Prawdomówność jako moralna cnota i imperatyw

Fragmenty książki "9 dylematów etycznych"

ks. Tadeusz Ślipko

9 dylematów etycznych

ISBN: 978-83-61533-94-8
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2010

Prawdomówność jako moralna cnota i imperatyw
Wybrane fragmenty
Słowo wstępne
Najważniejsze działy bioetyki
Prawda i kłamstwo w życiu człowieka. ETYCZNY WYMIAR
Prawda i kłamstwo w życiu ludzkim
Prawdomówność jako moralna cnota i imperatyw
Stabilność prawdomówności a ludzka wola
Granice kłamstwa: mowa materialna
Granice prawdomówności: obrona sekretu
Zagrożenie prawdy przez tzw. kłamstwo użyteczne

Prawdomówność jako moralna cnota i imperatyw

Z kolei prawda to ogromnie rozległy świat ludzkiego ducha i trzeba w tym świecie wyodrębnić tę jego dziedzinę, która ma stać się przedmiotem naszej refleksji. Wskazówki w tym względzie udziela nam opozycja prawdy i kłamstwa. W naszym codziennym odczuciu terenem, na którym krzewi się chwast kłamstwa, jest ludzka mowa, ta jedynie człowiekowi właściwa zdolność, dzięki której za pomocą zewnętrznych znaków potrafi on wypowiadać swoje myśli, uczucia, zamiary, a więc wszystko, co wie, co przeżywa, do czego dąży. Znane są oczywiście jeszcze inne formy uzewnętrzniania własnych stanów duchowych, np. pismo, gesty, alfabet Morse'a, ale są to tylko pochodne formy tego podstawowego systemu międzyludzkiej komunikacji, jaką jest mowa i dlatego do niej tylko zacieśnić możemy naszą uwagę.

Na czym polega „prawda mowy”? Odpowiedź brzmi krótko: prawdą mowy jest prawdomówność. Powszechnie uznaje się w niej wielką cnotę moralną, dzięki której człowiek jest zgodny ze sobą samym, mówi tak, jak jest o czymś przekonany. To ogólne stwierdzenie na razie wystarczy, aby zadać sobie pytanie, na jakiej podstawie opiera się mniemanie — powszechnie przez ludzi żywione, choć rzadko uzasadniane — że prawdomówność, a więc mówienie zgodnie z własnym przeświadczeniem, stanowi moralne dobro obwarowane dodatkowo moralnym nakazem, że tak zawsze należy czynić.

Na tak ustawione zagadnienie można dać różne odpowiedzi, ale w ramach doktryny chrześcijańskiej zazwyczaj idą one dwoma torami. Najkrócej i najbezpieczniej można moralną zacność i obowiązek bycia prawdomównym uzasadnić, powołując się na przykazanie Boże objawione ludziom już w Starym Testamencie, a potwierdzone przez Chrystusa Pana i głoszone przez Jego Kościół niezmiennie przez wszystkie wieki aż do naszych czasów. I tak się rzecz ma istotnie, ale 1. Pan Bóg, nadając Mojżeszowi dziesięcioro przykazań, nie ustanowił w tym momencie przykazania bycia prawdomównym, ale je tylko potwierdził. Obowiązek ten znany był Żydom i wszystkim innym ludom jeszcze przed Mojżeszem. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Wobec tego 2. moralna zacność i obowiązek prawdomówności zakorzeniać się muszą gdzieś głębiej i wcześniej. Tę wcześniejszą i głębszą rzeczywistością, swego rodzaju źródłem, z którego bierze początek cnota prawdomówności, jest sam człowiek, jego rozumna natura, której szczegółowym przejawem jest natura mowy. Powstaje wszakże pytanie, jak to naturalne pochodzenie mowy rozumieć.

Ujmując rzecz w największym skrócie, zacznijmy od zwrócenia uwagi na elementarny fakt, którego każdy z nas doświadcza przez to samo, że posługuje się mową. Świadomi jesteśmy, że mowa stanowi podstawowe narzędzie komunikowania się z otoczeniem, ale jest to nader swoisty pas transmisyjny, który działa równocześnie w dwu kierunkach. Dzięki mowie dokonuje się ciągły przepływ duchowych treści z wnętrza człowieka do świata zewnętrznego, ale i na odwrót, przepływ treści zaczerpniętych ze świata zewnętrznego do wnętrza człowieka. W tym przedziwnym procesie człowiek odsłania sam siebie, swoją ukrytą jaźń i twory swojego ducha innym ludziom, ale w zamian za to uzyskuje analogiczną wiedzę o innych i korzysta z ich duchowych zasobów; wpływa na stany i zachowania się innych, ale tak, że ulega ich wpływom; kształtuje innych, ale równocześnie sam jest przez innych kształtowany, objawia zawartą w sobie wiedzę, talenty, sztukę, aby karmić się cudzą wiedzą, talentami, sztuką. To wszystko jest możliwe dzięki temu, że mowa tak jest wewnętrznie skonstruowana, innymi słowy, posiada taką wewnętrzną celowość, że mimo różnorodnej zewnętrznej szaty językowej zawiera wspólną wszystkim językom zdolność wdrażania duchowych treści. Dzięki tym walorom mowa ludzka stanowi wyraz rozumności i duchowości człowieka, a równocześnie staje się walnym czynnikiem jego wszechstronnego doskonalenia się. To wszakże doskonalenie się człowieka wtenczas przybiera cechy doskonalenia się moralnego, kiedy twórcze uzdolnienia mowy służą wyrażaniu i przekazywaniu treści zgodnych z wewnętrzną prawdą, dobrem i pięknem, a więc tego, co w człowieku stanowi najwyższy przejaw jego człowieczeństwa, w czym się wyraża jego ludzka godność i co służy jego moralnemu wzrostowi i bogaceniu się. W ten sposób mowa przez swój związek z moralną prawdą, a także dobrem człowieka przekształca się w odrębną wartość moralną, czyli stawia przed człowiekiem wzór godnego człowieka postępowania zwany właśnie prawdomównością. Jej wzniosłość i niezbędność dla ułożenia moralnych stosunków między ludźmi powoduje, że staje się ona przedmiotem moralnego nakazu mówienia zawsze zgodnie z wewnętrznym przekonaniem, zwanego też imperatywem prawdomówności „mów prawdę”. Ten sam nakaz wzięty od strony zaprzeczenia prawdy przybiera postać zakazu „nie kłam”, bo kłamstwo to nic innego, jak mowa niezgodna z wewnętrznym przekonaniem mówiącego.

dalej >>

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama