Rozmowa z dziekanem nowo powołanego Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego
— Można powiedzieć, że pragnienia co najmniej kilku pokoleń Ślązaków spełniły się. Na Uniwersytecie Śląskim powołano Wydział Teologiczny. Co dla Księdza Profesora, jako pierwszego dziekana tego wydziału, będzie głównym przedmiotem troski?
Najważniejsza rzecz to zbudowanie jego podstawowych zrębów na wzór innych wydziałów uniwersyteckich. Chodzi przede wszystkim o przejście z poziomu dydaktyki, od wielu lat zresztą znakomicie funkcjonującej w seminariach duchownych, gdzie kandydaci do kapłaństwa są przygotowywani przez studium teologii, na poziom nauki.
— O ile mi wiadomo, struktura wydziału będzie zbliżona do tej, jaka istnieje prawie we wszystkich uczelniach teologicznych, ale będzie tu także pewna specyfika regionalna, np. kierunek zwany historią Kościoła na Śląsku.
Rzeczywiście, jeśli chodzi o kształt organizacyjny, to wydział nasz nie będzie odbiegał od tego, co jest w Lublinie, Warszawie, Opolu czy Poznaniu. Nie ukrywam, że właśnie stamtąd brałem wzory. Jednak od samego początku założyliśmy sobie, że szczególny nacisk położymy na dwa kierunki badań. Pierwszy — to teologia pastoralna, która wprawdzie istnieje na każdym wydziale teologicznym, ale nam chodzi specjalnie o nawiązanie do tradycji duszpasterstwa na Śląsku. Duchowni naszej archidiecezji uważają, że śląskie duszpasterstwo stoi na bardzo wysokim poziomie. Trzeba więc najpierw to zbadać, a potem zastanowić się, jaka ma być teologia pastoralna, jak formować mentalność duszpasterzy i jakie metody duszpasterzowania byłyby najbardziej skuteczne w zmieniających się warunkach kulturowych. Liczymy zatem, że teologia pastoralna stanie się jedną z naszych głównych specjalności, która przyciągnie do nas wielu studentów i księży nie tylko ze Śląska, ale i z całej Polski.
Druga specjalność, o której pan już wspomniał, to historia Kościoła na Śląsku. Wprawdzie badaniem dziejów tego regionu zajmuje się od dawna wiele różnych instytucji naukowych, jednak my pragniemy skupić się na historii Kościoła. Zwłaszcza, że jest tu wiele niezwykle ciekawych obszarów tematycznych, jak np. kontakty z Niemcami, Morawami, Czechami, a także z diecezją krakowską, w skład której, o czym warto pamiętać, nasze tereny wchodziły aż do początku XIX wieku. Krzyżowanie się tylu różnych wpływów sprawia, że ta historia powinna być szczególnie interesująca.
— Kadra profesorska będzie się wywodzić głównie z Instytutu Teologiczno-Pastoralnego w Katowicach?
Nie tylko. Jest również wiele osób, które do nauki podeszły w sposób idealistyczny i zrobiły habilitację, a nie są zatrudnione w żadnej placówce naukowej. I właśnie Wydział Teologiczny tworzy się także ze względu na pracowników stanowiących niewykorzystany potencjał.
— Liczba studentów ma podobno sięgać około 900.
Jeśli przewidujemy, że co roku będzie przyjmowanych około 100 kandydatów, to razem na pięciu latach powinno ich być prawie 500. Trzeba jeszcze do tego dodać około 200 kleryków przygotowujących się do kapłaństwa i co najmniej tyle samo osób studiujących zaocznie. W sumie: od 800 do 1000 studentów.
— Pytanie może nieco przyziemne, ale chyba istotne: Co będą robić po studiach? Czy znajdą zatrudnienie?
Nie jest to sprawa marginalna. Nie powinniśmy wpuszczać absolwentów teologii w jakąś społeczną próżnię. Na pewno w przyszłości będzie coraz więcej teologów świeckich, i Kościół powinien ich wykorzystać. Już ich wykorzystuje. Są przecież takie obszary, jak choćby nauka religii w szkole. Na naszym wydziale będzie specjalny kierunek katechetyczny, przygotowujący, taką mamy nadzieję, nauczycieli na najwyższym poziomie. Jest cały rozległy obszar działalności społecznej. Obserwuję na przykład, jak w Warszawie świetnie rozwija się Studium Caritas, na które zgłasza się wielu kandydatów i oni bardzo pozytywnie oceniają swoje szanse zatrudnienia, zwłaszcza w różnego rodzaju instytucjach o charakterze społecznym. Jest wreszcie obszar, na którym zawód teologa łączy się niejako z zawodem filozofa — myślę tu o formowaniu kultury duchowej, a więc o potrzebie rozwoju humanistyki, w tym także samej teologii.
— A propos, niedawno w „Więzi” ukazał się na temat teologii dość krytyczny artykuł ks. Marka Starowieyskiego zatytułowany Ugrzeczniona teologia.
Trudno mi odnosić się tutaj do bardzo wielu przecież poruszonych w tym artykule problemów, ale jedno jest niewątpliwe: coś się w polskiej teologii musi zmienić. Przede wszystkim trzeba się przygotować na to, że wykształceni teologowie coraz częściej będą stawiać trudne pytania. I dobrze, bo po to właśnie jest nauka teologii, żeby na nie odpowiadała. Zawsze powtarzam klerykom, że jeżeli nie będą studiować teologii, to duszpasterzowania czy liturgiki będzie uczył teolog świecki. Już się tak dzieje i nie ma w tym zresztą nic nadzwyczajnego. Tym bardziej więc praktycy muszą się wziąć za teorię. Myślę, że teologowie świeccy znajdą sobie również inne obszary działania, niekoniecznie w ustabilizowanych już strukturach. Widzimy, jak próbuje ożywić się Akcja Katolicka, której jednak ciągle brakuje wykształconych i zaangażowanych fachowców. Jest wiele dziedzin, takich jak życie gospodarcze czy polityka, w których ludzie odwołują się do inspiracji chrześcijańskiej. Jednak sama pobożność i dobre chęci to za mało, by działać skutecznie. Potrzebna jest także formacja intelektualna na najwyższym poziomie.
— Dziękuję za rozmowę.
opr. mg/mg