Podsumowanie pielgrzymki Jana Pawła II do Ziemi Świętej 20-26.03.2000
«Desiderio desideravi... Gorąco pragnąłem nawiedzić jako pielgrzym to święte miejsce... » — tymi słowami Ojciec Święty rozpoczął eucharystyczną liturgię w Wieczerniku, podczas ostatniej pielgrzymki do Ziemi Świętej. Wydaje się, że stanowią one swoisty klucz do zrozumienia wymowy tej wyjątkowej podróży Jana Pawła II. Niezależnie od tego, jakie znaczenie przypisywały środki społecznego przekazu kolejnym wydarzeniom tych sześciu dni, trzeba powiedzieć, że były one realizacją gorącego, głęboko religijnego pragnienia, by przejść śladami Syna Bożego, który właśnie na tej ziemi «za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem», tu też «został umęczony i pogrzebany», tu «zmartwychwstał trzeciego dnia» (Credo). Już w Liście o pielgrzymowaniu do miejsc związanych z historią zbawienia Papież napisał, że chce «odbyć osobiście (...) specjalną pielgrzymkę jubileuszową do kilku miejsc, które w szczególny sposób łączą się z Wcieleniem Słowa Bożego — a więc z wydarzeniem, do którego bezpośrednio odwołuje się rok 2000» (n. 1). Wyraźnie przy tym zaznaczył, że «ma to być pielgrzymka wyłącznie religijna, zarówno ze swej natury, jak i z punktu widzenia jej celów» oraz że byłoby dla niego «bolesne, gdyby ktoś jej przypisał inne znaczenie» (n. 10).
Oczywiście Ojciec Święty nie jest zwyczajnym pielgrzymem, który mógłby przejść nie zauważony, pogrążony w medytacji nad wydarzeniami sprzed dwudziestu wieków, nie zwracając uwagi na obecną sytuację ludzi żyjących w nawiedzanych krajach. A przybywał do ludów nękanych różnorakimi problemami, niezgodą i konfliktami. Przybywał jako Papież, głowa Kościoła katolickiego, człowiek, który na arenie międzynarodowej cieszy się wielkim autorytetem. Już w pierwszym dniu pielgrzymki dał wyraz takiemu postrzeganiu Jana Pawła II król Jordanii, Abdullah II bin Al-Hussein, który witał go jako człowieka pokoju i symbol tego wszystkiego, co czyste, sprawiedliwe i godne szacunku.
Dlatego też Ojciec Święty nie unikał spotkań z osobami i środowiskami, które mają wpływ na kształt codzienności w Ziemi Świętej, chociaż miał świadomość, że jego obecność może być na różne sposoby wykorzystywana do doraźnych celów politycznych przez różne strony, próbujące potwierdzić własne racje w toczących się tam konfliktach. Papież nie był stroną w sporach, ale tym, który niesie przesłanie pokoju i propozycje działań, mogących położyć kres wzajemnej wrogości. Jego słowa i gesty były dla wszystkich czytelnym wezwaniem do pojednania.
Podczas uroczystości powitalnej Ojciec Święty wyraził uznanie dla wysiłków zmarłego króla Husajna i jego syna, obecnie panującego, zmierzających do ustanowienia pokoju w całym regionie Bliskiego Wschodu. Stwierdzając, że w regionie tym «występuje wiele poważnych i naglących problemów w sferze sprawiedliwości oraz praw ludów i narodów, które trzeba rozwiązać dla dobra wszystkich zainteresowanych, jest to bowiem warunkiem trwałego pokoju», Jan Paweł II wezwał, aby te wysiłki były kontynuowane, bez względu na to jak trudny i jak długi będzie to proces. Podkreślił też, że Kościół chętnie będzie współpracował w tym dziele.
