Kim była Chiara Lubich, rówieśniczka Jana Pawła II, której pogrzeb w bazylice św. Pawła zgromadził 40 tysięcy ludzi?
14 marca 2008 r. serwisy prasowe donosiły: „Dziś zmarła we Włoszech Chiara Lubich, 88-letnia założycielka Ruchu Focolari”. Cztery dni później w jej pogrzebie w Bazylice św. Pawła za Murami wzięło udział 40 tys. ludzi. 27 stycznia 2015 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny Chiary. Siedem lat po śmierci założycielki Ruchu Focolari Kościół pochyla się nad śladami jej niezwykłego życia
Była rówieśniczką św. Jana Pawła II. Urodziła się 22 stycznia 1920 r. w Trydencie jako drugie z czworga dzieci Luigiego i Luigii Lubich. Jej rodzice poznali się w drukarni „Il Popolo”, pisma trydenckich socjalistów. Pobrali się w 1916 r., w czasie trwającej na świecie wojny. Tata był socjalistą i mało interesował się religią, mama natomiast była głęboko wierzącą katoliczką i codziennie chodziła na Mszę św., czasami nawet o 4 rano.
Silvia — takie imię nadano dziewczynce podczas chrztu 1 lutego 1920 r. w kościele Santa Maria Maggiore, 23 lata przed tym, jak stała się Chiarą Lubich, 95 lat przed ogłoszeniem jej przez Kościół służebnicą Bożą.
Silvia kochała Eucharystię, a wiarę uważała za najcenniejszy dar, jaki otrzymała. Jej matka pragnęła, aby córka otrzymała katolicką formację, dlatego zapisała ją do szkoły prowadzonej przez zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Dziewicy. W każdy piątek o godz. 15 siostry przyprowadzały powierzoną im grupę dziewcząt na godzinną adorację Najświętszego Sakramentu. Mała Silvia, wpatrzona w monstrancję, mówiła: „Ty stworzyłeś słońce, które daje ciepło i światło; przez moje oczy wprowadź do mojej duszy Twoje światło i Twoje ciepło”. W czasie tych modlitw skupiała się tak mocno, że zdarzyło jej się zemdleć z wysiłku.
Była świetną uczennicą. Gdy ukończyła szkołę podstawową, rodzice zapisali ją do szkoły zawodowej. Włochy ogarniał kryzys, faszyzm rósł w siłę, przedsiębiorstwo ojca, które założył po rezygnacji z pracy w drukarni, zaczęło upadać. Praca Silvii miała finansowo wspomóc rodzinę. Wkrótce jednak mama została wezwana do szkoły. Nauczyciele zauważyli, że Silvia jest bardzo zdolna, i zasugerowali zmianę szkoły. Rodzice zapisali ją do szkoły nauczycielskiej w Instytucie Rosminiego.
Pierwsze „wezwanie do męczeństwa” poczuła w sercu, mając zaledwie 13 lat. Był rok 1933, szła trydencką ulicą Torrione. Ogarnęło ją niewytłumaczalne niczym zaproszenie do współdzielenia męki z Jezusem. Bez wahania odpowiedziała „tak”. Dwa lata później poczuła zaproszenie do świętości. Odpowiedziała natychmiast: „Chcę zostać świętą”. Wkrótce zapisała się do Akcji Katolickiej.
W 1938 r. uzyskała licencję nauczycielki. Chciała podjąć studia na Uniwersytecie Katolickim w Mediolanie, ale mimo doskonałych wyników w nauce nie przyznano jej stypendium. Bardzo to przeżyła. Płacząc w ramionach mamy, usłyszała cichy głos w sercu, który zapewniał: „Ja będę twoim Nauczycielem”. Nie zrozumiała tych słów, ale przyniosły jej one pokój. Zaczęła pracę nauczycielki. W Castello di Ossana powierzono jej 4 klasy szkoły podstawowej. Zaproponowała swoim uczennicom, aby w każdym tygodniu żyły jednym zdaniem z Ewangelii i codziennie opowiadała im, w jaki sposób ta praktyka zmienia jej życie.
