O historii badań nad Całunem Turyńskim
Całun Turyński jest chyba najdokładniej badanym przedmiotem kultu na świecie. Powstała nawet specjalna, wyłącznie jemu poświęcona dziedzina nauki: syndologia (z gr. sindon — płótno, całun). Obejmuje ona wiele dyscyplin naukowych, m.in. historię, egzegezę biblijną, chemię, fizykę, medycynę sądową, anatomię, spektografię, optykę, biologię, paleografię i numizmatykę.
Badania naukowe Całunu zapoczątkowało wykonanie w 1898 r. pierwszych fotografii płótna. Już dwa lata później naukowcy z Sorbony zainteresowali się anatomią oraz obrażeniami ciała postaci z Całunu. Sensację wzbudził odczyt podsumowujący te badania, wygłoszony przez profesora Yvesa Delage'a, agnostyka. Ogłosił on, że z medycznego punktu widzenia nie ma wątpliwości, iż Całun okrywał ciało ukrzyżowanego człowieka. Był też przekonany, że człowiekiem tym był Jezus Chrystus...
Następna „fala” zainteresowania naukowców Całunem rozpoczęła się w 1931 r., kiedy z okazji ślubu księcia Włoch publicznie go wystawiono. Giuseppe Enri, jeden z najlepszych włoskich fotografów, wykonał wówczas kolejne zdjęcia płótna. Ich jakość była tak wysoka, że naukowcy wykorzystywali je przez kilkadziesiąt lat. Opierał się na nich m.in. Pierre Barbet, chirurg, badający ślady po ukrzyżowaniu i biczowaniu. To on udowodnił, że miejsca przebicia rąk i stóp, jakie ukazuje Całun, odpowiadają temu, jak skazańca przybijano do krzyża.
Przez około siedemdziesiąt lat naukowcy analizowali Całun tylko na podstawie fotografii, gdyż kardynałowie Turynu odmawiali udostępnienia relikwii do badań. Przełom nastąpił w 1969 r., kiedy kard. Michele Pellegrino powołał specjalną komisję, w której skład wchodzili m.in.: radiolog, lekarze i specjalista w dziedzinie włókiennictwa. Naukowcy dostali tylko dwa dni na wykonanie badań. Oglądali płótno pod mikroskopem i w podczerwieni. Cztery lata później zezwolono im na pobranie próbek tkaniny, z zastrzeżeniem, że po badaniach mają być zwrócone do relikwiarza. W 1976 r. ogłoszono rezultaty prac: Całun jest dziełem sztuki, wykonanym techniką podobną do druku.
Praca komisji została powszechnie skrytykowana, kwestionowano skład i kompetencje członków, dokumentację oraz dokładność prac.
W 1977 r. odbył się w Stanach Zjednoczonych pierwszy kongres organizacji The Shroud of Turin Research Project (STURP) — Projekt Badawczy Całun Turyński. Wzięli w nim udział m.in. John Jackson i Eric Jumper, fizycy z NASA, którzy — wykorzystując metody stosowane do obróbki fotografii Księżyca — przygotowali trójwymiarowy model postaci z Całunu. Członkowie STURP chcieli też przeprowadzić dokładne badania samego płótna.
Szansa nadarzyła się w 1978 r., gdy z okazji czterechsetlecia przeniesienia Całunu do Turynu płótno miało być wystawione na widok publiczny. STURP otrzymał od władz kościelnych zgodę na badania i we wrześniu blisko czterdziestu uczonych, wyposażonych w aparaturę pożyczoną od NASA, przez pięć dni analizowało płótno. Używano promieni ultrafioletowych, podczerwonych i rentgenowskich, zebrano próbki włókien i materiałów roślinnych, wykonano ponad sześć tys. zdjęć. Analiza materiałów trwała około trzech lat, a rezultaty tych prac do dziś uznawane są za najistotniejsze w syndologii.
Od początku lat osiemdziesiątych dyskutowano nad zbadaniem Całunu metodą radiowęglową. Wykorzystuje ona fakt, że substancje organiczne zawierają cząsteczki radioaktywnego węgla C-14, które od momentu śmierci organizmu zaczynają zanikać. Czas ich rozpadu jest taki sam dla wszystkich rodzajów substancji, dlatego metoda ta pozwala na oszacowanie wieku szczątków organicznych. Sądzono więc, że z jej pomocą będzie można ostatecznie określić wiek Całunu. 21 kwietnia 1988 r. wycięto z brzegu tkaniny fragment wielkości 8 cm, podzielono go i rozesłano do laboratoriów w Oxfordzie, Zurychu oraz Tucson w Arizonie. 13 października, który został nazwany „czarnym dniem Całunu”, kardynał Turynu Allesandro Ballestrero ogłosił wyniki badań: płótno pochodzi z lat 1260-1390. Oświadczył też, że Kościół ze spokojem przyjmuje werdykt nauki.
Wśród naukowców i w mediach wybuchła burza. Pojawiła się bardzo długa lista zarzutów wobec metody C14. Przykładowo, mikrobiolodzy twierdzili, że żyjące na tkaninie grzyby i bakterie wytworzyły w ciągu setek lat warstwę nalotu organicznego, co mogło zafałszować wyniki. Zwrócono też uwagę, że pożar z 1537 r. prawdopodobnie spowodował nieodwracalne zmiany w tkaninie, ponieważ pod wpływem temperatury mogło dojść do ponownego napromieniowania materiału i zmiany zawartości węgla C14.
Od początku krytykowany był wybór miejsca pobrania próbek. Ostatecznie, w 2004 r. udowodniono, że brzeg Całunu był naprawiany i cerowany. Ponad połowa włókien w tym miejscu nie jest oryginalna, lecz znacznie późniejsza niż reszta tkaniny. Znaleziono nawet ślady barwnika, którym podkolorowano dodane włókna, żeby wyglądały na starsze i nie odróżniały się od pozostałych. W 1988 r. nie zbadano zatem wieku Całunu, lecz wiek nici, którymi był naprawiany.
Ponadto, współcześnie naukowcy stoją na stanowisku, że metoda C14 jest wiarygodna jedynie w odniesieniu do o wiele dłuższych okresów, rzędu kilkunastu-kilkudziesięciu tysięcy lat. W przypadku przedmiotów liczących kilka tysięcy lat nie daje trafnych wyników.
Mimo początkowego szoku wywołanego wynikami badań z 1988 r., Całun nie przestał fascynować naukowców. Jak dotąd, jedynie metoda radiowęglowa mogła poważnie zachwiać wiarą w autentyczność relikwii. Pozostałe badania, dotyczące np. właściwości tkaniny, zebranych z płótna pyłków roślin czy śladów monet na powiekach postaci wskazują, że Całun nie może być średniowiecznym fałszerstwem.
W 1989 r. w Paryżu odbyło się Międzynarodowe Sympozjum poświęcone Całunowi, na którym postanowiono kontynuować badania. Powstało Międzynarodowe Centrum Studiów nad Całunem Turyńskim (CIELT), które przez ostatnie piętnaście lat wywarło duży wpływ na syndologię. Przykładowo, to na prośbę CIELT płótnem zajęli się fizycy obrazu z Instytutu Optyki w Orsay we Francji. Zainteresowali się tajemniczymi pasami dookoła twarzy postaci z Całunu i biegnącymi wzdłuż nich napisami. Dzięki metodzie komputerowego przetwarzania obrazów, pozwalającej na eliminację wszelkich zniekształceń tkaniny, byli w stanie odczytać te niewyraźne znaki.
Na początku lat dziewięćdziesiątych kardynał Turynu Giovanni Saladrini powołał komisję, która miała się zająć konserwacją płótna. Przygotowania trwały około dziesięciu lat, wreszcie w 2002 r. Całun na miesiąc znalazł się w rękach naukowców. Przede wszystkim odpruto holenderskie płótno, które przez pięćset lat pokrywało tył Całunu. Syndolodzy po raz pierwszy mogli obejrzeć drugą stronę tkaniny i zebrać z niej próbki. Cały przód i tył płótna został bardzo dokładnie sfotografowany, obejrzany pod mikroskopem i zeskanowany. Później Całun podszyto na nowo.
Materiały zebrane w trakcie konserwacji są wciąż analizowane. Na ich podstawie odkryto m.in. delikatne odbicie twarzy i dłoni po drugiej stronie płótna. Jest to zaskakujące, gdyż wizerunek postaci utworzony jest wyłącznie na powierzchni włókien, odbicie nie mogło więc „przesiąknąć” przez tkaninę. Uważa się to za kolejne potwierdzenie niezwykłości Całunu.
Ponadto, naukowcy na nowo analizują dane uzyskane w dawniejszych badaniach, a ponieważ dysponują coraz doskonalszymi narzędziami, możemy się spodziewać, że czeka nas jeszcze wiele niespodzianek.
opr. aw/aw