Godność i wartość życia to jeden z centralnych tematów, do którego stale powracał Jan Paweł II w swym nauczaniu. Między innymi - w Kaliszu w 1997 r-
Będąc kilkakrotnie pośród nas, Jan Paweł II pozostawił ważne i wciąż aktualne wskazania, jak godnie żyć. W refleksji na temat papieskich przesłań zatrzymamy się nad treścią homilii wygłoszonej 4 czerwca 1997 roku w Kaliszu.
Podczas VI pielgrzymki do Polski w Kaliszu papież mówił o nienaruszalnej wartości ludzkiego życia, potrzebie szacunku wobec niego i konieczności jego obrony. Wskazując na św. Józefa, który „uchronił Jezusa od okrucieństwa Heroda” Jan Paweł II przekonywał, że jest on „wielkim rzecznikiem sprawy obrony życia” zarówno w naszej ojczyźnie, jaki na całym świecie. Odwołując się do objawienia i teologii tłumaczył, iż nienaruszalność i godność ludzkiego życia wynika stąd, że „każdy człowiek jest powołany do uczestnictwa w życiu Bożym”, a Ewangelia „uczy nas wrażliwości na człowieka”.
Już podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 r., w pierwszej homilii papież mówił: „Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa”. Z kolei, odwołując się do prawa naturalnego i racji rozumowych w poczuciu wielkiej troski o życie dalej w kaliskiej homilii przekonywał: „Prawo do życia nie jest tylko kwestią światopoglądu, nie jest tylko prawem religijnym, ale jest prawem człowieka. Jest prawem najbardziej podstawowym”.
Papież mając na uwadze przemiany we współczesnym świecie, który — jak stwierdził — „stał się areną bitwy o życie” i który przedmiotowo traktując człowieka, gloryfikuje osiągnięcia techniki, szerzy kult sukcesu i wydajności oraz upowszechnia kulturę doznań, przyjemności i konsumpcji, przestrzega, iż wchodzi on na drogę „kultury śmierci”. Świadczą o niej wymienione zjawiska, które w życiu społecznym przemieniają naszą cywilizację w swoistą „wojnę silnych przeciw bezsilnym”. W tej wojnie, której znamieniem jest spisek przeciw życiu, szerzy się plaga aborcji, antykoncepcja, techniki sztucznej reprodukcji, eugeniczne badania prenatalne, sterylizacja i eutanazja. Uznaje się je za konieczne narzędzia służące powstrzymaniu utopijnej wręcz groźby przeludnienia. W tym kontekście należy rozumieć wypowiedziane zdecydowanym głosem słowa: „Miarą cywilizacji — miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury — jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne, naukowe”.
W tym miejscu, dla lepszego zrozumienia papieskich słów, pragnę posłużyć się przykładem z historii I połowy XX w. Przykład ten nader wyraźnie tłumaczy, jak jednorazowe wydanie pozwolenia na dokonanie zamachu na życie ludzkie w przypadku uznania go za bezużytecznym społecznie, otwiera coraz szerzej furtkę do podejmowania takich działań, usprawiedliwiając je jednocześnie dobrem społeczeństwa, grupy etnicznej, narodu czy rasy. Kanclerz III Rzeszy Adolf Hitler w 1935 r. podczas Kongresu Partii Narodowo-Demokratycznej w Norymberdze przedyskutował kwestię zabijania umysłowo chorych pacjentów w Niemczech, których uznano za ludzi bezużytecznie obciążających społeczeństwo. Życie tych ludzi zostało uznane przez innych za życie niewarte tego, by je przeżywać. Z podjęciem działań w tej sprawie czekano. Okazją stał się list wysłany do Hitlera w 1938 r. przez ojca dziecka urodzonego jako niewidome oraz umysłowo i fizycznie upośledzone. W liście tym ojciec wspomnianego dziecka prosił Hitlera o przyznanie jego synowi tzw. łaski śmierci. Wkrótce po tym wydarzeniu rozpoczęła się eksterminacja upośledzonych osób, które mordowano w zakładach psychiatrycznych, takich jakie istniały np. w mieście Hadamar w Hesji. Zgoda na uśmiercanie w pierwszym etapie osób przewlekle chorych fizycznie i psychicznie, wraz z rozszerzaniem się ideologii nacjonalizmu, szybko zaczęła obejmować inne osoby, które uznano za społecznie bezużyteczne, a z czasem za społecznie szkodliwe, niepożądane ideologicznie, rasowo czy wreszcie wszystkie osoby niebędące Niemcami. Wniosek jest bardzo prosty. Społeczeństwo, które samo zaczyna uznawać niektórych swoich członków za zbędnych, niepotrzebnych lub wyjętych spod ochrony prawa, zaczyna staczać się w jednym kierunku, w dół, ku własnej degradacji.
Ten przykład pozwala nam zrozumieć bolesne, ale jakże prawdziwe słowa naszego błogosławionego Rodaka z homilii kaliskiej: „Z tego miejsca raz jeszcze powtarzam to, co powiedziałem w październiku ubiegłego roku: «naród, który zabija własne dzieci, staje się narodem bez przyszłości». Wierzcie mi, że nie było mi łatwo tego powiedzieć z myślą o moim narodzie. Bo ja pragnę dla niego przyszłości, wspaniałej przyszłości”. Czy to papieskie pragnienie świetlanej przyszłości dla nas, Polaków, nie powinno nas dzisiaj wzruszać, zawstydzać, zastanawiać, a przede wszystkim pobudzać do działania na rzecz obrony życia na wszystkich etapach jego rozwoju? Powyższe słowa wypowiadał przecież papież, który wywodził się spośród nas, który zawsze czuł się Polakiem i tego się nigdy i nigdzie nie wstydził, który wreszcie doskonale znał okrucieństwa II wojny światowej oraz zakłamanie i cynizm komunizmu. Dwie ideologie gardzące człowiekiem i prawem do życia. Dwie ideologie, które odcisnęły negatywne piętno na polskich dziejach. A dzisiaj, w dobie budowania społeczeństwa obywatelskiego i ścierania się nowych ideologii, kiedy trwa bardzo wyraźnie walka między „cywilizacją życia” a „cywilizacją śmierci” i kiedy ważne jest „budowanie kultury życia”, nie trzeba nam zastanawiać się nad tym, że są wartości, z których rezygnować nigdy nie wolno, i czyny, których podejmować nigdy nie wolno.
Jan Paweł II przez cały okres swego pontyfikatu opowiadał się nieugięcie, często wbrew publicznej opinii świata, za życiem i jego obroną od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci, nakłaniając tym samym katolików do tego, by byli — jak napisał w Evangelium vitae — „ludem życia i ludem służącym życiu”. Twierdził zdecydowanie, że każde społeczeństwo, które uważa siebie za odpowiedzialne i myśli z rozwagą o swojej przyszłości, musi uznawać i respektować trzy podstawowe zasady kultury życia.
Pierwsza dotyczy uznania niepowtarzalnej wartości i godności każdej istoty ludzkiej bez względu na wiek, pochodzenie, wykształcenie, stan posiadania czy rasę. Dotyczy to w sposób szczególny ludzi ubogich, słabych, bezbronnych (nienarodzonych i osób w podeszłym wieku). Godność człowieka stawia go zawsze ponad nierozumnym światem stworzeń i daje niekwestionowane w nim pierwszeństwo. Dlatego w ideę „kultury życia” wpisuje się integralnie, głoszona przez Jana Pawła II, idea prymatu osoby przed rzeczą i ducha przed materią.
Druga zasada głosi, że pogwałceniem osobowej godności człowieka jest każda sytuacja, w której ktokolwiek jest traktowany jak przedmiot, narzędzie lub środek dla osiągnięcia celu. Dla lepszego zrozumienia tej tezy przywołam przykład. Główni aktorzy globalnej dziś gospodarki i globalnego rynku zainteresowani są przede wszystkim maksymalizacją zysków. W związku z tym zabiegają o minimalizację kosztów własnych. Aby osiągnąć ten cel, redukują zatrudnienie bądź preferują niestałe jego formy, tną płace, ograniczają świadczenia socjalne itp. Dochodzi wówczas do przedmiotowego potraktowania osoby ludzkiej i zredukowanie jej do wymiaru ekonomicznego. Dochodzi do tzw. błędu ekonomizmu. Człowiek zaczyna być przedmiotem, narzędziem mającym wartość tylko ze względu na domniemaną użyteczność dla osiągnięcia zysku czysto ekonomicznego.
Tymczasem trzeba pamiętać, że osoba ludzka ma wartość w pierwszym rzędzie z tej racji, że jest osobą i nigdy nie może być potraktowana jako jedno z dóbr, o którym decydują reguły wolnorynkowe. Z punktu widzenia Ewangelii każda osoba powinna być dla nas przedmiotem miłości. Osoba ma zatem wartość z tej racji, że jest przez nas kochana, a nie tyle dla nas użyteczna czy wydajna. Nawet więcej, w życiu często bywa tak, że osoba jest najbardziej kochana właśnie wtedy, gdy jest najmniej użyteczna, np. miłość rodziców wobec całkowicie zdanego na ich los niemowlęcia, miłość służebna wobec osoby niedołężnej, chorej, całkowicie przykutej do łóżka czy wobec człowieka starego.
Trzecia zasada tworzenia kultury życia uznaje, że zamierzonego zabicia niewinnej istoty ludzkiej, bez względu na okoliczności, a w szczególności w przypadkach aborcji i eutanazji, nie można moralnie usprawiedliwiać.
Na zakończenie tej refleksji chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden ważny element homilii wygłoszonej w Kaliszu. Papież utożsamił się z wypowiedzianymi kiedyś przez Matkę Teresę z Kalkuty słowami na temat życia i groźby aborcji. Słowa Matki Teresy przywołane przez Jana Pawła II brzmią nad wyraz dobitnie: „Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się wzajemnie nie pozabijali?”. Można śmiało powiedzieć, że te właśnie słowa odsłaniają najgłębsze korzenie walki między „kulturą życia” a „kulturą śmierci”. Sięgają bowiem one rzeczywistości osłabienia wrażliwości na Boga, a nawet całkowitego zamknięcia się na transcendencję. W Evangelium vitae Jan Paweł II napisał, że „tracąc wrażliwość na Boga, traci się także wrażliwość na człowieka”. A wtedy łatwo już dokonać czynu, o którym powiedziała Matka Teresa.
Z historii filozofii znane jest, warte naszej uwagi, twierdzenie Arystotelesa, który nie znał przecież Boga Objawionego, a zatem wszystko, co powiedział, pochodziło z własnych przemyśleń i racjonalnego wnioskowania: „Człowiek — twierdził pogański myśliciel — odrywając siebie od bóstwa, staje się natychmiast najdzikszym i najokrutniejszym zwierzęciem w całym wszechświecie”.
opr. mg/mg