W tym samym duchu Papież przyjął zaproszenie do spotkania z palestyńskimi uchodźcami w obozie w Deheisheh. Ludziom pozbawionym podstawowych warunków godziwego życia — mieszkania, pomocy medycznej, edukacji, pracy, bliskości krewnych — niósł słowa pocieszenia i nadziei. Nie oskarżając nikogo, wzywał wspólnoty międzynarodowe i polityków regionu, aby bardziej konsekwentnie wprowadzali w życie podpisane umowy dla wspólnego dobra wszystkich grup etnicznych i wyznaniowych. Słowa duchowego wsparcia skierował też do organizacji katolickich, które przychodzą z pomocą potrzebującym, a szczególnie do Uniwersytetu w Betlejem i Papieskiej Misji dla Palestyny.
Problem stosunków palestyńsko--izraelskich odbił się echem podczas spotkania międzyreligijnego w Papieskim Instytucie «Notre Dame» w Jerozolimie. Mimo wysiłków organizatorów spotkania, które miało być wspólną modlitwą o pokój dla Jerozolimy i całej Ziemi Świętej, przedstawiciele społeczności żydowskiej i muzułmańskiej z trudem opanowywali wrogie emocje podczas swoich przemówień. Kością niezgody była kwestia statusu Jerozolimy, którą zarówno Izraelczycy, jak i Palestyńczycy uważają za stolicę swych państw. Ojciec Święty, wychodząc od stwierdzenia, że jest to spotkanie przedstawicieli religii, które uznają tego samego Boga, przypomniał, że żydzi, muzułmanie i chrześcijanie są wezwani do wzajemnej, bratniej miłości — zgodnie z zasadą, którą św. Jan Apostoł, wyraża w słowach: «Jeśliby ktoś mówił: 'Miłuję Boga', a brata swego nienawidził, jest kłamcą» (1 J 4, 20). Przemówienie Papieża przywróciło spotkaniu charakter modlitewny, podtrzymywany przez wspólny śpiew dzieci reprezentujących wszystkie trzy religie.
Dla relacji żydowsko-chrześcijańskich wielkie znaczenie miały dwa wydarzenia: odwiedziny Instytutu Pamięci Yad Vashem i modlitwa przy zachodniej ścianie świątyni, zwanej «ścianą płaczu». Spotkanie w Yad Vashem miało charakter podniosły i godny. Odwołując się do własnych przeżyć z czasu okupacji hitlerowskiej w Polsce, Ojciec Święty oddał cześć ofiarom Holokaustu i stwierdził, że był to tragiczny owoc ludzkiej bezbożności. Jedynie bowiem «bezbożna ideologia mogła zaplanować i przeprowadzić zagładę całego narodu». Raz jeszcze jako Następca św. Piotra potwierdził, że Kościół katolicki «głęboko ubolewa z powodu nienawiści, prześladowań i przejawów antysemityzmu, jakie kiedykolwiek i gdziekolwiek spotkały Żydów ze strony chrześcijan». Jakby w odpowiedzi na to wyznanie przypomniano przykłady bohaterskiej postawy chrześcijan ratujących Żydów, często za cenę własnego życia. Przedstawiono Ojcu Świętemu osoby, które właśnie dzięki pomocy chrześcijan przeżyły okupację hitlerowską. Pośród nich byli mieszkańcy Wadowic, których Karol Wojtyła pamiętał z lat dziecięcych. Wydaje się, że to uznanie zasług chrześcijan w ratowaniu Żydów jest jednym z owoców papieskich starań o przełamanie stereotypu antysemickiego nastawienia chrześcijan.
Modlitwa Papieża przy «ścianie płaczu» ujawniła również, że istnieją płaszczyzny, na których chrześcijanie i żydzi mogą budować wspólną rzeczywistość. Jedną z nich jest modlitwa do tego samego Boga. Okazuje się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby żydzi i chrześcijanie wznosili wołanie do Boga w tych samych miejscach i w formie zgodnej z ich wielowiekową tradycją. Szczególnie wymownym gestem było pozostawienie przez Ojca Świętego w szczelinie muru kartki z tekstem modlitwy. Była to ta sama prośba o przebaczenie dla wszystkich, którzy stali się przyczyną cierpienia Narodu Wybranego, jaka została wypowiedziana w Dniu Przebaczenia w Bazylice św. Piotra. Ze swej strony rabin Jerozolimy ogłosił, iż zamierza utworzyć komisję trójstronną w celu rozwiązywania problemów międzyreligijnych w tym mieście, które muzułmanie, żydzi i chrześcijanie uznają za swoje miasto święte.
