Początki zakonu karmelitów to grupa pustelników mieszkających w grotach Wadi es-Siah
Gdy zaangażowana w prowadzenie krucjat Europa rozbrzmiewała okrzykami: „Tego chce Bóg!”, wzgórza Karmelu czekały cierpliwie, aby niebawem stać się jednym z pierwszych miejsc wyzwolonych z muzułmańskiej dominacji. Nastąpiło to po odzyskaniu Hajfy (1100) i Akko (1104). W nieznanym nam bliżej czasie po tych wydarzeniach w Wadi es-Siah pojawili się pierwsi łacińscy pustelnicy przybyli z Europy Zachodniej, dając początek wspólnocie, którą wiele lat później Kościół zatwierdził jako Zakon Braci Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, w skrócie — karmelici. Część z nich wywodziła się z grona pielgrzymujących pustelników. Niewykluczone, że byli wśród nich także krzyżowcy, którzy po ustaniu krwawych walk oraz unormowaniu się sytuacji politycznej i religijnej odłożyli na bok zbroję, aby rozpocząć duchową walkę. Łączyło ich pragnienie życia w samotności wypełnionego modlitwą, pokutą i pracą.
Karmelici mieszkali początkowo w grotach Wadi es-Siah. Gdy wybudowali swój pierwszy klasztor, przenieśli się do oddzielnych cel zakonnych. Byli zobowiązani pozostawać w nich lub blisko nich, angażując się w modlitwę osobistą oraz odpowiednie zajęcia. Zachowywali ścisłe milczenie od Komplety do Prymy następnego dnia, w pozostałym zaś czasie mieli unikać niepotrzebnych rozmów. Wstrzymywali się całkowicie od pokarmów mięsnych. Pościli od święta Podwyższenia Krzyża Świętego aż do uroczystego dnia Zmartwychwstania Pańskiego. Praktykowali wspólnotę dóbr.
Obok codziennego uczestnictwa w Eucharystii ich wspólnotowa aktywność obejmowała także odmawianie razem psalmów przeznaczonych na poszczególne części dnia. Reguła zobowiązywała do tego wszystkich, którzy umieli czytać. Ci, którzy nie posiedli tej umiejętności, odmawiali odpowiednią ilość modlitwy Ojcze nasz. Raz w tygodniu, w niedzielę, omawiali duchowe oraz materialne sprawy związane z funkcjonowaniem wspólnoty i życiem poszczególnych braci.
Reguła nic nie wspomina o stroju, jaki nosili, jednak z innych źródeł wiemy, że ich habit był wykonany z niefarbowanej wełny. Składały się na niego: tunika przepasana skórzanym pasem, szkaplerz narzucony na tunikę oraz kaptur. Na to wszystko zakładali opończę w biało-szare pasy. Szorstkość i prostota tuniki symbolizowały ducha pokuty, gdyż pustelnik był zobowiązany opłakiwać swoje przewinienia oraz grzechy świata. Szkaplerz okrywający ramiona i plecy wskazywał na przyjęcie jarzma posłuszeństwa i gotowość wykonania powierzonej pracy. Kaptur okrywający głowę był znakiem posłuszeństwa należnego przełożonemu, którego Bóg ustanowił głową wspólnoty. Kapituła generalna w Montpellier z 1287 roku zdecydowała o zmianie pasiastej opończy na biały płaszcz, uzyskawszy na to pozwolenie papieża Honoriusza IV.
Decydując się na wyłączną służbę Bogu, pierwsi karmelici obrali sobie za wzór biblijnego proroka Eliasza. W okresie wypraw krzyżowych, które otworzyły podwoje Ziemi Świętej, w centrum zainteresowania ponownie znalazły się księgi Starego Testamentu. Czytano je i rozważano podczas zgromadzeń liturgicznych lub medytowano nad nimi w samotności. Szacunek okazywany świętym tekstom szedł w parze z czcią, jaką otaczano postacie proroków. Do grona najbardziej cenionych należał Eliasz. Jego imię znaczy „Bóg jest moim Panem” (eli-yahu).
Prorocka misja Eliasza związana była z pasmem wzgórz Karmelu. Tam mieszkał i tam też dokonał sądu nad fenickimi kapłanami Baala. Karmelici podziwiali w nim i naśladowali jego gorliwość oraz zażyłe przebywania z Bogiem. W misji, jaką Stwórca powierzył Prorokowi: „Odejdź stąd i udaj się na Wschód, aby ukryć się przy potoku Kerit, który jest na wschód od Jordanu. Wodę będziesz pił z potoku, krukom zaś kazałem, żeby cię tam żywiły” (1 Krl 17, 3—4), widzieli swoją własną drogę powołania. Odnajdywali w niej cztery stopnie wiodące do doskonałego życia eremickiego. „Odejdź stąd” — to polecenie: opuść dom, rodzinę, przyjaciół i wyrzeknij się ziemskich dóbr, zarówno w wymiarze materialnym, jak i duchowym, a zyskasz wolność serca oraz zdolność otwarcia się na Boga. „Udaj się na Wschód” — to zobowiązanie: zerwij z grzechem, umartwiaj ciało i ducha, podejmij walkę z pokusami i samowolą, poddając się woli przełożonego. „Ukryj się przy potoku Kerit” — to zachęta: umiłuj samotność i milczenie, które umożliwią ci panowanie nad złością, zmysłowością, chęcią panowania, rodząc prawdziwą czystość serca. „Który jest na wschód od Jordanu” — to nadanie kierunku: zwróć się ku miłości, która jest wypełnieniem Prawa.