W 1939 r. wybuchła wojna. W grudniu Silvia wzięła udział w sympozjum Akcji Katolickiej w Loreto. Wybrała się w swoją pierwszą samodzielną podróż poza Trydent, nie przeczuwając niczego. Dziś, po latach, wiemy, że to właśnie tam, w maleńkim Domku Maryi, Bóg położył fundament pod Ruch Focolari, który kilka lat później urodzi serce Silvii — Chiary Lubich.
Weszła do Domku Maryi ukrytego w bazylice loretańskiej i zalała się łzami. Doświadczyła zanurzenia w zatrważającej ją tajemnicy. Rozmyślała o wszystkim, co mogło się wydarzyć w tym domu, i nie mogła przestać płakać. Każdą przerwę w sympozjum wykorzystywała, żeby tam biec. Kontemplowała życie Świętej Rodziny, zachwycona miłością i jednością tej Trójki. W ostatnim dniu sympozjum w czasie Mszy św. w bazylice usłyszała w sercu: „Sprawię, że pójdą za Tobą zastępy dziewic”.
Po powrocie do Trydentu nic już nie było takie samo. Proboszcz, który spotkał Silvię w szkole przed rozpoczęciem lekcji, dostrzegł w niej światło i blask. Spytał: „Odnalazła pani swoją drogę? Wyjdzie pani za mąż? — Nie — odpowiedziała. — Zatem zostanie pani zakonnicą? — Nie — odpowiedziała ponownie. — A może będzie pani dziewicą w świecie? — Nie — odparła zdecydowanie”.
Wtedy, w 1939 r., sama jeszcze nie wiedziała, do czego Bóg ją zaprosił, ale czuła, że będzie to inna, „czwarta droga” w Kościele.
Trwała wojna. Silvia uczyła w szkole przy sierocińcu Opera Serafica di Cognola w Trydencie. W tym czasie poznała dyrektora Trzeciego Zakonu Franciszkańskiego — o. Casimira da Perarola, gorliwego kapucyna. Pewnego dnia zakonnik poprosił ją, by ofiarowała Bogu jedną godzinę pracy w intencji jego apostolatu. Zdumiała go jej reakcja: „Tylko godzinę? A dlaczego nie cały dzień?”. Zaskoczony odpowiedział: „Proszę pamiętać, panienko, że Bóg kocha panią nieskończenie!”. To był grom dla duszy Sylvii. Objawienie, odsłonięcie niepojętej tajemnicy. Od tego spotkania wciąż powtarzała, że Bóg kocha ją, Silvię, nieskończenie... Wszystkie prace, obowiązki nabrały innego znaczenia. To był bodziec, o którym mówiła po latach, że przekierował jej serce jak słonecznik na polu w stronę prawdziwego Słońca. Odtąd wszędzie widziała miłość Boga, czuła, że stoi w centrum Jego miłości, że nic ani nikt inny się nie liczą, tylko Bóg.
W 1943 r. została tercjarką Zakonu św. Franciszka. Zgodnie z jego tradycją porzuciła „dawnego człowieka” i przyjęła nowe imię. Na cześć św. Klary z Asyżu Silvia Lubich zapragnęła nosić imię Chiara i tak jak ona na pytanie św. Franciszka: „Córko, czego pragniesz?” odpowiedzieć: „Boga”.
Na początku grudnia 1943 r., gdy szła po mleko do gospodarstwa, usłyszała wyraźnie: „Oddaj mi się cała. Bogu nie daje się przekwitłych kwiatów: daje się pąki”. Skamieniała na środku drogi i odpowiedziała: „Tak, natychmiast”.
Potem wydarzenia przyśpieszyły. Napisała list do spowiednika z prośbą o całkowite ofiarowanie się Bogu i otrzymała zgodę. 7 grudnia 1943 r. wstała o 5 rano, założyła najlepszą sukienkę i poszła do klasztoru. Na dworze szalała burza i lał deszcz. Chiara zrozumiała, że w życiu duchowym czekają ją burze i przeciwności, ale nie zmieniła decyzji. W czasie Mszy św. poślubiła Boga. „Przed Komunią ujrzałam na chwilę to, co miałam zrobić: przez poświęcenie się Bogu przeszłam przez most; a ten runął za mną — już nie będę mogła wrócić do świata. To był mój ślub. Poślubiałam Boga. A to oznacza nie tylko czystość, rezygnację z ludzkiego małżeństwa, ale pozostawienie wszystkiego: rodziców, studiów, szkoły, rozrywki, tego wszystkiego, co w moim małym świecie dotąd kochałam” — mówiła po latach.