Ojciec Święty pełnił misję pojednania również pośród samych chrześcijan. W Jerozolimie istnieje sześć wspólnot katolickich (łacińska, melchicka, ormiańska, maronicka, syryjska i chaldejska), osiem prawosławnych (grecka, ormiańska, koptyjska, etiopska, syryjska, nestoriańska, rosyjska i rumuńska) oraz trzy protestanckie i jedna anglikańska. Niestety, wspólnoty te nie są wolne od wzajemnych niechęci i różnorakich sporów. Jan Paweł II, w asyście łacińskiego Patriarchy Michela Sabbaha i melchickiego arcybiskupa Akki Boutrosa Mouallema, nawiedzał Kościoły, spotykał się z wiernymi i składał wizyty poszczególnym patriarchom. Jego prostota, otwartość i dobroć wszędzie były przyjmowane z serdecznością, a często budziły wzruszenie.
Szczególnym momentem było spotkanie ekumeniczne w siedzibie Patriarchy greckoprawosławnego Diodora I. Obecni byli przedstawiciele różnych wyznań i obrządków. Panowała serdeczna atmosfera. Przedstawiciel gospodarza spotkania wygłosił przemówienie powitalne. Wyraził w nim uznanie dla Biskupa Rzymu, który od samego początku swego pontyfikatu niestrudzenie i z wielkim zaangażowaniem prowadzi dzieło jednoczenia chrześcijan. Z kolei Ojciec Święty raz jeszcze odwołał się do prośby Pana Jezusa: «aby wszyscy stanowili jedno» (por. J 17, 11). Stwierdził, że spotkanie jest odpowiedzią na tę modlitwę Chrystusa i wyraża wolę przełamywania historycznych podziałów. Zachęcał, aby nie zrażać się trudnościami na drodze do jedności, która zachowuje różnorodność liturgii, zwyczajów i praw. Stwierdził, że budowanie jedności jest szczególnie ważnym zadaniem właśnie tu, gdzie obok chrześcijan żyją muzułmanie i żydzi. Brak jedności jest dla nich zgorszeniem, podczas gdy pełne miłości braterskiej współżycie wspólnot chrześcijańskich może być wspaniałym świadectwem. Po przemówieniu Ojca Świętego Patriarcha Diodor I ponownie zabrał głos i potwierdził wolę dalszego dążenia do jedności. Po wymianie darów wspólnie odmówiono Modlitwę Pańską. Spotkanie zakończyło się przekazaniem znaku pokoju.
Ostatni dzień pobytu Jana Pawła II w Jerozolimie przyniósł niespodziewanie jeszcze jeden wymowny gest wzajemnej życzliwości. Schodząc stromymi schodami z sanktuarium Golgoty, Ojciec Święty lekko zachwiał się. Stojący w pobliżu kapłan greckoprawosławny podtrzymał go. Ten gest spontanicznie przerodził się w serdeczny uścisk.