Przed karmelitami stały więc dwa duchowe cele do zrealizowania. Pierwszy, będący wynikiem ich osobistego wysiłku włożonego w ćwiczenie się w cnotach, to wierność ascetycznym praktykom życia ubogiego, czystego i posłusznego. Drugi natomiast, będący wolnym darem Boga, to kontemplacja — jak najściślejsze zjednoczenie się z Nim już tutaj na ziemi. Zaproszenie do tego stanu życia duchowego wyrażały słowa: „wodę będziesz pił z potoku”.
Karmelici z Wadi es-Siah poświęcili swój pierwszy kościół Maryi. Anonimowy pielgrzym z czasów wypraw krzyżowych zapisał w swojej kronice podróży po Ziemi Świętej: „Po lewej stronie wzgórz, w urokliwym i odseparowanym miejscu, łacińscy pustelnicy nazywani braćmi z Karmelu, wybudowali pustelnię. Znajduje się tam kościół dedykowany Matce Bożej. Całą okolicę pokrywają pachnące kwiaty, są tam także cudowne źródła”. Pustelnicy karmelitańscy byli dziećmi feudalnej epoki, w której patronat angażował dwie strony z wzajemnymi prawami i obowiązkami. W realiach wspólnoty religijnej mentalność feudalna wyrażała się w posiadaniu kościoła lub kaplicy poświęconej któremuś ze świętych i w oddawaniu mu należnej czci. Właścicielem całej Ziemi Świętej był Chrystus — Pan miejsca (Dominus loci), a Jego Matka — Panią miejsca (Domina loci). Dla karmelitów dedykowanie Maryi swego kościoła oznaczało przyjęcie Jej za Panią całej pustelni. Przez ten akt decydowali się na wyłączną służbę Matce Pana w zamian za Jej patronat i obronę. Odtąd ich codzienne życie — tak w wymiarze duchowym, jak i materialnym — stało się Jej własnością i podlegało Jej trosce. Oni zaś winni Jej byli osobiste i całkowite oddanie siebie w modlitwie i pracy przez szczere naśladowanie Jej cnót i szerzenie Jej czci. Echo tego wydarzenia odnajdujemy w najstarszej formule profesji zakonnej z 1281 roku. Dowiadujemy się z niej, że karmelici konsekrowali swoje życie Bogu i Maryi: „Ja, brat N., składam moją profesję zakonną i ślubuję posłuszeństwo Bogu oraz Najświętszej Maryi, i tobie bracie N., Przełożony Generalny braci pustelników Zakonu Najświętszej Maryi z Góry Karmel, i twoim następcom, według Reguły i Konstytucji wspomnianych braci, aż do śmierci”.
Odosobnienie i cisza wzgórz Karmelu, jakimi cieszyli się pustelnicy, nie dane im były na zawsze. Klęska chrześcijan pod Hattin (1187) przyniosła organizację kolejnych wypraw krzyżowych, które doprowadziły do odzyskania jedynie części utraconego terytorium. Trzecia wyprawa zakończyła się traktatem pokojowym między królem Anglii Ryszardem Lwie Serce a sułtanem Egiptu Saladynem (1192). Przyznawał on chrześcijanom przybrzeżne miasta od Tyru do Jaffy, wolny dostęp do Jerozolimy, a także umożliwiał odbywanie pielgrzymek do innych miejsc świętych. W roku 1229 cesarz Niemiec Fryderyk II odzyskał Jerozolimę i wynegocjował kolejny rozejm. Czasy, jakie nastały, nie były jednak spokojne. Właśnie w tym okresie wielu karmelitów zdecydowało się opuścić Palestynę i powrócić do swych ojczystych krajów. Papież Innocenty IV, polecając trosce europejskich biskupów emigrujących z Palestyny pustelników karmelitańskich, pisał: „Najazdy pogan spowodowały, że nasi umiłowani synowie, pustelnicy Matki Bożej z Góry Karmel, nie bez wielkich utrapień duchowych wyruszali na morze”.
Historia karmelitańskiej wspólnoty z Wadi es-Siah kończy się tragicznie wraz z upadkiem Królestwa Jerozolimy w 1291 roku. Kronikarz zanotował: „Poganie udali się na Górę Karmel i spalili klasztor Braci Najświętszej Maryi Panny, który opuściłem wcześniej, udając się do Akko; pomimo iż wielokrotnie go najeżdżali, nie był jeszcze zniszczony. Zastali braci śpiewających Salve Regina i zabili ich wszystkich”. Rozważając męczeńską śmierć i migrację karmelitów do Europy, ojciec Joachim Smet, historyk Zakonu, zauważa: „Pustelnicy, tak bardzo przecież oddani sprawie czuwania na modlitwie na ziemi uświęconej śladami stóp Chrystusa musieli mieć bardzo poważne powody, które przynagliły ich do wyjazdu. Jednakże niektórzy z nich postanowili pozostać na miejscu i stawić czoło wszystkiemu, co przyniesie przyszłość. Ale to, co wówczas wydawało się tak rozpaczliwym krokiem, ostatecznie okazało się błogosławieństwem. Nie po raz pierwszy i ostatni dążenie do stłumienia jakiegoś ideału doprowadziło do jego szerszego rozpowszechnienia. Drzewo gorczyczne z Karmelu miało rzucić swoje nasiona w podatny grunt Europy Zachodniej”.
opr. mg/mg