Gdy wróciła do domu, zrozumiała, że droga do doskonałości to wypełnianie woli Bożej, że to największa miłość. Każdy, kto żyje wolą Boga, osiąga świętość i doskonałość życia. Po latach napisze: „Świętość przychodzi jako konsekwencja miłości. A my możemy ją osiągnąć jedynie w ten sposób. Gdybyśmy chcieli szukać świętości dla niej samej, nigdy jej nie osiągniemy. A więc kochać i nic innego. Stracić wszystko, również przywiązanie do świętości, aby starać się tylko kochać!”.
W czasie wojny Trydent jest bombardowany w dzień i w nocy, giną ludzie. Wokół Chiary gromadzi się niewielka wspólnota. Rozmawiają i modlą się. Do schronu zabierają Ewangelię. Gotują zupy i karmią głodnych. Rozmawiają o przyszłości, rodzi się Ideał. Chiara po latach mówiła: „Miałam 23 lata. Moje koleżanki były w moim wieku, a niektóre — nawet młodsze. Szalała wojna i wszystko niszczyła. Każda z nas miała swoje marzenia. Jedna chciała założyć rodzinę i czekała na narzeczonego, który miał wrócić z frontu. Inna pragnęła urządzić sobie dom. Ja chciałam zrealizować się poprzez naukę filozofii. Lecz narzeczony nie wrócił. Dom został zniszczony. Nie mogłam kontynuować nauki filozofii. Co robić? Czy istnieje ideał, którego nie jest w stanie zniszczyć żadna wojna, dla którego warto oddać życie? I natychmiast światło: tak, jest. To Bóg, który wśród przemocy i nienawiści objawił się nam Tym, kim prawdziwie jest: Miłością. I oto chwila: decydujemy się żyć dla Boga, uczynić Boga Ideałem naszego życia. Jak? Chcemy żyć, jak żył Jezus: czynić wolę Ojca, a nie naszą. Chcemy być «małym Jezusem». W Ewangelii odnajdujemy sposób, jak wypełniać wolę Boga, jak być drugim Jezusem. Otwieramy ją i czytamy. Ewangelia mówi nam: «Proście, a otrzymacie». «Potrzebuję pary butów numer 42, dla Ciebie w biednym» — mówimy do Jezusa przed tabernakulum, a po wyjściu z kościoła pewna kobieta przekazuje nam parę butów numer 42. Sprawdza się każda obietnica Ewangelii. Wydaje się, że żyjemy wśród cudów...”.
Ruch Focolari, Dzieło Maryi, został zatwierdzony przez Stolicę Apostolską w 1962 r. Dziś jego członkowie działają w 194 krajach świata. Pragnienie służebnicy Bożej Chiary Lubich, powtórzone za Chrystusem: „Aby byli jedno”, dotknęło serc milionów ludzi i rosnąc w nich, przynosi światu miłość, nadzieję i sens.
W 2012 r. ks. dr hab. Marek Chmielewski w audycji „Duc in altum”, emitowanej w Radiu Maryja, mówił o Chiarze tak: — Miałem szczęście być w mieszkaniu Chiary w Rocca di Papa i w obecności jej najbliższych współpracowników zobaczyć kaplicę, gdzie na co dzień się modliła. Gdy popatrzyłem na biurko, przy którym pracowała, uderzyło mnie, że leżały tam w żółtych teczkach wypisy z różnych dzieł świętych na temat mistycznej „nocy ciemnej”. Tym zajmowała się pod koniec życia. Fakt ten zdaje się potwierdzać dość powszechne przekonanie, że oprócz wspaniałego geniuszu kobiety, promiennego daru łaski i radości, Bóg udzielił jej doświadczenia mistycznego”.
Obietnica z 1938 r., którą usłyszała w sercu: „Ja będę twoim Nauczycielem” — została dotrzymana.
Źródła, z których korzystałam: Armando Torno, „Chiara Lubich. Życie i dzieło”; „Przygoda jedności: z założycielką Ruchu Focolari rozmawia Franka Zambonini”; Chiara Lubich, „Klucz do jedności”.
opr. mg/mg