Zgodnie z przedstawionym na wstępie zamierzeniem Ojca Świętego wszystkie te wydarzenia i spotkania, choć konieczne i ważne, nie były jednak zasadniczą treścią pielgrzymki. Były jakby zatrzymaniem się przy ludziach oczekujących na dar pokoju w nawiedzanych miejscach, w których dokonywała się Boża historia zbawienia. Podróż do Ziemi Świętej była kontynuacją drogi rozpoczętej w Rzymie symboliczną pielgrzymką do Ur chaldejskiego, gdzie Bóg po raz pierwszy objawił Abrahamowi swoją zbawczą wolę i po raz pierwszy zawarł z nim przymierze. Drugim etapem była pielgrzymka na górę Synaj, gdzie Bóg dwukrotnie objawił się Mojżeszowi — wpierw, aby wyjawić mu swoje imię i wezwać do wyprowadzenia Narodu Wybranego, potomków Abrahama, z niewoli egipskiej, a potem podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej, aby przekazać mu prawo Dziesięciorga Przykazań i zawrzeć przymierze z ludem, z którego miał wyjść Mesjasz.
Kontynuując swoje pielgrzymowanie po śladach starotestamentowych patriarchów podczas obecnej podróży, Ojciec Święty skierował kroki na górę Nebo w dzisiejszej Jordanii. Ponad jasnobrunatne, pustynne, skaliste wyżyny wyrasta wzniesienie z ruinami starożytnych zabudowań na szczycie i z kościołem, wzniesionym na miejscu, gdzie w IV w. znajdowała się bazylika Mojżesza. To tu właśnie zakończył swoją ziemską wędrówkę ten patriarcha, wyzwoliciel i przewodnik Narodu Wybranego. Stąd zobaczył ziemię, którą Bóg dał synom Abrahama i na której miał narodzić się Mesjasz. Dla uciekinierów z Egiptu rozciągający się stąd widok był przesłaniem nadziei.
Ojciec Święty wszedł do wnętrza bazyliki i tam, po wysłuchaniu fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa, opowiadającego o Mojżeszu, który patrzy na Ziemię Obiecaną, modlił się w milczeniu. Potem wyszedł na zewnątrz, aby podziwiać ten sam widok: na południu Morze Martwe otoczone Pustynią Judzką, na zachodzie dolinę Jordanu i góry Judei i Samarii. Niestety, przymglone niebo nie pozwoliło, by Papież mógł dojrzeć Betlejem i Jerozolimę, do których zmierzał. Jan Paweł II długo stał w promieniach zachodzącego słońca, kontemplując ten widok, w który wpisały się dzieje Bożej miłości i ludzkiej tęsknoty za wyzwoleniem.
To spojrzenie niejako zamykało starotestamentowy rozdział papieskiej pielgrzymki. Następne kroki będą już wchodzeniem w rzeczywistość i tajemnicę nowotestamentowej historii. Zanim jednak Ojciec Święty nawiedzi miejsca upamiętniające życie i działalność Jezusa z Nazaretu, stanie nad brzegami Jordanu, aby duchowo spotkać się z Janem Chrzcicielem. Uczyni to najpierw w sposób liturgiczny, podczas Mszy św. w Ammanie, odprawianej właśnie ku czci św. Jana, patrona Jordanii. Na początku celebracji Ojciec Święty pobłogosławił wodę zaczerpniętą z Jordanu, którą zostali pokropieni uczestnicy liturgii. W homilii przypomniał raz jeszcze wymowę najważniejszych wydarzeń historii zbawienia, do których wraca pielgrzymując do Ziemi Świętej. O Janie Chrzcicielu mówił jako o tym, który również naszemu pokoleniu wskazuje drogę, jaką trzeba przebyć, aby «ujrzeć zbawienie Boże» (por. Łk 3, 6).
Liturgiczne spotkanie z Janem Chrzcicielem miało swoje przedłużenie w Wadi Al-Kharrar, w dolinie Jordanu, na jego wschodnim brzegu. Pustynny krajobraz przecięty wstęgą zieleni w dawnym korycie rzeki stanowił scenerię tej pielgrzymkowej stacji. Na zboczach wzniesień rozlokowały się duże grupy pielgrzymów przybyłych z różnych stron. Nie potrzeba było wiele, aby przed oczyma wyobraźni stanął ewangeliczny obraz Jana przemawiającego do przybyszów z Jerozolimy, Judei i całej okolicy nad Jordanem (por. Mt 3, 5) i wskazującego im Bożego Baranka, na którym spoczął Duch Święty (por. J 1, 29. 32). Ojciec Święty pobłogosławił wodę zaczerpniętą z Jordanu i pokropił nią zgromadzonych, a następnie odmówił modlitwę uwielbienia Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, który objawił się podczas chrztu Jezusa. Jan Paweł II powróci jeszcze raz nad Jordan w drodze do Betlejem i zatrzyma się tym razem po jego zachodniej stronie, w pobliżu Jerycha.
