowania praw rozmaitych wspólnot religijnych. Nadal wielu członków nielegalnych grup chrześcijańskich otrzymuje wyroki wieloletniego więzienia, nadal zdarzają się tortury, albo co najmniej wyjątkowo brutalne traktowanie w aresztach policyjnych.

Jeszcze gorzej sprawa wyglądała w Kambodży, gdzie w ostatnich dziesięcioleciach ubiegłego wieku wskutek tortur i głodu zmarł ponad milion ludzi (spośród 7-milionowej populacji). Wśród nich najgorzej traktowani byli właśnie chrześcijanie. Ofiarami kaźni padło około 90 procent zamieszkujących Kambodżę protestantów. Religijne zakazy zostały oficjalnie uchylone dopiero w 1990 roku. Tak nie stało się oczywiście w Korei Północnej, najbardziej represyjnym reżymie na świecie. Długo można by o nim pisać, ale tam ludzie praktycznie nie posiadają żadnych praw. Mimo to szacuje się, że w absolutnej konspiracji praktykuje tam nawet 400 tysięcy chrześcijan.

W komunistycznym Wietnamie wszelkie wierzenia poddane są absolutnej kontroli rządu, i mimo że gwarancje wolności wyznania to kolejne pustosłowie, wiara w Chrystusa zdobywa sobie coraz liczniejszych zwolenników Z podobną sytuacją mamy do czynienia na Kubie, gdzie jeszcze w 1996 roku rząd nakazał zamknięcie wszystkich zborów domowych, ale większość z nich się temu nie podporządkowała. Mimo że nadal kościoły są zniszczone, a wielu chrześcijan jest więzionych za wiarę, to od kilku lat można było poznawać słowo Boże z legalnie sprowadzanej w ograniczonych ilościach Biblii.

Pochodnie wciąż płoną

Prześladowania chrześcijan nie skończyły się jak widać wraz z edyktem Konstantyna Wielkiego, tylko trwają po dziś dzień, a częstokroć prowadzone są na znacznie szerszą skalę niż w starożytności. Zapoczątkowane przez Nerona, wszczynane były przez wieki z najrozmaitszych powodów. Pierwszym chrześcijanom zarzucano popełnianie najgorszych przestępstw, uważano za przyczyny wielu nieszczęść i klęsk żywiołowych. Składano ich w ofierze wielu bogom Z niektórych uczyniono żywe pochodnie, innych ukrzyżowano. W amfiteatrach rozszarpywały ich lwy, bądź zaszytych w zwierzęce skóry rzucano na pastwę sfory psów. Te wstrząsające obrazy zna każdy uczeń Chrystusa, nie wszyscy jednak wiedzą, że i dziś, choć często zwierzęta zastąpiono zbrodniczą technologią, bracia w Chrystusie nadal bywają przybijani do krzyża, przypalani ogniem, czy głodzeni na śmierć. Nie brakuje też współczesnych katakumb, gdzie małe społeczności w tajemnicy nie tylko przed państwem, ale nawet przed własnymi sąsiadami studiują Ewangelię i to bez rozróżnienia na kraje dostanie i ubogie W bajecznie bogatym Brunei rząd nie pozwala na przyjazd pracowników chrześcijańskich i zabrania czytania Biblii. W skrajnie biednym Bangladeszu, chrześcijan odpędza się od publicznych studni W wielu krajach dawanie jakiegokolwiek świadectwa jest absolutnie zabronione. Nie można tego zrobić choćby w Laosie czy na Komorach.

Chrystus zapowiedział, że „nieprzyjaźń zwrócona przeciwko Zbawcy świata dotknie także tych, którzy uwierzą w Jego imię". Taki los cierpi codziennie na świecie miliony ludzi, dając świadectwo swojej wiary Tylko my, coraz bardziej wolni i coraz bardziej wygodni, coraz częściej o tym zapominamy. Zapominamy także, że to dzięki Chrystusowi chrześcijaństwu życie każdego człowieka stało się niezbywalną wartością, co paradoksalnie udowadniają nam władze i mieszkańcy wielu krajów, w których człowiek ma jedynie czemuś - lub komuś - służyć.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama