Fragmenty książki "9 dylematów etycznych"
ks. Tadeusz Ślipko 9 dylematów etycznych ISBN:
978-83-61533-94-8
|
|
Streszczając wypowiedź Wierzbickiego na temat roli prawdy i kłamstwa w kulturze XX w. przytoczyłem też jego zdanie: „Wielki nakaz etyczny 'nie kłam' okazuje się wobec kłamstwa XX wieku bezsilny”. Te słowa świadczą jednak o niezrozumieniu ze strony ich autora, na czym polega „moc” i „niemoc” moralnej wartości prawdomówności i w ogóle wszelkich wartości moralnych. W celu wyjaśnienia tej sprawy posłużę się przypomnieniem znanej maksymy Kanta. Powiedział on o cnocie wierności, że chociażby ani jeden człowiek na świecie nie postępował zgodnie z tą cnotą, wierność nie utraciłaby swej mocy i ważności. To samo odnieść można do cnoty prawdomówności.
Idzie bowiem o to, że moc jej imperatywnego nakazu formuje się na poziomie ponadczasowych i uniwersalnych wzorów doskonałości człowieka w posługiwaniu się mową, że jest czynnikiem zdolnym rozwijać i bogacić duchową kulturę człowieka, a także rozbudowywać świat zewnętrznych cywilizacyjnych warunków jego bytowania pod kątem moralnego dobra człowieka, a więc czynić egzystencję człowieka godną jego moralnego powołania. W tym charakterze ogarnia ona całość ludzkiego życia, jego czysto indywidualną sferę rozgrywającą się w zaciszu jego prywatności czy najbliższego mu kręgu społecznego otoczenia w postaci rodziny, sąsiedztwa czy zawodu, jak i w życiu społecznym wielkich tworów zbiorowych, takich jak naród czy państwo. Będąc wzorem doskonałości moralnej człowieka, pozostaje takim wzorem zawsze niezależnie od tego, co się dzieje w świecie praktyki, a więc od tego, co człowiek czyni z tym ideałem w swoich zachowaniach się jako jednostka czy członek rodziny, narodu, zawodu czy państwa. A zatem moc prawdomówności to wieczna ważność jej wezwania do czynienia mowy godną człowieka.
A teraz spójrzmy na prawdomówność od tej strony, która ukazuje jej niemoc. Jest wiecznie żywym ideałem bogacącego i uszlachetniającego człowieka posługiwania się daną mu mową, ale jest równocześnie ideałem danym do realizowania wolnej woli człowieka. Jest zatem drogowskazem dobra i zła, stawia człowieka wciąż na jakichś rozdrożach, ale nie zmusza go do pójścia we wskazanym przez siebie kierunku. Prawdomówność jest więc zdana na ryzyko ludzkich wyborów. Nieraz są to wybory błahe, ale też są to wybory trudne, które wystawiają człowieka na ciężkie próby i związane z tym koszty życiowych wyrzeczeń. W takich sytuacjach wola ludzka często ulega nęcącym ją pokusom i obiera kłamstwo. Ten proces odchodzenia od wskazań prawdomówności i ześlizgiwania się na drogę fałszu przybiera na sile, kiedy świadomość moralna człowieka ulega deprawacji, kiedy zaciera się w niej granica między prawdą a kłamstwem, zasady postępowania w imię doraźnie uchwytnych utylitarnych celów. A jednak w tych wszystkich przypadkach zdradzania prawdomówności czy jej wręcz deptania świeci ona niby morska latarnia swym moralnym blaskiem. Kiedy ludzie nie chcą iść wskazaną przez nią drogą, z latarni zmienia się ona w groźny trybunał sądowy i okłada kłamstwo werdyktem potępienia, które obciąża sumienie jego sprawców ciężarem winy. Obarczeni tym balastem chcąc nie chcąc będą musieli stanąć przed obliczem Najwyższego Sędziego i zdać sprawę ze swoich kłamliwych uczynków. Ostateczna też sankcja łamie radykalnie potęgę ludzkiego kłamstwa, również kłamstwa XX wieku. Zresztą kruchość wszystkich na kłamstwie zbudowanych systemów najlepiej dowodzi, że nawet w doczesnych swoich kalkulacjach jest nader zawodne.
opr. aw/aw