Kolejne dni pielgrzymki były już przeżywane jako wędrówka śladami Wcielonego Syna Bożego. Ojciec Święty konsekwentnie realizował wyjawione w Liście o pielgrzymowaniu pragnienie nawiedzenia Nazaretu — miasta, «które jest związane z samym momentem Wcielenia», Betlejem, «gdzie Chrystus przyszedł na świat, a pasterze i mędrcy stali się głosem uwielbienia całej ludzkości» i Jerozolimy, «miejsca ukrzyżowania i zmartwychwstania Pana Jezusa» (n. 7).
Do Nazaretu Jan Paweł II udał się 25 marca, w samą uroczystość Zwiastowania. Nie mogło być inaczej, choć to łamało nieco chronologię pielgrzymkowych stacji. Mieszkańcy miasta zgotowali dostojnemu Pielgrzymowi gorące przyjęcie. Nie wszyscy mogli uczestniczyć we Mszy św. w bazylice, więc ludzie gromadnie witali Ojca Świętego podczas przejazdu wąskimi uliczkami. W bazylice Jan Paweł II pierwsze kroki skierował do Groty Zwiastowania, gdzie przez dłuższą chwilę modlił się w milczeniu, a potem złożył wotum złotej róży, pragnąc w ten sposób pozostawić trwały znak miłości do Tej, która przez swoje fiat wydała światu Zbawiciela.
Mszy św. towarzyszyły piękne śpiewy, które nadały liturgii charakter uroczysty i podniosły, a równocześnie radosny. Rozpoczynając homilię Ojciec Święty powiedział: «Bardzo pragnąłem powrócić do miasta Jezusa, aby obcując z bliska z tym miastem odczuć obecność niewiasty, o której św. Augustyn napisał: 'Wybrał sobie matkę, którą stworzył; stworzył matkę, którą wybrał'. Tutaj szczególnie łatwo jest zrozumieć, dlaczego wszystkie pokolenia nazywają Maryję błogosławioną». Wielokrotnie powracać będzie w wypowiedziach Ojca Świętego dziękczynienie Bogu za to spełnianie się pragnienia wypływającego z wiary, nadziei i miłości.
Nawiązując do czytań mszalnych Ojciec Święty mówił o podobieństwie Maryi z Nazaretu do Abrahama. Dzięki niezachwianej wierze tych dwojga «przyjaciół Boga» wypełniły się Boże obietnice. W tym kontekście Papież modlił się przede wszystkim o wielkie odnowienie wiary wszystkich dzieci Kościoła. Tej, która w Nazarecie dbała o ciepło domowego ogniska, zawierzał wszystkie rodziny Ziemi Świętej i każde życie ludzkie. Prosił Maryję, aby wstawiała się za Kościołem, wspierając jego misję głoszenia Dobrej Nowiny i by uczyła wszystkich pokornego i radosnego posłuszeństwa Ewangelii w służbie ludziom.
Również Betlejem ciepło witało Jana Pawła II. Na Manger Square (placu Żłóbka) zgromadziło się około dziesięciu tysięcy wiernych, aby uczestniczyć w uroczystej Mszy św. W homilii Ojciec Święty mówił, że przybywa do tego miasta tak jak pasterze i trzej królowie, aby znaleźć Dzieciątko «owinięte w pieluszki i leżące w żłobie» (Łk 2, 12), aby tak jak tysiące pielgrzymów, którzy tu przychodzili w ciągu wieków, uklęknąć w zadziwieniu i w adoracji wobec niewypowiedzianej tajemnicy, jaka tu się dokonała. Dziękował Bogu za to, że po dwudziestu jeden latach od dnia, w którym po raz pierwszy jako Papież wyraził pragnienie udania się do Betlejem (24 grudnia 1978 r.), stało się to możliwe w roku Wielkiego Jubileuszu. Zaznaczył, że to miejsce stanowi centrum jego pielgrzymki jubileuszowej. Nawiązując do słów «dziś narodził się wam Zbawiciel» (por. Łk 2, 11), jakimi aniołowie zwiastowali pasterzom narodzenie Syna Bożego, Ojciec Święty stwierdził, że w tym mieście owo «dziś» jest zawsze «teraz». Zawiera w sobie radość wiecznego «dziś», które obejmuje wszystkie czasy, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Dlatego tu w sposób szczególny, na progu trzeciego tysiąclecia, można uświadomić sobie, że czas ma sens, ponieważ wieczność weszła w historię i pozostaje z nami na zawsze.
Po Mszy św. Papież udał się do Groty Narodzenia. Tu modlił się przez dłuższą chwilę, a potem zszedł nieco niżej, do Groty Żłóbka i tam pozostał, modląc się długo w samotności. Co było treścią tej modlitwy, pozostanie w sercu Ojca Świętego.
W Liście o pielgrzymowaniu Ojciec Święty napisał: «Jakże zapomnieć (...) o górze Błogosławieństw, o górze Przemienienia czy o Cezarei Filipowej, w pobliżu której Jezus powierzył Piotrowi klucze Królestwa Niebieskiego, czyniąc go fundamentem swojego Kościoła?» (n. 7). Nie zapomniał. Niestety, nie było możliwe zatrzymanie się na Górze Przemienienia. Udało się natomiast nawiedzić w Galilei kilka miejsc nad Jeziorem Tyberiadzkim, które pamiętają Jezusa nauczającego, dokonującego cudów, wprowadzającego apostołów w nową rzeczywistość Królestwa Bożego.
Główną stacją pielgrzymkową było wzniesienie w Korazim zwane Górą Błogosławieństw. Tu, gdzie Pan Jezus wygłosił swoją mowę o zasadach życia na miarę Bożego Królestwa miłości i pokoju, Ojciec Święty chciał spotkać się z młodymi z Ziemi Świętej i innych krajów świata. Przybyli tłumnie. Wielu oczekiwało całą noc, cierpliwie znosząc ulewny deszcz i dojmujące zimno. Nie przeszkodziło im to powitać z młodzieńczym entuzjazmem Pielgrzyma i z uwagą chłonąć jego słowa. A Ojciec Święty uczył, co znaczy być błogosławionym. Mówił, że znaczy to najpierw zachowywać Boże przykazania, które otrzymał Mojżesz, a Pan Jezus z całą mocą potwierdził, i potem iść drogą błogosławieństw pod prąd mentalności i wartościowania tego świata. Wezwał wszystkich młodych ludzi do oparcia swego życia na Chrystusie i do niesienia w trzecie tysiąclecie Dobrej Nowiny o zwycięstwie ubogich, miłosiernych, pokój czyniących i prześladowanych.
Po Mszy św. Jan Paweł II udał się do położonego tuż nad brzegiem jeziora sanktuarium Błogosławieństw, gdzie pogrążył się w modlitwie. Kolejnym miejscem upamiętniającym mesjańską działalność Jezusa Chrystusa, jakie prywatnie nawiedził Ojciec Święty, był kościół «Rozmnożenia chleba» w Tabgha. I tu Papież modlił się w ciszy dłuższą chwilę, a potem wspólnie z benedyktynami i benedyktynkami, kustoszami sanktuarium, odmówił Modlitwę Pańską i udzielił wszystkim swego błogosławieństwa.
W tej samej miejscowości znajduje się sanktuarium, które ma szczególną wymowę dla Następcy Piotra. Jest to kościół «Prymatu Piotra» — miejsce, w którym zmartwychwstały Chrystus ukazał się apostołom łowiącym ryby, zaprosił ich do wspólnego posiłku, a potem, trzykrotnie zapytawszy Piotra: «Czy miłujesz Mnie?», wezwał go, aby był pasterzem Jego owiec, czyli głową i przewodnikiem Kościoła (por. J 21, 15-19). Ojciec Święty wysłuchał odczytanego po polsku fragmentu Ewangelii opowiadającego o tym wydarzeniu, na kilka minut zagłębił się w medytacji, a potem wyszedł na zewnątrz, by raz jeszcze objąć spojrzeniem Jezioro Galilejskie i miejsce spotkania Piotra ze zmartwychwstałym Panem.
Ostatnim miejscem, jakie Jan Paweł II nawiedził w Galilei, był «Dom Piotra» w Kafarnaum. Do tego domu nie opodal synagogi przyprowadził Piotr Pana Jezusa zaraz po tym, jak zdecydował się pójść za głosem Jego wezwania. Tu Chrystus uzdrowił teściową apostoła, tu nauczał, leczył chorych... Do tego domu często wracał. Ojciec Święty nie mógł nie zatrzymać się na tym miejscu, z którego wyszedł Piotr, aby wędrować za Jezusem i, rozpoznawszy w Nim obiecanego Mesjasza, przyjąć z Jego rąk odpowiedzialność za niesienie Dobrej Nowiny o zbawieniu aż po krańce świata.
W Liście o pielgrzymowaniu Ojciec Święty przewidywał, że nawiedzenie Jerozolimy będzie «szczególnie doniosłym etapem» pielgrzymki (por. n. 7). Tak też było. Swoje wędrowanie po miejscach upamiętniających wydarzenia paschalne Jan Paweł II zaczął od Wieczernika. W otoczeniu niewielkiego grona osób sprawował Najświętszą Ofiarę w tak zwanej «sali na górze» — tym samym pomieszczeniu, w którym Chrystus zasiadł z apostołami do Ostatniej Wieczerzy. Historia zapamięta tę liturgię jako pierwszą sprawowaną w tej sali od trzynastego wieku, jednak dla wierzących pozostanie ona przede wszystkim wyjątkową lekcją wiary. Ta Msza św., choć miała charakter prywatny, była szczególną okolicznością, w której Ojciec Święty przypomniał wszystkim, jakie jest znaczenie Wieczernika w życiu Kościoła. Tu Chrystus ustanowił sakrament swego Ciała i Krwi i przekazał to misterium apostołom mówiąc: «to czyńcie na moją pamiątkę!» (Łk 22, 19). W ten sposób, również w tym miejscu, ustanowił sakrament kapłaństwa dla sprawowania eucharystycznej ofiary. W swojej medytacji w czasie liturgii słowa Ojciec Święty tak o tym mówił: «Z głębokim wzruszeniem słuchamy raz jeszcze tych słów, wypowiedzianych tutaj, w Wieczerniku, dwa tysiące lat temu. Od tamtego czasu wciąż są one wypowiadane, z pokolenia na pokolenie, przez ludzi, którzy mają udział w Chrystusowym kapłaństwie poprzez sakrament święceń. W ten sposób sam Chrystus wypowiada te słowa wciąż na nowo ustami swoich kapłanów w każdym zakątku świata».
W Wieczerniku wreszcie narodził się Kościół, gdy w dniu Pięćdziesiątnicy zstąpił na apostołów Duch Święty i wyprowadził ich, aby szli na cały świat i głosili radosną prawdę o zmartwychwstaniu. Nie przypadkiem początek Kościoła związany jest z tym miejscem, gdzie Chrystus sprawował Eucharystię. Prawdą jest bowiem, że poprzez Eucharystię Chrystus tworzy Kościół. Przypomniał o tym Ojciec Święty.
Przed zakończeniem liturgii Jan Paweł II podpisał list, który rokrocznie kieruje do kapłanów na Wielki Czwartek. Tym symbolicznym gestem pragnął niejako objąć każdego z kapłanów, zaprosić ich do udziału w tym wyjątkowym spotkaniu w Wieczerniku. Tak jak w 1963 r., po swojej pierwszej podróży do Ziemi Świętej, napisał obszerny list-sprawozdanie do kapłanów archidiecezji krakowskiej, dzieląc się tym, czego większość z nich w owych czasach nie miała możliwości przeżyć, tak i teraz zechciał podzielić się swoimi pielgrzymimi przeżyciami ze sługami ołtarza na całym świecie. Z pewnością też pamiętał o nich wszystkich, gdy po zakończeniu Mszy św. na długie minuty pogrążył się w modlitwie.
Pielgrzymi szlak wydarzeń paschalnych zaprowadził Jana Pawła II do ogrodu Getsemani, gdzie w bazylice ukląkł przy «Skale Konania» i po wysłuchaniu fragmentu Ewangelii znów długo się modlił. Było to osobiste spotkanie z tajemnicą Chrystusowego posłuszeństwa do końca, którą Ojciec Święty uczynił programem własnego życia i posługiwania Kościołowi.
Ostatni etap pielgrzymki prowadził na Golgotę. Tu, w bazylice Grobu Świętego i Zmartwychwstania, Papież sprawował ostatnią Mszę św. tej pielgrzymki. Nie mogło być innego zwieńczenia tej drogi, jak liturgiczne spotkanie z Chrystusem, który «ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, trzeciego dnia zmartwychwstał». Po prywatnej modlitwie przy Świętym Grobie rozpoczęła się liturgia. W homilii Ojciec Święty powiedział między innymi: «Tutaj, w bazylice Grobu Świętego, klękam przed miejscem, gdzie Go pochowano: 'Oto miejsce, gdzie Go złożyli' (Mk 16, 6). Grób jest pusty. Jest niemym świadkiem centralnego wydarzenia w ludzkich dziejach: zmartwychwstania naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przez prawie dwa tysiące lat ten pusty grób dawał świadectwo o zwycięstwie Życia nad śmiercią». Jan Paweł II, niestrudzony świadek Zmartwychwstałego, z tego miejsca wezwał wszystkich powołanych do apostolstwa, aby odnowili w sobie misyjnego ducha i z nowym zapałem nieśli Ewangelię o zmartwychwstaniu na krańce ziemi.
Okoliczności nie pozwoliły na nawiedzenie po Mszy św. miejsca ukrzyżowania Pana Jezusa. Jakże ważne było dla Ojca Świętego to miejsce! Nie mógł wyjechać z Ziemi Świętej nie nawiedziwszy tej skały uświęconej krwią Zbawiciela. Nie mógł nie upaść krzyżem tam, gdzie wzniesiono krzyż, na którym zawisło Zbawienie świata. Dlatego wbrew wszelkim obawom służb bezpieczeństwa powrócił raz jeszcze na to miejsce, aby tuż przed opuszczeniem Ziemi Świętej stanąć wraz z Maryją pod krzyżem i oddać chwałę Bogu za to, iż tak «umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne» (J 3, 16).
Wiele napisano w tych dniach o znaczeniu tej pielgrzymki Ojca Świętego. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że było to wydarzenie historyczne o wielkiej wadze w każdym wymiarze. Wydaje się jednak, że to, co najważniejsze, dokonywało się w milczeniu, gdy Jan Paweł II, padając na kolana w miejscach uświęconych obecnością Boga-Człowieka, zagłębiał się w medytacji i uwielbieniu. Tego «gorąco pragnął» i to z łaski Bożej wypełniło się w tych niezapomnianych dniach.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (5/2000) and Polish Bishops Conference